piątek, 27 marca 2015

Rozdział 20. Współpraca

 Czas mijał. Śnieg zalegający na ulicach Konohy stopniał. Dni stawały się coraz dłuższe i cieplejsze. Krótko mówiąc: nadeszła wiosna. Nasi bohaterowie, przez cały ten okres czasu ciężko i nieprzerwanie trenowali. Z dnia na dzień stawali się lepsi, wymyślali nowe techniki i doskonalili się w nich. Ledwo nastał marzec, a nasi Samurajowie, mimo jeszcze nie do końca sprzyjającej aurze, przenieśli swój trening na polanę, lekko oddaloną od wioski. Powodem tej decyzji był fakt, że Akuma powoli opanowywali coraz silniejsze techniki i potrzebowali do nich znacznie więcej przestrzeni. Jednakże, nie wszyscy byli w pełni zadowoleni z podjętej decyzji.
 - Czy oni muszą się tak szybko uczyć? Zaraz tu zamarzę! - narzekała, szczękając głośno zębami Namida.
Tak się składało, że ten dzień nie należał do najcieplejszych. Silny, mroźny wiatr nie rozpieszczał, a ciemne chmury, skrywające słońce zwiastowały porządną ulewę.
 - Zgadzam się z Tomiko! - zawołał, równie zmarznięty Kazuma.
 - Nie narzekajcie, nie jest tak źle. - powiedział niewzruszony Taisuke.
 - Ty się nawet nie odzywaj! Ty się możesz ogrzać! To nie fair! - wykrzyknął Kazuma.
Mężczyzna miał rację. Długowłosy stał z rękami w kieszeniach i przypatrywał się treningowi podopiecznych. Jedyne, co można było wyczuć, to czakra natury ognia krążąca wokół niego, zapewniając ciepło.
 - A tak właściwie, Taisuke, to czemu nie obejmiesz nas swoją techniką? - zapytał po chwili Maki.
Mężczyzna spojrzał na swoich przyjaciół, których twarze wyrażały zaciekawienie i oczekiwanie na jego wyjaśnienia. Ten jednak tylko wzruszył ramionami i odezwał się obojętnym tonem:
 - Bo nie pytaliście.
 - BAKA!!!
Krzyk trójki osób rozniósł się po polanie i przykuł uwagę trenujących.
 - Co się tam stało? - zapytała zaintrygowana Namida.
W ręce trzymała bicz zrobiony z długiego pnącza.
 - Pewnie znowu się o coś pokłócili. Norma. - odpowiedział nieprzejęty Sasuke.
 - Kontynuujmy. - zarządził blondyn i ponownie stanął u boku swojej dziewczyny.
Tego dnia, głównym celem treningu była współpraca. Mimo posiadania teoretycznie niekompatybilnych natur próbowali w jakiś sposób zgrać je ze sobą w walce. Ogień z wodą, a wiatr z ziemią. Jak na razie efekty były marne. Akuma brakowało jakiegoś konkretnego pomysłu, klucza, według którego mogliby podążać. Puki co, raz jeszcze spróbowali połączyć dwie przypadkowe techniki. Sasuke wypuścił w stronę najbliższego drzewa kulę ognia, a Hinata próbowała pokryć ją wodnym biczem. Niestety, nie dość, że ataki ze sobą nie współgrały, to na dodatek się zneutralizowały.
 - Kuso! - wkurzył się już nie na żarty czarnowłosy.
 - Spokojnie. Trzeba wymyślić coś innego. - próbowała uspokoić go Hinata.
 - Racja. - przytaknął jej Naruto – Do tej pory staraliśmy się znaleźć coś, co by w jakiś sposób współgrało. A może właśnie to inne jest tu kluczem? Musimy wymyślić coś niekonwencjonalnego.
 - Dobra, ale co? - zastanawiała się głośno Namida.
Kiedy tak wszyscy stali i myśleli, Sasuke nagle dostał olśnienia. Niby oczywiste, ale nie wpadli na to wcześniej.
 - Kiedy woda ma styczność z ogniem, ta zaczyna parować, tworząc w ten sposób parę wodną, mgłę, prawda?
 - No tak. - przytaknęła Hinata, zainteresowana kierunkiem myśli czarnowłosego.
 - Pamiętasz, jak ostatnio poparzyłaś się otwierając garnek? Para Ci buchnęła w rękę.
 - No tak.
 - I powiedziałaś wtedy, że bywa ona czasem gorsza od wrzątku.
 - Dobrze myślisz, kontynuuj. - podłapała Namida.
 - A może by tak zrobić mgłę, do której wszedłby niczego nieświadomy przeciwnik, a potem ją podgrzać, co spowodowałoby poważne poparzenia na całym ciele. Z miejsca byłby wykluczony z walki. - zakończył z uśmiechem na ustach.
 - Genialne! - zawołał podekscytowany Narto.
Sasuke i Hinata natychmiast przystąpili do działania. Granatowowłosa wydobyła z wilgotnej po zimie ziemi kropelki wody i osadziła je na liściach, trawie i w powietrzu. Kiwnęła głową na znak, że jest gotowa i wtedy to czarnowłosy przejął inicjatywę. Zaczął pulsacyjnie wysyłać niewielkie ilości czakry tak, by nie spowodować niepotrzebnych zniszczeń. Już po kilku sekundach na polanie przed czwórką przyjaciół pojawiła się dość gęsta mgła.
 - Dobra, więc co teraz. - zapytała Namida – Raczej nikt z nas tam nie wejdzie.
 - Wyślę klona na próbę. - zaproponował Naruto.
Chwilę później kopia blondyna zniknęła w nowej technice narzeczeństwa. Sasuke mocniej skupił się na utrzymaniu ruchu cząsteczek ognia, a Hinata dbała, aby technika nie rozprzestrzeniła się dalej niż to konieczne, gdyż mogłaby kogoś niechcący skrzywdzić. Po kilku minutach dało się usłyszeć cichy syk i przeraźliwy krzyk klona. Zaraz potem Naruto mocno się skrzywił i odezwał:
 - Udało się Wam. Zniszczyliście mojego klona, a jego wspomnienia nie należą do najprzyjemniejszych. Dobra, to teraz my coś musimy wymyślić.
 - Wiesz co, Naruto. - podjęła zamyślona Namida – Jak tak patrzyłam na technikę Hinaty i Sasuke przypomniała mi się Suna i tamtejsze burze piaskowe. Nie pytaj czemu akurat o tym pomyślałam, bo sama tego nie wiem, ale można by spróbować to wykorzystać.
 - Hm... Dobry pomysł. - przytaknął niebieskooki.
Nie przeciągając dłużej, Namida, bez najmniejszych problemów poderwała z ziemi tumany pyłu i piachu.
 - Twoja kolej, Naruto. Tylko nie przegnij. - ostrzegła.
 - Spokojnie. Nie jestem przecież głupi.
Przyjaciele zamiast odpowiedzieć, obrzucili blondyna powątpiewającym wzrokiem, który mówił wszystko.
 - A spadajcie. - naburmuszył się, po czym zabrał się do działania.
Od razu poczuć można było lekkie powiewy zimnego wiatru, który chwilę potem zdecydowanie się wzmocnił i skupił w jednym punkcie. Spowodowało to wytworzenie się sporej trąby powietrzno-piaskowej. Nie było to jeszcze do końca tym, czego oczekiwali, więc blondyn delikatnie rozciągnął technikę. Teraz na całym polu treningowym wirował piasek i drobne kamienia. Gdyby ktoś znalazł się w centrum tej zawieruchy na pewno ciężko bym mu było patrzeć i oddychać, a jakby miał pecha, mógłby nawet dostać kamieniem. Naruto zneutralizował atak, a Namida ponownie osadziła piasek w ziemi tak, by nie przeszkadzał w dalszym treningu.
 - No brawo, brawo. W końcu znaleźliście klucz.
Akuma odwrócili się w stronę głosu, który należał do Taisuke. Ich nauczyciele zdążyli już zbliżyć się tak, by móc bez przeszkód porozmawiać. Na ich twarzach twarzach gościło zadowolenie, a po części duma z szybkich postępów uczniów. Dalszą wypowiedź podjęła Maki.
 - Udało się Wam dojść do pełnej harmonii i nie chodzi mi tu o wasze natury czakry i żywioły, ale o Was samych. Byliście w stanie połączyć ze sobą części przyrody, które się w pewnym sensie wzajemnie wykluczają, ale jednocześnie nie mogą bez siebie dobrze funkcjonować. To co właśnie uzyskaliście będzie kluczowe w kolejnym etapie treningu, ale jak na razie damy Wam spokój. Wspólnie doszliśmy do wniosku, że należy Wam się chwila wytchnienia, więc zróbmy sobie jeszcze mały sparing i wolne.
 - Yatta!
Ledwie kobieta skończyła mówić, została zagłuszona przez cztery uradowane krzyki. Nawet Sasuke się nie powstrzymywał i dał upust emocjom.
 - Spokojnie dzieciaki. Najpierw sparing. - uspokoiła ich Tomiko.
 - No to na co czekamy? Zaczynajmy wreszcie! - zawołał podekscytowany Naruto, co wywołało ogólną wesołość wśród zebranych.
 ~ Gdzieś w odległym wymiarze ~
 - Witaj, mój Panie.
 - Raportuj.
 - Nasze wojska są już na końcowym etapie szkolenia. Cały czas także poszerza się grono naszych zwolenników i chętnych do walki. Już niedługo będziemy gotowi.
 - Doskonale. Kontynuujcie Wasze działania, ale jeszcze się wstrzymamy przed natarciem. Powiedz mi, co się dzieje po drugiej stronie?
