wtorek, 30 grudnia 2014

Liebster Avard

Nominacja do Liebster Avard jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za ,,dobrze wykonaną pracę''. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz jedenaście osób, oczywiście Ich o tym informujesz oraz zadajesz Im 11 pytań. Nie nominuje się bloga, który cię nominował.

~

Chcę na wstępie bardzo podziękować Patty i Pauli za nominację. Wciąż jestem w szoku, bo jestem całkowicie nowa w kręgach blogerów, a już zostałam przez kogoś doceniona :D

Tak więc, do rzeczy :D

1. Czemu zdecydowałaś/eś się na pisanie tego bloga o danej tematyce?
~To był impuls :) Od M&A Naruto zaczęło się moje zainteresowanie światem mangi i anime, więc to pewien sentyment popchnął mnie do właśnie tej tematyki. Dodatkowo czytam wiele takich blogów i moja wyobraźnia sama złożyła całe opowiadanie do kupy :P

2. Czego się najbardziej boisz?
~Na chwilę obecną … że nie zdam matury (odpukać!!) :P

3. Co twoim zdaniem jest najważniejsze w życiu?
~Przyjaciele. Ktoś, kto rozumie Cię bez słów i można porozmawiać z nim na każdy możliwy temat :)

4. Gdybyś mogła/mógł, co zmieniłabyś/zmieniłbyś na świecie?
~Niestety nie jest to możliwe, ale chciałabym, aby wszystkie choroby zniknęły ze świata, a w szczególności te nieuleczalne, które niejednokrotnie odbierają nadzieję :(

5. Skąd czerpiesz wenę/inspirację, aby dalej tworzyć?
~To dosyć ciężkie pytanie, ale chyba w szczególności z filmów, książek (oczywiście fantasy :D ) i innych blogów.

6. Kogo podziwiasz?
~Moją mamę, za za to, że wytrzymuje z naszą trzepniętą rodzinką :P … I siatkarzy :D

7. Jakie jest Twoje największe marzenie?
~Znaleźć taką piękną, prawdziwą miłość, jaką spotyka się tylko w filmach.

8. Wolisz spacery w nocy, czy w dzień?
~W nocy :) Z nieodłącznymi słuchawkami i ulubioną muzyką.

9. Jakie czytasz książki?
~Fantastyka <3

10. Czy chciałabyś/chciałbyś cofnąć się w czasie i zmienić coś w swoim życiu?
~Raczej nie. Myślę, że jest dobrze tak jak jest.

11. Jaką umiejętnością chciałabyś/chciałbyś dysponować? ( np. przechodzenie przez ściany, latanie, telepatia i inne. )
~Czytanie myślach. Wiedziałabym co tak naprawdę myślą o mnie inni, a przy okazji byłoby to bardzo pomocne na sprawdzianach :P

~

A teraz moje pytanka :D

1. Skąd się wziął pomysł na pisanie bloga?
2. Co jest twoją największą pasją/zainteresowaniem/hobby?
3. Jakie zwierze do Ciebie najlepiej pasuje?
4. Jaką porę roku lubisz najbardziej i dlaczego?
5. Skąd czerpiesz wenę/inspirację, by tworzyć?
6. Jakie jest twoje największe marzenie?
7. Twój ulubiony film/książka.
8. Jaki gatunek muzyki preferujesz?
9. W jakim miesiącu masz urodziny?
10. Czy masz rodzeństwo? Jeżeni nie, to czybyś chciał/chciała mieć?
11. Jakie miasto na świecie chciałbyś/chciałabyś odwiedzić i dlaczego?

~

A moja nominacja to :)

2. Naruto

Wystarczy :) Te kilka w szczególności zapadł mi w pamięć :D

piątek, 26 grudnia 2014

Rozdział 7. Wyznania

 Konoha. Sala zebrań. Na co dzień miejsce ciche i rzadko odwiedzane. Dziś, niekoniecznie. Aktualnie znajdowała się w nim dość duża grupa ludzi, którzy, już 2 dzień, zawzięcie o czymś dyskutowali.
 - Co o nich myślicie? - zapytała Hokage, kładąc łokcie na stole i opierając głowę na splecionych dłoniach.
 - Są zdecydowanie zbyt silni na chūninów. - odezwał się ktoś z sali.
 - Masz rację. Powinni zostać co najmniej jōninami.
 - A co Ty, Kazekage, o tym sądzisz?
 - Wzrok wszystkich momentalnie skupił się na wspomnianym mężczyźnie.
Gaara nie odpowiedział od razu. Zamyślił się i po chwili odparł poważnym tonem:
 - Są silni, to prawda, ale ostatecznie i tak zrobicie jak uważacie. Jest jednak jedna rzecz o jakiej muszę Wam powiedzieć. Oni jeszcze nie pokazali pełni swojej mocy. Znam ich możliwości doskonale, ponieważ przez pewien czas wykonywali dla mnie misje, jednocześnie stając się moimi dobrymi przyjaciółmi. Nie będę mówił co potrafią, bo i tak mi nie uwierzycie, ale ostrzegam, z pewnością jeszcze nie raz Was zaskoczą.
Wszystkich zebranych zamurowało. Siedzieli z szeroko otwartymi oczami i nie wiedzieli co powiedzieć. W głowach ninja kotłowało się jedno i to samo pytanie: „Co te dzieciaki jeszcze mogą pokazać, skoro są jeszcze silniejsze niż na egzaminie i sam Kazekage-sama ma do nich szacunek?”. Ciszę w końcu przerwała Hokage. Na jej ustach gościł tajemniczy uśmiech.
 - Już wiem, co z nimi zrobić...

~ W tym samym czasie ~

 W jednym z parków siedziała grupa młodych ludzi. Widać było, że bardzo dobrze się bawili. Co chwilę słychać było ich głośne śmiechy.
 - A więc... - zaczęła Ino, zacierając ręce i patrząc przebiegle na Naruto.
Ten jedynie cicho jękną, bo doskonale wiedział, co się szykuje.
 - Nie zaczyna się zdania od „A więc”. - wtrącił Shino obojętnym głosem.
 - Ty się nie odzywaj! Nikt cię nie pytał o zdanie. - odgryzła się ciskając piorunami w chłopaka – A WIĘC... - popatrzyła prowokująco na bruneta - ...teraz nam nie uciekniecie.
Blondynka przeniosła swoje pełne determinacji, niebieskie oczy z powrotem na Naruto. Na jego twarzy gościł grymas niezadowolenia,który wszystkich rozbawił. Jednak nie odezwał się ani słowem.
 - Ino ma rację! - krzyknęła Sakura – Wczoraj wykręciliście się zmęczeniem i późna porą. Dzisiaj jest jeszcze wcześnie, pogoda piękna, a wy wypoczęci. Idealnie!
 - To teraz gadać. - podjął temat Kiba – Od kiedy jesteście razem? Jak? Dlaczego? Czy wy już razem „ten tego”...?
 - Wystarczy! - Przerwał szybko Namikaze widząc, do czego zmierza kolega – Eh... Widzę, że nie mam wyboru.
Namida, widząc skwaszoną minę swojego chłopaka, postanowiła go wyratować od odpowiedzi na te niezwykle kłopotliwe pytania.
 - Jesteśmy razem od prawie dwóch lat, za trzy miesiące będzie nasza rocznica. Jak się poznaliśmy już wiecie. Dlaczego? Hm... W sumie, tak po prostu. Bardzo dużo czasu spędzaliśmy razem, na treningach, misjach, wspólnych wyjazdach... Ogólnie całą czwórką strasznie się przez ten czas zżyliśmy ze sobą. Traktujemy się jak rodzeństwo. Dodatkowo mnie i Naruto zbliżyło do siebie to, że nikogo nie mamy. Zawsze byliśmy postrzegani jako demony. Bezduszne potwory. Wcielenie zła. Po jednym z festynów w wiosce Trawy, ot tak, pocałował mnie. Hi hi. Żebyście widzieli, jaki był wtedy czerwony i speszony. - wszyscy się głośno zaśmiali, a Naruto siedział wielce obrażony – Po tym wydarzeniu postanowiliśmy spróbować. Jak widzicie udało nam się. I to wszystko. Teraz jesteście zadowoleni?
Wszyscy, a w szczególności dziewczyny, słuchali jej słów z nieukrywanym zainteresowaniem. Nawet Shino przestał przypatrywać się jakiejś nowej odmianie żuka i skupił się na koleżance.
 - Jakie to romantyczne! - zapiszczały zgodnie wszystkie przedstawicielki płci pięknej.
 - Ta, bardzo słodkie. - sarknął Sasuke – Na początku byli totalnie nie do zniesienia. Cieszcie się, że was przy nich nie było.
Naruto niezbyt przejął się słowami przyjaciela. Zamiast tego, spojrzał na Uchihę, a na jego ustach wykwitł chytry, wciąż powiększający się uśmiech. Nagle czarnowłosy zrozumiał, co się święci i momentalnie zbladł. Cała grupa rzucała im zaciekawione spojrzenia.
 - My byliśmy nie do zniesienia? Mów za siebie! Do teraz odkleić się od siebie nie możecie, gdy tylko nikt nie patrzy.
Wszyscy siedzieli z rozdziawionymi ustami. Nikt nie mógł uwierzyć w to, co właśnie usłyszał. „TEN Sasuke Uchiha ma DZIEWCZYNĘ? Ale jak? Kogo?” - każdy zadawał sobie te same pytania. Tylko Kibie udało się z siebie cokolwiek wykrztusić:
 -Kto?
Wzrok Sasuke mimowolnie uciekł w stronę granatowowłosej, która patrzyła w bok lekko zmieszana. Na nieszczęście chłopaka ten gest nie umknął uwadze przyjaciół.
 - Hinata?! - wydarli się wszyscy zgodnie, jak na komendę.
 - Dokładnie! - zawołał zadowolony z siebie Naruto.
 - Zabiję!! - zerwał się na równe nogi karooki i zaczął gonić zachodzącego się ze śmiechu blondyna.
Zebrani patrzyli na to zszokowani. Jeszcze nigdy nie widzieli Sasuke tak wyprowadzonego z równowagi.
 - Wytłumaczysz nam to, Hinata? - zapytała w końcu różowowłosa.
 -Ach... Nie odpuścicie, co? - gdy dostała twierdzącą odpowiedź zaczęła – To się wydarzyło nieco ponad pół roku temu. Byliśmy wtedy na jednej z naszych najtrudniejszych misji. Nie zdradzę wam szczegółów, bo są tajne, ale głównie chodzi o to, że otarłam się wtedy o śmierć. To właśnie Sasuke mnie wtedy uratował. Byłam w opłakanym stanie. Gdyby nie on już by mnie tu nie było. Leżałam przez dwa miesiące w szpitalu i wszyscy myśleli, że jestem nieprzytomna. Tak naprawdę stało się ze mną coś dziwnego. Nie mogłam się ruszać, mówić, ale wszystko doskonale słyszałam i czułam. Wtedy właśnie Sasuke całkowicie otworzył swoje serce. Opiekował się mną, czuwał nocami przy moim łóżku, był taki kochany i czuły. Dodawał mi sił. Kiedy się w końcu obudziłam Sasuke był w siódmym niebie. Nigdy nie widziałam go tak radosnego. Potem wyznał, że przez to zdarzenie zrozumiał, że mnie kocha. Wcześniej już to czuł, ale sam do końca nie umiał zrozumieć tego uczucia. Traktował mnie bardziej jak siostrę. Od tego czasu jesteśmy nierozłączni. - zakończyła z rozmarzonym uśmiechem.
Wtedy do grupy wrócili chłopaki. Naruto miał podbite oko, a Sasuke już w miarę ochłonął.
 - Po waszych minach wnioskuję, że wasza ciekawość została zaspokojona. - powiedział Uchiha siadając obok białookiej i obejmując ją w pasie.
Naruto zaś usiadł obok Namidy i złapał ją za rękę. Na jego ustach wciąż błądził delikatny uśmiech.
 - Tak. Hinata wszystko nam wyjaśniła, ale nadal trudno nam uwierzyć. - odezwała się Tenten, której udało się już otrząsnąć z chwilowego wzruszenia.
 - No dobra, zostawmy już ten temat. Mam jeszcze jedno pytanie odnośnie waszej wczorajszej walki. - zagadnął Lee – Jak Sasuke i Hinata przyszli do nas po półfinale wyglądali na prawie całkowicie wypoczętych i nie miel żadnych ran. Jakby w ogóle nie walczyli. Jakim cudem?
 - To bardzo proste. - zaczął wyjaśniać karooki – Spójrzcie na oko Naruto, już prawie nie widać na nim spotkania z moją pięścią. Pewnie pamiętacie też, jak szybko się on regenerował przed ucieczką z wioski? - gdy zobaczył, że wszyscy twierdząco kiwają głowami, kontynuował – Spowodowane to było demoniczną czakrą dziewięcioogoniastego. Organizmy naszej czwórki działają na tej samej zasadzie. Moc, którą w sobie mamy, pomaga nam regenerować nie tylko rany, ale także siły i czakrę. Dzięki niej możemy nie spać nawet tydzień, co jest bardzo przydatne w czasie misji. Wyostrza ona także zmyły.
 - Fajne. - podsumował niezbyt inteligentnie Chōji.
Chciał coś jeszcze dodać, ale nagle, tuż przed siedzącymi ninja pojawił się członek elitarnych oddziałów ANBU.
 - Hinata Hyūga, Naruto Namikaze-Uzumaki, Sasuke Uchiha, Namida Oni. Mam dla was wiadomość od Hokage. Prosi, abyście nie przychodzili jak inni genini w południe do sali zebrań, ale o 17.00 Tsunade-sama chce was widzieć u siebie w gabinecie. - powiedział beznamiętnym tonem.
 - Rozumiemy. - odparł blondyn poważnym głosem.
Zaraz potem ANBU znikł.
 - Dziwne. - powiedział Kiba, marszcząc brwi.
 - Wcale nie. - odezwał się Shino – Sami widzieliście, co potrafią. To oczywiste, że zostaną kimś wyżej niż chūninami.
Zapadła chwilowa cisza. Wszyscy myśleli o słowach chłopaka.
 - No dobra. Wychodzi na to, że mamy trochę więcej czasu, więc co powiecie na piknik? - zaproponowała Namida.
 - Ekstra pomysł! - uśmiechnęła się Sakura.
Zatem Naruto, wraz ze swoją dziewczyną równocześnie złożyli tą samą, znaną wszystkim pieczęć i wypowiedzieli nazwę techniki:
 - Bunshin no jutsu.
Obok nich pojawiły się po dwa klony, które natychmiast zniknęły. Chłopaka w podmuchu wiatru, dziewczyny wrastając w ziemię.
 - Poszli po rzeczy na piknik. - odpowiedział na pytające spojrzenia przyjaciół niebieskooki. Po cichym „aha” po parku znów zaczęły rozbrzmiewać głosy dziesiątki przyjaciół. Neji i Shikamaru, jako jōnini byli na zebraniu z Hokage, więc nie mogli przyjść.
 Po około 15 minutach klony były z powrotem. W rękach trzymały dwa kosze piknikowe z jedzeniem i ogromny koc w kratę. Resztę południa spędzili w miłej atmosferze. Koło godzimy 13:00 pojawiła się nieobecna wcześniej dwójka i przyłączyła się do pikniku. Jak wszyscy doskonale wiedzą, w miłym towarzystwie czas płynie wyjątkowo szybko. Nim się obejrzeli dochodziła 16:30. Czwórka przyjaciół, która miała się jeszcze dzisiaj stawić u Hokage postanowiła powoli kierować się w stronę budynku administracyjnego wioski.
 Mimo końca sierpnia pogoda była piękna. Słońce świeciło ciepłymi promieniami a przyjemny, letni wiaterek poruszał koronami drzew. Taka aura była głównym powodem dość sporego tłumu na głównej ulicy wioski. Czwórka shinobi nie miała jednak żadnych problemów z przejściem. Po wczorajszym egzaminie wszyscy mieszkańcy poczuli do nich ogromny respekt. Ludzie schodzili im z drogi ustępując miejsca. Wiele osób kłaniała się nastolatkom, inni się promiennie uśmiechali lub skinali głowami na znak szacunku. Demoniczni szli z pogodnymi wyrazami twarzy. Nawet czarnowłosy lekko się uśmiechnął. Dodatkową przyczyną zainteresowania ich osobą było to, iż Sasuke i Hinata szli trzymając się za ręce. Dzięki niezawodnej poczcie pantoflowej każdy w wiosce już doskonale wiedział, że Naruto i Namida są parą. Jednak widok uśmiechniętego karookiego, mającego dziewczynę, która na dodatek jest dziedziczką klanu Hyūga wywoływał niemały szok. Szczególną uwagę na podążających ulicą zwracały kobiety. Były mocno zawiedzione, ponieważ dwójka najprzystojniejszych mężczyzn okazała się być zajęta. Sami zainteresowani zdawali się niezbyt przejmować zamieszaniem jakie wywoływali.
 Powoli dotarli do celu. Mieli jeszcze 5 minut, ale nie chciało im się stać na zewnątrz, więc niezwłocznie skierowali swoje kroki ku wnętrzu budynku. Zapukali do drzwi, a po usłyszeniu donośnego „Wejść!” otworzyli je i przekroczyli próg pomieszczenia. W środku, oprócz Hokage znajdowało się kilkoro ANBU, w tym główny dowódca, Kazekage oraz paru jōninów, między innymi Kakashi, Guy, Asuma i Kurenai.
 - Cieszę się, że już jesteście. Więc możemy zaczynać. - powiedziała siedząca za biurkiem Tsunade z poważnym wyrazem twarzy.


~Jak to w piątki bywa pojawił się kolejny rozdział :)
 No i jak Wam się podobało? Mam nadzieję, że przynajmniej po części zaspokoiłam Waszą ciekawość :D
 Trochę krótki wyszedł, ale czasami taki musi być :P
 P.S. Z góry przepraszam za Bloggera, bo nie mam jak osobiście dodać notki, więc ją zaplanowałam. Dlatego nie będę w stanie skontrolować jej dokładnie. Ale mam nadzieję, że nie będzie za bardzo szalał :P
 Więc do następnego :D

środa, 24 grudnia 2014

Specjał 1. Pierwsze spotkanie

Niespodzianka! Tak, to ja, dobrze widzicie :D

Z okazji nadchodzących świąt postanowiłam zrobić Wam niespodziankę i dodać jakiegoś Specjała ;) Nie będę bez sensu przedłużać, bo pewnie jesteście ciekawi notki. Więcej nagadam się pod nią :P Tak więc zapraszam do czytania i komentowania :)

~~

 Ciemny, gęsty las, przyprawiający ludzi o dreszcze. Jednak nie wszystkich. Na jednym z dużych kamieni, znajdujących się na niewielkiej, zarośniętej polance, otoczonej gęstymi drzewami i zaroślami, siedział młody chłopak. Miał na oko 12 lat, a jego mina w najmniejszym stopniu nie wyrażała strachu, czy choćby niepokoju. Był po prostu znudzony. Wiatr delikatnie bawił się jego czarnymi włosami. On sam zaś siedział po turecku, na wspomnianym wcześniej głazie z głową wspartą na ramieniu. Wzrok miał utkwiony w gąszczu, rozpościerającym tuż przed nim. Czekał. 
 Tymczasem, kilka kilometrów dalej, ten sam las przemierzała dwójka innych postaci. Ci także mieli po około 12 lat. Na ich ustach błąkały się delikatne uśmiechy. Nic dziwnego. Pędzili właśnie na złamanie karku po to, by po wielu miesiącach rozłąki, znów spotkać się ze swoim przyjacielem. Na przedzie biegła bardzo ładna dziewczyna, która z pewnością, jak dorośnie, stanie się naprawdę piękną kobietą. Jej długie, granatowe włosy były rozwiewane przez wiatr, a oczy błyszczały szczęściem. Jej nastrój udzielił się blondwłosemu kompanowi, który podążał kilka kroków za nią. Zbliżali się właśnie do celu. Miejsca, gdzie przebywał znudzony czarnowłosy. Dwójka podróżnych wyskoczyła z gąszczu i wylądowała bezpośrednio przed chłopakiem. Zanim ktokolwiek zdążył zareagować, granatowowłosa rzuciła się na jego szyję, z okrzykiem na ustach:
 - Sasuke! Zdziwiony czarnooki, nie spodziewając się takiej reakcji ze strony przyjaciółki, wraz z nią runął na twardą ziemię.
 - Tak bardzo tęskniłam. - kontynuowała, nie przejęta tym, w jakiej pozycji się znajdują.
 - Ja za Tobą też tęskniłem, Hinata-chan.
Karooki, z uśmiechem na ustach i troską wymalowaną w oczach, głaskał przyjaciółkę po głowie i plecach, nie mając zamiaru wstawać. No co? Było mu wygodnie.
 - A za mną to już nie tęskniłeś. Weź, bo się jeszcze obrażę i co wtedy będzie, he?
Trwającą sielankę przerwał blondyn, udając tak zwanego „focha”.
 - No jak bym mógł za Tobą nie tęsknić, baka. - próbował się bronić drugi, ale jego rozbawiona mina nie ułatwiała mu grania skruchy.
 - No jasne przecież, że nie mógł byś. Tylko, że ja nie jestem Hinatą. - odparł Naruto, posyłając w stronę przyjaciela spojrzenie pod tytułem „If you know what I mean.”.
 - Nie wiem o czym mówisz. - speszył się.
 - Oj, doskonale wiesz. - nie odpuszczał.
 - O co Wam chodzi? - odezwała się w końcu Hinata, niechętnie podnosząc się z torsu czarnowłosego.
 - O nic! - zaprzeczyli zgodnie i zdecydowanie za szybko chłopaki.
Granatowowłosa postanowiła nie komentować ich mocno podejrzanego zachowania, bo wiedziała, że nie warto. Zamiast tego postanowiła przejść do konkretów.
 - Może w końcu weźmiemy się za robotę? Naruto, możesz dać zwój z przepowiednią i mapę? - zapytała.
 - Jasne. Blondyn natychmiast wyciągnął z plecaka wspomniane przedmioty i rozłożył na głazie tak, aby wszyscy mogli je dobrze widzieć.
 - Teraz musimy jakoś znaleźć tych całych Densetsu Samurai. Jakieś pomysły? - zapytała dziewczyna.
 - W zwoju jest napisane: „Kiedy dzieci przepowiedni odkryją swoje przeznaczenie, wyruszą na poszukiwanie nowych mistrzów. Droga będzie długa i ciężka, ale poradzą sobie. Pomoże im kryształ, pozostawiony przez Densetsu Samurai. To on wskaże im drogę. Ale tylko pełna czwórka będzie mogła podołać temu wyzwaniu. Tylko wspólnie będą mieli wystarczająco mocy, by odnaleźć drogę. Swoje przeznaczenie.” - przytoczył Sasuke i zapytał – Masz ten kryształ, Naruto?
 - Ja... Ten no... - zaczął się drapać po głowie, próbując znaleźć jakąś dobrą wymówkę.
 - Zapomniałeś go?! - Sasuke wściekł się nie na żarty.
 - Spokojnie. - Hinata zatrzymała go przed rzuceniem się na biednego blondynka – Ja go mam. Stwierdziłam, że u mnie będzie bezpieczniejszy.
 - Ej no! Czy ja dobrze słyszę?! Nie ufacie mi?! - wydarł się blondyn.
 - Nie, że ci nie ufamy... - Hinata zaczęła się tłumaczyć.
 - Po prostu, czasami potrafisz być naprawdę mocno roztrzepany. - zakończył Sasuke, z miną niewiniątka na twarzy.
Niebieskooki załamał jedynie ręce na to stwierdzenie i już się nie odezwał. Tymczasem Hinata wygrzebywała z torby przedmiot sprzeczki. Był to niewielki, ciemnobordowy kryształ. Spokojnie mieścił się w drobnej dłoni dziewczyny. Był on przepiękny, o regularnych kształtach. Wyszlifowano go z ogromną dokładnością, dzięki czemu w dotyku pozostawał nieskazitelnie gładki. Bez najmniejszego wysiłku czuć było, że jest przesiąknięty ogromną energią. Ktoś, kto go tworzył musiał być niezwykle potężny.

Kiedy kryształ znalazł swoje miejsce na głazie, koło zwoju i mapy, Naruto postanowił podzielić się swoimi przemyśleniami:
 - Stąd wynika, że tylko we czwórkę będziemy mogli „uruchomić” kryształ. I tu pies pogrzebany, nie spotkaliśmy jeszcze ostatniego wybrańca z przepowiedni. Co więcej, my nawet nie wiemy jak on wygląda. - załamał się.
Hnata już otwierała usta, by coś powiedzieć, ale w tym momencie znieruchomiała, podobnie jak jej towarzysze. Z pobliskich krzaków słychać było szelest. Ktoś się zbliżał. Trójka przyjaciół wyciągnęła kunaie i przygotowała się do ewentualnej obrony. Wtedy z lasu wyłoniła się drobna, długowłosa dziewczyna. Wyglądała ona na bardzo zmęczoną. Przyjaciele, popchnięci jakimś przeczuciem schowali broń. Po prostu wiedzieli, że nic im przy niej nie grozi. Nie wiedzieli skąd, tak po prostu, czuli to.
 - Ja.. Ja przepraszam. Nie chciałam wam przeszkadzać. Już sobie idę. Dziewczyna właśnie się odwracała z zamiarem odejścia, gdy usłyszała wołający go głos:
 -Zaczekaj!
Głos ten należał do Naruto. Podszedł on do przybyłej i lepiej się jej przyjrzał. Mimo, że jej ubrania były brudne i zniszczone, co z pewnością było skutkiem długiej podróży, miała w sobie coś niesamowitego. Jej jasne włosy, rozwiewane przez wiatr zachęcały do tego, aby wtopić w nie palce. Twarz, nawet z widocznym ogromnym zmęczeniem była bardzo ładna. Ale najbardziej blondyna zahipnotyzowały jej oczy. Miały kolor bezchmurnego nieba lub spokojnej, niezmąconej niczym tafli morza. Można było z nich, bez najmniejszego kłopotu wyczytać ból, spowodowany samotnością, ale i iskrę nadziei oraz drzemiącej w tej niepozornej osóbce sile. Były takie podobne do jego własnych. Już wtedy, Naruto wiedział, że wpadł w ich sidła i już się z nich nie wywinie.
 - Nie uciekaj. Może możemy Ci jakoś pomóc? Nie bój się nas. - odezwał się w końcu, obdarzając dziewczynę jednym ze swoich najpiękniejszych uśmiechów. Iskra nadziei, goszcząca w oczach nieznajomej zmieniła się w płomień.
 - Dziękuję.
Uśmiechnęła się delikatnie i zwróciła do pozostałej dwójki stojącej nieopodal:
 - Jestem Namida Oni. Miło mi. - ukłoniła się głęboko na powitanie.
 - Ja jestem Naruto Namikaze-Uzumaki. - odpowiedział – A to Hinata Hyūga i Sasuke Uchiha. Może usiądziesz, to spokojnie porozmawiamy. - zaproponował.
Namida skinęła głową z wdzięcznością i usiadła przy głazie, wraz z nowo poznanymi. Przyjaciele nawet nie myśleli, aby chować przed nią rzeczy rozłożone na skale. Co więcej czuli, że mogą jej powiedzieć o wszystkim. Kiedy tylko jasnowłosa zajęła miejsce na miękkie trawie stało się coś, czego nikt sienie spodziewał. Kryształ który do tej pory spokojnie leżał koło zwoju z przepowiednią zaczął świecić intensywnym, czerwonym blaskiem. Cała czwórka była w takim szoku, że nawet nie starali się ruszyć. Tymczasem kryształ leniwym ruchem zaczął się przesuwać w stronę rozłożonej niedaleko mapy. Kiedy się na nią wtoczył, jeszcze przez chwilę poruszał się w tę i z powrotem, po czym znieruchomiał. Sasuke jako pierwszy otrząsnął się z szoku i przyjrzał się bliżej miejscu, które wskazywał kryształ.
 - Góra Shumisen. - odczytał nazwę.
Nagle Hinata dostała olśnienia i z pełnym entuzjazmem zaczęła mówić:
 - To tam muszą być Densetsu Samurai! Rozumiecie? „Tylko wspólnie będą mieli wystarczająco mocy, by odnaleźć drogę.” Znaleźliśmy czwartą osobę z przepowiedni! To Namida!
Cała trójka natychmiast spojrzała na nową towarzyszkę. Na jej twarzy gościło spore zdziwienie i niezrozumienie. W końcu odważyła się odezwać:
 - Jacy Densetsu Samurai? Jaka przepowiednia? Jakie przeznaczenie? O czym wy mówicie? Możecie mi wyjaśnić?
 - Spokojnie Namida. - odezwał się Naruto – To dosyć długa historia, ale postaramy Ci się wszystko dokładnie wytłumaczyć. Spokojnie. - uśmiechnął się.
Dziewczyna spojrzał na resztę, a widząc ich uśmiechy także się rozpromieniła. Już teraz wiedziała, że właśnie zyskała przyjaciół na całe życie.


~I jak? Podobało się? :D
 Tak sobie ostatnio patrzyłam w kalendarz i sprawdzałam jak wypadają piątki. Omijały one akurat święta, więc stwierdziłam, że przydałoby się dodać coś ekstra z tej okazji. Pomyślałam, że chętnie poczytalibyście o przygodach naszych bohaterów w czasie ośmioletniego treningu, który w oryginale opowiadania pominęłam. Tak więc, z różnych okazji (nie pytajcie jakich, bo sama nie wiem kiedy mnie wena dopadnie :P ) będę dodawać (a przynajmniej się starać) notki opisujące pojedyncze przygody Akuma Samurai. Na przykład jakąś misję, czy zabawną historię. Może wgłębię się też w postacie drugoplanowe? Co się działo w wiosce pod ich nieobecność? Tego nie wiem :) Ale na pewno będę się starać wymyślać coś w miarę przyzwoitego i znośnego do czytania.
 Dodatkowo, chciałabym Wam wszystkim strasznie podziękować, bo dokładnie 21.12. tj. w niedzielę na moim "liczniku" pojawiła się okrągła liczba 1000 odwiedzin. Bardzo się cieszę, że jest tu Was aż tylu :*
 Oczywiście piątkowa notka się pojawi. O to się martwić nie musicie :D


No i jeszcze kilka zdań na koniec :)
Z okazji rozpoczynających się właśnie Świąt Bożego Narodzenia, chciałabym Wam wszystkim życzyć zdrowych, wesołych świąt, spędzonych w gronie rodziny i przyjaciół. Aby Mikołaj nie był skąpy, potrawy wigilijne nie zaszkodziły, żeby babcia za bardzo nie utuczyła, a przede wszystkim, abyście wszyscy spędzili ten wyjątkowy czas w atmosferze przepełnionej szczęściem, miłością i akceptacją.
Zaś w nadchodzącym Nowym Roku życzę Wam cierpliwości i wytrwałości w noworocznych postanowieniach. Byście mieli odwagę w wypełnianiu swoich marzeń i abyście nigdy niczego nie żałowali.
Prosto z serca
~Wasza Autorka – Asiek :*

Jeszcze raz:
WESOŁYCH ŚWIĄT!



piątek, 19 grudnia 2014

Rozdział 6. Finał

 Na środku stadionu stał Shikamaru, który składał pieczęcie wzmacniające głos, bo chyba nawet sama Tsunade nie przebiłaby się przez panujący tam gwar.
 - Proszę o uwagę! - rozniósł się donośny głos czarnowłosego.
Wszystko natychmiast ucichło.
 - Dziękuję. - powiedział już ciszej – Widzę, że nasi finaliści są już gotowi. Tak więc, żeby nie przedłużać zapraszam do siebie Namidę Oni i Naruto Namikaze-Uzumakiego.
Nagle obok Shikamaru zmaterializowały się dwie postacie. Blondyn pojawił się w powiewie wiatru, a błękitnooka wyrosła z ziemi. Widzów zamurowało, ale nikt nie odważył się przerywać.
 - Szpanerzy. - skomentowali zgodnie Hinata i Sasuke.
Przyjaciele siedzący obok tylko przelotnie na nich spojrzeli, ale szybko wrócili do obserwacji areny. Nie chcieli niczego przegapić. Shikamaru starał się nie okazywać swojego zdumienia, ale lekko rozszerzone oczy zdradziły jego prawdziwe uczucia. Finaliści spojrzeli na siebie z chytrymi uśmiechami na twarzach i czekali na dalsze słowa prowadzącego egzamin.
 - Zasady się nie zmieniają. Niech wygra najlepszy. Start!
Tym razem nie musieli przypominać chłopakowi o opuszczeniu pola walki. Zjawił się, podobnie jak wcześniej, koło Hokage, nie spuszczając wzroku z przyjaciół.
 - Ciekawe czym mnie teraz zaskoczycie. - mruknął sam do siebie.
Na polu walki została dwójka przyjaciół, która, jak już część wioski zdążyła się dowiedzieć, była parą.
 - To zaczynaj, Kochanie. - powiedział Naruto z przebiegłym, a zarazem olśniewającym uśmiechem.
 - Wedle życzenia.
Nie trzeba było długo czekać. Dziewczyna natychmiast z ogromną prędkością rzuciła się na blondyna. Zaatakowała go kopniakiem z półobrotu. Chłopak jednak z mistrzowską precyzją sparował cios. Namida nie czekała na odpowiedź przeciwnika i wyprowadziła prawy prosty. Blondyn nie dał się zaskoczyć. Złapał jej nadgarstek tuż przed spotkaniem ze swoją twarzą. Wykorzystując siłę ciosu, pociągnął dziewczynę i przerzucił przez arenę. Namida jednak z kocim wdziękiem wykonała w powietrzu salto i miękko wylądowała na ziemi. Ledwo zdążyła się obrócić, a już musiała kucnąć, by uniknąć pięści Naruto lecącej w jej stronę. Chciała wykorzystać sytuację i podciąć mu nogi, ale to także przewidział i w porę podskoczył. Namida, nie zrażając się niepowodzeniem, zamachnęła się aby zadać cios w brzuch, co także się nie udało, bo niebieskooki odskoczył w tył. Jeżeli to możliwe ich prędkość była jeszcze większa, niż w walce Naruto i Sasuke. Każdy cios był wyprowadzany z ogromną precyzją ale i doskonale parowany. Ciężko było powiedzieć, kto ma większe szanse na wygraną. Przed rozpoczęciem pojedynku prawie wszyscy stawiali na zwycięstwo młodego Namikaze, ale teraz nikt nie był tego pewien.
 Kolejny cios. Blok. Garda. Kopniak. Unik. I tak w kółko.
Nagle, dość niespodziewanie, Namida dostała z otwartej dłoni w klatkę piersiową, odlatując na znaczną odległość, łamiąc przy okazji stojące na arenie drzewo. W ekspresowym tempie podniosła się na równe nogi. Gdyby nie lekko zakurzone ubranie nie byłoby ani trochę widać, że właśnie dostała potężnym ciosem, przelatując przez praktycznie cały stadion. Aura grozy roztaczająca się wokół kunoichi była wręcz namacalna.
 - O nie! Tak się bawić nie będziemy, Kochanie. - wysyczała wściekła i rzuciła się z swojego chłopaka. Ten zdążył jedynie wypowiedzieć ciche „kuso” i w ostatniej chwili uskoczył przed pięścią Namidy. Cios błękitnookiej dotarł do ziemi powodując zatrzęsienie się całego stadionu. Podłoże popękało, a niektóre jego części wystrzeliły w górę. Było to podobne do ciosu Tsunade, ale o wiele silniejsze. Dziewczyna nie przejmując się tym, że chłopak walczy o utrzymanie równowagi zaczęła go zaciekle atakować. Naruto, mimo trudnych warunków, w jakich się znalazł omijał każdy cios. Prawie nikt z osób siedzących na widowni nie mógł za nim nadążyć. Nawet członkowie klanu Hyūga i Kakashi mimo swoich ocznych technik mieli z tym spore problemy. Jedynymi, którzy od początku śledziły wymianę ciosów byli Sasuke i Hinata. Ich oczy były wzmocnione przez demoniczną czakrę, dlatego miały inny wygląd i więcej właściwości. Dzięki wyćwiczeniu Sharingana i Byakugana wychwytywali każdy ruch przyjaciół.
 Po kilku minutach Namida się opanowała i blondyn mógł złapać oddech. Kilka razy udało się jej się go trafić, ale nie na tyle mocno, żeby coś mu uszkodzić. Odpoczynek nie trwał długo. Już po niecałej minucie oboje zaczęli składać pieczęcie. Prędkość ich dłoni zapierała dech w piersi i uniemożliwiała rozróżnienie znaków. Posługiwali się dwoma żywiołami: powietrzem i ziemią. Bez przerwy i możliwości na wytchnienie ciskali w siebie przeróżnymi technikami.
 - Fūton! Powietrzne ostrze! - wykrzyknął Naruto.
Unik.
 - Doton! Ziemne ostrza! - skontratakowała Namida.
Uskok.
 - Fūton! Piaskowa burza! - blondyn machnął ręką, a wraz z wystrzelonym powietrzem w stronę błękitnookiej pomknęła chmura piasku.
 - Doton! Kamienna ściana! - bez problemu zatrzymała technikę i kontynuowała – Doton! Błotny grób!
Wokół nóg blondyna zaczęła się zbierać mokra ziemia. Chciał uskoczyć, ale nie był w stanie poruszyć stopami. Kiedy technika dotarła do jego szyi chłopak niespodziewanie zniknął w kłębie dymu.
 - Hm... Klon. - tylko tyle zdołała wypowiedzieć Namida.
W podmuchu wiatru, tuż za jej plecami zmaterializował się blondyn. Nie dała się zaskoczyć. W ostatniej chwili odskoczyła przed nadlatującą w jej stronę kataną.
 - Wiedziałam, że nie dasz się tak łatwo. - po tym stwierdzeniu, z uśmiechem na ustach wyciągnęła zza paska swój miecz – Teraz Cię zniszczę.
 - Chyba śnisz, Kotku. - zaśmiał się Naruto i bez wahania zaatakował dziewczynę.
Zrobiła lekki, perfekcyjny unik i zamachnęła się z bronią na blondyna. Bez problemu sparował cięcie i przygotował się do kolejnego ruchu. Ten pojedynek był istnym połączeniem dwóch poprzednich walk na miecze. Ich ruchy były niezwykle lekkie, wyprowadzane z ogromną precyzją i wdziękiem, ale także były agresywne i niebezpieczne. Walka coraz bardziej się przedłużała. Trwała już dobrze ponad godzinę. Mimo to, nikt z obserwujących starcie nie narzekał. Nie często zdarza się im oglądać walkę, na tak wysokim poziomie. Z każdym ruchem, każdą nową techniką i każdym nowym ciosem popadali w większe zdziwienie. Jedynymi osobami, które siedziały z niewzruszonymi wyrazami twarzy byli Sasuke i Hinata. No w sumie, to co się dziwić? Spędzili z nimi ostatnie 8 lat i sami nie odstają im w umiejętnościach. W pewnym momencie przeciwnicy oddalili się od siebie na znaczną odległość. Ich twarze miały zaciekły wyraz, ale także zdradzały zmęczenie. Widać było, że muszą już kończyć, bo długo nie wytrzymają tempa jakie sobie narzucili. Ciała obojga kochanków pokrywały liczne, krwawiące rany. Nie były zbyt poważne, a sami walczący zdawali się ich nie dostrzegać. Nagle postacie zniknęły i można było dostrzec dwie smugi, które po sobie pozostawili. Sekundę później rozszedł się szczęk metalu, a stadionem wstrząsną ogromny wybuch. W powietrze wzbiły się tumany kurzu, ograniczające widoczność. Wszyscy zebrani byli pewni, że za chwilę poznają zwycięzcę. Widzowie czekali na wdechu, aż kurz opadnie ukazując triumfatora. 
 Nareszcie, po kilku minutach, które ciągnęły się w nieskończoność, można było dostrzec dwie postacie. Naruto stał za Namidą z przystawionym ostrzem miecza do jej szyi.
 - To koniec. Wygrałem. - powiedział zadowolony z siebie.
 - Czy aby na pewno?
Na jej twarzy wykwitł przebiegły uśmiech. Dopiero teraz blondyn zobaczył katanę, przechodzącą pod pachą dziewczyny i przyłożoną do piersi chłopaka, w miejscu serca. Nikt się nie odzywał czekając na ciąg dalszy. Jednak nic się już więcej nie stało. Żaden z walczących nawet nie drgnął. Na arenie pojawił się Shikamaru, który zmierzył wzrokiem przyjaciół.
 - Ogłaszam remis! - wykrzyknął w końcu.
Po chwili idealnej ciszy, całym stadionem wstrząsnęły gromkie brawa.
Naruto i Namida odstawili od siebie broń i mimo dużego zmęczenia, obdarzyli się szerokimi śmiechami. Niebieskooka dodatkowo nagrodziła swojego chłopaka krótkim całusem w usta. Ten czyn wywołał na stadionie gwizdy, ale także jęki niezadowolenia wśród dziewczyn, które miały nadzieję, że plotki jakie rano usłyszały są nieprawdziwe.
 - Proszę o ciszę! - rozniósł się donośny i złowrogi głos Hokage.
Trybuny natychmiast ucichły, a Tsunade kontynuowała:
 - Gratuluję naszym zwycięzcom. Chcę także podziękować wszystkim, którzy dziś walczyli za to, że dostarczyli nam niezapomnianych wrażeń. Tegoroczny Egzamin na Chūnina był niezwykle zaskakujący dla nas wszystkich. Już jutro w południe dowiecie się, kto z uczestników awansuje na wyższą rangę. To właśnie w ten dzień, o tej porze czekam na geninów w sali zebrań. Teraz proszę, aby zebrali się tam wszyscy jōnini i liczę na to, że Kazekage-sama także zechce się pojawić i pomóc w wyborze nowych chūninów.
 - Z przyjemnością przyjdę, Hokage-sama.
 - Doskonale. Dziękuję wszystkim za przybycie i życzę miłego dnia. Do zobaczenia.
Blondynka została pożegnana brawami. Zaraz po tym wszyscy zaczęli się zbierać w stronę wyjścia, wciąż rozmawiając o obejrzanej przed chwilą walce.
 - Wiesz, że teraz nie uda nam się wyrwać od tych wszystkich pytań? Już nie będą dotyczyć naszego związku, ale także pojedynku. - zagadał załamany blondyn, obejmując ramieniem opierającą się o niego jeszcze trochę zmęczoną dziewczynę.
 - Nie narzekaj, Naruto. Doskonale wiedziałeś, że to w końcu nastąpi. Niestety ci ludzie są tak upierdliwi, że nie dadzą nam spokoju do usranej śmierci. Lepiej mieć to już za sobą. - powiedziała Namida, łapiąc marudzącego chłopaka za rękę i ciągnąc w stronę wyjścia ze stadionu. Tam czekali już na nich zniecierpliwieni przyjaciele, a na ich twarzach malowały się miliony pytań.
 - To będzie baaardzo długa rozmowa. - mruknął pod nosem, mocno niezadowolony blondyn.


~I jak się podobało? :D  Trochę bardziej rozbudowałam tą walkę, więc jestem ciekawa opinii :)
Tak przy okazji, pojawiła się nowa obserwatorka: Aleksandra Tataruch z czego się bardzo cieszę. Witam :)
No to do następnej :*

piątek, 12 grudnia 2014

Rozdział 5. Półfinał

 - No to zaczynamy zabawę. - odparła z uśmiechem niebieskooka.
Dziewczyny jak na znak, w błyskawicznym tempie wyciągnęły swoje katany i z ogromną prędkością starły się w walce. Po całej arenie rozniósł się jedynie głuchy szczęk metalu. Ich ciosy były wyprowadzane z niezwykłą precyzją. Wzajemnie przewidywały swoje ruchy i odpierały ataki. promieniejąc przy każdym kroku wdziękiem i lekkością w posługiwaniu się mieczem. Dzięki temu widzowie mięli wrażenie, że nie oglądają walki na śmierć i życie, ale niezwykły taniec dwóch przepięknych kobiet. Wszyscy, którzy znali Hyūga byli w szoku.
 - Jakim cudem takie beztalencie i czarna owca rodziny potrafi atakować z taką precyzją i szybkością? Przecież ona nie ma nawet włączonego Byakugana! - dziwił się Hiashi.
Tymczasem kunoichi wciąż wirowały w zabójczym tańcu. W pewnej chwili odskoczyły od siebie na znaczną odległość. Dopiero teraz widzowie mogli się im dokładnie przyjrzeć. Wszyscy byli w szoku. Żadna z nich nie miała choćby najmniejszego draśnięcia, co więcej, nie były nawet zmęczone.
 - To nie ma sensu. Przechodzimy na ninjutsu? - zapytała Namida.
 - Dobry pomysł.
W tym momencie schowały miecze na swoje miejsce, a Hinata uruchomiła Byakugana. Był on jednak trochę inny niż u reszty członków klanu Hyūga. Żyłki wokół oczu granatowowłosej stały się czarne, a tęczówki zazwyczaj wręcz idealnie białe zabarwiły się na fioletowo. Wywołało to kolejną falę niedowierzania wśród widowni. Walczące niezbyt przejęły się gwarem na trybunach i zaczęły z zawrotną prędkością składać pieczęcie.
 - Doton! Ziemny smok! - wykrzyknęła Namida, posyłając stworzenie w stronę przyjaciółki.
 - Suiton! Wodne ostrze! - odpowiedziała na atak Namidy przecinając jej technikę na połowę.
Nie czekając na to, aż przeciwniczka skończy składać kolejne pieczęcie popchnęła ostrze w jej stronę.
Niebieskooka jednak przewidziała to i w porę odskoczyła na bok krzycząc nazwę kolejnej techniki:
 - Doton! Ostrza śmierci! - tuż po uderzeniu w ziemię dłonią wokół Hinaty zaczęły wyrastać ogromne szpikulce. 
Hyūga niespecjalnie się tym przejęła.
 - Suiton! Wodny smok! - dało się usłyszeć nazwę techniki, a chwilę potem, na głowie ogromnego wodnego stworzenia stała Hinata, unosząc się ponad techniką Oni. Taka wymiana ciosów trwała jeszcze długi czas. Z każdą sekundą dziewczyny pokazywały coraz to silniejsze techniki. 
 Po około pół godzinnej, zażartej walce odskoczyły od siebie już mocno zmęczone i z kilkoma, dość głębokimi, krwawiącym ranami.
 - Kończmy to. - powiedziała granatowowłosa.
Przyjaciółka jedynie skinęła głową i w tym samym momencie, w błyskawicznym tempie zaczęły składać dość skomplikowane pieczęcie. Po krótkim czasie zgodnie wykrzyknęły nazwę techniki:
 - Doton! / Suiton! Demoniczna pięść żywiołów!
Wygląd walczących dziewczyn uległ delikatnej, lecz widocznej zmianie. Ich zęby się wyostrzyły, paznokcie wydłużyły, a oczy nabrały dzikiego blasku. Postawa kobiet również się zmieniła. Nie były wyprostowane jak jeszcze przed momentem, ale delikatnie przygarbione i pochylone do przodu. Miały ugięte nogi. Wyglądały ja dzikie zwierzęta gotowe do ataku na swoją ofiarę. Wokół ich prawych dłoni zaciśniętych w pięść zaczęła wirować nieprawdopodobna czakra. W końcu, z okrzykiem bojowym na ustach rzuciły się w swoją stronę. Tuż po zetknięciu się technik nastąpił ogromny wybuch. Błysk jemu towarzyszący na chwilę oślepił wszystkich zebranych na stadionie. Po chwili, gdy kurz już opadł w miejscu zderzenia się kunoichi widniał gigantyczny krater. Na samym jego środku znajdowały się dwie postacie, jedna leżąca, a druga stojąca. Były mocno poturbowane. Nagle obok nich pojawił się Shikamaru.
 - Zwycięzcą zostaje Namida Oni! Przyślijcie medyka! - wykrzyknął.
Tuż po słowach bruneta stadionem wstrząsnęły gromkie brawa i gwizdy. Wszyscy byli pod wielkim wrażeniem.
 - One są niesamowite! - podniecał się Kiba.
 - Tak. Hinata naprawdę zyskała na sile. Teraz nie dorastamy jej do pięt. - powiedział spokojnie Shino.
 - Skoro one są tak silne, to jestem ciekawa, co pokażą chłopaki. - zastanawiała się głośno Sakura, a wszyscy się z nią zgodzili.
 - No, Sasuke, Teraz nasza kolej. Dziewczyny powiesiły nam poprzeczkę wysoko, ale pokażmy im, że też potrafimy stworzyć niezłe widowisko.
 - W pełni się z tobą zgadzam, Naruto. Ale i tak ze mną nie wygrasz, baka.
 - Jeszcze się przekonamy. - odparł z tajemniczym uśmiechem blondyn, po czym wraz z przyjacielem zwrócił swój wzrok z powrotem na arenę.
 - Po tej niezwykle ekscytującej walce czas zacząć kolejny półfinał. Sasuke Uchiha i Naruto Namikaze-Uzumaki, zapraszam do mnie. - zaczekał chwilkę na przyjaciół i dodał – Liczę na równie niezwykły pojedynek. Zaczynajcie chłopaki.
Podobnie jak dziewczyny zamiast rozpocząć walkę popatrzyli wymownie na Shikamaru.
 - A, no tak. Już spadam. - wtrącił, po czym znów pojawił się przy Hokage.
Tym razem Czcigodna o nic już nie pytała.
 - No, stary, pokażmy im, na co nas stać. - powiedział z chytrym uśmieszkiem na ustach czarnooki wyciągając swoją katanę.
Blondyn odpowiedział mu tym samym, a gdy miecz znalazł się w ręce Naruto obaj nagle jakby znikli. Niespełna sekundę później po stadionie rozszedł się odgłos uderzanego o siebie metalu. Shinobi poruszali się z taką prędkością, że ciężko było dojrzeć ich ruchy. Władali bronią z taką samą lekkością i precyzją jak ich koleżanki. Jednak te dwa starcia trochę się od siebie różniły. Ich walka nie przypominała tańca, choć wirowali z bronią z niezwykłą gracją. Każdy cios był idealnie wyprowadzany ale także niesamowicie parowany, przez co nie dało się jednoznacznie stwierdzić, kto jest bliższy zwycięstwu. Po kilkudziesięciu minutach oddalili się od siebie. Tak jak ich towarzyszki, żaden z nich nie miał najmniejszego draśnięcia, ani choćby jednej oznaki zmęczenia.
- Ninjutsu? - zapytał blondyn chowając miecz.
Sasuke jedynie twierdząco skinął głową wsuwając katanę za pasek i uruchomił Sharingana. Tak jak w przypadku Hyūgi wywołało to poruszenie. Jego oczy zamiast przybrać krwistoczerwoną barwę pozostały w naturalnym kolorze, a łezki zazwyczaj czarne zabarwiły się na czerwono. Co więcej białe gałki oczne pokryły się siateczką żył, nadając im jeszcze straszniejszego wyrazu. 
Shinobi nie przejęci panującą wrzawą zaczęli składać pieczęcie. Jako pierwszy skończył Sasuke i wykrzyknął:
 - Katon! Gigantyczna kula ognia!
Naruto nie czekał, aż technika go dosięgnie:
 - Fūton! Wietrzny mur!
Przed blondynem wyrosła przeźroczysta ściana zatrzymując uderzenie ognia. Chłopaki nie przestawali na siebie nacierać. Obaj wykazali się niezwykłym arsenałem technik bazujących na żywiołach. Naruto specjalizował się w naturze wiatru, a Sasuke ognia. W stronę blondyna poleciała kolejna technika:
 - Katon! Gorący pył!
 - Fūton! Wicher! - odparł atak i nie czekając na kolejny ruch przyjaciela krzyknął – Fūton! Powietrzne ostrze!
Unik i kolejna technika karookiego:
 - Katon! Płonące sztylety!
Uskok. I tak przez kolejną godzinę. Przeciwnicy nie oszczędzali się nawzajem. Na ciałach obu widoczne były głębokie i obficie krwawiące rany. Były one wynikiem kilku niedokładnych uników, ale mimo tak ogromnego poziomu walki ich stan był naprawdę dobry. Twarze dwójki shinobi wyrażały silne zmęczenie spowodowane używaniem coraz to bardziej skomplikowanych technik. W pewnym momencie w dłoni czarnowłosego pojawiło się Chidori. Różniło się trochę od oryginału, którym posługiwał się Kakashi. Błyskawica rozchodziła się po całym ciele Uchihy i była w czarnym kolorze. W ekspresowym tempie znalazł się przy swoim przeciwniku, wbijając technikę prosto w jego pierś. Wszyscy zebrani byli przekonani, że to już koniec pojedynku. Medycy już przygotowywali się do wkroczenia na arenę, aby pomóc ciężko rannemu chłopakowi. Jednak to się nie stało. W miejscu stojącego Naruto pojawiła się chmura białego dymu, a niebieskooki zniknął.
 - Klon? Ale jak? Kiedy?
Ledwo zdążył wypowiedzieć te słowa, a nad głową usłyszał krzyk przyjaciela:
 - Rasengan!
Na czarnowłosego z zawrotną prędkością leciał Naruto. Nie miał szans na ucieczkę. W dłoni Namikaze znajdowała się technika stworzona przez Czwartego, jednak ona także przeszła metamorfozę. Czakra wirowała w kuli na ręce blondyna, ale także jej wstęgi oplatały się wokół jego całego ramienia. Co więcej, zamiast być niebieska przybrała kolor krwi. Jutsu trafiło Sasuke prosto w brzuch, wzbijając w powietrze tumany kurzu i ostatecznie kończąc walkę.
 - Zwycięża Naruto Namikaze-Uzumaki! Medyka! - gdy czarnooki został zabrany, a blondyn opatrywał swoje rany sędzia turnieju kontynuował – Dziękujemy naszym półfinalistom za dostarczenie nam niezapomnianych wrażeń. Zrobimy pół godzinną przerwę, aby walczący w ostatnim pojedynku Naruto choć trochę zregenerował siły. Proszę o cierpliwość, bo coś czuję, że dwójka finalistów może nas jeszcze czymś zaskoczyć. - ukłonił się głęboko i powrócił do Hokage, aby uzgodnić resztę spraw dotyczących ostatniej walki tegorocznego Egzaminu na Chūnina.
 Na całym stadionie panowała wrzawa. Widzowie wymieniali się spostrzeżeniami i oczekiwaniami odnośnie finału. Wśród rówieśników naszych bohaterów także trwała zażarta dyskusja.
 - Nie wiem co powiedzieć. Myślałam, że pojedynek dziewczyn był niesamowity, ale to, co właśnie zobaczyłam przerosło moje wszelkie oczekiwania. - powiedziała zszokowana Tenten.
- Obie walki były na najwyższym poziomie. Teraz musimy naprawdę dużo trenować aby im dorównać. - podsumował poważnie Hyūga.
Nagle do ich uszu dotarła rozmowa, a tak właściwie to kłótnia dwóch osób, których głosy były im doskonale znane.
 - Szpanerzy.
 - Przesadzasz. My po prostu chcieliśmy pokazać na co nas stać.
 - No ale mogliście być trochę delikatniejsi. Gdyby to nie był klon nie wiadomo, czy Naruto by przeżył. Myśl czasami! To nie boli!
Granatowowłosa, bo to właśnie do niej należał ów głos, była naprawdę wściekła. Takie zachowanie było dla przyjaciół tej dwójki dość szokujące. Jeszcze żaden z nich nie widział tej spokojnej i wstydliwej dziewczyny w takim stanie.
 - Przepraszam, Hinata-chan. Masz rację, mogło to się źle skończyć.
Potulny Sasuke, właściciel drugiego głosu, to także nowość i spore zaskoczenie.
 - No ale z drugiej strony, wy też nie jesteście święte. Użyłyście demonicznej techniki. Mogłyście zdmuchnąć z powierzchni ziemi cały stadion. - wytknął przyjaciółce.
 - Nie jesteśmy przecież głupie. W technice była tylko i wyłącznie nasza czakra. Przyjęłyśmy pół demoniczne postacie żeby nas nie rozszarpało.
 - Ale... - przerwał nagle swoją wypowiedź pod naporem zabójczego wzroku Hyūgi.
Karooki skulił się nieznacznie i bez słowa usiadł na krześle obok przyjaciół.
 - I jak się podobało? - zapytała już radośnie białooka budząc zebranych z letargu.
 - Czy się podobało? To było niesamowite! - wykrzyknął z entuzjazmem Kiba, a Akamaru przytaknął pojedynczym szczeknięciem.
 - Cieszę się. - odpowiedziała z lekkim uśmiechem, a widząc, że Lee otwiera usta aby się o coś zapytać, dodała – Pogadamy po finale. Zaraz się zacznie.
Wszyscy zgodnie przytaknęli i skierowali wzrok na arenę.


~Tadam! Dzisiaj notka trochę wcześniej, mam nadzieję, że się podobała :D 

Wow! Nie wierzę własnym oczom. W ciągu ostatniego tygodnia pojawił się 1 nowy obserwator: Ryoko oraz dwójka nowych czytelników: Basia i polasa21. Bardzo się z tego powodu cieszę i to właśnie im dedykuję tą notkę :)

Zapraszam również innych do komentowania, bo patrząc na statystyki bloga widzę, że czytających jest dosyć sporo ;) Nie bójcie się, nie gryzę :P

I jedna sprawa do Was, moi drodzy. Może Wy mi wyjaśnicie, dlaczego wena przychodzi zawsze w najmniej odpowiednim momencie, a ja potem siedzę do 2 w nocy i opisuję tak epicką scenę walki, że szkoda mi zasnąć, bo do rana zapomnę? -.- Tak wiem, "geniusz" :P

A więc do piątku.
Sayo :)