piątek, 21 listopada 2014

Rozdział 2. Tak to się zaczęło...

 Po usłyszeniu, kim są przybysze, którzy już od dłuższej chwili zaprzątają umysły zebranych wokół wejścia do Konohy ludzi, a także obecnej na miejscu Hokage nastała idealna cisza. Wszyscy doznali takiego szoku, że nie byli w stanie wypowiedzieć choćby słowa. Jednak już po kilku sekundach wrzawa nastała na nowo. Z licznych rozmów można było wychwycić tylko pojedyncze zdania:
 - ...Nie możliwe żeby to byli oni...
 - ...przecież to syn Czwartego...
 - ...czy to zaginiona córka Hiashiego...
 - ...ostatni ocalały z tragedii klanu...
Takie rozmowy trwałyby jeszcze przez długi czas, gdyby nie donośny krzyk Tsunade:
 - Cisza!!!
Długo nie trzeba było czekać na spokój. Pod groźnym spojrzeniem Hokage natychmiast wszyscy ucichli. Nikt nie chciał się narażać Czcigodnej, gdyż każdy, aż za dobrze wiedział jak to się może skończyć.
 - A więc wróciliście. - powiedziała poważnie.
Jednak szybko pozbyła się tego wyrazu twarzy, a na usta wstąpił szeroki uśmiech. Chwilę później blondyn utonął w jej gorącym uścisku:
 - Tęskniłam za wami, Naruto.
 - My także, Hokage-sama
Sanninka, zaskoczona wypowiedzianym przez chłopaka zwrotem, z dość zdziwioną miną odsunęła go od siebie  i zapytała:
 - A gdzie „obaachan” (jap. babcia)?
Na tą wypowiedź Naruto jedynie delikatnie się uśmiechnął i odpowiedział:
 - Sporo się zmieniło od naszego ostatniego spotkania, Tsunade-sama. To dość długa historia, więc może udamy się do Twojego gabinetu i wszystko wyjaśnimy? - zaproponował.
 - Dobrze. Chodźcie za mną.
Nadal lekko oszołomiona machnęła w ich stronę ręką, po czym skierowała się w stronę centrum Konohy.
 Czwórka przyjaciół kroczyła dumnie między budynkami miasta. Przyciągali niemałą uwagę. Jak przypuszczali, nic się tu nie zmieniło. Jedynie Namida szła, wciąż rozglądając się wokół z zainteresowaniem i zachwytem wypisanym na twarzy. Jej przyjaciele nie kłamali, Konoha była przepiękna. Letnie słońce oświetlało wąskie uliczki miasta. Wszędzie było widać roześmiane, bawiące się dzieci i uśmiechniętych dorosłych, z przyjemnością wykonujących swoją pracę. Ptaki wesoło śpiewały, a otaczająca wszystko zieleń drzew dopełniała całości. Właśnie wyszli na jakiś większy plac, z którego można było bez problemu dostrzec górę Hokage w całej okazałości.
 - Łał. - Tylko tyle była zdolna z siebie wykrztusić właścicielka błękitnych tęczówek.
 - I jak? Teraz nam wierzysz? - zapytała z uśmiechem na ustach jej przyjaciółka, także patrząc na monument.
 - Tak. Już wiem dlaczego tak bardzo chcieliście wrócić. Tu jest przepięknie.
Po krótkiej rozmowie i wstępnym opanowaniu zachwytu, znów skierowali się w obranym wcześniej kierunku.
 - Usiądźcie, proszę. - powiedziała do swoich gości Hokage tuż po wejściu do gabinetu.
Po kilku minutach idealnej ciszy ślimacza księżniczka postanowiła zacząć rozmowę, zadając nurtujące ją od jakiegoś czasu pytanie:
 - Powiedzcie mi, jakim cudem jesteście TYMI Akuma Samurai?
Hokage w napięciu oczekiwała na wyjaśnienia ze strony młodych ninja. Sami zainteresowani zaś wymienili się porozumiewawczymi spojrzeniami, a jako pierwszy głos zabrał Naruto:
 - Jak już wcześniej wspomniałem, to dosyć długa historia, więc żebyś Tsunade-sama mogła wszystko dobrze zrozumieć zaczniemy od samego początku. Otóż, zaczęło to się od usłyszenia przeze mnie pewnej rozmowy Kakashi-sensei i Iruka-sensei. Dowiedziałem się wtedy, że Czwarty Hokage - Minato Namikaze był moim ojcem. Doznałem niezłego szoku, ale postanowiłem to dokładnie sprawdzić. Poszperałem w bibliotece i znalazłem informacje na temat żony Yondaime, którą była Kushina Uzumaki. Wtedy byłem już prawie pewien tego, co usłyszałem, ale szukałem dalej. Natknąłem się tam również na adres posiadłości, w której mieszkali przed śmiercią. Postanowiłem udać się tam. Po przeszukaniu domu znalazłem wiele ciekawych zwojów z technikami i nie tylko. Jeden z nich szczególnie mnie zainteresował. Opowiadał on o czwórce przyjaciół posiadających w sobie demoniczne moce, którzy zasięgnęli nauk u Densetsu Samurai (jap. Legendarni Samurajowie). Historia jednego z nich, co mocno mnie zaskoczyło, była łudząco podobna do mojego życia. Postanowiłem podzielić się tym odkryciem z Sasuke i Hinatą. Byli oni wtedy moimi jedynymi i prawdziwymi przyjaciółmi, ponieważ reszta, mimo że nie unikała spotkań ze mną, nie umiała obdarzyć mnie pełnym zaufaniem.
 - W tym samym czasie – teraz głos zabrał kruczowłosy – także grzebałem w klanowych bibliotekach. Szukałem informacji na temat przeklętej pieczęci, którą otrzymałem od Orochimaru. Jak się później dowiedziałem, dzięki Sharinganowi mogę nad nią zapanować. Jednak istniała jedna przeszkoda. Musiałem pozbyć się wężowego sannina, gdyż mógł udaremnić moje plany. Właśnie dlatego uciekłem. Ale wracając do naszej opowieści, gdy Naruto pojawił się u mnie z owym zwojem także odnalazłem w nim pewne powiązania z moim życiem. Jedynie Hinata była drobnym wyjątkiem.
 - Zgadza się. - tu odezwała się granatowowłosa, przybliżając Hokage dalszą część ich historii – Mimo, iż moja przeszłość była wręcz identyczna jak dziewczyny opisanej w zwoju istniała jedna bardzo znacząca różnica. Nie posiadałam w sobie demona ani zapieczętowanej mocy, a przynajmniej tak mi się wtedy zdawało. Jakiś miesiąc później skontaktowała się ze mną sokolica Hikari. Domyślam się, Tsunade-sama, że znasz historię o legendarnej opiekunce klanu Hyūga? - gdy blondynka przytaknęła, Hinata kontynuowała swój monolog – Wtedy właśnie uwierzyłam, że dziewczyna z opowieści, która okazała się przepowiednią jestem ja. Wspólnie postanowiliśmy, że trzeba odnaleźć Legendarnych i podążać według legendy. Wtedy to Sasuke wyruszył, aby pozbyć się głównej przeszkody stojącej mu na drodze do opanowania pieczęci. Pół roku później w tygodniowym odstępie czasu wyruszyliśmy za nim.
 - I tu wkraczam ja. - wtrąciła się Namida – Ale zanim będę kontynuować opowieść przybliżę trochę swoją postać. Ogólnie rzecz biorąc jestem ostatnią z klanu Oni, który był znany z posiadania potężnej demonicznej mocy. Po zagładzie mojej rodziny cała potęga skupiła się na mnie, jedynej dziedziczce, tworząc ze mnie bestię o dziesięciu ogonach. Według legendy czwarty z przyjaciół dołączy do uciekinierów w czasie poszukiwania Densetsu Samurai i tak się też stało. Samurajowie byli dobrze ukryci, ale dzięki talizmanowi, który był dołączony do zwoju w miarę szybko ich znaleźliśmy. Potem przeszliśmy ośmioletni, bardzo ciężki trening, w czasie którego rozsławiliśmy się na cały świat jako Akuma Samurai.
 Po zakończeniu opowieści zapadła cisza. Przyjaciele siedzieli i czekali na pytania Tsunade, bo widząc jej dość zdziwioną, a jednocześnie skupioną minę na pewno je miała. Tak jak przypuszczali, gdy Hokage otrząsnęła się z chwilowego letargu zadała pierwsze z wielu pytań:
 - Z tego co zrozumiałam, szkoliliście się u Densetsu Samurai, którzy według licznych legend na ich temat żyli wiele tysięcy lat temu. Zatem już dawno powinni być martwi.
 - Masz rację, Tsunade-sama – pośpieszył z wyjaśnieniami Sasuke – ale nie wzięłaś pod uwagę tego, że nikt nigdy nie zanotował ich śmierci. Legendarni po prostu znaleźli sposób na nieśmiertelność.
 - Którego nie chcieli nam zdradzić. - wtrącił z podirytowaniem blondyn.
 - Oj tam, nie przeżywaj, baka. - odparła Namida trzepiąc przyjaciela w głowę – Przecież już nie raz mówili, że nie mogą tego zrobić.
 - Mam jeszcze jedno pytanie. - przerwała małą sprzeczkę przyjaciół – Dlaczego przez ten cały czas nikt nigdy nie widział Densetsu?
 - Ponieważ wieki temu ukryli się oni w jednej z opuszczonych świątyń nieopodal wioski Kamienia i czekali na wybrańców, czyli nas. Nikt o zdrowych zmysłach się tam nie zbliżał, gdyż podejrzewano, że to miejsce jest nawiedzone. Dodatkowo Legendarni rzucili jutsu odstraszające wędrowców i innych ludzi chcących wejść do świątyni, która jest ukryta we wnętrzu góry. Z pożywieniem też nie mieli problemu. W środku posiadłości był ogródek z warzywami i ziołami oraz studnia, a gdy mieli ochotę na mięso wystarczyło zapolować na jakieś zwierzęta, które często się tam pojawiały. - wyjaśniła Namida już opanowanym głosem.
 - No dobra dzieciaki, powiedzmy, że mniej więcej wszystko rozumiem. Teraz kwestia waszej rangi i mieszkań. Niestety aktualnie nie mam gdzie was ulokować, a twoje mieszkanie, Naruto zostało już dawno sprzedane. - powiedziała z nieciekawą miną Tsunade.
 - Z tym akurat nie będzie problemu. - wtrąciła się dziedziczka Byakugana – Namida może jak na razie mieszkać u mnie, ojciec zapewne nie będzie mieć nic przeciwko.
 - A Naruto może spać u mnie. - dodał Sasuke.
 - Super. Więc to mamy z głowy.
 - Mam jeszcze małą prośbę, Tsunade-sama. - przerwał Hokage syn Czwartego – czy mogę dostać pozwolenie na przepisanie kompleksu Namikaze na mnie? Chcę go wyremontować i zamieszkać w nim.
 - Ależ oczywiście! Już szukam aktu własności. Gdzie on może być?
Blondynka zaczęła przewalać jakieś dokumenty, mrucząc pod nosem i narzekają na bałagan i te „cholerne, nikomu nie potrzebne i wiecznie wkurzające ją papiery”.
 - Mam! - wykrzyknęła w końcu – wystarczy żebyś tu podpisał i posiadłość jest twoja.
Gdy Naruto załatwił już tą kwestię, Hokage wróciła do wcześniej przerwanej rozmowy, kładąc na biurku cztery opaski ze znakiem wioski Liścia.
 - Przywrócę was w obowiązkach ninja jako genini, tylko ty, Namida musisz wypełnić te dokumenty. - dodała Tsunade, podając dziewczynie plik kartek, które od razu zaczęła wypełniać. Przywódczyni wioski zaś kontynuowała – za miesiąc odbędzie się trzecia część Egzaminu na Chūnina i zapewne chcecie wziąć w nim udział, więc zapiszę was. Co do drużyn. Na miejsce Hinaty została wprowadzona Sakura, a ja nie chcę mieszać skoro zdążyli się już dosyć dobrze zgrać, więc nie ma możliwości abyście wrócili do starego składu. Postanowiłam, że chwilowo staniecie się drużyną 7, a waszym opiekunem będzie Kakashi Hatake. Pasuje wam taki układ?
 - Hai.
 - To by było na tyle. Lepiej idźcie do swoich przyjaciół, bo zapewne już wiedzą o waszym powrocie. - dodała z uśmiechem.
 - Bardzo dziękujemy za wyrozumiałość, Hokage-sama. Nie zawiedziesz się na nas, obiecujemy. - powiedział na odchodne Sasuke głęboko się kłaniając i wychodząc z gabinetu za swoimi towarzyszami. 

~ No nareszcie dorwałam się do komputera :) Rozdział 2. dodany. Mam nadzieję, że się podobało. ;) 

4 komentarze:

  1. Yahoo, formalności ukończone ! :D
    Rozdział oczywiście genialny, akcja prze naprzód i jest moc ^^
    No więc znamy już historie jak dowiedzieli się o Dansetsu Samurai i czemu wgl. postanowili udać się na trening.
    Hmm fajna historia, choć mi też brakuje Obaa-chan ! T_T !
    Czyli nasi "Akuma Samurai" (jednak się skusiłaś :P) są już znani na świecie ? Zabawne ... reakcje ludzi z wioski mimo wszystko zastanawiające >_> Dziwne że nie krzyczeli "Naruto ...? To ten DEMON WRÓCIŁ DO WIOSKI ?!" ale tłumacząc to sławą ich przydomku jest to możliwe ^_^
    Sakura w drużynie Kiby i Shino ? O jezuu ... Kiba, Shino macie moje szczere kondolencje <_>
    Czekam na wyjaśnienia związane z ich bardzo ciekawymi Katanami ! >O< ! Naprawdę zastanawia mnie czy każda ma jakąś inną wyjątkową umiejętność :P

    Mam też taką radę dla ciebie na później, radzę stworzyć zakładkę "Rozdziały" . Znacznie ułatwia to nowym czytelnikom odnalezienie pierwszego rozdziału lub prologu gdy jesteśmy już np. przy 20 ;)
    To wszystko na dziś, Sayonara ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Witam,
    wspaniale została przedstawiona ich historia jako akuma samurai, i tego jak to wszystko się rozpoczęło, ciekawe jak ich przyjaciele zareagują
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  3. Witam,
    wspaniały rozdział, cudownie przedstawiłaś ich historię jako Akuma samurai, i to jak to wszystko się zaczęło... ciekawi mnie kwestia jak ich przyjaciele zareagują...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń
  4. Witam,
    wspaniale, cudownie, przepięknie przedstawiłaś tą historie ich jako Akuma smauai, i to jak to wszystko się zaczęło, ciekawe jak ich przyjaciele zareagują ;]
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Iza

    OdpowiedzUsuń