piątek, 28 listopada 2014

Rozdział 3. Przyjaciele

 Jak przewidziała Hokage, pod budynkiem administracyjnym wioski znajdowała się spora grupa młodych ludzi.
 - Gdzie oni są?! Ile można tam siedzieć?! - pieklił się brązowowłosy chłopak z dwoma tatuażami na policzkach w kształcie kłów.
 - Uspokój się, Kiba. Zaraz przyjdą. - odparła już lekko zdenerwowana jego zachowaniem różowowłosa dziewczyna o imieniu Sakura.
 W końcu, po krótkiej sprzeczce dwójki przyjaciół, z wejścia budynku wyłoniły się cztery wyczekiwane postacie. Kiedy tylko przekroczyli próg, Hinata została powalona na ziemię przez ogromnego, białego psa. Zaś na szyję Naruto i Sasuke rzuciła się ich stara przyjaciółka z drużyny.
 - W końcu! Tak za wami tęskniłam! - krzyczała Sakura.
 - Miło cię widzieć. - odezwał się Naruto, z drobnym uśmiechem na twarzy – I was też. - dodał odsuwając od siebie dziewczynę. Spotkało się to z jej zdziwionym spojrzeniem, ale nie skomentowała zachowania kolegi.
 - Może lepiej będzie jak najpierw was sobie przedstawimy – wtrąciła Hinata, której w końcu udało się wygrzebać spod Akamaru.
 - Więc lećmy po kolei. - zaczął Sasuke – To jest Namida Oni, nasza przyjaciółka, z którą przeszliśmy ośmioletni trening, a to: Shikamaru Nara, Ino Yamanaka, Chōji Akimichi, Sakura Haruno, Shino Aburame, Neji Hyūga, Rock Lee, Tenten Mitsashi oraz Kiba Inuzuka i jego pies Akamaru.
 - Miło mi. Dużo dobrego o was słyszałam.
 - No, mam nadzieję, że same dobre rzeczy. - dodała Sakura patrząc wymownie na przyjaciół, co zaowocowało salwą śmiechu.
Gdy już wszyscy się uspokoili Kiba zabrał pełen entuzjazmu głos:
 - Co będziemy tak stać? Chodźmy na ramen, wszystko nam opowiecie.
 -Yatta! - wykrzyknęli Naruto i Namida z ogromnymi uśmiechami na twarzach – Tak dawno nie byłem u staruszka, że już nie pamiętam jak świetnie gotuje. - wtrącił jeszcze blondyn po czym natychmiast skierował się w stronę swojej ulubionej restauracji.
 - Ha ha. Widzę, że Naruto sprzedał swoją miłość do ramen. - zaśmiał się brunet.
 - Nawet sobie nie wyobrażasz jak bardzo są do siebie podobni. - powiedziała Hinata.
Wszyscy jedynie cicho się zaśmiali i skierowali swoje kroki do Ichiraku Ramen z dwójką miłośników tego dania na czele.
 Po kilku godzinach rozmów i tłumaczenia, dlaczego zniknęli z wioski, jak poznali Namidę i kim tak właściwie jest, jak stali się Akuma Samurai oraz odpowiadaniu na niezliczone ilości pytań. W końcu Neji wstał z miejsca rozciągając się i mówiąc:
 - Późno się zrobiło. Czas się zbierać.
 - Masz rację. Śpiący już jestem. - poparł kolegę najlepszy strateg Konohy szeroko ziewając.
 - Ty zawsze jesteś śpiący, Shikamaru. - wytknęła mu koleżanka z drużyny.
 - Nie, Ino mają rację. Za nami długa podróż i chcielibyśmy w końcu odpocząć. - wtrąciła Hinata wstając z zajmowanego dotąd miejsca.
W jej ślady poszła reszta przyjaciół.
 - Do jutra! - zawołała Sakura.
 - Pa! - wszyscy się pożegnali i rozeszli do domów.
 - A ty jeszcze nie idziesz, Neji?
 - Nie, mam jeszcze coś do załatwienia, kuzynko.
 - Dobrze. To do zobaczenia.
 - Pa.
Hinata wraz z Namidą skierowała się w stronę posiadłości klanu Hyūga, a Neji do centrum wioski.
 - Jak się czujesz wracając po tylu latach do domu? - zapytała z zaciekawieniem niebieskooka.
 - Ach. Sama nie wiem. Gdy tak idę przez wioskę przypominają mi się wszystkie przykrości, jakich to doświadczyłam, głównie przez mojego ojca.
 - Rozumiem.
 Resztę drogi przeszły w milczeniu. Granatowowłosa, gdy tylko przekroczyła próg domu poczuła uścisk na szyi.
 - Hanabi! - wykrzyknęła szczęśliwa – Miło cię znowu widzieć, siostrzyczko.
 - Hinata. - nagle usłyszała poważny, zimny głos. Bez problemu go rozpoznała i od razu spoważniała. Podniosła wzrok i zobaczyła swoich rodziców stojących w progu pokoju.
 - Ojcze, Matko. Wróciłam. - odkleiła od siebie siostrę i dodała wskazując na milczącą przyjaciółkę – To Namida Oni. Zamieszka z nami do czasu, aż nie znajdzie czegoś dla siebie. My już pójdziemy.
Hinata, nie czekając na reakcję rodziców, skierowała się ku schodom prowadzącym na piętro. Błękitnooka jedynie skinęła głową na przywitanie i bez słowa ruszyła za przyjaciółką.

~ W tym samy czasie ~

 Dwójka młodych mężczyzn stała właśnie pod bramą dawniej świetnego klanu Uchiha.
 - Troszkę się zapuściło. - powiedział blondyn.
 - Nic dziwnego. Od 8 lat nikogo tu nie było. Większość ludzi najzwyczajniej w świecie boi się tu wejść. - odparł Sasuke ruszając z miejsca.
Stanęli przed wejściem do jednego z większych budynków w okolicy. Czarnowłosy bez wahania pchnął spore, drewniane drzwi i wszedł do środka.
 - Wspomnienia powracają, prawda? - panującą ciszę przerwał błękitnooki, również wchodząc do pomieszczenia.
 - Masz rację, Naruto. Choćbym nie wiadomo jak bardzo chciał się ich pozbyć to i tak gdzieś tam na dnie umysłu są i będą już zawsze. Chodź, trzeba tu choć trochę ogarnąć przed spaniem.
 - Hai.

~ Miesiąc później ~

 W Konoha panowała ciemna noc. Jedynym źródłem światła był księżyc i gwiazdy górujące na nieboskłonie. Czwórce naszych bohaterów ten miesiąc minął bardzo szybko. Hokage odpuściła im misje, więc mogli się skupić na wspólnych treningach, remoncie dwóch posiadłości oraz zacieśnianiu przyjaźni. Dwoje młodych ludzi, trzymających się za ręce właśnie spacerowało po parku. Była to ich ulubiona pora. Wolni od wścibskich spojrzeń i plotek. Był to blondwłosy syn Czwartego Hokage oraz niebieskooka dziedziczka potęgi klanu Oni. Zgadza się, byli parą już od dawna. Jednak nie afiszowali się tym zbytnio. Chcieli po prostu uniknąć niewygodnych pytań, ciekawskich przyjaciół, ale znając ich szczęście już niedługo cała wioska się o tym dowie. Już kilkukrotnie było blisko wydania się ich słodkiej tajemnicy. Jedynymi osobami, które wiedziały o tym związku byli Sasuke, Hinata i ich Legendarni mistrzowie. Nagle panującą wokół ciszę przerwał głos Namidy:
 - Ale ten czas szybko leci. Już jutro odbędzie się egzamin i wszyscy przekonają się jak potężną mocą dysponujemy.
 - Masz rację. Już nie będziemy postrzegani tak samo. Niewykluczone, że niektórzy zaczną się nas bać. - powiedział ze smutkiem.
 - Ej! Nie przejmuj się tak. Przecież nie będziemy walczyć pełną mocą. Nie chcemy przecież rozwalić połowy Konohy. A poza tym, jak parę razy uratujemy im tyłki, to będą nas wielbić. - dodała cicho chichocząc
 - Ha ha. Masz rację. - zaśmiał się – A właśnie! Zapomniałbym. Skończyłem remontować posiadłość, więc możesz się wprowadzić kiedy tylko chcesz.
 - Naprawdę mogę? Nie będę się za bardzo narzucać?
 - No co ty! Zwariowałaś? Samemu mieszkać w takim domu byłoby strasznie nudno. A poza tym, ty nigdy się nie narzucasz. - powiedział dziedzic błękitnych tęczówek szeroko się uśmiechając.
 - No dobrze. - zgodziła się z równie szerokim uśmiechem – Może przeniosę się na spokojnie po egzaminie?
 - To dobry pomysł. Ok, leć już spać, bo będziesz jutro zmęczona. Dobranoc kochanie. - pożegnał się z dziewczyną krótkim, ale pełnym miłości całusem, po czym zniknął na dachu najbliższego domu.
 - Dobranoc. - odpowiedziała w pustą przestrzeń Namida, kierując się do posiadłości Hyūga.
 Jak już wcześniej wspominałam „szczęście” uśmiechnęło się do nich wcześniej niż przypuszczali.
 Tym samym parkiem przechadzała się bardzo ładna, niebieskooka blondynka. Nie mogła spać, ponieważ cały czas rozmyślała jak poderwać Naruto lub Sasuke. Po tych ośmiu latach chłopaki stali się naprawdę przystojni i niejedna dziewczyna na nich leciała. Ino nie była wyjątkiem. Gdy tak spacerowała, próbując oczyścić myśli usłyszała końcówkę rozmowy naszej pary. Byłą w niemałym szoku. Gdyby ktoś jeszcze wczoraj powiedział jej, że Namida i Naruto są razem, z pewnością nie uwierzyłaby. Kiedy przyjaciele zniknęli już jej z oczu stała jeszcze przez chwilę w miejscu. Nie mogła wykonać choćby najmniejszego ruchu. Dopiero kot przebiegający przez krzaki, znajdujące się obok niej obudził ją z letargu.
 - 'Sakura i dziewczyny będą w szoku, gdy im to powiem' – pomyślała i powiedziała załamana – Ach... Teraz to już na pewno nie zasnę.

Zrezygnowana skierowała kroki w stronę swojego domu, nie mogąc się już doczekać rozmowy z przyjaciółkami.


~ I jest kolejny rozdział :) Dzisiaj notka przejściowa, dlatego pojawiło się sporo dialogów. 
Zachęcam do komentowania :D


P. S.
Uzupełniłam zakładkę "Autorka", więc jak chcecie się czegoś o mnie dowiedzieć to zapraszam.


piątek, 21 listopada 2014

Rozdział 2. Tak to się zaczęło...

 Po usłyszeniu, kim są przybysze, którzy już od dłuższej chwili zaprzątają umysły zebranych wokół wejścia do Konohy ludzi, a także obecnej na miejscu Hokage nastała idealna cisza. Wszyscy doznali takiego szoku, że nie byli w stanie wypowiedzieć choćby słowa. Jednak już po kilku sekundach wrzawa nastała na nowo. Z licznych rozmów można było wychwycić tylko pojedyncze zdania:
 - ...Nie możliwe żeby to byli oni...
 - ...przecież to syn Czwartego...
 - ...czy to zaginiona córka Hiashiego...
 - ...ostatni ocalały z tragedii klanu...
Takie rozmowy trwałyby jeszcze przez długi czas, gdyby nie donośny krzyk Tsunade:
 - Cisza!!!
Długo nie trzeba było czekać na spokój. Pod groźnym spojrzeniem Hokage natychmiast wszyscy ucichli. Nikt nie chciał się narażać Czcigodnej, gdyż każdy, aż za dobrze wiedział jak to się może skończyć.
 - A więc wróciliście. - powiedziała poważnie.
Jednak szybko pozbyła się tego wyrazu twarzy, a na usta wstąpił szeroki uśmiech. Chwilę później blondyn utonął w jej gorącym uścisku:
 - Tęskniłam za wami, Naruto.
 - My także, Hokage-sama
Sanninka, zaskoczona wypowiedzianym przez chłopaka zwrotem, z dość zdziwioną miną odsunęła go od siebie  i zapytała:
 - A gdzie „obaachan” (jap. babcia)?
Na tą wypowiedź Naruto jedynie delikatnie się uśmiechnął i odpowiedział:
 - Sporo się zmieniło od naszego ostatniego spotkania, Tsunade-sama. To dość długa historia, więc może udamy się do Twojego gabinetu i wszystko wyjaśnimy? - zaproponował.
 - Dobrze. Chodźcie za mną.
Nadal lekko oszołomiona machnęła w ich stronę ręką, po czym skierowała się w stronę centrum Konohy.
 Czwórka przyjaciół kroczyła dumnie między budynkami miasta. Przyciągali niemałą uwagę. Jak przypuszczali, nic się tu nie zmieniło. Jedynie Namida szła, wciąż rozglądając się wokół z zainteresowaniem i zachwytem wypisanym na twarzy. Jej przyjaciele nie kłamali, Konoha była przepiękna. Letnie słońce oświetlało wąskie uliczki miasta. Wszędzie było widać roześmiane, bawiące się dzieci i uśmiechniętych dorosłych, z przyjemnością wykonujących swoją pracę. Ptaki wesoło śpiewały, a otaczająca wszystko zieleń drzew dopełniała całości. Właśnie wyszli na jakiś większy plac, z którego można było bez problemu dostrzec górę Hokage w całej okazałości.
 - Łał. - Tylko tyle była zdolna z siebie wykrztusić właścicielka błękitnych tęczówek.
 - I jak? Teraz nam wierzysz? - zapytała z uśmiechem na ustach jej przyjaciółka, także patrząc na monument.
 - Tak. Już wiem dlaczego tak bardzo chcieliście wrócić. Tu jest przepięknie.
Po krótkiej rozmowie i wstępnym opanowaniu zachwytu, znów skierowali się w obranym wcześniej kierunku.
 - Usiądźcie, proszę. - powiedziała do swoich gości Hokage tuż po wejściu do gabinetu.
Po kilku minutach idealnej ciszy ślimacza księżniczka postanowiła zacząć rozmowę, zadając nurtujące ją od jakiegoś czasu pytanie:
 - Powiedzcie mi, jakim cudem jesteście TYMI Akuma Samurai?
Hokage w napięciu oczekiwała na wyjaśnienia ze strony młodych ninja. Sami zainteresowani zaś wymienili się porozumiewawczymi spojrzeniami, a jako pierwszy głos zabrał Naruto:
 - Jak już wcześniej wspomniałem, to dosyć długa historia, więc żebyś Tsunade-sama mogła wszystko dobrze zrozumieć zaczniemy od samego początku. Otóż, zaczęło to się od usłyszenia przeze mnie pewnej rozmowy Kakashi-sensei i Iruka-sensei. Dowiedziałem się wtedy, że Czwarty Hokage - Minato Namikaze był moim ojcem. Doznałem niezłego szoku, ale postanowiłem to dokładnie sprawdzić. Poszperałem w bibliotece i znalazłem informacje na temat żony Yondaime, którą była Kushina Uzumaki. Wtedy byłem już prawie pewien tego, co usłyszałem, ale szukałem dalej. Natknąłem się tam również na adres posiadłości, w której mieszkali przed śmiercią. Postanowiłem udać się tam. Po przeszukaniu domu znalazłem wiele ciekawych zwojów z technikami i nie tylko. Jeden z nich szczególnie mnie zainteresował. Opowiadał on o czwórce przyjaciół posiadających w sobie demoniczne moce, którzy zasięgnęli nauk u Densetsu Samurai (jap. Legendarni Samurajowie). Historia jednego z nich, co mocno mnie zaskoczyło, była łudząco podobna do mojego życia. Postanowiłem podzielić się tym odkryciem z Sasuke i Hinatą. Byli oni wtedy moimi jedynymi i prawdziwymi przyjaciółmi, ponieważ reszta, mimo że nie unikała spotkań ze mną, nie umiała obdarzyć mnie pełnym zaufaniem.
 - W tym samym czasie – teraz głos zabrał kruczowłosy – także grzebałem w klanowych bibliotekach. Szukałem informacji na temat przeklętej pieczęci, którą otrzymałem od Orochimaru. Jak się później dowiedziałem, dzięki Sharinganowi mogę nad nią zapanować. Jednak istniała jedna przeszkoda. Musiałem pozbyć się wężowego sannina, gdyż mógł udaremnić moje plany. Właśnie dlatego uciekłem. Ale wracając do naszej opowieści, gdy Naruto pojawił się u mnie z owym zwojem także odnalazłem w nim pewne powiązania z moim życiem. Jedynie Hinata była drobnym wyjątkiem.
 - Zgadza się. - tu odezwała się granatowowłosa, przybliżając Hokage dalszą część ich historii – Mimo, iż moja przeszłość była wręcz identyczna jak dziewczyny opisanej w zwoju istniała jedna bardzo znacząca różnica. Nie posiadałam w sobie demona ani zapieczętowanej mocy, a przynajmniej tak mi się wtedy zdawało. Jakiś miesiąc później skontaktowała się ze mną sokolica Hikari. Domyślam się, Tsunade-sama, że znasz historię o legendarnej opiekunce klanu Hyūga? - gdy blondynka przytaknęła, Hinata kontynuowała swój monolog – Wtedy właśnie uwierzyłam, że dziewczyna z opowieści, która okazała się przepowiednią jestem ja. Wspólnie postanowiliśmy, że trzeba odnaleźć Legendarnych i podążać według legendy. Wtedy to Sasuke wyruszył, aby pozbyć się głównej przeszkody stojącej mu na drodze do opanowania pieczęci. Pół roku później w tygodniowym odstępie czasu wyruszyliśmy za nim.
 - I tu wkraczam ja. - wtrąciła się Namida – Ale zanim będę kontynuować opowieść przybliżę trochę swoją postać. Ogólnie rzecz biorąc jestem ostatnią z klanu Oni, który był znany z posiadania potężnej demonicznej mocy. Po zagładzie mojej rodziny cała potęga skupiła się na mnie, jedynej dziedziczce, tworząc ze mnie bestię o dziesięciu ogonach. Według legendy czwarty z przyjaciół dołączy do uciekinierów w czasie poszukiwania Densetsu Samurai i tak się też stało. Samurajowie byli dobrze ukryci, ale dzięki talizmanowi, który był dołączony do zwoju w miarę szybko ich znaleźliśmy. Potem przeszliśmy ośmioletni, bardzo ciężki trening, w czasie którego rozsławiliśmy się na cały świat jako Akuma Samurai.
 Po zakończeniu opowieści zapadła cisza. Przyjaciele siedzieli i czekali na pytania Tsunade, bo widząc jej dość zdziwioną, a jednocześnie skupioną minę na pewno je miała. Tak jak przypuszczali, gdy Hokage otrząsnęła się z chwilowego letargu zadała pierwsze z wielu pytań:
 - Z tego co zrozumiałam, szkoliliście się u Densetsu Samurai, którzy według licznych legend na ich temat żyli wiele tysięcy lat temu. Zatem już dawno powinni być martwi.
 - Masz rację, Tsunade-sama – pośpieszył z wyjaśnieniami Sasuke – ale nie wzięłaś pod uwagę tego, że nikt nigdy nie zanotował ich śmierci. Legendarni po prostu znaleźli sposób na nieśmiertelność.
 - Którego nie chcieli nam zdradzić. - wtrącił z podirytowaniem blondyn.
 - Oj tam, nie przeżywaj, baka. - odparła Namida trzepiąc przyjaciela w głowę – Przecież już nie raz mówili, że nie mogą tego zrobić.
 - Mam jeszcze jedno pytanie. - przerwała małą sprzeczkę przyjaciół – Dlaczego przez ten cały czas nikt nigdy nie widział Densetsu?
 - Ponieważ wieki temu ukryli się oni w jednej z opuszczonych świątyń nieopodal wioski Kamienia i czekali na wybrańców, czyli nas. Nikt o zdrowych zmysłach się tam nie zbliżał, gdyż podejrzewano, że to miejsce jest nawiedzone. Dodatkowo Legendarni rzucili jutsu odstraszające wędrowców i innych ludzi chcących wejść do świątyni, która jest ukryta we wnętrzu góry. Z pożywieniem też nie mieli problemu. W środku posiadłości był ogródek z warzywami i ziołami oraz studnia, a gdy mieli ochotę na mięso wystarczyło zapolować na jakieś zwierzęta, które często się tam pojawiały. - wyjaśniła Namida już opanowanym głosem.
 - No dobra dzieciaki, powiedzmy, że mniej więcej wszystko rozumiem. Teraz kwestia waszej rangi i mieszkań. Niestety aktualnie nie mam gdzie was ulokować, a twoje mieszkanie, Naruto zostało już dawno sprzedane. - powiedziała z nieciekawą miną Tsunade.
 - Z tym akurat nie będzie problemu. - wtrąciła się dziedziczka Byakugana – Namida może jak na razie mieszkać u mnie, ojciec zapewne nie będzie mieć nic przeciwko.
 - A Naruto może spać u mnie. - dodał Sasuke.
 - Super. Więc to mamy z głowy.
 - Mam jeszcze małą prośbę, Tsunade-sama. - przerwał Hokage syn Czwartego – czy mogę dostać pozwolenie na przepisanie kompleksu Namikaze na mnie? Chcę go wyremontować i zamieszkać w nim.
 - Ależ oczywiście! Już szukam aktu własności. Gdzie on może być?
Blondynka zaczęła przewalać jakieś dokumenty, mrucząc pod nosem i narzekają na bałagan i te „cholerne, nikomu nie potrzebne i wiecznie wkurzające ją papiery”.
 - Mam! - wykrzyknęła w końcu – wystarczy żebyś tu podpisał i posiadłość jest twoja.
Gdy Naruto załatwił już tą kwestię, Hokage wróciła do wcześniej przerwanej rozmowy, kładąc na biurku cztery opaski ze znakiem wioski Liścia.
 - Przywrócę was w obowiązkach ninja jako genini, tylko ty, Namida musisz wypełnić te dokumenty. - dodała Tsunade, podając dziewczynie plik kartek, które od razu zaczęła wypełniać. Przywódczyni wioski zaś kontynuowała – za miesiąc odbędzie się trzecia część Egzaminu na Chūnina i zapewne chcecie wziąć w nim udział, więc zapiszę was. Co do drużyn. Na miejsce Hinaty została wprowadzona Sakura, a ja nie chcę mieszać skoro zdążyli się już dosyć dobrze zgrać, więc nie ma możliwości abyście wrócili do starego składu. Postanowiłam, że chwilowo staniecie się drużyną 7, a waszym opiekunem będzie Kakashi Hatake. Pasuje wam taki układ?
 - Hai.
 - To by było na tyle. Lepiej idźcie do swoich przyjaciół, bo zapewne już wiedzą o waszym powrocie. - dodała z uśmiechem.
 - Bardzo dziękujemy za wyrozumiałość, Hokage-sama. Nie zawiedziesz się na nas, obiecujemy. - powiedział na odchodne Sasuke głęboko się kłaniając i wychodząc z gabinetu za swoimi towarzyszami. 

~ No nareszcie dorwałam się do komputera :) Rozdział 2. dodany. Mam nadzieję, że się podobało. ;) 

piątek, 14 listopada 2014

Rozdział 1. Powrót

~ 8 lat później ~

 Piękne letnie południe. Wokół panowała miła atmosfera. Nic nie zwiastowało rewelacji, jakie mały niedługo opanować całą Konohę. Do wioski ukrytej w liściach zmierzały właśnie cztery tajemnicze postacie. Ze sposobu chodu i postury można było bez problemu stwierdzić, że są to dwie kobiety i dwaj mężczyźni. Niestety przez kaptury, które doskonale zakrywały ich twarze, nie dało się stwierdzić kim oni są i czy mają pokojowe zamiary. Mimo, że z każdą minutą owe postacie były coraz bliżej wioski zostały zauważone dopiero, gdy znajdowały się zaledwie kilkadziesiąt metrów od głównej bramy. Spowodowane było to tym, że strażnicy pilnujący wejścia do wioski mieli w głębokim poważaniu, co się wokół nich dzieje. Otóż, jeden z mężczyzn o imieniu Kotetsu spał sobie w najlepsze, a jego przyjaciel Izumo myślał o niebieskich migdałach i patrzył pustym wzrokiem przed siebie. Gdy w końcu udało mu się zarejestrować przybyszy, zwalił swojego towarzysza z krzesła, na którym spał automatycznie go budząc. Mężczyzna z bandażem na twarzy zerwał się na równe nogi, piorunując wzrokiem przyjaciela.
 - Co do jasnej cholery?!
Lecz ten machnięciem ręki szybko go uciszył i wskazał palcem w stronę bramy, mówiąc:
 - Patrz, ktoś się zbliża. Mam złe przeczucia. Leć po Hokage, ja ich chwile zatrzymam.
Kotetsu po przyswojeniu informacji rzucił się biegiem w stronę centrum wioski, krzyknął tylko krótkie „hai” (jap. tak) nim zniknął za rogiem. Brązowowłosy westchnął głęboko i wyszedł naprzeciw nieznajomym. Miał niezłego stracha, ponieważ nie wiedział kim są i czego chcą, ani jak silni mogą być. Jednak nie był tchórzem i nie zamierzał ich tak po prostu przepuścić. Gdy czwórka zamaskowanych znalazła się tuż przed nim szybkim ruchem wyciągnął z kabury na nodze kunai i stając w pozycji obronnej powiedział donośnym głosem w stronę przybyłych:
 - Kim jesteście i czego tu szukacie?!

~ Kilka minut wcześniej, z perspektywy tajemniczych przybyszów ~

 - Już nie mogę się doczekać, aż przekroczę bramę wioski. Tak się za nią stęskniłem! - mówił podekscytowanym głosem jeden z mężczyzn.
 - Oj no wyluzuj, baka. Nie podniecaj się tak, bo jak tak dalej pójdzie to w gacie popuścisz. - odparł obojętnym głosem drugi, idąc z rękami w kieszeniach.
 - Ha ha ha... Ale ty zabawny jesteś. - powiedział sarkastycznie pierwszy, ze skwaszona miną.
Zaraz po tym dało się usłyszeć dwa śmiechy należące do kunoichi podróżujących z nimi. Zawsze je bawiły bezsensowne sprzeczki tej dwójki. Chwilę zajęło nim obie się uspokoiły, a gdy się już to stało, odezwała się jedna z nich, dość rozbawionym tonem:
 - Oho! Chyba nasz lisek strzelił focha.
Na te słowa wspomniany nie odezwał się. Jedynie spiorunował towarzyszkę wzrokiem, co spowodowało kolejną salwę śmiechu. Po krótkiej chwili, ta sama kobieta głęboko westchnęła i powiedziała rozmarzonym tonem:
 - Już niedługo. W końcu będę mogła zobaczyć wioskę, w której się wychowywaliście. Jestem ciekawa, czy naprawdę jest taka piękna jak ją opisywaliście.
 - Zaufaj mi, jest jeszcze ładniejsza. Szczególnie o tej porze roku. - odarła druga kobieta – Ja nie mogę się doczekać spotkania z przyjaciółmi i siostrą. Jak myślicie, bardzo się zmienili?
Nikt już jednak jej nie odpowiedział, gdyż dostrzegli w bramie wioski znajomą postać Izumo. Gdy tylko przekroczyli granicę Konohy wyciągnął kunai i stojąc w pozycji bojowej powiedział podniesionym głosem w stronę nieznajomych mu postaci:
 - Kim jesteście i czego tu szukacie?!
Ci jednak nie odpowiedzieli na zadane przez niego pytanie. Jedynie rzucili sobie przelotne, rozbawione spojrzenia, a w ich głowach krążyła jedna i ta sama myśl: „Coś czuję, że to będzie niezła zabawa”. Lekko zdenerwowany brakiem reakcji strażnik krzyknął w ich stronę:
 - Odpowiadać!
Tym razem jednak przybysze zareagowali na jego słowa:
 - Spokojnie, nie krzycz tak. Wszystkiego się dowiesz, ale najpierw zaczekamy na Hokage-sama, bo nie będzie mi się chciało powtarzać dwa razy tego samego. - odpowiedział mu jeden z tajemniczych mężczyzn poważnym, a jednocześnie lekko znudzonym tonem, całkiem innym niż ten, którym rozmawiał z przyjaciółmi.
 Nie minęło nawet kilka minut, a tuż przed przybyłymi pojawiła się oczekiwana blondwłosa kobieta.
 -Powie mi ktoś w końcu, co się tu dzieje? - zapytała ostrym tonem przywódczyni wioski Liścia.
Przepychała się przez tłum gapiów, który już zdążył się zebrać pod bramą. Na dźwięk znajomego głosu trójka przybyłych przyjaciół uśmiechnęła się ciepło. Jednak nikomu nie było dane tego dostrzec, z powodu kapturów, które wciąż skrzętnie zakrywały ich twarze.
 - Hokage-sama. - odparł z ulgą Izumo, kłaniając się w pół - Ta czwórka właśnie przybyła do wioski, ale jak zapytałem się kim są odpowiedzieli, że zaczekają z wyjaśnieniami na Panią, aby się nie powtarzać.
Czcigodna nie odezwała się. Jedynie kiwnęła głową dając znak, że zrozumiała. Przez cały ten czas nie spuszczała swoich piwnych tęczówek z postaci. Miała głęboką nadzieję, że przybyli w pokojowych zamiarach.
Po chwili ciszy, widząc, że przybyli nie zamierzają się odezwać, powiedziała podirytowanym głosem:
 - Jak widzicie, jestem, więc może w końcu dowiem się kim jesteście i czego szukacie w Konoha?
Wszyscy zebrani patrzyli uważnie na przybyszów, oczekując odpowiedzi równie silnie co przywódczyni wioski. W końcu głos zabrała jedna z kobiet:
 - Ależ oczywiście, Hokage-sama.
Po tych słowach zakapturzeni wymienili się porozumiewawczymi spojrzeniami i w jednej chwili zrzucili nakrycia głowy. Wokół natychmiast zrobiło się cicho, lecz już po chwili szepty wzmogły się ze zdwojoną siłą. Tematem tych rozmów były oczywiście cztery osoby, stojące w samym środku całego zbiegowiska.
 Pierwszy z mężczyzn, ten który na samym początku rozmawiał z Izumo miał oczy koloru letniego nieba, w których niejedna dziewczyna mogłaby się zatopić bez pamięci oraz złote, lekko przydługie włosy, opadające mu na czoło i delikatnie nachodzące na oczy. Ubrany był w czarne długie spodnie, a na stopach miał typowe dla shinobi buty. Na tors zarzucił czarną koszulkę bez rękawów, a całość stroju dopełniał bordowo-czarny płaszcz sięgający do kolan. Przy pasie doczepioną miał katanę w pięknej, grawerowanej starożytnymi runami pochwie o złotym kolorze. Drugi z nich był całkowitym przeciwieństwem blondyna. Miał włosy czarne jak niebo w bezgwiezdną noc. Były, podobnie jak u przyjaciela lekko dłuższe, jednak postrzępione na czubku głowy. Jego oczy były zimne, tego samego koloru co włosy. Miał na sobie białą koszule z długim rękawem luźno puszczoną, a pierwszy guzik pod szyją był rozpięty. Dodawało mu to seksownego wyglądu. Podobnie jak towarzysz miał czarne spodnie, idealnie dopasowane do figury i buty shinobi. Przy pasku także dzierżył katanę z tą różnicą, że jego pochwa była czarna ze złotymi runami. Obaj byli dobrze zbudowani. Na ich widok chyba wszystkie dziewczyny w wiosce straciły na moment możliwość oddychania.
 Kobiety stojące obok nie odstępowały swoim towarzyszom w urodzie. Pierwsza, która odezwała się do Hokage była szczupłą dziewczyną z jasnymi oczami o delikatnym odcieniu lawendy. Jej granatowe włosy, sięgające do pasa delikatnie opadały na smukłe ramiona, a grzywka zasłaniała czoło. Ubrana była w krótkie, ciemne spodenki, na nogach miała czarne buty shinobi na lekkim obcasie, a do tego założyła siateczkową bluzkę na ramiączkach. Na ramiona zarzuconą miała biało-lawendową bluzę z kapturem. Dokładnie tak jak jej przyjaciele posiadała przy boku katanę. Jej pochwa miała fioletową barwę, a grawerowane runy były srebrne. O ile mieszkańcy wioski trzy poprzednie postacie kojarzyli, ale nie mogli sobie przypomnieć skąd, to druga kobieta była im całkowicie obca. Także była szczupła, o oczach jak spokojny ocean. Jej włosy miały dość nietypową barwę. Były w kolorze piasku, ale przybierały delikatny różowy blask. Zapewne bardzo je kochała, gdyż sięgały aż za pośladki dziewczyny. Lekko postrzępiona grzywka swobodnie opadała na czoło. Włosy były w delikatnym nieładzie, co tylko dodawało jej uroku. Jej strój był podobny do koleżanki. Także miał ciemne spodenki i buty na niskim obcasie, jednak góra ubioru trochę się różniła. Ubrana była w czarną bluzkę na ramiączkach kończącą się pod piersiami. Na wierzch zarzuconą miała błękitną koszulę z podwiniętymi rękawami. Na lewej ręce brzęczała niezliczona ilość niebieskich, czarnych i białych bransoletek. Ona również przy pasie miała przypiętą katanę z niebiesko-złotą pochwą i ciemnogranatowymi runami. Obie kobiety posiadały pewien tajemniczy błysk w oczach, dzięki któremu mogły zdobyć każdego mężczyznę. Nagle ponad szeptami rozległ się donośny głos granatowowłosej, a potem reszty przybyszy:
 - Nazywam się Hinata Hyūga.
 - Namida Oni.
 - Sasuke Uchiha.
 - Naruto Namikaze-Uzumaki i jesteśmy...

 - AKUMA SAMURAI.

No i pojawił się pierwszy rozdział :) Jest to taki wstęp do opowiadania, ale już niedługo historia nabierze tępa. Tak więc - do piątku :*

poniedziałek, 10 listopada 2014

Prolog

 Konoha. Przepiękna wioska, otoczona ze wszystkich stron gęstym, bujnym lasem. Słynie ona z silnych ninja i wspaniałych ludzi, którzy nigdy nie opuszczają przyjaciół w potrzebie. W dzień miejsce tętniące życiem, lecz teraz, gdy na niebie króluje Księżyc wraz ze swoimi siostrami – gwiazdami jest opustoszałe i bardzo tajemnicze. Mimo, iż pora była późna nie przeszkadzała ona trójce przyjaciół w spotkaniu się i rozmowie na tylko im znany temat. Ale, patrząc na ich twarze, musiała być bardzo trudna.
 - Jesteś tego pewny, Sasuke? - zapytał, na oko dwunastoletni, złotowłosy chłopak.
 - Tak, Naruto. Muszę zabić Orochimaru, bo inaczej nigdy nie uda mi się przejąć pełnej kontroli nad przeklętą pieczęcią. Jedynym sposobem na pozbycie się wężowatego jest zbliżenie się do niego i zdobycie jego zaufania. Ale nie ma co się martwić, już niedługo znowu się spotkamy. - uśmiechną się pokrzepiająco.
 - Wiemy. - Odparła jedyna dziewczyna w tym towarzystwie, z niezadowoloną miną – Ale i tak będziemy tęsknić.
 - Ja także, Hinata. - odparł smutno i z westchnięciem zwrócił się do przyjaciela – No dobrze, więc ty, Naruto wyruszasz za pół roku, a Hinata tydzień później, po kłótni w domu, którą wywoła, zgadza się?
 - Hai. - odpowiedzieli zgodnie.
 - A więc, na mnie już czas. - powiedział czarnowłosy, po czym mocno uścisnął przyjaciółkę, szepcząc jej do ucha – Będę czekał, Hinata-chan.
Następnie wziął w ramiona przyjaciela, którego traktował jak brata i powiedział z bólem w głosie, tak by jasnooka nie dosłyszała:
 - Dbaj o nią, błagam.
 - Przysięgam. - odparł natychmiast Naruto. Odsuną się od młodego Uchihy i powiedział, tym razem głośno, z szerokim uśmiechem na twarzy – Widzimy się za pół roku bracie. A jak nawalisz to osobiście cię dopadnę i wykastruję.
Karooki nic już nie odpowiedział, jedynie uniósł kącik ust w górę, skinął głową do przyjaciół i zniknął w mroku nocy.


~ Dodałam :D Już w najbliższy piątek pierwszy rozdział, już teraz na niego zapraszam.

Wstęp, czyli parę słów od autorki.

Na początek, kilka słów o mnie:

Nazywam się Aśka, mieszkam w Rzeszowie i mam 18 lat (klasa maturalna -.-).
Jestem stuprocentowym umysłem ścisłym, więc z góry przepraszam za błędy i gafy jakie popełnię w trakcie prowadzenia tego bloga.
Uwielbiam przeróżne mangi i anime. Już od dłuższego czasu śledzę wiele blogów, głównie związanych z M&A Naruto. Jest to powodem pewnego sentymentu, ponieważ to od właśnie tego anime zaczęła się moja przygoda z tego typu rozrywką.

Ale dość o mnie, teraz przejdźmy do bloga:

Powstał on dosyć spontanicznie, głównie za sprawą mojej wybujałej wyobraźni. Uwielbiam wymyślać różne niestworzone i niejednokrotnie dziwne historie. Pewnego dnia postanowiłam spisać te pomysły i tak narodziła się opowieść, która mam nadzieję, że się Wam spodoba.
Opowiadanie będzie opisywać przygody czwórki shinobi: Naruto, Sasuke, Hinaty i Namidy (postać wprowadzina). Zapoznacie się ze szczegółami ich treningu, dzięki któremu stali się niezwykli, odkryjecie zapomniane historie i legendy oraz poznacie zbliżające się do świata ninja Zło.

I kilka spraw organizacyjnych:

1. Będzie mi bardzo miło, jeżeli zostawisz po sobie ślad w postaci komentarza. Nie bój się krytykować, w przyszłości będę wiedzieć co mam zmienić. Nie bój się chwalić, to z pewnością spowoduje, że będę chętniej zaglądać na bloga.
2. Notki będą pojawiać się regularnie CO PIĄTEK. Wyjątek będą stanowić jakieś nieprzewidziane okoliczności, o których na pewno Was poinformuję.
3. Jeszcze DZIŚ pojawią się charakterystyki bohaterów, które znajdziecie w zakładce "Bohaterowie" oraz Prolog - tak na zachętę :)
4. Oryginał M&A Naruto należy do Masahi Kishimoto.

Bez dłuższego przeciągania, gorąco zapraszam do lektury bloga :D ~ Wasza Autorka