piątek, 10 lipca 2015

Rozdział 32. Wielki dzień

 ~ Rok później ~

 Czas mijał powoli i spokojnie. Ludzie wrócili do swoich standardowych obowiązków. Ninja wykonywali nudne misje, sprzedawcy zachęcali turystów do kupowania swoich produktów i wyciągali najświeższe ploteczki od mieszkańców, a dzieci, jak to dzieci biegały wszędzie, gdzie je nogi poniosły, głośno się przy tym śmiejąc. Krótko mówiąc wszystko wróciło do normy... No prawie wszystko. 

  Najwspanialsza zmiana, jaka kiedykolwiek dotknęła świat shinobi było porozumienie między wnioskami. Po Wielkiej Bitwie o Świat, bo właśnie tak nazwana została ta wojna, wszyscy przywódcy doszli do wniosku, że nie ma sensu między sobą walczyć. Od tego czasu ninja znaleźli ze sobą wspólny język i nic nie zapowiada, żeby miało się to zmienić. 


  Kolejna poważna zmiana dotyczyła głównie Konohy. Otóż, nie długo po zakończeniu walk Tsunade zwołała wielka konferencję, na której obecne były wszystkie szychy świata shinobi z piątką Kage na czele. Powiedziała wtedy, że: 'Jest ona zdecydowanie za stara na takie rzeczy.' I tak oto szóstym Hokage Konohagakure został jeden z bohaterów Wielkiej Bitwy o Świat - Naruto Namikaze-Uzumaki. Gdyby nie trwająca jeszcze żałoba, z pewnością ten awans zostałby odpowiednio uczczony.Niedługo potem Namida została głównodowodzącą ANBU. Zaś Hinata i Sasuke zostali wkopani przez Naruto w... opiekę nad młodymi genninami. Dostali oni swoje własne drużyny, bo jak to ujął blondyn w jednej z "rozmów": 'Młodym przyda się taki autorytet.'. Sasuke początkowo miał ochotę zabić przyjaciela, ale niestety wiele do gadania nie miał, bo rozkaz to rozkaz, nawet jeżeli jest wydawany przez takiego 'niezrównoważonego durnia, który nie wiadomo jakim cudem został Hokage'. Zapewne domyślacie się czyje to słowa. Hinata w sumie była zadowolona z takiego obrotu spraw. Lubiła dzieci, wiec nie miała co narzekać. 


  Ale wracając do obecnych wydarzeń, był właśnie 22. czerwiec, czyli minął dokładnie rok od Wielkiej Bitwy o Świat. Skończyła się również żałoba i jak to bywa w rocznice takich wydarzeń szykowała się w wiosce spora impreza. Jednakże plany na ten dzień były trochę inne niż festyn. Dokładnie tą datę wybrali sobie Sasuke i Hinata na termin swojego ślubu. Już od samego rana w wiosce panował zamęt i bieganina. Wszyscy mieszkańcy Konohy chcieli w choćby małym stopniu uczcić zmianę stanu cywilnego ich wielkich bohaterów. Cała wioska tonęła w licznych lampionach, kwiatach i girlandach. Każdy niecierpliwie czekał na wieczór, kiedy to jedna z dwóch najbardziej rozpoznawalnych par zawrze związek małżeński. 


  I nareszcie nadszedł ten czas. Cała ceremonia miała być dostępna dla każdego, wiec postanowiono, że odbędzie się na dachu budynku administracyjnego. Tak zwane VIPy miały specjalne miejsca siedzące dokładnie w miejscu ślubu. Inni niestety musieli przyglądać się całej ceremonii z dołu, ale nikt nie narzekał. Ślubu miała udzielić Tsunade, która prawie zaczęła skakać z radości, gdy para przyszła do niej z tą prośbą.
Wszystko było dopięte na ostatni guzik. Cały dach toną w białych różach i świecach, bo powoli zaczynało się już robić ciemno. Ślub o zachodzie słońca... Coś pięknego. Wszyscy goście byli już na miejscach, a Pan Młody dreptał zdenerwowany przy ołtarzu. W mniemaniu Naruto, który stał koło niego jako świadek, wyglądał przekomicznie. Jakby jednocześnie miał zaraz zemdleć, skoczyć z dachu i się rozpłakać.
 