 - Samurajowie także gotują się do walki. Są w trakcie szkolenia młodych wojowników. Na nasze nieszczęście idzie im to szybciej niż początkowo przypuszczaliśmy. Z pewnością będą gotowi przed Dniem Ostatecznym. Wojska również są w dobrej kondycji i mogą przysporzyć nam nieco problemów.
 - O to się nie martw. Po coś w końcu szkolimy tych patałachów. A Samurajowie będą mięli na karku trochę innych przeciwników. Osobiście dopilnuję ich treningu, więc nie powinno być niespodzianek, a te dzieciaki, które szkolą z pewnością nie sprawią nam problemów.
 - Ale Panie...
 - Nie chcę tego słuchać! Jak mówię, że nie sprawią problemów to tak będzie. Odejść!
 - Tak, Panie.
 - Nie sprawią problemów, bo mam dla nich trochę inną niespodziankę. Już niedługo wszystko się rozstrzygnie, a świat nareszcie będzie mój.

~ Cześć Wam :)
Jak się domyślacie, już w następnej notce będzie miała miejsce dosyć ciekawa walka :D Przyznam szczerze, że już mam ją napisaną i jestem z niej zadowolona. A Wam niestety pozostaje tylko czekać na piątek :P
Buziaki :* i liczę na komentarze, bo ostatnio się tu jakoś tak pusto zrobiło :(

piątek, 20 marca 2015

Rozdział 19. To wcale nie takie łatwe

 Piękny zimowy dzień. Mieszkańcy wykonywali codzienne obowiązki. Shinobi wypełniali powierzone im misje, a dzieci beztrosko bawiły się w białym puchu, głośno się przy tym śmiejąc. Nie raz nawet dorośli dawali ponieść się zabawie, co powodowało liczne bitwy na śnieżki.
 Czwórka naszych bohaterów także nie próżnowała. Pod bacznym okiem Densetsu Samurai ciężko trenowali, by być w stanie w przyszłości obronić swoich bliskich.
 ~ Sasuke i Taisuke ~
 Dwójka ciemnowłosych mężczyzn stało w rogu dość sporego pomieszczenia. Między nimi panowała kompletna cisza. Było to spowodowane głównie tym, że Taisuke, drapiąc się po głowie, próbował wymyślić od czego zacząć. Sasuke zaś stał i cierpliwie czekał na jakiekolwiek słowa nauczyciela. W końcu, po pewnym czasie starszy z nich machnął ręką i powiedział:
 - A co ja się będę męczył? Pokażę Ci o co mi chodzi, a potem to powtórzysz. Może być?
 - Jasne. - odpowiedział szybko.
Mimo, że Sasuke nie wyglądał na osobę niecierpliwą, to tak naprawdę w środku aż się gotował. Była to jedna z nielicznych cech, których niestety nauczył się od Naruto. Po prostu spędzają ze sobą zdecydowanie za dużo czasu. Taisuke, litując się nad uczniem i nie każąc mu dłużej czekać, od razu przeszedł do demonstracji.
 W ciągu kilku sekund stanął w szkarłatnych płomieniach. Po kolejnych paru, ogień ten zaczął przygasać, ale jednocześnie kumulując swoją siłę na wyciągniętej przez Taisuke ręce. W końcu powstała niewielka kula gorącego żaru. Nie zwlekając, długowłosy cisnął nią w ustawiony niedaleko pal. Siła i temperatura pocisku była tak duża, że zniszczyła nie tylko swój cel, ale i stopiła kawałek kamiennej ściany, przy której jeszcze do niedawna znajdował się pal.
 - Jak to zrobiłeś? - zapytał natychmiast Sasuke.
Stał z szeroko otwartymi oczami i podziwiał zniszczenia, jakie zrobiła tak mała kula ognia.
 - Ech... - westchnął lekko zrezygnowany Taisuke – Sęk w tym, że nie wiem. To się po prostu czuje. Tak jak przy odnajdywaniu ognia, po prostu czujesz gdzie ono się znajduje i jak je wydobyć na powierzchnię. Tu jedynie dodajesz polecenia umysłu. Chcesz, żeby ogień skupił się w dłoni, więc koncentrujesz się na tym miejscu i zamiast kierować płomienie na zewnątrz ciała, kierujesz je do dłoni. I to w sumie tyle.
Sasuke stał przez chwilę bez słowa i analizował wypowiedź nauczyciela. Ten jedynie wzruszył ramionami i dodał:
 - No co? Ogień jest nieposkromiony, nieobliczalny sam musisz dojść do tego, jak się nim posługiwać i co zrobić, by był Ci posłuszny.
Czarnowłosy raz jeszcze zerknął na przyjaciela, po czym przymknął oczy i skoncentrował się na swoim wnętrzu. W porównaniu do starszego Samuraja, wywołanie ognia zajęło mu więcej czasu, ale jak na ten etap to i tak dobrze sobie poradził. Niestety, kiedy zaczął przekierowywać płomienie do dłoni, one najzwyczajniej w świecie... zgasły.
 - Co jest? - zapytał zirytowany, patrząc na pustą dłoń.
 - Ogień nie znalazł odpowiedniej drogi. Musisz próbować wielu rozwiązań, aż w końcu trafisz na ten odpowiedni. - wytłumaczył pokrótce Taisuke.
Sasuke kiwnął głową, dając w ten sposób znak, że zrozumiał i ponownie starał się wykonać technikę. Dopiero coś po dziesiątym razie udało mu się skupić w dłoni kuleczkę. Była dosyć mizerna w porównaniu do tej Taisuke, ale grunt, że była. Czarnowłosy zamachnął się lekko i cisnął techniką w drewnianych pal. Jednak, nim dotarła ona do celu... znikła.
 - Hi hi hi.
Długowłosy nie był w stanie dłużej już utrzymać cisnącego mu się na usta złośliwego chichotu.
 - Zamknij się. - warknął w jego stronę, już nie podirytowany, ale delikatnie mówiąc wkurzony Sasuke.
 - Spokojnie. Po prostu, po wypuszczeniu kuli z ręki zerwałeś z nią mentalny kontakt. Przecież ogień pochodzi z Ciebie, więc jak straci źródło to zniknie. Musisz cały czas być skoncentrowany. A teraz ćwicz. Dobrze Ci idzie, a jak w końcu rozwalisz ten pień nauczę Cię kumulować ogień bezpośrednio w jednym punkcie, bez uzewnętrzniania go całym ciałem.
Sasuke nie skomentował już jego słów, tylko powrócił do przerwanego treningu. Taisuke zaś odsunął się na bok, żeby nie przeszkadzać przyjacielowi. Jednocześnie uważnie obserwował jego poczynania, by w razie potrzeby szybko zareagować. Cóż, nie uśmiechało mu się odbudowywać Naruto domu.
 ~ Hinata i Maki ~
 Dziewczyny również nie marnowały czasu i od razu przeszły do rzeczy, a głos zabrała Maki:
 - Niestety, Hinata, ale będziesz miała trochę utrudnione zadanie. Nie dość, że będziesz musiała skupić się na wykonywaniu techniki, to najpierw musisz wywołać wodę, która będzie niezbędna do jej wykonania. Ale spokojnie, z czasem będziesz robiła to wszystko całkowicie instynktownie. - zamilkła na chwilę, a gdy przed dwiema kobiecymi sylwetkami zawirowała przeźroczysta ciecz, kontynuowała przerwaną wypowiedź – Na początek, musisz siłą umysłu skłonić wodę do ruchu, a dokładniej do tego, aby oplotła Twoje ręce.
W czasie gdy mówiła, kryształowe wstęgi oplotły dłonie i przedramiona starszej z kobiet.
 - Na razie nauczę Cię wykonywać techniki ze skoncentrowanej wody, będzie łatwiej.
Równo jak wypowiedziała to zdanie wstęgi ujednoliciły się i skupiły bezpośrednio wokół dłoni Maki. Granatowowłosą mocno zainteresowało to zjawisko, więc spojrzała pytająco na nauczycielkę.
 - Widzę, że już to zauważyłaś. Jest na to proste wytłumaczenie. Woda wykonuje to, o czym akurat w danej chwili wspominam, ponieważ słucha się ona poleceń wydawanych bezpośrednio przez mój umysł. Ja już tego nie muszę kontrolować, to samo się kontroluje. A wracając do techniki. Zobacz.
Maki ucichła na chwilę i odwróciła się w kierunku kolejnego już w tej sal pala. Stanęła w pozycji bojowej i zamachnęła się. Otwartą dłonią, z palcami zwróconemu ku obranemu celu, wypuściła wstęgę wody, która przecięła drewno na pół.
 - Teraz Ty spróbuj. Pamiętaj, że wszystkim sterujesz za pomocą umysłu.
Hinata zaś, zamiast wykonać polecenie Maki zadała jeszcze jedno, nurtujące ją pytanie:
 - To ustawienie ciała łudząco przypomina technikę mojego klanu, nie sądzisz?
 - Masz rację. - odparła zadowolona spostrzegawczością swojej uczennicy – Dzieje się tak głównie dlatego, że w podobny sposób Jūken umożliwia wypuszczenie skoncentrowanej czakry.
 - Rozumiem. - odpowiedziała Hinata – No to zaczynajmy.
Granatowowłosa przywołała do siebie żywioł z trochę większymi trudnościami niż Maki i ustawiła się w odpowiedniej pozycji. Przymknęła na chwilę oczy, by móc lepiej się skoncentrować, a po chwili wyrzuciła przed siebie dłoń. Technika jednak nie wyglądała tak jak powinna. Zamiast wstęgi, w stronę pala poleciała kula wodna roztrzaskując drewno na kawałki i uderzając w znajdującą się za nim ścianę, wzbijając przy tym w powietrze tumany kurzu.
 - Spokojnie, Hinata! - zawołała zaskoczona Maki – Zdecydowanie za dużo czakry. Nie myśl o tym, ile mocy włożyć w wykonanie techniki, ale skup się bezpośrednio na jej wyglądzie. Wyobraź sobie ją.
Białooka ponownie skoncentrowała się na wodzie. Tym razem pojawiła się wstęga, ale nim dotarła do celu, rozpadła się.
 - Teraz lepiej. Ćwicz dalej.
Maki zgrabnie odsunęła się od przyjaciółki i uważała, by znów nie narobiła jakichś szkód.
 ~ Naruto i Kazuma ~
 - Co mam robić? No powiedz w końcu, no!
W tej dwójce z pewnością nie było równie spokojnie co w pozostałych.
 - Ogarnij się, Młody. Trochę cierpliwości! - zirytował się Kazuma.
Jak widać na załączonym obrazku, niektórych przyzwyczajeń niestety nie da się wyplewić. W Naruto, mimo wieku wciąż zostało coś z dziecka, co przynosiło zgryzotę głównie jemu nauczycielowi. Kazuma, nie chcąc dłużej słuchać jęków przyjaciela natychmiast przeszedł do rzeczy:
 - Na dobry początek pocieszę Cię, nie ma tu wiatru, więc będzie Ci zdecydowanie gorzej niż w lesie.
Po tych słowach Kazuma uśmiechnął się złośliwie, a Naruto zaczął na nowo marudzić.
 - No super. Dzięki za podbudowanie na duchu. Nie ma to jak...
Nie udało mu się jednak skończyć, bo starszy z mężczyzn całkowicie zignorował blondyna.
 - Zanim zaczniesz wykonywać technikę musisz sam wywołać wiatr, poprzez ruch cząstek powietrza. Pokarzę Ci, jak to ma mniej więcej wyglądać, ale do ostatecznej formy będziesz musiał dojść sam. Spójrz. Przy pomocy siły umysłu skłaniam otaczające nas powietrze do ruchu, swoistego tańca. Nie muszą to być silne powiewy, skoda naszej energii. Kiedy już uzyskasz niewielki wiaterek musisz skupić go w okolicach swojej dłoni, bo to przy jej pomocy wykonuje się tą technikę. Kiedy już to zrobisz, skupisz się na celu i zamaszystym ruchem posyłasz taki jakby powietrzny sierp. O tak.
Kazuma sprawnie zamachnął się na stojący nieopodal drewniany pal. Nim blondyn zdążył się zorientować, drewno osunęło się na ziemię przecięte na pół.
 - Super. - skomentował Naruto.
Nie tracąc czasu ustawił się przed kolejnym celem i skoncentrował się na ruchu cząsteczek powietrza. Trochę się namęczył, ale w końcu skupił w ręce trochę wiatru. Zadowolony z siebie zamachnął się i posłał technikę w stronę pala. Jednak, zamiast zniszczyć cel ta jedynie w niego... dmuchnęła.
 - Ha! Ha! Ha!
Naruto został bardzo kulturalnie wyśmiany przez starszego przyjaciela. Blondyn jedynie na niego warknął. Skoro Sasuke nauczył się paru zachowań Naruto, to jasne jest, że i blondyn padł „ofiarą” częstego przebywania w towarzystwie Uchihy. Następnie ponownie stworzył technikę, lecz stało się dokładnie to samo. Po pewnym czasie Kazuma nareszcie opanował swoją wesołość. Postanowił zlitować się nad niebieskookim i wyjaśnił mu gdzie robi błąd.
 - Naruto, ty po prostu zbyt dużo uwagi zwracasz na siłę i efektowność techniki, a zbyt mało na samym jej wychowaniu. Powinieneś być cały czas skoncentrowany i skupić się na odczuwaniu mentalnej łączności z żywiołem. Teraz twój brak koncentracji nie wyrządził szkód, ale w przypadku technik posiadających zdecydowanie większe pole rażenia może dojść nawet do potężnego wybuchu. Naruto przemyślał ostrzeżenie i po chwili przyznał Kazumie rację. Nie był głupi i doskonale zdawał sobie sprawę z zagrożenia. Był liderem grupy, musiał trzymać fason.
 - Zrób to jeszcze raz, ale tym razem powoli i dokładnie.
Naruto zrobił wszystko, jak kazał mu Kazuma i dało to zamierzone efekty. Na pniu pojawiło się niewielkie nacięcie.
 - Świetnie. - pochwalił go – A teraz ćwicz, dopóki nie uda Ci się przeciąć całego pala.
Kazuma, podobnie jak jego przyjaciele, oddalił się na bezpieczną odległość i obserwował z uśmiechem swojego ucznia. Rzadko na twarzy Naruto pojawiało się takie skupienie i powaga. Widocznie słowa starszego Samuraja głęboko do niego trafiły. I dobrze. Przynajmniej szybciej zakończy trening.

~ Witam :)
Lekki poślizg czasowy, bo notka miała być rano, ale tak się złożyło, że dopiero teraz miałam czas żeby ją dodać. Ale jeszcze załapałam się na piątek :D
Bez dłuższego smęcenia. Do zobaczenia za tydzień. :*

piątek, 13 marca 2015

Rozdział 18. Koniec wakacji

~ Dedyk dla Rozważnej Romantycznej :) Ona wie za co ;)

 Od festynu noworocznego minęły już dwa dni. Wszyscy mieszkańcy wioski chcąc, czy nie chcąc powrócili do codziennych obowiązków. Akuma także skończył się już urlop i od dziś mięli wznowić trening. Wraz z Densetsu znajdowali się właśnie w sali ćwiczeniowej pod domem Naruto.
 - Zapewne niezmiernie się cieszycie, że wracacie do morderczego treningu i przez następne tygodnie będziecie dzień w dzień oglądać nasz twarze. - zaśmiała się chytrze Tomiko.
 - Ta, super...
 - Nie widzisz jak skaczemy z radości?
Cóż tu zaprzeczać? Do najszczęśliwszych ludzi na świecie to oni nie należeli. Ostatnie dni przypomniał im, jak było kiedyś, jak wspaniale jest spędzać czas z przyjaciółmi i nie musieć myśleć o otaczających problemach. Jednak, z drugiej strony dużo nie wytrzymaliby bez porządnej harówki, która zdążyła już wejść im w krew. Zdawali sobie sprawę, że przed przeznaczeniem nie uciekną i to co robią ma duże znaczenie dla całego świata.
 - Dobra, dobra, już nie narzekajcie. Nie będzie tak źle. - Maki próbowała podnieść na duch młodszych przyjaciół.
 - No właśnie. Przecież ten etap treningu będzie fajny. Powalczycie sobie. - Taisuke poparł koleżankę.
 - Tak, wiemy przecież. Ale mimo wszystko fajnie było nic nie robić. - odezwał się Sasuke.
 - Wracając do tematu... - przerwała tą bezsensowną dyskusję Tomiko – Jak już wcześniej wspominaliśmy, trening, który Was czeka opierać się będzie głównie na walce. Postaram się nakierować Was na odpowiednie „tory”, że tak powiem, ale zdecydowana większość zależeć będzie od Waszych umiejętności i umysłów. Nie zaprzeczam, łatwo nie będzie...
 - Czemu mnie to nie dziwi. - przerwał marudnym głosem Sasuke.
Tomiko jednak całkowicie zignorowała czarnowłosego i nie przejęta jego wtrąceniem, kontynuowała:
 - ...ale za to posiądziecie niesamowitą moc rażenia. W ciągu kilku sekund będziecie w stanie zmieść z powierzchni ziemi całą wioskę. Z drugiej strony zaś, prawdziwą sztuką jest umiejętność skoncentrowania czakry tak, by można było nad nią panować oraz umiejętne wypuszczanie jej w otoczenie, aby przyroda była na każdy Wasz rozkaz.
 - Na przykład u Ciebie, Naruto – podjęła wyjaśnienia Maki – naturę można wykorzystać przy doskonaleniu Rasengana. Tak jak wprowadzasz do tej techniki czakrę Lisa, możesz też spróbować z wiatrem.
 - To by się mogło udać. - przytaknął zamyślony blondyn.
 - To na co czekamy? Do dzieła! - zadecydowała zniecierpliwiona Namida, zacierając ręce.
 - Dobrze, dobrze, najpierw podstawy. - ugasił ją Taisuke – Na początek wsłuchajcie się w przyrodę. Odnajdźcie ją w otoczeniu.
 - Emm... Mam pytanie. - odezwała się nagle Hinata – Przecież tu nic nie ma. Żadnej roślinności, wody, czy wiatru, więc jak mamy się z nimi połączyć?
Dopiero teraz reszta Akuma uświadomiła sobie, o czym mówi ich koleżanka. W końcu byli w sali treningowej w piwnicy. Skąd więc tu wziąć przyrodę? Czwórka nauczycieli nie zmartwiła się słowami dziewczyny, wręcz przeciwnie, na ich ustach pojawiły się uśmiechy, jakby tylko czekali na to pytanie.
 - Tu akurat nie macie racji. - odezwał się w końcu Kazuma – Wbrew pozorom w powietrzu znajdują się miliony niezauważalnych gołym okiem cząsteczek każdego z żywiołów. Przyroda to nie tylko drzewa czy ptaki. Są one złożone z o wiele mniejszych jednostek, które są tu kluczem. Spójrzcie choćby na tą ścianę. - wskazał ręką na koniec sali i kontynuował – Ściana, jak ściana, kamienna, prawda? Ale przecież kamień powstał z piasku, a kiedy się bliżej przyjrzymy, będziemy w stanie dostrzec nieliczne okruchy ziemi. Co prawda, nie jest ich dużo, lecz przy dobrej koncentracji można by zebrać je w jedną całość i stworzyć na przykład pociski. Inna rzecz. Dotknijcie jej.
 - Po krótkim wahaniu, do ściany podeszła Hinata i przyłożyła do niej dłoń.
 - I? - ponaglił ją Kazuma.
 - Zimna... I wilgotna.
 - No właśnie, wilgoć. A ona bierze się z... - urwał, wyczekując odpowiedzi od uczniów.
 - Woda! - zaskoczyła po chwili Namida.
 - Dokładnie. - uśmiechnął się z zadowoleniem czarnowłosy.
 - A spójrzcie tu. - podjął wyjaśnienia Taisuke i wskazał palcem na sufit.
 - Pęknięcie. - zauważył Naruto.
 - Więc?
 - Wiatr. - odpowiedział Sasuke.
Na twarzach Akuma rysowało się coraz większe zainteresowanie i skupienie. Rzadko można ich zobaczyć w takim stanie, ale jeśli chodzi o trening zawsze potrafią utrzymać powagę.
 - O ogniu nie będę wspominać, bo na pewno Sasuke podzielił się z Wami naszym treningiem.
 - Hai. - odpowiedzieli chórem.
 - To teraz zaczynajcie. - pogoniła młodszych przyjaciół Tomiko, nie spuszczając z nich wzroku.
Uczniowie, jak na komendę znieruchomieli i zamknęli oczy. Całkowicie oddali się swojemu zadaniu. Po około minutach, nareszcie, coś zaczęło się dziać. Jakby znikąd, w powietrzu zaczęły materializować się kropelki wody i zbijać w jedną, zwartą całość. Gdy w końcu, na środku pomieszczenia znajdowała się kula wodna, o średnicy 50 cm oczy otworzyła Hinata.
 - Jestem gotowa. - odezwała się.
 - Doskonale. - pochwaliła ją Maki, z uśmiechem satysfakcji na twarzy.
Granatowowłosa nie pytała, o co chodzi, ale tak szczerze, to chyba nie chciała wiedzieć. Mimo swojego wieku Densetsu miewali naprawdę dziecinne pomysły.
 - Odejdźmy na bok. Wyjaśnię Ci resztę.
Po tych słowach obie kobiety skierowały swoje kroki w stronę przeciwległej ściany, a starsza z nich zaczęła coś żywo tłumaczyć, gestykulując przy tym rękami.
 ~ Perspektywa Densetsu Samurai ~
 - Ha! Patrzcie, wygrałam! - uradowała się Maki, widząc pojawiające się w powietrzu krople.
 - Jak to? Niemożliwe! - załamał się Kazuma.
 - Po prostu mam najzdolniejszą uczennicę.
 - Nie prawda. Ma tylko szczęście. - odparła niepocieszona Tomiko.
 - Spokojnie, jeszcze nie wiadomo, kto stawia obiad. - Taisuke próbował uspokoić przyjaciół.
 - Ale ja nie stawiam. - uśmiechała się dalej Maki.
 - Spadaj. - odpowiedzieli chórem i skupili wzrok na otwierającej oczy Hinacie.
Zapewne każdy z Was zastanawia się, o co w tym wszystkim chodzi? Otóż, jeszcze przed treningiem Densetsu założyli się o to, czyj uczeń jako pierwszy połączy się ze swoim żywiołem. Nauczyciel ostatniego zaś stawia obiad. Jak widać, Maki już zdążyła wygrać zakład, a los toczył się pomiędzy pozostałą trójką.
~ Perspektywa ogólna ~
 Kiedy kobiety oddaliły się, znów można było wyczuć w powietrzu niepokojące zawirowania, które wróżyły tylko jedno – kolejny z uczniów połączył się ze swoim żywiołem. Densetsu wstrzymali oddech i bezgłośnie kibicowali swoim uczniom. Nareszcie, po kilku, wyjątkowo długich minutach, z ciała Sasuke buchnął czerwono-złoty płomień. Taisuke, widząc taki obrót spraw uśmiechnął się zwycięsko, po czym zabrał czarnowłosego na bok. Teraz napięcie sięgało zenitu. Od tego, kto pierwszy zjednoczy sobie naturę zależy bankructwo jednego z nauczycieli. Nagle Kazuma podskoczył i niemal krzyknął z radości, ponieważ poczuł na twarzy delikatne muśnięcia wiatru. Wokół Naruto pojawiła się niewielka trąba powietrzna, która równie szybko się uspokoiła, jednocześnie ukazując uśmiechnięte oblicze blondyna. Kiedy chłopaki odeszli, Tomiko patrzyła zrezygnowanym wzrokiem jak już po kilku sekundach łydki Namidy zostały oplecione przez pnącza i różnorodne rośliny. Niebieskooka natychmiast uśmiechnęła się do swojej nauczycielki, ale kiedy zobaczyła jej minę natychmiast zmarszczyła brwi.
 - Stało się coś? Czy zrobiłam coś źle?
 - Nie, nie. Wszystko dobrze, tylko...
 - Tylko...? - popędziła przyjaciółkę.
 - Ech... Właśnie przegrałam zakład. - odpowiedział, przywołując na twarz nieładny grymas.
 - Niech zgadnę, założyliście się o to kto pierwszy połączy się z naturą, prawda?
 - Ta...
Przed potwierdzeniem Tomiko, niebieskooka miała jeszcze nikłą nadzieję, że się myli, ale teraz jedynie się jeszcze bardziej załamała i złapała za głowę.
 - A dowiem się przynajmniej o co się założyliście? - zapytała, nie zmieniając swojej pozycji.
 - No... Stawiam obiad po treningu. - udzieliła odpowiedzi, lekko zawstydzona.
Namida, słysząc jej odpowiedź prychnęła śmiechem i kręcąc głową odparła:
 - No to życzę powodzenia.
Na tym dyskusja się zakończyła. Tomiko doskonale sobie zdawała sprawę, że ma przechlapane. Tak się składa, że z powodu mocy, którą posiadają w sobie Akuma mają nieposkromiony apetyt i spokojnie potrafią jeść za trzech, a po treningu i za pięciu. Nawet Chōji przy nich wymięka. Co więcej, dziewczyny wcale nie ustępowały swoim kolegom. Dzięki dobrej przemianie materii spokojnie dorównują im w ilości pochłoniętego pokarmu.
 A wracając do obecnych wydarzeń, Tomiko zdążyła pogodzić się z porażką i zaczęła przybliżać uczennicy tajniki treningu,
 ~ Tomiko i Namida ~
 - No dobra, na początek, pamiętasz co Ci pokazałam na początku drugiego etapu treningu? - zapytała Tomiko.
 - Ta z zabójczymi lianami? Pewnie! - podekscytowała się Namida.
To dobrze. Teraz nauczę Cię, jak wykonać tę technikę. Zacznij od stworzenia pnącza, ale pamiętaj, musi ono być wystarczająco silne.
Oni natychmiast wykonała polecenie, a wokół jej nadgarstka oplotła się winorośl.
 - Dobrze. - kontynuowała – Teraz wyślij do niej impuls czakry i obserwuj, jak się zachowuje.
Namida skupiła się i od razu po tym jak poczuła na ręce przeskok energii, pnącze szybko wystrzeliło przed siebie. Tomiko, tylko dzięki dobremu refleksowi uniknęła nieprzyjemnego spotkana z rośliną.
 - Hej, spokojnie! - zawołała – Trochę mniej czakry. Musisz sama wyczuć, ile jej potrzeba. O tak, teraz dobrze.
Tym razem pnącze delikatnie się podniosło i zaczęło leniwie sunąć po podłodze. Zachowywała się jakby ożyła.
 - A teraz skup się na tym palu i siłą umysłu wyślij rozkaz. Każ mu przebić drewno. Niech Cię nic nie rozprasza. Skup się tylko na tej jednej myśli. - poleciła.
Przez kilka sekund nic się nie działo, aż magle pnącze wystrzeliło przed siebie. Niestety minęło cel o kilka centymetrów i wbiło się w ścianę.
 - Kuso. - podsumowała niebieskooka.
 - Nic nie szkodzi. Dobrze Ci poszło. Spróbuj jeszcze raz.
I spróbowała. Tym razem jej się udało i roślina, z niewielkimi problemami przebiła pal.
 - Świetnie. To ja już Ci nic nie pomogę. Reszta zależy od Ciebie. Teraz przywołuj swoje techniki i staraj się przesłać do nich energię natury, którą pobierzesz z otoczenia. Następnie kieruj nimi za pomocą swojego umysłu. Ale ostrzegam – dodała jeszcze – musisz być ostrożna. Jeżeli zrobisz coś nierozważnie i przesadzisz z ilością czakry możesz nas wszystkich wysadzić w powietrze.
 - Rozumiem – odpowiedziała – Będę uważać.
Po tych słowach, Tomiko oddaliła się na kilka metrów by nie przeszkadzać uczennicy, ale jednocześnie dokładnie obserwować każdy jej ruch, by w razie konieczności zainterweniować. Tak jak wspominała łączenie żywiołów z technikami ninja to nie jest zabawa. Z pewnością dojdzie do kilku mniej luba bardziej niebezpiecznych wybuchów. Pamięta, jak raz ona sama zawaliła jaskinię, w której trenowała. Aż się uśmiechnęła na to wspomnienie. Tak wiele się zmieniło od tego czasu. Tak wiele...

~ I wracamy do kwestii treningu. Mam nadzieję, że się podobało. Czekam na komentaże i życzę szczęścia bo dziś 13. piątek :P
Pozdrawiam gorąco i do następnego :*