piątek, 10 kwietnia 2015

Rozdział 22. Sparing

 Znów nastał nowy dzień. Znów słońce zaświeciło na niebie. Znów Konoha obudziła się do życia, a wszyscy jej mieszkańcy zajęli się codziennymi obowiązkami. Znów ninja wyruszyli na przydzielone im misje, a ci, co akurat mięli wolne zajęli się treningiem lub spotkaniami z przyjaciółmi. I znów ósemka Samurajów spotkała się na jednym z wielu pól treningowych. Dwa dni minęły szybko. Przez ten czas Densetsu zdążyli wrócić do formy, a Akuma odświeżyli przyjaźnie. W końcu nadszedł czas starcia. To co się dziś wydarzy na tym polu treningowym, będzie miało wpływ na przyszły trening. Chyba jeszcze nigdy nasi bohaterowie nie mięli tak poważnych min, stojąc przed swoimi mistrzami, a jednocześnie przyjaciółmi. Tego dnia na treningu znalazł się również Shikamaru i Sakura. Pierwsza osoba, ponieważ potrzebowali sędziego, a czarnowłosy był najlepszy do tej roli. Druga zaś za względu na swoje medyczne umiejętności, by w razie potrzeby móc szybko zainterweniować. Obydwoje dostali nakaz zatrzymania dla siebie tego, co dziś zobaczą. Po kilku minutach ciszy głos zabrał Shikamaru:
 - Przypomnę zasady. Wszystkie chwyty dozwolone, ale w granicach rozsądku. Nie chcemy mieć ofiar. Sparing kończy się nokautem przeciwnika, niezdolnością do walki, poddaniem się jednej ze stron lub moją decyzją. A więc, zaczynajcie. Start!
Po wypowiedzeniu ostatniego słowa czarnowłosy natychmiast zniknął i pojawił się na jednej z wielu gałęzi potężnego drzewa. Usadowił się na niej wygodnie, obserwując z bezpiecznej odległości zmagania przyjaciół. Po chwili pojawiła się koło niego Sakura i bez słowa dołączyła do obserwacji.
 Tymczasem na polu treningowym rozpętało się prawdziwe piekło.
 Akuma, nie czekając na zaproszenie natychmiast zaatakowali swoich przeciwników połączonym atakiem. Na pierwszy front wysunęła się ogromna ściana ognia, wspomagana przez wiatr, którym kierował Naruto. Atakowani chcieli zrobić unik, ale coś im to skutecznie uniemożliwiło. Niespodziewanie ich nogi zostały spętane rzez silne, zielone pnącza. Dopiero teraz zobaczyli stojącą lekko zboku Namidę z wyciągniętymi przed siebie dłońmi i skupieniem wymalowanym na twarzy. Nie zwlekając, cała czwórka dobyła swoich katan, które z okazji dzisiejszej walki ponownie zajęły swoje miejsce przy ich bokach. Sprawnie podcięli unieruchamiające ich rośliny, lecz gdy tylko zrobili krok w tył napotkali na kolejną przeszkodę. Ich stopy zaczęły grzęznąć w błocie. To była Hinata. Kiedy Densetsu uwalniali się z techniki Namidy, ona przesiąknęła wodą glebę, która ponownie unieruchomiła lekko zaskoczonych nauczycieli. A ściana ognia wciąż nieuchronnie zbliżała się do swojego celu.
 - Dobrzy są. - powiedział z uznaniem Kazuma.
Na szczęście, trzeźwo myślący Taisuke w ostatniej chwili zdążył wykonać prostą technikę podmiany. Densetsu znaleźli się kilkanaście metrów nad ziemią, a miejsce, w którym jeszcze chwilę temu stali, płonęło. Zanim z powrotem opadli na lekko przypaloną trawę musieli jeszcze odeprzeć kilka, zdecydowanie słabszych ataków.
 - Co tak słabo? - zawołał w ich stronę Naruto.
 - Ja Ci dam słabo, gówniarzu! - odkrzyknęła rozeźlona Tomiko – Do dzieła ludzie!
Na tę komendę Densetsu natychmiast przeszli do kontrataku. Drzewa otaczające czwórkę Akuma nagle jakby ożyły i wystrzeliły liany, które oplotły ciała młodych ninja. W ślad za techniką Tomiko poszły wstęgi ognia kierowane wolą Taisuke. Jednak, nim dotarły do celu natrafiły na powietrzną barierę stworzoną przez Naruto. Sami Akuma zaś szybko uwolnili się z więzów, przy pomocy płomieni, które za sprawą Sasuke oplotły ich ciała. W tym samym czasie, Hinata przygotowywała się do wykonania kolejnego ataku. Odnalazła podziemne zasoby wodne i po krótkiej chwili koncentracji wyrzuciła ich strumienie w górę, pokrywając cieczą przeciwnika. Naruto natychmiast wspomógł granatowowłosą, posyłając przed siebie ostre powiewy mroźnego wiatru. Spowodowało to zamarznięcie wody, a co za tym idzie i Densetsu Samurai. Nie zauważyli jednak, że tuż przed zakończeniem połączonej techniki Taisuke oplótł siebie i towarzyszy cieniutką, ognistą powłoką. Spowodowało to ich szybkie uwolnienie się i kolejny atak. Tym razem nie była to technika z zakresu żywiołów. W mgnieniu oka Kazuma dobył katany, która swobodnie spoczywała przy jego boku. Następnie wbił ją w ziemię, rozsyłając tym samym po polu treningowym wstęgi Raiton. Spowodowało to spory wybuch i odrzucenie czwórki Akuma w różne strony polany. W ten sposób starcie zmieniło się w cztery osobne pojedynki jeden na jeden.
 - Znamy wasze umiejętności kontroli żywiołów i czakry. Czas na szermierkę. - powiedziała donośnie Maki.
Po tych słowach starsi Samurajowie doskoczyli do swoich przeciwników. Wymiana ciosów wyglądała bardziej jak taniec. Każdy z walczących doskonale znał umiejętności i nawyki drugiego. Przez lata ze sobą trenowali, więc nie mogło być inaczej. Wiedzieli kiedy zrobić krok, kiedy uskoczyć, kiedy się uchylić. Ciosy były wyprowadzane z niesamowitą precyzją i finezją. Doskonała znajomość ruchów i ciosów przeciwnika była z jednej strony ułatwieniem, ale z drugiej zaś nie istniał element zaskoczenia. Obie strony czytały w sobie jak z otwartej księgi. Niezmiernie ciężko było nie zostać zablokowanym i zakończyć atak. Do tego dochodziła jeszcze niesamowita prędkość. Dla postronnego obserwatora, a nawet doskonale wyszkolonego ninja była ona nie do ogarnięcia rozumem. Takimi właśnie osobami byli Sakura i Shikamaru, którzy wciąż siedzieli na drzewie, nie mogąc opanować szoku.
 - Słyszałam niejednokrotnie, że są potężni, ale to co teraz widzę nie umywa się do żadnej z powieści. - wyznała różowowłosa, nie odrywając wzroku od walczących.
Również wiecznie znudzony Shikamaru odrzucił na chwilę obecną swoją naturę i z pełnym zainteresowaniem obserwował przyjaciół i ich mistrzów.
 - To jest niesamowite. Nie sądziłem, że ktokolwiek na świecie może posiadać tak ogromną moc, a teraz patrzę na aż osiem takich przykładów. To co pokazali w czasie Egzaminu na Chūnina nie było nawet 1/10 ich prawdziwych umiejętności.
 - Jak my to teraz utrzymamy w tajemnicy przed resztą? Przecież to jest tak niesamowite, że nie damy rady usiedzieć cicho. - zaczęła ubolewać nad swoim „biednym” losem dziewczyna.
 - Ja nie jestem plotkarą, więc nie mów „my”. - mruknął pod nosem czarnowłosy, przewracając przy tym oczami.
 - Mówiłeś coś? - zapytała gniewnie.
 - Nie nic. - zaczął się bronić biedny chłopak.
 - Tak myślałam. Patrz! Coś się dzieje! - wykrzyknęła nagle Sakura.
'Jej humory zmieniają się jak w kalejdoskopie. Współczuję jej przyszłemu mężowi. Kobiety są takie mendokuse...' - pomyślał Shikamaru i ponownie skupił się na pojedynku.
 Tymczasem na polu treningowym toczyły się cztery ciężkie walki. Jedną z nich było starcie Naruto i Kazumy. Przeciwnicy nie opuszczali gardy nawet na moment. Bez chwili przerwy wymieniali serie ciosów. W końcu odskoczyli od siebie na większą odległość, by złapać oddech. Tę właśnie krótką przerwę wykorzystał Kazuma i odezwał się do blondyna:
 - Pamiętasz, jak Cię uczyłem, że katana jest przedłużeniem Twojego ramienia? Wykorzystaj to w walce.
Naruto nie do końca rozumiał słowa nauczyciela, ale nie miał zbyt dużo czasu na zastanawianie się nad tym, bo przeciwnik znów uderzył. Młodszy parował wszystkie ataki, ale jednocześnie jego umysł pracował na najwyższych obrotach. 'Przedłużenie ramienia. O co chodzi? W czasie treningu powtarzał, że miecz jest naszą częścią... Częścią nas... Mnie... Chwila moment! Skoro katana jest częścią mnie, to także może przez nią przepływać moja czakra, a co za tym idzie – element natury. Bingo!' Blondyn zakończył swoje rozmyślania i z szerokim uśmiechem na ustach rozpoczął atak. W czasie nacierania na Kazumę starał się przesyłać pojedyncze elementy czakry wymieszanej z cząsteczkami żywiołu, którym władał. Po kilku sekundach zamachnął się ostrzem na nauczyciela. Mimo, że ten zdążył uskoczyć, a katana nie dosięgnęła celu, stało się coś, co zdziwiło nie tylko Kazumę, ale i samego użytkownika techniki. Z końca miecza wystrzelił powietrzny sierp, raniąc ramię starszego Samuraja. Technika była bardzo podobna do tej, którą chłopak opanował kilka tygodni temu, ale ta kierowana ręką była zdecydowanie słabsza i wolniejsza od obecnej.
'Nie wierzę! Ja udało mu się to opanować tak szybko?' - zastanawiał się intensywnie Kazuma, wciąż uskakując przed kolejnymi atakami.
'Ale ekstra! Już go mam!' - cieszył się jak dziecko.
Blondyn podbudowany powodzeniem i nowym odkryciem zaczął nacierać na Kazumę z nową mocą.
 W tym samym czasie, jego poczynaniom przyglądała się pozostała trójka Akuma, jednocześnie odpierając niesłabnące ataki. Młodzi, popchnięci jakimś impulsem, zakorzenionym głęboko w ich podświadomości, studiowali walkę kolegi. Ich umysły są w jakimś stopniu ze sobą połączone. Densetsu przez lata próbowali to zrozumieć, ale w końcu się poddali. Sami Akuma do końca nie wiedzą na czym to połączenie polega i jak go dobrze kontrolować. Po prostu, kiedy któremuś coś zagraża lub po prostu wpadają na jakiś genialny pomysł, reszta już o tym wie. I tak właśnie stało się i tym razem. Zaraz po wykonaniu przez Naruto nowej techniki reszta podłapała pomysł i spróbowała zaatakować. Im również się to udało, a przeciwnicy byli w nie mniejszym szoku niż ich kolega. Hinata, nie czekając na zaproszenie posłała w stronę Maki wodne pociski w kształcie sierpów. Atakowana z ledwością uskakiwała przed kolejnymi technikami. Niestety, w ciągu zaledwie kilku minut nabawiła się paru dodatkowych ran. W podobnej sytuacji był Taisuke. On zaś uciekać musiał przed ognistymi wstęgami, które już i tak zdążyły go oparzyć. Tomiko była ścigana przez kamienne ściany, pobudzane do życia przez ruchy mieczem Namidy. Żaden z czwórki Akuma Samurai nie oszczędzał swojego przeciwnika, nawet mimo tego, że byli ich przyjaciółmi. W tego tylu starciach nigdy nie dawali sobie forów. Szli nie na sto, ale i czasami na dwieście procent, co często skutkowało dłuższą wizytą w szpitalu. Jednak szok dosyć szybko opuścił Densetsu i zaczęli odpowiadać, tym samym zmuszając naszych bohaterów do przejścia do defensywy.
 Taka wymiana ciosów również nie trwała zbyt długo, bo w pewnym momencie, na jakiś niemy sygnał czwórka Akuma odskoczyła w jedno miejsce.
 - Może i jesteśmy na tym samym poziomie, ale to my mamy asa w rękawie. - odezwał się Naruto z przebiegłym uśmiechem na ustach.
W momencie, gdy blondyn zakończył swoją krótką wypowiedź, czwórka młodych ninja zaczęła składać pieczęcie. Może nie było ich dużo, ale wyglądały na bardzo skomplikowane. Po chwili znieruchomieli, zatrzymując dłonie na znaku tygrysa. Wtedy właśnie zaczęły zachodzić zmiany w ich wyglądzie. Paznokcie całej czwórki zmieniły się w ostre jak brzytwy szpony, a zęby wydłużyły, zmieniając się w kły. Wyrazy i rysy twarzy stały się bardziej dzikie i zwierzęce niż ludzkie. Całość dopełniały jeszcze pewne niesamowite atrybuty. Z pleców Hinaty wyrosły przepiękne, upierzone, sokole skrzydła w kolorze lawendy. Na twarzy dziewczyny uaktywnił się Byakugan, taki sam, jak w czasie Egzaminu na Chūnina. Cera delikatnie zbielała i wygładziła się, a cała postura młodej Hyūgi stała się godna i władcza. U Sasuke również pojawiły się skrzydła. Te zaś były zdecydowanie bardziej demoniczne i przerażające. Włosy chłopaka przeszły poważną metamorfozę. Stały się dłuższe i zmieniły swoją barwę na szarą. Skóra twarzy pociemniała, a na nosie pojawił się czarny symbol w kształcie plusa. (Po prostu, wyglądał tak jak po uaktywnieniu 3 poziomu przeklętej pieczęci. ~Autorka) Pozostała dwójka przeszła trochę inna przemianę. U nich pojawiły się typowo zwierzęce atrybuty. Naruto zyskał dziewięć, puszystych, rudych, lisich ogonów, a na czubku głowy wyrosły dwa, sterczące uszka, w tym samym kolorze. Oczy chłopaka nabrały dzikiego blasku i zmieniły kolor na czerwony. Źrenice zaś zwięzły się w pionowe kreski. Cała postura blondyna była lekko przygarbiona, gotowa do ataku. Namida wygląda bardzo podobnie. Jednak u niej pojawił się jeden ogon więcej, a wiec było ich w sumie dziesięć. Były smukłe i zgrabne, w czarnym kolorze, które z wyglądu wydawały się należeć do pumy. Było to po części prawdą, bo taką właśnie formę przyjmuje demon uwięziony w jej duszy. Poza tym, także zyskała parę szpiczastych uszu, usytuowanych na czubku głowy. Oczy zabarwiły się na czarno, a źrenice przybrały srebrno-biały kolor. Kształt ich był identyczny jak w przypadku Naruto. Postawa dziewczyny była też porównywalna do blondyna - dzika zwierzyna gotowa do ataku.
 - Kuso!
To było jedyne odpowiednie słowo, jakim Kazuma mógł podsumować sytuację, w jakiej właśnie się znaleźli.
Akuma Samurai nie czekali na ruch przeciwnika. Sami rzucili się w wir walki. W czasie ułamka sekundy Hinata i Sasuke wzbili się w powietrze na swoich skrzydłach i z pełną mocą zaatakowali lekko przerażonych Densetsu. Starsi samurajowie jedyne co to mogli omijać coraz to potężniejsze ataki tej dwójki. Tymczasem z nieba leciał cały arsenał technik.
 - Wodne bicze!
 - Ogniste pociski!
 - Lodowe sztylety!
 - Ściana ognia!
 - Wodny wir!
 - Ognisty powiew!
Sasuke i Hinata wymieniali się w rzucaniu technik, dzięki czemu te leciały bez przerwy. Densetsu z największym trudem omijali je. Mimo to posiadali już na swoim ciele sporą liczbę oparzeń, otarć i poważnych krwawiących ran. Oprócz tego musieli uważać na atakujących ich z ziemi Naruto i Namidę. Ta dwójka, gdy tylko ich przyjaciele wzbili się w powietrze, również rozpoczęli natarcie. Opadając na cztery "łapy" rzucili się przed siebie do ataku. Ich prędkość była nie do ogarnięcia nawę przez najlepiej wyszkolonego jonina. Jedynym plusem Densetsu było to, że trenowali oni z Akuma i przez lata przyzwyczaili się do tego tempa. Dzięki temu byli w stanie omijać większość ataków. I na tym ich plusy się kończyły. Dwustronny atak był nie do odparcia. Byli zasypywani ninjutsu i taijutsu najwyżej rangi. Nie mieli najmniejszych szans. Kiedy już myśleli, że padną z wycieńczenia, Akuma zlitowali się nad swoimi nauczycielami i zaprzestali ataku. Zamiast tego otoczyli poturbowanych i wymęczonych Densetsu z czterech stron. Jednak to, co dobre szybko się kończy i głos zabrała Hinata:
 - Kończymy z nimi.
Na tą komendę czwórka, w błyskawicznym tempie wyciągnęła swoje katany. Następnie każdy z nich wbił ją w ziemię z okrzykiem na ustach:
 - Demoniczne połączenie! Fuzja żywiołów! Kai!
Po tych słowach z ich mieczy wypłynęła potężna energia, która przybrqłw formę kolorowych wstęg, a ziemia wokół zaświeciła jasnym blaskiem. U Naruto uwolniona moc miała barwę białą, u Namidy – brązową, u Sasuke – czerwoną, a u Hinaty – niebieską. Cztery energie zderzyły się ze sobą w jednym punkcie, porażając biednych Densetsu i powodując gigantyczny wybuch. Na szczęście dla starszych Samurajów, Kazuma w porę zorientował się w sytuacji i zdołał ich okryć powietrzną barierą ochronną. Mimo, że nie powstrzymała ona działania techniki, zdecydowanie zmniejszyła ich obrażenia. Pył i kurz, który wzbił się w powietrze w czasie eksplozji opadł dopiero po kilku minutach. Wtedy właśnie można było dostrzec ogrom zniszczeń w pełnej okazałości. W miejscu pola treningowego rozpościerał się sporych rozmiarów krater. W jego centrum znajdowały się cztery, nieprzytomne postacie, a zaraz obok stali ich uczniowie, już w ludzkich formach. Po kilku sekundach koło wspomnianych pojawili się nadal zszokowani Shikamaru i Sakura, która natychmiast rozpoczęła leczenie poszkodowanych. Dziewczyna patrzyła szeroko z otwartymi oczami to na przyjaciół, to na leczonych i nadal nie mogła pojąć tego, co tu się przed chwilą stało. W końcu, po dłuższej ciszy odezwał się Shikamaru, choć jego głosy wciąż był słaby i niedowierzający:
 - Zwycięzcą są Akuma Samurai. Gratulacje.

~ Witajcie :)
W końcu znalazłam chwilę czasu na dodanie notki. Mam nadzieję, że walka się podobała :D
Nie mam czasu, więc się nie rozpisuje.
Komentujcie, a ja pozdrawiam i do następnej :*

7 komentarzy:

  1. No nieźle... przeczytałam opisy walki tak ze trzy razy, wyszło ci to naprawdę super.
    Zaczynam odliczać czas do kolejnego piątku ;) Pozdrawiam i życzę jeszcze więcej weny.

    OdpowiedzUsuń
  2. Masz talent z opisywaniem walk, dla mnie to największy problem :( Czekam na więcej :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Czakaboooom!
    *eksplozja tęczy i mieczy w tle*
    Jak zarąbiiiścieee~~!! No, mamy tu grubą rybę od pisania walk ^^ brawo!
    *bije brawo jak Bumbelbi*
    Hachibi: ona ostatnio transformers oglądała, więc to u niej normalne... teraz.
    *złowrogie spojżenie* ja ci dam... *grozi palcem* a ki z tobą! Nasza kochana autorka wymiata! Genialne opisy i normalnie się jarałam jak fanka 1Directon na dostanie całusa od Harrego...
    Hachibi: rozpadzasz się od środka dziewczyno! Nie rób mi tego no! *panika*
    Nic mi nie jest, spokoojnie... T_T nienawidze one direction ale lepszego porównania nie miałam xD
    Hachibi: idiotka.
    Zawrzyj twarzostan! *wali w łeb* To co kochana? Czekamy cierpliwie na nexta i ppzdrawiam i weny i...
    NIECH WSZECH ISKRA BĘDZIE Z TOBĄ AUTOBOCIE!
    XD not ogar... Bay baay!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam nową czytelniczkę... albo czytelników... No nie ważne :P
      Strasznie się cieszę, że mój blog przypadł Ci/Wam do gustu. I miło, że zostawiłaś namiary na swojego bloga, a po tym krótkim opisie jestem pewna, że mi się spodoba. Dlatego już teraz go otworzyłam i może uda mi się jeszcze dzisiaj zacząć. A jak nie to w najbliższym czasie. ;)
      Pozdrawiam gorąco
      ~ Autorka :*

      Usuń
  4. Witam,
    walka naprawde wspaniała, Aluma pokazali co potrafią i to oni wygrali pojedynek, Shikamaru i Sakura byli zaskoczeni ich umiejętnościami...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  5. Hejeczka,
    walka cudowna, pokazali tutaj co potrafią i to oni wygrali pojedynek... Shikamaru z Sakura bardzo byli zaskoczeni ich umiejętnościami... ;)
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń
  6. Hejeczka,
    wspaniale, walka cudowna, pokazali co potrafią... a Sakura z Shikamaru byli bardzo zaskoczeni ich umiejętnościami..
    weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Iza

    OdpowiedzUsuń