 - Stary, weź się uspokój. Wyglądasz jakbyś miał sraczkę i musiał natychmiast to toalety. - zaśmiał się blondyn.
  - Zamknij się, bo zginiesz śmiercią długą i bolesną. Zobaczymy jak się będziesz Ty zachowywał na moim miejscu. - wysyczał wściekle.
  - Dobra, dobra spokojnie. Już nic nie mówię. - poddał się.
 

 Tymczasem, zaledwie piętro niżej, w biurze Hokage do swojego wielkiego dnia przygotowywała się Hinata. Była ona w nie lepszym stanie niż jej narzeczony. Jedyną różnicą było to, że nie groziła śmierci swojej przyjaciółce i obecnie świadkowej.
 

 - No nie wierć się tak, bo nigdy nie skończę. - upomniała ją Namida, która mocowała się z upięciem włosów Panny Młodej.
  - Ale ja nie mogę. A jak coś nie wyjdzie? Jak zapomnę co mam powiedzieć? A jak zemdleję? - z ust Hinaty popłynął potok niepewności.
  - Ej, ej spokojnie. Wszystko będzie dobrze. Dopilnuję tego. - uspokoiła ja jasnowłosa, kończąc upinać welon.
 

Kiedy tylko Hinata była gotowa do drzwi ktoś zapukał.
 

 - Proszę. - zawołała Namida.
  - Kochanie musimy już... iść.
 

 W drzwiach stał Hiashi Hyūga z wymalowanym szokiem na twarzy. No cóż, jego córka wyglądała po prostu pięknie. Namida była bardzo zadowolona z takiej reakcji mężczyzny, ale jedyne co zrobiła, to popchnęła wystraszoną przyjaciółkę.

  - No moja droga, teraz twoja wieka chwila. Pamiętaj, że cały czas jestem za Tobą. - podniosła ją na duchu i cała trójka ruszyła w stronę schodów na dach.
 

Hinata cały czas trzęsła się jak osika, ale jak tylko postawiła nogę na czerwonym dywanie prowadzącym do ołtarza jej zdenerwowanie minęło jak ręką odjął. Szła wyprostowana i emanowała pewnością siebie. Cały czas patrzyła się w jeden punkt, którym był jej przyszły mąż. Sasuke zaś stał oniemiały i nawet zapomniał, że jest zdenerwowany. Kiedy ujrzał Hinatę nie mógł oderwać on niej wzroku. W jego mniemaniu wyglądała jak muza. Miała na sobie piękną białą suknię, która idealnie podkreślała figurę kobiety.
W ręce trzymała bukiet bladoróżowych lilii.

 On sam miał na sobie idealnie skrojony czarny garnitur i biała koszulę pasującą do sukni Panny Młodej. Goście również byli zachwyceni wyglądem Hinaty. Namida zaś szła z tyłu i pękała z dumy. No bo w końcu to jej dzieło było podziwiane. Jednak była jedna osoba, która skupiła swoje spojrzenie na kimś innym niż granatowowłosa. A tym kimś był Naruto. Kiedy Hinata pojawiła się na dachu, a Sasuke stał zszokowany powstrzymywał się od śmiechu. Teraz sam był w podobnym stanie z tą różnicą, że nie mógł napatrzeć się na Namidę. 

 Miała ona na sobie krótką miętową sukienkę z tiulową spódnicą.
Do tego wysokie buty w tym samym kolorze. Co prawda pozostawała w cieniu Panny Młodej, ale dla Naruto była zjawiskowa.
 

 W końcu Hinata doszła do ołtarza, a Hiashi oddał rękę swojej pierworodnej przyszłemu zięciowi. Ale Sasuke nawet nie zarejestrował tego faktu. Dla niego w tej chwili liczyła się tylko Hinata.
 

 Cała ceremonia była przepiękna. Zachodzące słońce wspaniale podkreślało romantyczną chwilę. Tego wieczora popłynęło wiele łez wzruszenia, a szczególnie w momencie składania przez parę przysięgi małżeńskiej. Zaś pocałunek, który pieczętował związek i kończył ceremonię został nagrodzony gromkimi brawami. Nowi państwo Uchiha byli tak zajęci sobą, że dopiero mocne dźgnięcie Sasuke w bok, którego autorem był nie kto inny jak Naruto, sprowadziło ich na ziemię.
 

 Jak to zwykle bywa, po ślubie przyszedł czas na wesele. Mimo, że zaproszonych gości było niewielu to pozostali mieszkańcy wioski również nie szczędzi sobie alkoholu. Postanowili, że na własną rękę uczczą związek Hinaty i Sasuke. Dla zaproszonych gości zaś przyjęcie odbyło się w posiadłości Namikaze. Bo jakże by inaczej. Z dużego salonu wyniesiono kanapy i meble, a w ich miejsce wstawione zostały stoły i krzesła. Z tego pomieszczenia można było przejść bezpośrednio do ogrodu, który na ten dzień zmienił się w parkiet do tańca. W rogu znajdowała się kapela, która nieprzerwanie raczyła biesiadników skoczną muzyką. Wszędzie były białe kwiaty i lampiony. Przepięknie.
 

 Kiedy słońce zaszło za horyzont, a na zewnątrz powoli robiło się ciemno w drzwiach posiadłości Namikaze pojawiła się Młoda Para wraz z gośćmi. Odprowadzeni oni byli przez mieszkańców wioski, którzy nie szczędzi uprzejmości w ich stronę i gratulacji. To coś niesamowitego, gdy ludzie potrafią się cieszyć z cudzego szczęścia. Zanim goście zostali zaproszeni do miejsca, gdzie miało odbywać się wesele, Sasuke porwał swoją piękna małżonkę na ręce by według tradycji wnieść ją do domu. Zaraz za roześmianymi nowożeńcami wkroczyła grupa ludzi zaproszona do wspólnej zabawy. A byli to, oprócz oczywiście Samurajów, czyli Naruto, Namidy, Tomiko, Maki i Taisuke, niepełna Dwunasta Konohy: Sakura, Sai, Ino, Chōji, Shikamaru, Tenten, Neji, Kiba i Akamaru. Pojawiła się także rodzina Młodych: Hiashi, Hanabi i Itachi. Nauczyciele: Iruka, Kakashi, Kurenai, Asuma (u mnie żyje dop. aut.), Gai, Shizune. Oraz ważne osoby: Inoichi, Shikaku, Tunade. Nawet pojawił się Gaara wraz ze swoim rodzeństwem. Nie zabrakło także podopiecznych Hinaty i Sasuke. 

 Składanie życzeń Młodej Parze zajęło dosyć dużo czasu. Głównym tematem był przyszły potomek Uchihów, o którym na razie nie chcieli słyszeć. Woleli pożyć sobie trochę w spokoju, tylko ich dwójka. Jednak plany lubią się komplikować, ale o tym później. 

 W końcu nadszedł czas na pierwszy taniec. Hinata i Sasuke wirowali po parkiecie jak zawodowcy. Ich pełne gracji ruchy wypracowane przez lata treningów zapierały dech w piersi. Byli zjawiskowi. Para, podobnie jak w czasie pocałunku zapomniała o całym świecie i kiedy piosenka dobiegła końca Naruto znów musiał interweniować. Po tym krótkim incydencie zabawa rozpoczęła się na dobre. Sake lało się litrami, wszyscy doskonale się bawili, tańczyli, żartowali. Wszystko było tak jak należy. 

 Około godziny 3 w nocy zespół postanowił zagrać kilka wolniejszych piosenek, by goście mogli trochę odsapnąć. Naruto nie mógł przepuścić takiej okazji i natychmiast porwał swoją dziewczynę do tak zwanego przytulańca. Jako drużbowie cały dzień i wieczór biegali w tę i z powrotem by wszystko było idealne. A teraz nareszcie mieli chwilę tylko dla siebie. Jakoś tak w połowie drugiej piosenki Naruto postanowił przerwać ciszę, która wytworzyła się wokół nich. Nie była ona co prawda krępująca, ale blondyn należał do tego typu ludzi, którzy długo nie wytrzymają nie odzywając się:

 - Pięknie wyglądasz. - wyszeptał Namidzie do ucha, trzymając ją w talii. 
 - Coś chcesz, czy jesteś pijany? - zaśmiała się.
 - Ej no! Wiesz co! - oburzył się.
 - Oj przepraszam. Nie złość się. Cieszę się, że Ci się podoba. Dziękuję. - cmoknęła chłopaka lekko w usta.

Naruto po takich przeprosinach natychmiast zapomniał o swojej złości i z uśmiechem wrócił do przerwanego tańca. Jednak cisza znów została prędko przerwana.

