piątek, 20 marca 2015

Rozdział 19. To wcale nie takie łatwe

 Piękny zimowy dzień. Mieszkańcy wykonywali codzienne obowiązki. Shinobi wypełniali powierzone im misje, a dzieci beztrosko bawiły się w białym puchu, głośno się przy tym śmiejąc. Nie raz nawet dorośli dawali ponieść się zabawie, co powodowało liczne bitwy na śnieżki.
 Czwórka naszych bohaterów także nie próżnowała. Pod bacznym okiem Densetsu Samurai ciężko trenowali, by być w stanie w przyszłości obronić swoich bliskich.
 ~ Sasuke i Taisuke ~
 Dwójka ciemnowłosych mężczyzn stało w rogu dość sporego pomieszczenia. Między nimi panowała kompletna cisza. Było to spowodowane głównie tym, że Taisuke, drapiąc się po głowie, próbował wymyślić od czego zacząć. Sasuke zaś stał i cierpliwie czekał na jakiekolwiek słowa nauczyciela. W końcu, po pewnym czasie starszy z nich machnął ręką i powiedział:
 - A co ja się będę męczył? Pokażę Ci o co mi chodzi, a potem to powtórzysz. Może być?
 - Jasne. - odpowiedział szybko.
Mimo, że Sasuke nie wyglądał na osobę niecierpliwą, to tak naprawdę w środku aż się gotował. Była to jedna z nielicznych cech, których niestety nauczył się od Naruto. Po prostu spędzają ze sobą zdecydowanie za dużo czasu. Taisuke, litując się nad uczniem i nie każąc mu dłużej czekać, od razu przeszedł do demonstracji.
 W ciągu kilku sekund stanął w szkarłatnych płomieniach. Po kolejnych paru, ogień ten zaczął przygasać, ale jednocześnie kumulując swoją siłę na wyciągniętej przez Taisuke ręce. W końcu powstała niewielka kula gorącego żaru. Nie zwlekając, długowłosy cisnął nią w ustawiony niedaleko pal. Siła i temperatura pocisku była tak duża, że zniszczyła nie tylko swój cel, ale i stopiła kawałek kamiennej ściany, przy której jeszcze do niedawna znajdował się pal.
 - Jak to zrobiłeś? - zapytał natychmiast Sasuke.
Stał z szeroko otwartymi oczami i podziwiał zniszczenia, jakie zrobiła tak mała kula ognia.
 - Ech... - westchnął lekko zrezygnowany Taisuke – Sęk w tym, że nie wiem. To się po prostu czuje. Tak jak przy odnajdywaniu ognia, po prostu czujesz gdzie ono się znajduje i jak je wydobyć na powierzchnię. Tu jedynie dodajesz polecenia umysłu. Chcesz, żeby ogień skupił się w dłoni, więc koncentrujesz się na tym miejscu i zamiast kierować płomienie na zewnątrz ciała, kierujesz je do dłoni. I to w sumie tyle.
Sasuke stał przez chwilę bez słowa i analizował wypowiedź nauczyciela. Ten jedynie wzruszył ramionami i dodał:
 - No co? Ogień jest nieposkromiony, nieobliczalny sam musisz dojść do tego, jak się nim posługiwać i co zrobić, by był Ci posłuszny.
Czarnowłosy raz jeszcze zerknął na przyjaciela, po czym przymknął oczy i skoncentrował się na swoim wnętrzu. W porównaniu do starszego Samuraja, wywołanie ognia zajęło mu więcej czasu, ale jak na ten etap to i tak dobrze sobie poradził. Niestety, kiedy zaczął przekierowywać płomienie do dłoni, one najzwyczajniej w świecie... zgasły.
 - Co jest? - zapytał zirytowany, patrząc na pustą dłoń.
 - Ogień nie znalazł odpowiedniej drogi. Musisz próbować wielu rozwiązań, aż w końcu trafisz na ten odpowiedni. - wytłumaczył pokrótce Taisuke.
Sasuke kiwnął głową, dając w ten sposób znak, że zrozumiał i ponownie starał się wykonać technikę. Dopiero coś po dziesiątym razie udało mu się skupić w dłoni kuleczkę. Była dosyć mizerna w porównaniu do tej Taisuke, ale grunt, że była. Czarnowłosy zamachnął się lekko i cisnął techniką w drewnianych pal. Jednak, nim dotarła ona do celu... znikła.
 - Hi hi hi.
Długowłosy nie był w stanie dłużej już utrzymać cisnącego mu się na usta złośliwego chichotu.
 - Zamknij się. - warknął w jego stronę, już nie podirytowany, ale delikatnie mówiąc wkurzony Sasuke.
 - Spokojnie. Po prostu, po wypuszczeniu kuli z ręki zerwałeś z nią mentalny kontakt. Przecież ogień pochodzi z Ciebie, więc jak straci źródło to zniknie. Musisz cały czas być skoncentrowany. A teraz ćwicz. Dobrze Ci idzie, a jak w końcu rozwalisz ten pień nauczę Cię kumulować ogień bezpośrednio w jednym punkcie, bez uzewnętrzniania go całym ciałem.
Sasuke nie skomentował już jego słów, tylko powrócił do przerwanego treningu. Taisuke zaś odsunął się na bok, żeby nie przeszkadzać przyjacielowi. Jednocześnie uważnie obserwował jego poczynania, by w razie potrzeby szybko zareagować. Cóż, nie uśmiechało mu się odbudowywać Naruto domu.
 ~ Hinata i Maki ~
 Dziewczyny również nie marnowały czasu i od razu przeszły do rzeczy, a głos zabrała Maki:
 - Niestety, Hinata, ale będziesz miała trochę utrudnione zadanie. Nie dość, że będziesz musiała skupić się na wykonywaniu techniki, to najpierw musisz wywołać wodę, która będzie niezbędna do jej wykonania. Ale spokojnie, z czasem będziesz robiła to wszystko całkowicie instynktownie. - zamilkła na chwilę, a gdy przed dwiema kobiecymi sylwetkami zawirowała przeźroczysta ciecz, kontynuowała przerwaną wypowiedź – Na początek, musisz siłą umysłu skłonić wodę do ruchu, a dokładniej do tego, aby oplotła Twoje ręce.
W czasie gdy mówiła, kryształowe wstęgi oplotły dłonie i przedramiona starszej z kobiet.
 - Na razie nauczę Cię wykonywać techniki ze skoncentrowanej wody, będzie łatwiej.
Równo jak wypowiedziała to zdanie wstęgi ujednoliciły się i skupiły bezpośrednio wokół dłoni Maki. Granatowowłosą mocno zainteresowało to zjawisko, więc spojrzała pytająco na nauczycielkę.
 - Widzę, że już to zauważyłaś. Jest na to proste wytłumaczenie. Woda wykonuje to, o czym akurat w danej chwili wspominam, ponieważ słucha się ona poleceń wydawanych bezpośrednio przez mój umysł. Ja już tego nie muszę kontrolować, to samo się kontroluje. A wracając do techniki. Zobacz.
Maki ucichła na chwilę i odwróciła się w kierunku kolejnego już w tej sal pala. Stanęła w pozycji bojowej i zamachnęła się. Otwartą dłonią, z palcami zwróconemu ku obranemu celu, wypuściła wstęgę wody, która przecięła drewno na pół.
 - Teraz Ty spróbuj. Pamiętaj, że wszystkim sterujesz za pomocą umysłu.
Hinata zaś, zamiast wykonać polecenie Maki zadała jeszcze jedno, nurtujące ją pytanie:
 - To ustawienie ciała łudząco przypomina technikę mojego klanu, nie sądzisz?
 - Masz rację. - odparła zadowolona spostrzegawczością swojej uczennicy – Dzieje się tak głównie dlatego, że w podobny sposób Jūken umożliwia wypuszczenie skoncentrowanej czakry.
 - Rozumiem. - odpowiedziała Hinata – No to zaczynajmy.
Granatowowłosa przywołała do siebie żywioł z trochę większymi trudnościami niż Maki i ustawiła się w odpowiedniej pozycji. Przymknęła na chwilę oczy, by móc lepiej się skoncentrować, a po chwili wyrzuciła przed siebie dłoń. Technika jednak nie wyglądała tak jak powinna. Zamiast wstęgi, w stronę pala poleciała kula wodna roztrzaskując drewno na kawałki i uderzając w znajdującą się za nim ścianę, wzbijając przy tym w powietrze tumany kurzu.
 - Spokojnie, Hinata! - zawołała zaskoczona Maki – Zdecydowanie za dużo czakry. Nie myśl o tym, ile mocy włożyć w wykonanie techniki, ale skup się bezpośrednio na jej wyglądzie. Wyobraź sobie ją.
Białooka ponownie skoncentrowała się na wodzie. Tym razem pojawiła się wstęga, ale nim dotarła do celu, rozpadła się.
 - Teraz lepiej. Ćwicz dalej.
Maki zgrabnie odsunęła się od przyjaciółki i uważała, by znów nie narobiła jakichś szkód.
 ~ Naruto i Kazuma ~
 - Co mam robić? No powiedz w końcu, no!
W tej dwójce z pewnością nie było równie spokojnie co w pozostałych.
 - Ogarnij się, Młody. Trochę cierpliwości! - zirytował się Kazuma.
Jak widać na załączonym obrazku, niektórych przyzwyczajeń niestety nie da się wyplewić. W Naruto, mimo wieku wciąż zostało coś z dziecka, co przynosiło zgryzotę głównie jemu nauczycielowi. Kazuma, nie chcąc dłużej słuchać jęków przyjaciela natychmiast przeszedł do rzeczy:
 - Na dobry początek pocieszę Cię, nie ma tu wiatru, więc będzie Ci zdecydowanie gorzej niż w lesie.
Po tych słowach Kazuma uśmiechnął się złośliwie, a Naruto zaczął na nowo marudzić.
 - No super. Dzięki za podbudowanie na duchu. Nie ma to jak...
Nie udało mu się jednak skończyć, bo starszy z mężczyzn całkowicie zignorował blondyna.
 - Zanim zaczniesz wykonywać technikę musisz sam wywołać wiatr, poprzez ruch cząstek powietrza. Pokarzę Ci, jak to ma mniej więcej wyglądać, ale do ostatecznej formy będziesz musiał dojść sam. Spójrz. Przy pomocy siły umysłu skłaniam otaczające nas powietrze do ruchu, swoistego tańca. Nie muszą to być silne powiewy, skoda naszej energii. Kiedy już uzyskasz niewielki wiaterek musisz skupić go w okolicach swojej dłoni, bo to przy jej pomocy wykonuje się tą technikę. Kiedy już to zrobisz, skupisz się na celu i zamaszystym ruchem posyłasz taki jakby powietrzny sierp. O tak.
Kazuma sprawnie zamachnął się na stojący nieopodal drewniany pal. Nim blondyn zdążył się zorientować, drewno osunęło się na ziemię przecięte na pół.
 - Super. - skomentował Naruto.
Nie tracąc czasu ustawił się przed kolejnym celem i skoncentrował się na ruchu cząsteczek powietrza. Trochę się namęczył, ale w końcu skupił w ręce trochę wiatru. Zadowolony z siebie zamachnął się i posłał technikę w stronę pala. Jednak, zamiast zniszczyć cel ta jedynie w niego... dmuchnęła.
 - Ha! Ha! Ha!
Naruto został bardzo kulturalnie wyśmiany przez starszego przyjaciela. Blondyn jedynie na niego warknął. Skoro Sasuke nauczył się paru zachowań Naruto, to jasne jest, że i blondyn padł „ofiarą” częstego przebywania w towarzystwie Uchihy. Następnie ponownie stworzył technikę, lecz stało się dokładnie to samo. Po pewnym czasie Kazuma nareszcie opanował swoją wesołość. Postanowił zlitować się nad niebieskookim i wyjaśnił mu gdzie robi błąd.
 - Naruto, ty po prostu zbyt dużo uwagi zwracasz na siłę i efektowność techniki, a zbyt mało na samym jej wychowaniu. Powinieneś być cały czas skoncentrowany i skupić się na odczuwaniu mentalnej łączności z żywiołem. Teraz twój brak koncentracji nie wyrządził szkód, ale w przypadku technik posiadających zdecydowanie większe pole rażenia może dojść nawet do potężnego wybuchu. Naruto przemyślał ostrzeżenie i po chwili przyznał Kazumie rację. Nie był głupi i doskonale zdawał sobie sprawę z zagrożenia. Był liderem grupy, musiał trzymać fason.
 - Zrób to jeszcze raz, ale tym razem powoli i dokładnie.
Naruto zrobił wszystko, jak kazał mu Kazuma i dało to zamierzone efekty. Na pniu pojawiło się niewielkie nacięcie.
 - Świetnie. - pochwalił go – A teraz ćwicz, dopóki nie uda Ci się przeciąć całego pala.
Kazuma, podobnie jak jego przyjaciele, oddalił się na bezpieczną odległość i obserwował z uśmiechem swojego ucznia. Rzadko na twarzy Naruto pojawiało się takie skupienie i powaga. Widocznie słowa starszego Samuraja głęboko do niego trafiły. I dobrze. Przynajmniej szybciej zakończy trening.

~ Witam :)
Lekki poślizg czasowy, bo notka miała być rano, ale tak się złożyło, że dopiero teraz miałam czas żeby ją dodać. Ale jeszcze załapałam się na piątek :D
Bez dłuższego smęcenia. Do zobaczenia za tydzień. :*

5 komentarzy:

  1. Lepiej późno niż wcale, zwłaszcza jeśli chodzi o twoje notki ;)
    Super opisałaś ten ich trening. Moim zdaniem jak narazie to nie można się przyczepić do żadnego rozdziału jeśli chodzi o treść. Więc powodzenia i duuuużo weny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Strasznie się cieszę, że opowiadanie przypadło Ci do gustu i dziękuję za miłe słowa :)

      ~ Autorka

      Usuń
  2. Witam,
    wspaniale pokazałaś ich naukę, no zawsze na początku jest trudno, nie wychodzi, haha Sasuke przejął kila cech Naruto jak i odwrotnie ;]
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  3. Hejeczka,
    wspaniale, super pokazana ich nauka, no zawsze na początku jest trudno... hah Sasuke przejął kila cech Naruto jak i odwrotnie ;]
    weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń
  4. Hejeczka,
    wspaniale, ta nauka wspaniale ukazana, no zawsze na początku jest trudno... och Sasuke przejął kila cech Naruto jak i odwrotnie ;] ;)
    weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń