piątek, 27 lutego 2015

Rozdział 16. „Stary, znajdź sobie dziewczynę...”

~ Dedyk dla Domi, za 100 komentarz :D

 Mrok. Nieprzenikniona ciemność była wszędzie. Już od dłuższego czasu próbował się przez nią przebić. Wrócić. Niestety nic nie przynosiło zamierzonego celu. Nie wiedział nawet ile czasu znajdował się w tym stanie. Z pewnością trwało to naprawdę długo. Jednak nie poddawał się i dalej walczył. Nagle dojrzał pewien szczegół. Był on tak drobny, że gdyby nie mordercze treningi z naturą pewnie by tego nie dostrzegł. Mianowicie, otaczający go mrok nie był już taki nieprzenikliwy, ale stał się minimalnie jaśniejszy. Nie zastanawiając się długo zaczął z nim walkę. Skupił swój umysł wręcz do bólu. Nie przeszkadzało mu to jednak, ponieważ widoczne już teraz gołym okiem zmiany wynagradzały wszystko. Otoczenie stawało się coraz jaśniejsze. W pewnym momencie usłyszał ciche głosy, dochodzące jakby z oddali. 'Pobudka, Sary!', 'Widzicie? Poruszył się!', 'Nareszcie!' Podbudowany efektem, jeżeli w ogóle to możliwe, skupił się jeszcze bardziej. W końcu, po parunastu minutach, które dla niego ciągnęły się niczym godziny otworzył oczy, a ostre światło natychmiast w niego uderzyło.
 - No, nareszcie wróciłeś do żywych. Już myślałem, że się nie doczekamy.
Od razu poznał ten głos. To Sasuke stał nad nim, a tuż obok były Namida i Hinata. Cała trójka przyglądała się mu z zaciekawieniem.
 - Gdzie ja jestem? Co się stało? - zapytał słabo.
Prawie nie poznał swojego własnego głosu. Przypominał on bardziej charczenie niż mowę.
 - Wody. - dodał.
Kiedy tylko blondynowi udało się ugasić pragnienie, Namida postanowiła przybliżyć chłopakowi sytuację.
 - Jesteś w szpitalu, jak my wszyscy zresztą. Po zakończeniu drugiego etapu treningu każdy z nas stracił przytomność z wycieńczenia. Ty jesteś ostatnim, który się wybudził.
 - Ile spałem?
 - Stuknął miesiąc. Za tydzień święta. - tym razem odpowiedzi udzielił Sasuke.
Dopiero teraz Naruto zobaczył przez okno, że okolica pokryta jest cienką warstwą białego puchu. Może i zimy w Konoha nie są srogie, ale nawet tu czasem spada śnieg.
 - A wy? - zapytał.
 - My pobudziliśmy się w okresie ostatniego tygodnia.
 - Rozumiem.
Miał coś jeszcze dodać, ale nie zdążył. Drzwi sali, w której się znajdowali otworzyły się z rozmachem, a do pomieszczenia wkroczyło pięć osób.
 - No nareszcie, Młody! Już się zaczynałem martwić. - powiedział na powitanie Kazuma.
Na jego ustach, podobnie jak u reszty przybyłych gościł szeroki uśmiech.
 - Też miło Was widzieć. - odparł Naruto – Witaj Hokage-sama.
 - W końcu wśród żywych, Naruto. - zaśmiała się wesoło blondynka, ale szybko spoważniała i zaczęła – Skoro wszyscy się już obudzili powiem o tym co ustaliliśmy wraz z Waszymi nauczycielami. Z racji tego, że za tydzień mamy święta odpuścimy na razie trening i pozwolimy Wam spędzić czas z przyjaciółmi. Już od dłuższego czasu się o Was pytają, co zaczyna się robić irytujące. Ale nie ma tak dobrze. Zaraz po świętach wracacie do ciężkiej pracy. Tomiko, możesz kontynuować, bo lepiej się w tym wszystkim orientujesz.
 - Hai. Jak już Hokage-sama zdążyła wspomnieć, zaraz po świętach rozpoczniemy trzeci etap Waszego treningu. Na szczęście najgorsze macie już za sobą i teraz efekty będą bardziej widoczne.
 - Całe szczęście. Bywały momenty, że miałem serdecznie dość tego wszystkiego. Ja się męczę a postępów żadnych. - odetchnął z ulgą Naruto.
 - Spokojnie, Młody, w końcu sobie powalczysz. - dodał Kazuma, czym wywołał zainteresowanie wśród najmłodszych.
 - A właśnie, na czym będzie polegał ten etap treningu? - Namida zadała nurtujące wszystkich pytanie.
 - Ujmując najprościej jak to możliwe, nauczymy Was wykorzystywać otaczającą Was naturę w walce. - wyjaśniła zwięźle Maki.
 - Hm... Więc po to było to całe jednanie się z przyrodą. - wydedukowała Hinata.
 - Dokładnie.
 - W najbliższym czasie będziecie starać się połączyć siłę natury z umiejętnościami ninja. Jak zaczynaliśmy trening pokazaliśmy Wam po jednej technice. Niesamowite jest w tym stylu walki to, że nie ma określonych symboli czy technik do nauczenia się. Każdy wojownik znajduje z naturą własny, odrębny język, a ona pomaga mu w odkryciu własnej mocy. Głównie dlatego jest to tak rzadko spotykane. Niewielu jest w stanie sprostać wymaganiom postawionym przez przyrodę. Ludzie najczęściej mają zbyt słaby umysł i siłę woli, bo o dzięki nim kontrolujemy to wszystko. Wam się udało. - tłumaczył entuzjastycznie Kazuma, żywo gestykulując rękoma.
 - Niesamowite.
Oczy Naruto aż się zaświeciły. Każdy był pod ogromnym wrażeniem. Po minach Akuma było doskonale widać, że najchętniej od razu wyskoczyliby z łóżek i wzięliby za trening.
 - Ale spokojnie, to dopiero po w nowym roku. - skutecznie ugasił ich zapał Taisuke.
Czwórka przyjaciół kiwnęła niechętnie głowami i czekała na dalsze słowa nauczycieli. Zamiast tego głos zabrała milcząca do tej pory Hokage.
 - Skoro wszystko już sobie wyjaśniliście to pozwólcie, że ich przebadam. Jeżeli będzie wszystko dobrze jeszcze dziś zostaną wypisani ze szpitala.
 - Oczywiście, Tsunade-sama. Już sobie idziemy. Do zobaczenia, dzieciaki. - pożegnała się krótko Tomiko.
 Chwilę potem pacjenci zostali przebadani i wypuszczeni do domów. Byli szczęśliwi, że w końcu mają chwilę dla siebie. Jednak ich wolność nie trwała zbyt długo. Kiedy tylko przekroczyli próg szpitala zostali „napadnięci” przez swoich przyjaciół. Jak wiadomo, w Konoha plotki rozchodzą się bardzo szybko, więc wieść o ich powrocie do zdrowia zdążyła już obiec każdego. Akuma nawet ucieszyli się z takiego obrotu spraw. Ostatnio w ogóle nie mieli czasu na choćby krótką rozmowę, a mała impreza dobrze im zrobi. Mając w pamięci ostatnie przyjęcie w domu Naruto nie działali z takim rozmachem, ale na pewno paru sąsiadów się na nich poskarży. Dobrze, że mieli chody u Hokage, więc tym razem wszystkim się upiekło, a następnego dnia mięli tylko sporego kaca.
 - O Boże! Ale mnie głowa boli.
 - Wody!
Imprezowicze powoli się budzili. W całym salonie posiadłości Namikaze, która powoli staje się tradycyjnym miejscem tak zwanych spotkań towarzyskich, słychać było zduszone jęki i narzekania. W pewnym momencie frontowe drzwi otworzyły się,a do pomieszczenia wszedł Naruto, wraz z podążającym za nim Sasuke. Obaj młodzi mężczyźni trzymali w dłoniach pełne siatki zakupów.
 - Komu wody i tabletki na kaca? - zapytał wesoło blondyn, podnosząc reklamówki.
 - Naruto, kocham Cię! - wykrzyknął Kiba i rzucił się w jego stronę.
 - Hola, hola! - zawołał, chowając się za Sasuke – Po pierwsze, mam dziewczynę. A po drugie, nie gustuję w chłopakach, wybacz.
 - Oj no zamknij się, głąbie. Wiesz o co mi chodzi. A teraz daj w końcu te tabletki, bo mi zaraz mózg w kawałki pójdzie.
Naruto jeszcze tylko zaśmiał się cicho i wraz z czarnowłosym rozdał zawartość siatek. Gdy tylko skończyli, z kuchni wyszły Hinata i Namida. Obie trzymały w rękach ogromne talerze wypełnione pyszne wyglądającymi kanapkami. Tuż za nimi podążały dwa klony, niosące gorącą kawę i herbatę. Przywitane zostały licznymi okrzykami i podziękowaniami.
 Kiedy wszyscy się już najedli i z zadowolonymi minami powoli sączyli swoje napoje, odezwał się Kiba (no bo któż by inny):
 - Wiesz co, Sasuke. Noże pożyczałbyś mi od czasu do czasu Hinatę. Taka kobieta to prawdziwy skarb.
 - Cyba śnisz! - oburzył się czarnowłosy.
 - No ale, tak tylko czasami. - wciąż się upierał.
 - Nie! - zakończył dyskusję Uchiha, przyciągając do siebie dziewczynę dla pokreślenia swoich słów.
Ta krótka wymiana zdań spowodowała głośny śmiech wszystkich gości. Sasuke, początkowo udając obrażonego, już po jakiejś minucie śmiał się ze wszystkimi. Kiedy udało się już opanować ogólna wesołość, Kiba znów podjął temat:
 - To może...
Nie dane mu było jednak skończyć, bo przerwał mu Naruto:
 - Ani mi się śni.
 - He? - zapytał brunet, z dziwnym wyrazem twarzy.
 - Nie, nie pożyczę Ci Namidy. O to chciałeś zapytać, zgadza się? - wyjaśnił, patrząc na przyjaciela jak na idiotę, którym w pewnym sensie niestety był.
 - Jesteście samolubni. - naburmuszył się.
 - Stary, weź sobie po prostu znajdź dziewczynę, to nie będziesz musiał prosić o pożyczenie. - stwierdził trafnie Neji, kręcąc głową z dezaprobatą.
 - He, he. Tylko, że on już sobie znalazł, a raczej upatrzył, bo boi się zagadać. - zaśmiał się chytrze Shikamaru siedzący na podłodze.
 - Co?! - zawołał lekko przerażony Kiba.
 - No przecież ślepy nie jestem i widzę, jak wodzisz wzrokiem za Hanabi. Kiedy tylko znajduje się w pobliżu nie możesz oderwać od niej wzroku. - wyznał uśmiechając się przebiegle.
 - To prawda. - przytaknął krótko Shino.
Kiba natychmiast spłonął szkarłatny rumieńcem, a niespełna sekundę później wzdrygnął się, bo poczuł, jak dwie pary Byakugana przeszywają na wskroś jego ciało.
 - Spróbuj jej tylko zrobić krzywdę, a własnoręcznie obiję Ci twarz tak, że Cię nawet Akamaru nie pozna. - wysyczał przez zaciśnięte zęby Neji.
 - Chyba jeszcze nie miałeś okazji na własnej skórze poznać potęgę Hikari i uwierz mi, nie chcesz. - dodała Hinata ostrym i władczym tonem.
Po tych słowach nie tylko Kiba się przeraził, ale i reszta obecnych w pokoju bała się cokolwiek powiedzieć. No dobra, był pewien wyjątek, a dokładnie to trzy. Naruto, Sasuke i Namida nie potrafili już dłużej wytrzymać i po całej posiadłości Namikaze rozniosły się głośne śmiechy.
 - Wybaczcie... Ha ha ha... Ale Wasze miny... Ha ha ha... są po prostu genialne... Ha ha ha. - próbował się wysłowić Naruto, ale śmiech mu to skutecznie uniemożliwiał.
 - Ej no! Zniszczyliście mi nastrój grozy! - Hinata próbowała przybrać obrażony ton głosu, ale sama również zaczęła cicho chichotać.
Wtedy właśnie, jak za sprawą czarodziejskiej różdżki, napięcie panujące w salonie opadło, a reszta z Dwunastki Konohy wypuściła z płuc powietrze, które bezwiednie wstrzymywała.
 - Ale tak serio, Kiba. - wtrąciła jeszcze granatowowłosa – Ja nie mam nic przeciwka, ale jeżeli ją zranisz to nie tylko ze mną będziesz miał do czynienia.
 - Rozumiem. I... dziękuję. - odparł pokornie – Jeśli tylko zgodzi się ze mną być, troskliwi się nią zaopiekuję.
 - Tak jest! I to się nazywa siła młodości! - wykrzyknął Lee, błyszcząc swoimi białymi zębami.
To już całkowicie rozładowało napięcie i wszyscy na nowo zaczęli wesoło gawędzić.
 Dopiero koło południa goście zaczęli się rozchodzić do domów, wracając do codziennych obowiązków. Akuma mięli rację, impreza i spotkanie z przyjaciółmi dobrze im zrobiło. W doskonałych nastrojach rozsiedli się na kanapie w salonie, dyskutując na różne, mniej ważne tematy.

~ Witam ponownie :)
Dzisiaj taki luźny i przyjemny rozdzialik. Mam nadzieję, że się spodoba :D
Nie będę dzisiaj zanudzać. Komentujcie i do następnej :*

piątek, 20 lutego 2015

Rozdział 15. II część treningu – zakończona

 Czas mijał nieubłaganie. Nasi bohaterowie jakby zniknęli z życia Konohy. Ich przyjaciele powoli zaczynali się o nich martwić. Hokage jednak uspokoiła wszystkich tłumacząc, że przechodzą właśnie bardzo trudny i ważny dla nich trening. Jedynym dniem, w którym udało się Dwunastce Konohy spotkać był 10. październik – dzień urodzin Naruto. Tego samego dnia miał miejsce także festyn na cześć pokonania przez Yondaime Hokage dziewięcioogoniastego demona. Ósemka samurajów postanowiła zatem zrobić sobie tego dnia wolne. Przyjaciele urządzili Naruto miłą niespodziankę. Już z samego rana posiadłość Namikaze była wypełniona ludźmi. Wszyscy przyszli by osobiście złożyć życzenia jubilatowi. Przez wzgląd na ostatnią imprezę i jej skutki na stole znalazły się tylko soki, a goście umilali sobie czas rozmową i śmiechami. Koło godziny 17:00 wszyscy zaczęli się rozchodzić, by zdążyć przygotować się na festyn. Ten dzień okazał się być bardzo przyjemnym oderwaniem się od niezwykle monotonnego treningu. Niestety wszystko co dobre szybko się kończy. Już następnego dnia, czwórka przyjaciół znów stała się całkowicie niedostępna dla całego otoczenia. Trening był o wiele cięższy i trudniejszy, niż się na początku wydawało. Codziennie, od świtu do nocy Akuma przesiadywali na swoich polach treningowych. Robili sobie jedynie krótkie przerwy na jedzeni, które przynosili im ich nauczyciele. Niejednokrotnie przesadzali z intensywnością treningu, co kończyło się tym, że Densetsu zmuszeni byli odnosić nieprzytomnych do domów.
 ~ Dwa miesiące od rozpoczęcia treningu ~
 W wiosce ukrytego Liścia, z dnia na dzień robiło się coraz zimniej. Ale, co się dziwić? Właśnie zaczynał się grudzień, a zima zbliżała się nieubłaganie. Drzewa zrzuciły swoje liście, trawa zżółkła i straciła swój blask. Słońce zaś coraz częściej ukrywało się za ciemnymi chmurami. Na szczęście, mimo zmiany pogody wciąż było całkiem ciepło.
 Akuma ciężko trenowali. Nie zrażał ich brak jakichkolwiek efektów, na szczęście nastąpił przełomowy moment. Czwórka naszych bohaterów, z dnia na dzień czuła, że są co raz bliżej celu. W niedużych odstępach czasu udało im się pierwszy i najtrudniejszy etap treningu.
 ~ Sasuke ~
 Pot kapał mu z czoła i spadał na splecione na kolanach dłonie. Był w pełni skupiony na swoim zadaniu. 'Kuso. Jak mam to zrobić?' - gorączkowo zastanawiał się Sasuke. Brak efektów zaczynał go mocno denerwować. 'Jak Taisuke mówił?Odnajdź swoją moc. Swój sens życia. Ha! Łatwo mówić! Spokojnie. Co dalej? Co jest dla mnie najważniejsze? Dlaczego robię to wszystko? Dla mocy? Nie, już nie. Ochrona innych? Tak, to jest dla mnie ważne. Wioska. Przyjaciele. Hinata. Dlatego właśnie robię to wszystko. By móc chronić tych, których kocham przed niesprawiedliwością i okrucieństwem świata.'
 Nagle coś drgnęło wewnątrz Sasuke. Coś w środku serca. Poczuł jak robi się ono gorące, a żar rozchodzi się po całym ciele. Nie parzyło go jednak to. Czuł, że może dokonać wszystkiego. I gdzieś w podświadomości wiedział, że ogień pomoże mu tym. Sasuke otworzył oczy. Dopiero teraz dostrzegł szkarłatny płomień okalający jego ciało, dający ochronę i poczucie bezpieczeństwa. Zauważył jeszcze uśmiech Taisuke i zdążył jedynie go odwzajemnić, po czym osunął się na ziemię z powodu przemęczenia.
 - Jestem z Ciebie dumny, Sasuke. Udało Ci się zakończyć trening jako pierwszy. - powiedział długowłosy, zarzucając sobie nieprzytomnego przyjaciela na plecy.
Chwilę potem zniknął w płomieniach, aby niespodziewanie pojawić się w szpitalu i pozostawić chłopaka w rękach lekarzy.
 ~ Namida ~
 Siedziała wśród wysokich traw, które delikatnie łaskotały ją w twarz. Kobieta jednak nie przejmowała się nimi. Spod przymrużonych powiek przyglądała się pąkowi kwiatu, rosnącego tuż przed nią. Od kilku dni powoli zaczynała dostrzegać delikatne ruchy płatków. Jednak było to jeszcze zdecydowanie za mało. Siedziała całkowicie nieruchomo. Sprawiała wrażenie, jakby była częścią krajobrazu.
 Jednego z wielu, podobnych do siebie dni spędzonych na polanie niespodziewanie trening potoczył się nieco inaczej niż zazwyczaj. Jak co dzień, między palcami trzymała drobny pączek kwiatu i intensywnie mu się przyglądała. 'Ach! Dlaczego nic się nie dzieje?' - pytała samej siebie, już lekko zirytowana – 'Tomiko mówiła, że muszę stać się jednością z przyrodą. I co? Nic! Hm... A może inaczej? Co jeszcze mówiła? Odnajdź cząstkę Doton. Ale jak? Wzrok nie działa. Może dotyk? W sumie, warto spróbować. Co mi szkodzi?' Po zakończeniu rozmyślań przymknęła powieki i wyregulowała oddech. Nagle, coś się zmieniło. Poczuła w palcach dłoni dziwne mrowienie. Było ono przyjemne i czuła, jak napełnia ja moc. Wiedziała, że jest blisko, więc nie przerywała. Po chwili jej czakrę jakby wybuchła. Czuła, że może dokonać rzezy niemożliwych, a jednocześnie podświadomie wiedziała, że przyroda pomoże jej w osiągnięciu postawionych sobie celów. Szybko otworzyła oczy i rozejrzała się wokół. Jej ciało oplotły liczne rośliny, a trawa w promieniu metra od niej zazieleniła się. Zaś pąk, który spoczywał w jej dłoniach rozkwitł się, zamieniając się w przepiękną, białą różę. Namida podniosła wzrok na rozradowaną twarz nauczycielki.
 - Udało mi się. - wyszeptała słabo, po czym straciła świadomość.
'Brawo, kochana. Jestem z Ciebie dumna. Sasuke też już zakończył trening. Teraz pozostaje nam czekać na resztę.' - pomyślała. Podobnie jak jej towarzysz, pojawiła się z uczennicą w szpitalu. Została ona ulokowana w tym samym pokoju, co wciąż nieprzytomny czarnowłosy, a lekarza troskliwie się nią zajęli.
 ~ Naruto ~
 Chłopak leżał na drzewie. Miał zamknięte oczy i starał się wsłuchać w szum wiatru. Liście już jakiś czas opuściły konary drzew, co trochę utrudniło mu trening. Nie zrażał się jednak. Potrafił już go bez problemów wyczuwać, ale to wciąż nie było to. Naruto, na pierwszy rzut oka wyglądał jakby spał. Jednak gdyby tylko chwilę mu się przyglądnąć z łatwością można by dostrzec na jego twarzy pełne skupienie i niesamowite zmęczenie. 'Słysz wiatr. Słysz wiatr. Kuso! Łatwiej powiedzieć, trudniej zrobić!' - powtarzał w kółko chłopak – 'Dobra, uspokój się. Podmuch. Liść na policzku. Uczucie wolności. Szum. Szept... Szept? Tak! Słyszę to! Delikatny szept. Mówiący, w którą stronę się zwrócić. Napełniający całe ciało. Ale czym? Wolnością. Mocą.' Jego dość długie przemyślenia przerwało niesamowite uczucie. Jeszce nigdy nie doświadczył czegoś podobnego. Czuł się lekki i wolny, a jednocześnie pełen jakiejś energii. Nareszcie udało mu się dokonać tego, na co tak długo pracował. Stał się jednością z wiatrem. Otworzył oczy. Nawet nie wiedział kiedy znalazł się w pozycji stojącej. Niespecjalnie się jednak tym przejmował. Jego uwagę bardziej przykuwało to, co działo się wokół niego. Został otoczony wirem, złożonym z wiatru i liści. Rzucił okiem na Kazumę, a widząc jego uśmiech, wyskoczył wysoko w powietrze krzycząc 'Yatta!!!' Zaraz potem nieprzytomny wylądował w ramionach nauczyciela.
 - Normalnie gorzej jak dziecko. - zaśmiał się cicho mężczyzna i pojawił się w sali szpitalnej przyjaciół blondyna.
Łóżko już czekało przygotowane na Naruto. Obecna w pokoju Tomiko spojrzała ciepło na przyjaciela, a po chwili wyszła wraz z nim, cicho dyskutując na temat treningów ich uczniów.
 ~ Hinata ~
 Stała boso na środku jeziora. Z jej włosów oraz reszty ciała skapywała woda. Czuła jak przeźroczysta ciecz delikatnie łaskocze ja w stopy. Nie zważała na to. Jej twarz wyrażał tyko skupienie i zmęczenie. Od kilku dni potrafiła perfekcyjnie panować nad wodą znajdującą się w jeziorku, ale wciąż nie mogła wychwycić jej z powietrza. Próbowała już praktycznie wszystkiego. Nawet Byakugan nie pomógł. Brak efektów powoli zaczynał ją denerwować, lecz nie pozwalała sobie na wybuch. Wiedziała, że jedynie spokój ducha jest w stanie jej pomóc. 'Bądź jak woda. Piękna. Wdzięczna. Pełna gracji.' - powtarzała sobie. Po kilku minutach zaczęła delikatnie się poruszać. Tańczyła, wsłuchując się w rytm dyktowany przez szum wodospadu. Każdy jej, nawet najmniejszy ruch dłoni czy nóg powtarzany był przez wstęgi krystalicznej wody. W pewnym momencie Hinata coś sobie uświadomiła. Czuła na skórze delikatną mgiełkę wytwarzaną przez wodospad. Zmarszczyła nieznacznie brwi i zaczęła się intensywnie nad czymś zastanawiać. 'Przecież para wodna to też, w pewnym sensie rosa. Ale o wiele, wiele drobniejsza!' Jeżeli w ogóle to możliwe, skupiła się jeszcze bardziej. Próbowała dosięgnąć niewidocznych kropelek i... udało jej się. Kiedy otworzyła oczy ujrzała kulę wody otaczającą jej ciało. Zaśmiała się perliście. Zaraz potem kopułka zniknęła równie szybko, jak się pojawiła, a dziewczyn zemdlała z przemęczenia swojego organizmu. Czujna Maki natychmiast zameldowała się z nią w szpitalu i ułożyła nieprzytomną na ostatnim z wolnych łóżek w sali jej przyjaciół.
 Maki obrzuciła wzrokiem śpiące postacie znajdujące się w tym pomieszczeniu. Jedyne co zrobiła, to szeroko się uśmiechnęła. Chwilę potem pojawiła się na monumencie Hokage. Nie zdziwiła się widząc tam swoich kompanów z drużyny.
 - Skoro tu jesteś to oznacz, że Hinacie również udało się zakończyć drugą część treningu. - trafnie stwierdził Taisuke.
 - Hai. Było ciężej, niż myślałam, ale w końcu się udało. - przytaknęła.
 - Trochę szkoda mi tych dzieciaków. - wyznała tajemniczo Tomiko, spoglądając na panoramę wioski skąpana w świetle zachodzącego słońca.
 - Dlaczego? - spytał zdziwiony Taisuke.
 - Przecież wiesz jak ciężkie jest życie samurajów. - odwróciła wzrok na kompanów i kontynuowała – Poza tym nie mieli dzieciństwa. Od małego szkoleni byli do walki. Do ostatecznej bitwy, która nieubłaganie się zbliża. Przez te treningi znów oddalili się od swoich przyjaciół. Po części czuję się winna za to, że muszą przez to wszystko przechodzić. Gdybyśmy...
 - Ej! Zamknij się w końcu. Jakieś bzdury pleciesz. Chyba Ci na tej polance słonko lekko przygrzało, albo coś. - uciszył ją Kazuma na swój własny sposób.
 - To prawda, Tomiko, nie masz racji. - Maki wyjątkowo poparła przyjaciela – Na prawdę nie widzisz, jak bardzo pomógł im trening z nami? Są o wiele silniejsi, zaradniejsi, odważniejsi. Gdyby nie posłuchali przepowiedni i nie uciekli z wioski nadal byliby pośmiewiskiem. Zmieniliśmy ich życie na lepsze. A poza tym, sami wybrali sobie taki los. Wiedzieli, że mogą wiele zyskać, ale także wiele stracić. Nie są już dziećmi. Umieją o siebie zadbać.
 - Chyba masz rację. - ciemnowłosa trochę niechętnie przyznała rację przyjaciółce.
 - Nie „chyba” tylko „na pewno”. - poprawił ją Kazuma.
Jego pełen entuzjazmu głos i rozbrajający uśmiech od razu rozładował napiętą atmosferę. Tak, ten mężczyzna jest niezastąpiony w takich sytuacjach.
 - Więc teraz pozostaje nam tylko czekać. - zakończył rozmowę Taisuke.
Cała czwórka cicho przytaknęła i po raz ostatni spojrzała na panoramę wioski, już pogrążona w całkowitych ciemnościach nocy. Zaraz potem przenieśli się do swoich pokoi, by oddać się w objęcia Morfeusza.

~Witam ;)
Jest kolejny rozdział. Mam nadzieję, że się Wam spodoba ;)
Niestety nie wiem, czy podobała się Wam poprzednia notka, bo znajdują cię pod nią tylko dwa komentarze. <smuteczek> Nie wiem czy spowodowane jest to feriami czy czystym lenistwem, ale zawsze mi jest miło i mam więcej zapału do pracy jak pojawiają się komentarze. Mam nadzieję, że się poprawicie ;)
 Dziękuję Domi i Basi za te krótkie komentarze pod ostatnim rozdzialikiem. Nawet takie mnie mocno motywują :* Dedyk specjalnie dla Was :D
Pozdrawiam i do następnej :)

piątek, 13 lutego 2015

Rozdział 14. Treningu ciąg dalszy

~ Namida ~
 Dwie kobiety skierowały swoje kroki w stronę opuszczonego pola treningowego nr 10. Nie szły długo. Już po kilku minutach szybkiego marszu były na miejscu. To co zobaczyła Namida zupełnie nie przypominało miejsca do ćwiczeń. Była to niewielka polanka, pełna różnorodnych, pachnących kwiatów i innej roślinności. Trawa sięgała do kolan, a delikatny, jesienny wietrzyk poruszał liśćmi drzew.
 - Łał. Nie wiedziałam, że jest tu coś takiego. - powiedziała zauroczona widokiem.
 - Znalazłam to w trakcie podróży do wioski. Według mnie ta polanka będzie idealna do naszego treningu. - wyjaśniła krótko ciemnowłosa i dodała – Usiądźmy najpierw. Wytłumaczę Ci, czym się zajmiemy w najbliższym czasie.
 - Hai.
Obie rozsiadły się na środku polany, a wysoka trawa prawie je zasłoniła.
 - Przez najbliższe tygodnie, jak nie miesiące będziesz próbowała wejść w jedność z przyrodą. Zawsze przy władaniu naturą ziemi wykorzystywałaś jedynie glebę i skały. Podczas treningu nauczysz się znajdować w każdej roślinie cząsteczkę Doton i jak dowolnie nią manipulować. Właśnie dlatego potrzebna jest Ci jedność z naturą. Po zakończeniu treningu ze mną będziesz potrafiła, według własnego uznania zmieniać wygład otoczenia, tworzyć nowe rośliny, czy manipulować tymi już istniejącymi. Wbrew pozorom, te umiejętności są bardzo przydatne w walce. Spójrz.
Zaraz po skończeniu wypowiedzi, Tomiko podniosła się z trawy i odwróciła bokiem do uczennicy. Przez chwilę stała nieruchomo, wsłuchując się w głos przyrody. Namida patrzył na nią z nieukrywanym zaciekawieniem. Coraz bardziej zaczynały się jej podobać te techniki. W pewnym momencie starsza z kobiet uniosła ręce w górę. Ku zdziwieniu Namidy, po tym geście z ziemi wystrzeliły zielone pnącza. Tomiko, nie czekając na reakcję uczennicy machnęła ręką w stronę pobliskiego drzewa, jakby wskazując roślinie kierunek, w który ma się udać. Pnącza z niezwykłą prędkością zaczęły się wić po ziemi. Gdyby Namida o nich nie wiedziała, zapewne ciężko byłoby jej je dostrzec. Kiedy roślina dotarła do wyznaczonego celu, bardzo szczelnie oplotła pień, który aż zaczął strzelać. Tomiko znów zabrała głos:
 - Ta technika jest świetna, gdy chcesz się kogoś szybko i bezszelestnie pozbyć. Pnącza okręcają się wokół szyi ofiary, dusząc ją. Jednakże, można je zastosować także w inny sposób. Tego typu rośliny są dosyć niepozorne, ale także potrafią zadawać poważne rany.
Na dowód swoich słów, kobieta znów machnęła ręką. Pnącza, które znajdowały się na drzewie wycofały się, aby zaledwie sekundę później znów w nie uderzyć. Stało się coś, czego błękitnooka zupełnie się nie spodziewała. Roślina, najzwyczajniej w świecie przebiła się przez konar na wylot. To jednak nie był koniec pokazu. Tomiko ponownie uniosła rękę przed siebie, a pnącza raz jeszcze oplotły nieszczęsne drzewo. Chwilę potem kobieta zacisnęła wyciągniętą dłoń w pięść, powodując zmiażdżenie konara przez niewielką roślinkę, którą władała.
 - Niesamowite. - nic więcej nie mogła z siebie wykrztusić Namida.
Dziewczyna była niesamowicie podekscytowana. Nie mogła już się doczekać, kiedy osiągnie tak wysoki poziom, jak jej mentorka. Zaczekała chwilkę, aż Tomiko z powrotem usiądzie naprzeciwko niej. Gdy to się w końcu stało, zasypała kobietę pytaniami.
 - Możemy zaczynać trening? Ile on nam zajmie? Co mam robić?
 - Ha ha ha. Spokojnie. Już wszystko wyjaśniam. - zaśmiała się krótki i od razu kontynuowała – Jak już wcześniej mówiłam, potrzebna jest Ci harmonia z naturą. Możesz do tego dojść tylko dzięki medytacji. Więc tu kończy się moja rola, a zaczyna się twoja. Zamykasz oczy, czyścisz umysł i wsłuchujesz się w to co do Ciebie mówi przyroda. Musisz nauczyć się dostrzegać jej, choćby najdrobniejsze zmiany. Obserwuj zatem rozkwitające się pąki kwiatów, poddające się sile wiatru poruszającego trawy. Musisz stać się jak one. Być z nimi jednością.
 - Rozumiem. - odpowiedziała cicho Namida, wsłuchując się w szum wiatru, błądzącego pośród otaczających ją traw.
 - Powodzenia. - szepnęła Tomiko z lekkim uśmiechem na pełnych ustach.
Ułożyła się wygodnie na ziemi i utkwiła wzrok w chmurach zastanawiając się, jak idzie trening innym.
~ Naruto ~
 Blondyn bez przerwy podążał za swoim, lekko nierozgarniętym nauczycielem, którego traktował jak dobrego przyjaciela. W pewnym momencie, Kazuma się zatrzymał. Naruto zupełnie nie spodziewając się tego z dość dużym impetem na jego plecy.
 - Co jest? - zapytał, rozmasowując obolały nos przez niespodziewane spotkanie z mężczyzną.
 - Idealnie! - zawołał tylko pełny entuzjazmu czarnowłosy.
Już lekko rozdrażniony Naruto postanowił sprowadzić przyjaciela z powrotem do rzeczywistości.
 - Ej! Ziemia do Kazumy! - zaczął mu pstrykać palcami przed nosem.
Kiedy tylko zobaczył, że ciemnowłosy w końcu skupił swoją uwagę na nim, zapytał:
 - Co „idealnie”?
 - No, to miejsce. Właśnie tu, od dziś będziemy trenować. - wyjaśnił z ogromnym wyszczerzem na twarzy.
Naruto, trochę zdezorientowany rozejrzał się wokół siebie. Dopiero teraz uświadomił sobie coś bardzo istotnego.
 - Czekaj, czekaj! Jak to tu?! Przecież to jest środek lasu! Nawet nie ma miejsca, żeby się zamachnąć.! Czy Ty sobie ze mnie jaja robisz?! - zaczął się wściekać.
 - Spokojnie, Młody. Nie gorączkuj się tak. Złość piękności szkodzi. - starał się go uspokoić.
Namikaze posłał nauczycielowi jedynie mordercze spojrzenie, ale nie odezwała się już ani słowem.
 - Do naszych lekcji nie będziemy potrzebowali dużo miejsca. Już wcześniej zostało wspomniane, że teraz bardziej trenowany będzie Twój umysł niż ciało. To miejsce uważam za idealne, ponieważ dzięki drzewo i ich liściom łatwiej wsłuchasz się w ruchy i „mowę” wiatru, który jest Twoją wrodzoną naturą czakry. Jeżeli nauczysz się dobrze go wykorzystywać, może stać się naprawdę potężną bronią. Zademonstruję Ci coś.
Kazuma, podobnie jak jego przyjaciele, przymknął oczy i skupił się na otaczającym go powietrzu. W pewnym momencie, z ciała mężczyzny zaczęły wydobywać się powiewy wiatru. Zszokowany Naruto obserwował każdy, najdrobniejszy ruch nauczyciela. Po chwili, wiatr ten otoczył dłoń czarnowłosego. Kazuma delikatnie uniósł rękę i machnął nią w stronę pobliskich drzew. Mimo, że techniki nie było praktycznie widać, to jej efekty wręcz przeciwnie. Rośliny będące w jej zasięgu zostały gładko przecięte w pół i powalone na ziemię.
 - Też tak chcę! - krzyknął blondyn, z ognikami podekscytowania w jego lazurowych oczach.
 - Ciężko trenuj, a za parę tygodni, albo raczej miesięcy też tak zrobisz. - odparł, trochę złośliwie Kazuma.
 - Spadaj! - zawołał obrażony Naruto.
Jednak szybko mu przeszło i na twarzy chłopaka zagościło czyste zainteresowanie.
 - No to mów, co mam robić?
Kazuma zaśmiał się cicho, widząc postawę przyjaciela, ale nie zwlekał z wyjaśnieniami:
 - Najważniejsze w tym wszystkim jest skupienie i harmonia. Musisz nauczyć się czuć na skórze każdy, nawet najdrobniejszy i najdelikatniejszy powiew wiatru oraz wsłuchiwać się w jego szum. Więc teraz siadaj na swoich szanownych czterech literach, zamykaj oczy i skup się na wietrze. A, i pamiętaj, musisz mieć pusty umysł, inaczej nie wychwycisz jego delikatnego głosu.
 - Oj no dobra, dobra. Nie zgrywaj już takiego mądrego, bo Ci nie wychodzi. - odpowiedział mu Naruto.
Blondyn po marudził jeszcze trochę, ale zrobił tak jak kazał mu Kazuma. W lesie znów zrobiło się idealnie cicho. Czarnowłosy spojrzał na swojego ucznia, którego twarz wyrażała całkowite skupienie. Nie chcąc mu przeszkadzać, usiadł obok niego i także wsłuchał się w to, co mówi do niego jego przyjaciel wiatr.
~ Hinata ~
 Ostatnie dwie kobiety miały zdecydowanie najwięcej do przejścia. W wyznaczonym miejscu znalazły się dopiero po 15 minutach. Hinata aż przystanęła, widząc niesamowite piękno przyrody. Przed nią znajdowało się średniej wielkości jeziorko, o krystalicznie czystej wodzie. Z niewielkiej skały, umieszczonej na jego brzegu wytryskał strumień, tworząc tym samym niewielki wodospad. Wokoło kwitły liczne kwiaty i rosły drzewa. Ptaki wesoło śpiewały, a w krzakach słychać było harcujące zwierzęta. To miejsce tętniło życiem.
 - I jak Ci się podoba? - zapytała uśmiechnięta Maki.
 - Tu jest przepięknie! - zawołała zachwycona Hinata – Muszę koniecznie przyjść tu z Sasuke. Ten wodospad jest taki romantyczny.
 - Ha ha. To może później. Teraz to miejsce stanie się naszym polem treningowym. Właśnie tu, w najbliższym czasie będziemy ćwiczyć.
Po tych słowach słowach, starsza z kobiet machnęła ręką dając znak, żeby usiadły. Kiedy już wygodnie rozłożyły się na brzegu jeziorka Maki ponownie zabrała głos:
 - Zapewne zastana Cię, jak będzie wyglądał nasz trening. - słysząc potwierdzenie Hinaty, kontynuowała – Tak więc, krótko mówiąc zajmiemy się Twoją czakrą i umysłem. Aby zapanować nad woda potrzebujesz harmonii. Przez najbliższe tygodnie będziesz uczyła się dostrzegać jej ruch i wsłuchiwać się w szum. Aby zapanować nad swoim wrodzonym żywiołem musisz stać się jak on. Musisz być delikatna, zachwycać swoim wdziękiem, ale jednocześnie nieść zniszczenie. Nie zaprzeczam, jest to trudne, ale wierzę w Ciebie. Jesteś bardzo pojętną osobą. Kiedy nareszcie uda Ci się uzyskać odpowiedni efekt i całkowicie zgrać się z żywiołem, będziesz mogła dowolnie nim manipulować. O wiele łatwiej będzie Ci przyswajać nowe techniki i do wykonywania ich nie będziesz potrzebowała pieczęci. Wszystko zamkniesz w swojej głowie. Następna rzecz, którą się zajmiemy to znajdowanie i oddzielanie wody z powietrza. Nie zawsze w czasie walki jest do niej dostęp. Jeżeli nauczysz się oddzielać parę wodną od powietrza nie będziesz musiała martwić się o brak Twojego żywiołu. Domyślam się, że nie do końca rozumiesz o czym mówię, więc patrz.
Maki ustawiła się przodem do Hinaty tak, aby ta mogła wszystko dokładnie widzieć. Kobieta przymknęła na chwilę oczy i uniosła obie ręce w bok, na wysokość bioder. Po kilku sekundach, wokół jej dłoni zaczęła skraplać się woda. Nagle otworzyła oczy i z wdziękiem skinęła prawą ręką. Woda lewitująca w powietrzu zatańczyła wokół jej nadgarstka i chwilę później, z niesamowitą prędkością pomknęła w stronę leżącego nieopodal, dosyć masywnego głazu. Krystaliczna wstęga, ku zaskoczeniu granatowowłosej bez problemu rozłupała go.
 - Teraz wiesz o czym mówię? - zapytała się Maki, ponownie przysiadając na brzegu jeziorka.
 - Cyba tak. - odparła, nadal pozostająca w lekkim szoku białooka.
Jednakże, już po krótkiej chwili otrząsnęła się z tego stanu i na powrót skupiła się na nauczycielce.
 - Dobrze, to teraz powiedz, co mam robić?
 - Przede wszystkim musisz zacząć od oczyszczenia swojego umysłu za wszystkich myśli. Głos wody jest bardzo delikatny, więc jeżeli tego nie zrobisz nie będziesz w stanie go dosłyszeć. Teraz, jedynie co mi pozostaje, to życzyć Ci powodzenia.
Hinata kiwnęła głową i odwróciła się w kierunku wodospadu. Przymknęła oczy i popadła w zadumę. Maki przez chwilę obserwowała ją, ale wiedziała, że taki stan rzeczy nie zmieni się przez najbliższe dni, więc z nudów zaczęła zaplątywać wianek z kwiatów, które znalazła. Przy okazji zaczęła rozmyślać, czy u innych także idzie wszystko zgodnie z planem.

~ Ferie feriami, wyjazd wyjazdem ale notka musi być ;)
Rozdzialik dodaję w nocy, bo właśnie skończyłam go przepisywać. Nie chciałam, żebyście musieli czekać znajcie moje dobre serce :P
Mam nadzieję, że nie ma za dużo błędów, a jeżeli takowe sie znajdą to piszcie w komentarzach to poprawie ;)
A i notka jest dodawana z telefonu, więc nie wiem co mi tam blogger z nią narobi, bo za bardzo podglądu nie mam :/ Ale jak wrócę do domu to wszystko popoprawiam. Obiecuję :D

Pozdrawiam gorąco :*