 - Wiesz co... Jednak jest taka jedna rzecz. - powiedział cicho.
 - Ha! Wiedziałam. - uśmiechnęła się triumfująco.
 - Oj no, cicho. Daj skończyć.
 - No dobra, dobra. Mów. - zachęciła.
 - Ach... Bo wiesz, tak sobie ostatnio myślałem. - przerwał taniec i spojrzał poważnie w oczy Namidy - Wojna minęła, na świecie panuje pokój, a my mamy ciepłe posadki. Nareszcie, od wielu lat mamy czas dla siebie i tak się zastanawiałem... Czy może... Ale jak nie... No wiesz...
 - No wykrztuś to z siebie. - pospieszyła go rozbawiona kobieta.

Naruto podreptał jeszcze chwilę w miejscu, odetchną głęboko i patrząc zdecydowanie w oczy swojej dziewczyny uklęknął przed nią i zapytał:

 - Namida Oni, czy zostaniesz moją żoną?

Nagle znikąd w jego dłoni pojawiło się pudełko z przepięknym pierścionkiem zaręczynowym. Namida stała na środku parkietu, nie mogąc z siebie wykrztusić choćby słowa. Wokół zaś zebrali się chyba wszyscy goście z Młodą Parą na czele. Niecierpliwie czekali  na odpowiedź kobiety. W głowie wciąż klęczącego Naruto zaczęły pojawiać się tysiące pytań: 'Czy aby na pewno dobrze zrobił?'. Na szczęście Namida w końcu się otrząsnęła i rozwiała wszelkie wątpliwości blondyna wymawiając słowa, które miał zapamiętać do końca życia:

 - Tak, oczywiście, że zostanę Twoją żoną.

Naruto w przypływie radości porwał swoją już narzeczoną w ramiona i głęboko pocałował. Właśnie wtedy wybuchły gromkie brawa i wiwaty. Namida i Naruto dopiero teraz zobaczyli jakie zamieszanie wywołali wokół siebie. Kiedy na palcu długowłosej zalśnił pierścionek podeszli do nich Sasuke i Hinata z gratulacjami.

 - No to szykuje się kolejne wesele. - zaśmiał się czarnowłosy.

I jak powiedział, tak też się stało. Zaledwie pół roku później, w zimowej scenerii związek małżeński zawarła kolejna para. Ślub i wesele wyglądało dokładnie tak jak to czerwcowe z tą różnicą, że Namida i Naruto oraz Hinata i Sasuke zamienili się miejscami.

 - Stary, dygoczesz jak galaretka. A widzisz jak to fajnie.
 - A weź się zamknij.

Sasuke, niczym się nie przejmując, otwarcie zaśmiewał się ze swojego przyjaciela. Nie śmiej się dziadku z czyjegoś wypadku, tak? Jednak, podobnie jak w przypadku czarnowłosego cały stres minął, kiedy Naruto ujrzał swoją wybrankę. Była zniewalająca. Miała na sobie piękną, niebanalną suknię, która idealnie oddawała jej charakter. A odważne dodatki nie ujmowały elegancji, wręcz przeciwnie, pokazywały prawdziwą Namidę.
Naruto tylko wiedział, że ma założyć czerwoną muszkę, ale aż do tej pory nie wiedział czemu akurat ten kolor został wybrany. Teraz stał się to jasne. W końcu przy ołtarzu stały właśnie dwa demony. Nie można było im odebrać tej odrobiny dzikości.

 To wesele również odbywało się w posiadłości Namikaze. Jedyną różnicą były czerwone dekoracje i kilka ognistych technik rzuconych na ogród, by móc swobodnie na nim tańczyć. No dobra, obecna była jeszcze jedna różnica. Otóż, brzuch Hinaty mocno się zaokrąglił od czasu ich ślubu. Tak , granatowowłosa nosiła pod sercem młodego Uchihę. Co prawda planowali sobie pożyć trochę w spokoju, ale miesiąc miodowy okazał się być bardziej owocny niż się spodziewali. Mimo to cieszyli się niezmiernie z dziecka i nie mogli się już doczekać narodzin. Hinata była w 5 miesiącu i poznała już płeć dziecka, ale będę wredna i Wam jej nie zdradzę. Zaś Namida i Naruto zdążyli już zaklepać sobie pozycję chrzestnych, a to, że sami rodzice dziecka nie mięli w tej kwestii nic do gadania to już inna bajka. Odrębna historia. Nowe pokolenie. Może kiedyś przyjdzie Wam je poznać bliżej?

Może...



~ Aż nie wierzę, że to ostatni rozdział. Został tylko Epilog. Tęsknić będę T.T
  Powiem Wam, że strasznie przyjemnie pisało mi się ten rozdział. Taki niezobowiązujący, w sumie o niczym konkretnym. Mam nadzieję, że się podobał :)
 Nie będę się rozpisywać, bo na to przyjdzie czas w podziękowaniach i podsumowaniu, dlatego jeszcze tylko ogłoszenia parafialne i daje Wam spokój.
 Otóż, będziecie niestety musieli poczekać trochę dłużej na Epilog, ponieważ w niedzielę wyjeżdżam na wakacje do Chorwacji i mój dostęp do internetu będzie albo mocno ograniczony, albo wręcz zerowy. Wracam 20. albo 21. lipca. Zakończenie na pewno napiszę i przepiszę do telefonu (w końcu to ponad 14 godzin jazdy w jedną stronę -.-), więc jak tylko zawitam do domu Epilog będzie kwestią zrzucenia na kompa i sprawdzenia błędów. A więc z góry przepraszam i liczę na cierpliwość.

A na razie się żegnam. Bajo :*

4 komentarze:

  1. Rozdział piękny, inny niż zwykle, taki słodki
    Taka wielka szkoda że to już koniec tej historii :(
    Piękna opowieść i piękną mieli uroczystość, godną bohaterów:>
    Przydałby się jeszcze mały Namikaze :D
    Mam nadzieje że na tym opowiadaniu nie skończysz swojej twórczości
    Czekam z niecierpliwością na epilog
    Pozdrawiam :) :*
    http://naruto-lost-tears.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Zgadzam się, rozdział niesamowicie uroczy ;)
    Czekałam na ślub i sie doczekałam! Ufam, że epilog będzie świetny... ale to jednak epilog...
    Tak czy siak pozdrawiam i życzę weny na ostatni rozdział mojej ulubionej historii ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. ....
    ......
    ........
    ..........
    Mam focha. Czemu nie napisałaś że jest nowy rozdział? Preferuję raczej akcje krwawe i umierające, no ale muszę przyznać, że przyjemnie się czytało. Denerwuje mnie jednak rzecz pewna... czemu mnie do cholery nie zaprosili?!
    *wkurz*
    Normalnie foch!
    Chorwacja, co? Nigdy nie byłam. Z tego co pamiętam z Animal Planet to jest tam pięknie. Może u ciebie przynajmniej pogoda dopisze? Ja już mam zdjęty gips z ręki, tak więc rozdział zacznę dzisiaj-jutro pisać. Czyli tak jeszcze kilka dni i bd gotowy.
    Wcześniej pytałam się ciebie, czy masz zamiar prowadzić kolejny blog -możliwie- że również o tym jakże epickim anime Naruto. Może nowa generacja jak Gaiden zrobisz? Sonora pisze opowiadanie o naruto, a dokładniej Boruto, który przez atak takiego jednego gościa cofa się w czasie i poznaje swojego ojca w wieku trzynastu lat. No a ona już nie wie co pisać, więc całkiem możliwe że przejmę jej opowiadanie i będę publikować u siebie. Mam nadzieję szczerą, że spodoba ci się i będziesz nadal czytać moje jakże bezsensowne wypiski.
    Epilog coraz bliżej, szkoda. Przyzwyczaiłam się do tego bloga, no ale i tak pewnie będę go po kilka razy jeszcze czytać, tak samo jak było z Kyuu Konoha Kitsune T-T
    *wzdycha*
    Naprawdę będę tęsknić za tą historią, jednak gdzieś tam w mojej zalokowanej głęboko podświadomości ozdobionej plakatami i pluszakami Viju, trzymam kciuki byś coś jeszcze napisała. Masz naprawdę niesanowite podejście do tematu i wszystko w odpowiedniej kolejności wyjaśniasz. Ja niestety nie mam tego wyczucia, więc oczywiste jest, że chciałabym byś nie kończyła z pisaniem bo naprawdę szkoda takiego talentu.
    *znowu wzdycha*
    Nic mi nie pozostaje, jak pozdrowić cię i słać życzenia na przyjemne wakacje. Uważaj na siebie i nie utop się w basenie!
    Buzi od Karou :D :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej,
    bardzo spokojny i taki lekki, Naruto został Hokage, później ślub Sasuke i Hinaty a także Napisy i Naruto..
    Multum weny życzę…
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń