piątek, 22 maja 2015

Rozdział 27. Mobilizacja

 - Wojska są gotowe na rozkazy, Księżyc również wszedł w odpowiednią fazę, a magowie kończą stabilizację portalu. Możemy zaczynać. - oznajmił Akmuyami.
 - Doskonale. - ucieszył się – Przyprowadź ich do mnie i czekaj na sygnał.
 - Hai.

Niespełna kilka minut później, w drzwiach ogromnej, zimnej sali pojawiły się cztery demony.

 - Wzywałeś nas, Panie? - zapytał potężnym głosem pierwszy z przybyłych.
 - Tak. Mam dla Was misję specjalną na czas trwania tej wojny. - powiedziała skryta w cieniu postaci. - Musicie wytropić i wyeliminować czwórkę uczniów Densetsu Samurai. Nie chcemy aby narobili nam niepotrzebnych problemów.
 - Jak ich rozpoznamy, Panie? - odpowiedział tym razem damski głos.
 - Szukajcie osób z ogromnymi skupiskami czakry, podobnej do naszej. Gwarantuje, że nie da się ich przeoczyć. Szczególnie po przemianie, a zwą ich Akuma. Dodatkowo od teraz aż do końca trwania wojny jesteście pod tylko i wyłącznie moimi rozkazami, a moim rozkazem jest zniszczyć samurajów. Do dzieła.
 -Hai, Panie!

Po głębokim ukłonie cztery postacie udały się do miejsca teleportacji. Tajemniczy przywódca zaś, po opuszczeniu przez demony sali tronowej, wstał z dotychczas zajmowanego miejsca i podszedł leniwym krokiem do dużego okna. Nie było ono jednak zwyczajne. Zostało rzucone na nie pradawne zaklęcie, dzięki któremu mógł bez problemu śledzić poczynania jego wiernego sługi: Akumuyami. Po chwili obserwacji zaplótł ręce za plecami, a gdy dostrzegł, że pierwsi wojownicy znikają w portalu wypowiedział tylko dwa słowa:

 - Zaczęło się.

 ~ Tymczasem w Konoha ~

 - Co się stało? Skąd wiecie? -dopytywał znajdujący się w pomieszczeniu Tsuchikage.
 - Na zachód od wioski wyczuliśmy poważne zawirowania w przyrodzie oraz powiększające się z każdą chwilą skupisko potężnej, demonicznej energii. - wyjaśnił szybko Sasuke.
 -Dlatego właśnie musimy natychmiast zwołać ninja i rozpocząć wdrążanie naszego plan. - zakończyła Tomiko.
 - Tak też zrobimy. Sizune!!! - wykrzyknęła Tsunade.

Po niespełna minucie do pomieszczenia wpadła zdyszana kobieta.

 - Co się stało, Hokage-sama?
 - Natychmiast przekaż rozkaz wszczęcia alarmu i wyślij dostępnych ANBU i ninja, aby poinformowali wszystkich wtajemniczonych, że walka się zaczyna. - przekazała rozkazy.
 - Hai. - i już jej nie było.
 - Od czego zaczynamy, Akuma? - zapytała Mizukage.
 - Densetsu Samurai ustalają właśnie dokładne miejsce zaburzeń przyrody. Przypuszczamy, że to właśnie tam otwarty został międzywymiarowy portal, a co za tym idzie, stamtąd nadciągnie nieprzyjaciel. - przybliżyła sytuację Hinata.
 - Długi im to zajmie? - zabrał głos Gaara.
 - Nie. - odparł prędka Naruto – tak właściwie to powinni się zaraz tu...

Niestety jego wypowiedź została przerwana przez gwałtowne otworzenie drzwi i donośne oświadczenie Kazumy:

 - Znaleźliśmy ich.
 - ...pojawić. - zakończył cicho blondyn, po czym dodał, już normalnym głosem – To gdzie dokładnie się pojawili?
 - Na zachód od wioski, blisko granicy z Amegakure. - oznajmił krótko Taisuke.

W tym czasie Naruto rozłożył na stole, przy którym siedzieli przywódcy wiosek sporą mapę. Gdy już wszyscy skupili na nim uwagę, zaczął przybliżanie ostatecznego planu, sunąc palcem po papierze.

 - W tym miejscu Densetsu wyczuli Akumuyami i wojsko. - wskazał odpowiednie miejsce – Zatem wysłany zostanie oddział uderzeniowy, by rozbić szeregi wroga, a wraz z nim oddział tropiący, aby utrzymać położenie wroga. Skupią się głównie na tym obszarze. - przeciągnął palcem w poprzek mapy, przez Kraj Ognia, od Takigakure po Kawa no Kuni – Następnie, gdy wróg znajdzie się bliżej wkroczy oddział defensywny wspierany przez oddział ofensywny. Na końcu, gdy zostaną tylko najsilniejsi przeciwnicy wszystkie oddziały wycofają się na obrzeża wioski – stuknął palcem w okolice napisu „Konoha” - i zajmą się bezpośrednią obroną Liścia. Wtedy wkraczamy my, czyli oddział ostateczny i oddział ogoniastych. Ja i moja drużyna przedrzemy się na tyły wroga, by zlikwidować Akumuyami. Wspierać nas będą nasi nauczyciele. Jinchūriki zaś ostatecznie pozbędą się wrogich demonów. Oddział medyczny zostanie w Konoha, gdyż po wycofaniu się oddziałów to tu będzie najbezpieczniej. Również z oddziałem ofensywnym, defensywnym, uderzeniowym i tropiących wysłane zostaną trzyosobowe drużyny medyków. To już zostawiam Sizune-san do ustalenia. Oddział sensorów odpowiadać będzie za komunikację i ewentualną zmianę strategii w razie nieoczekiwanych komplikacji. Shikaku Nara, to będzie Twoje zadanie. - zakończył blondyn.
Na twarzach zebranych malowało się całkowite skupienie. Nikt się nie odzywał, pogrążony we własnych myślach. Tę chwilę przerwało nadejście Sizune:

 - Wszyscy są już poinformowani, Hokage-sama i zbierają się pod budynkiem administracyjnym oczekując na rozkazy. - oznajmiła.
 - Doskonale. Zarządź jeszcze ewakuację wioski i zagoń geninów do pomocy. - poleciła.
 - Pozwoliłam sobie już to zrobić, Tsunade-sama. - odparła z pewnością w głosie.

Hokage jedynie lekko się uśmiechnęła, zadowolona z postawy uczennicy. Po chwili ponownie zabrała głos, tym razem zwracając się do reszty zebranych:

 - No to, zaczynamy, przyjaciele.

Ostatnie słowo wywołało blade uśmiechy i moment nostalgii. Od wielu, wielu lat nikt nie nazywał przedstawicieli wszystkich największych wiosek shinobi przyjaciółmi.

 Już po kilku minutach przywódcy wiosek oraz dowódcy oddziałów stali na dachu budynku administracyjnego. Rozpościerał się stąd doskonały widok na plac pod budynkiem, gdzie w równych rzędach stało 5 oddziałów shinobi. Wszyscy byli poddenerwowani, ale jednocześnie zdeterminowani i oddani. Wiedzieli co już niedługo ich czeka. Na przód wysunęła się Tsunade, jako przywódczyni zebranych Kage i zabrała głos, wzmocniony kilkoma prostymi pieczęciami:

 - Shinobi! Moi drodzy przyjaciele! Zapewne domyślacie się, dlaczego zostaliście wezwani. Densetsu Samurai zlokalizowali na zachód od wioski mobilizację wroga. To jest ostatni moment, by się wycofać. Nikogo nie zmuszamy do walki. Jeżeli nie chcecie – możecie odejść.

Po tych słowach Hokage ucichła i czekała na jakiekolwiek poruszenie w szeregach wojowników. Tak się jednak nie stało. Każdy ninja stojący przed nią by pewny swojej decyzji. Będzie walczył w obronie tego, co kocha. Tsunade zadowolona z takiej postawy shinobi, kontynuowała swoją wypowiedź:

 - W takim razie przedstawię Waszych dowódców. Odpowiedzialny za oddział defensywny – Mifune. Oddział ofensywny trafia pod opiekę Temari no Sabaku. Zespołem uderzeniowym zajmować się będzie Mei Terumi. Oddział tropiący będzie pod rozkazem Ao. Zaś Sizune zajmie się oddziałem medycznym. Oddział sensorów pozostanie na miejscu, a dowódcą zostanie Inoichi Yamanaka. Oddziały ostateczny i ogoniastych znaja osobiście swoje zadania, a dowodzić będzie, w tym pierwszym Tomiko Mataki, a w drugim – Gaara no Sabaku. Odpowiednie osoby zostały już poinformowane o strategii. Teraz pozostaje mi tylko jedno. W czasie walki myślcie o tym, czego bronicie, o rodzinie, przyjaciołach. Pokażcie naszą siłę i oddanie. Nie mogę zagwarantować, że wszyscy powrócą żywi, ale niech to nie będzie stratą. Walczcie do końca, do utraty sił. Bądźcie niezwyciężeni! Do boju!

Po wypowiedzeniu ostatnich słów wybuchły głośne brawa i krzyki. Każdy naładowany był jakąś dziwną energią pewności siebie i odwagi. Teraz wszystko się rozstrzygnie. Nie ma już odwrotu.

 ~ Wiele kilometrów na zachód od Konohy ~

 W miejscu, gdzie jeszcze niedawno znajdował się piękny, bujny, zielony las rozpościerało się ogromne pogorzelisko. Cała roślinność była doszczętnie zniszczona, a zwierzęta, którym nie udało się w porę uciec, wybite. W powietrzu unosił się okropny swąd i gryzący w oczy dym. Niebo spowite było ciężkimi, czarnymi chmurami, z których raz po raz wystrzelały jasne błyskawice. Cały teren tonął w wywołującym gęsią skórkę półmroku, a huczący, silny wiatr wcale nie rozwiewał upiornej atmosfery. Jedynym źródłem światła był sporych rozmiarów portal międzywymiarowy, z której z każdą chwilą wyłaniało się coraz więcej mrocznych wojowników. Nieopodal, na skraju całego pogorzeliska znajdował się wielki głaz, z którego można było swobodnie objąć wzrokiem cały zniszczony obszar. I właśnie to miejsce wybrał sobie Akumuyami jako punkt obserwacyjny. Z łatwością stworzył sobie tron, na którym się wygodnie rozsiadł. Po jego bokach znajdowała się czwórka wojowników. To właśnie in Pan Mroku powierzył zadanie specjalne. Po prawie 12 godzinach w wymiarze shinobi pojawił się ostatni wojownik. Portal jeszcze raz zajaśniał rażącym światłem i zgasł, a odpowiedzialni za utrzymanie techniki opadli bez sił. Nawet dla demonów to przedsięwzięcie było niesamowicie męczące. Wokół panował niesamowity gwar. Akumuyami rozejrzał się po okolicy, po czym wstał z zajmowanego miejsca. Dokładnie w tym samym momencie, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki wszystko ucichło, a demony skupiły wzrok na swoim dowódcy. Jego czarny płaszcz łomotał na szalejącym wietrze. Panujący półmrok uwydatnił tylko grozę, jaka wręcz wylewała się z całej jego postawy. Czuł się i wyglądał jak władca. Nikt o zdrowych zmysłach nigdy nie odważyłby się stanąć mu na drodze. No dobra, prawie nikt, ale o tym później. Jeszcze przez chwilę stał wyprostowany jak struna i z uniesioną wysoko brodą taksował wzrokiem swoją armię. W końcu odezwał się upiornym i silnym głosem:

 - Wojownicy! Wykonaliśmy właśnie pierwszy krok w stronę spełnienia naszych marzeń. Już niedługo ten marny świat stanie się nam poddany. Ludzie jednak, jako bezrozumne i słabe istoty chcą nam stawić opór, ale nie damy się. Wspólnie pokarzcie im, gdzie jest ich miejsce. Ukarzcie swoją potęgę. Zabijcie każdego, kto stanie wam na drodze. Bądźcie bezduszni i bezlitośni. Przynieście chwałę naszemu Panu. Do boju!
Po całym polu rozeszły się głośne wiwaty, okrzyki i wycia. Słowa ich dowódcy zagrzały ich jeszcze silniej do walki. Byli całkowicie pewni zwycięstwa. Akumuyami zaś, przekrzykując gwar kontynuował:

 - To tam - wskazał ręką na wschód – znajduje się Wasz przeciwnik. Idźcie siać zniszczenie. Pozostawcie po sobie jedynie ból i śmierć. Pokażcie, czym są prawdziwe demony!

Po tych słowach cała zgraja ruszyła ku centrum Kraju Ognia z tylko jednym celem. By siać zamęt i spustoszenie.

 Tymczasem Akumuyami odwrócił się na pięcie i stanął twarzą w twarz z czwórka demonów.

 - A wy? Jakie zadanie otrzymaliście od naszego Pana? - zapytał.
 - Odnaleźć i zniszczyć Akuma Samurai oczywiście. - odpowiedział jeden z dwóch mężczyzn.
 - Więc jaki macie plan?
 - Zaczekamy, aż nasz cel pojawi się na polu bitwy i wtedy uderzymy z zaskoczenia. - wyjaśniła, tym razem kobieta.
 - Dobrze, więc w takim razie będą miał przez najbliższy czas towarzyszy. Proszę, rozgośćcie się.

Machnął ręką, co spowodowało pojawienie się obok jego tronu jeszcze czterech podobnych, ale zdecydowanie mniejszych siedzeń. Kiedy wszyscy już zajęli miejsca, Akumuyami ponownie wykonał gest dłońmi. Tym razem z podłoża jakim był głaz wysunęło się coś na kształt podłużnej ściany. Po kolejnych kilku gestach zmieniła się ona w spory ekran, dzięki któremu cała piątka mogła bez przeszkód, z bezpiecznej odległości śledzić wydarzenia na froncie.


 Największa w historii wszechświata bitwa właśnie się rozpoczyna.


~ I z tym właśnie rozdziałem zostawiam Was na dwa tygodnie. Tak, wiem - jestem okrutna :P Ale niestety, Wasza Akiek jedzie na zasłużone WAKACJE. Mam dość kompa, obowiązków i krótko mówiąc wszystkiego. Jadę odciąć się od świata, więc nie ma możliwości, żebym przez ten czas dodała kolejne rozdziały :/ Ale w ramach przeprosin postaram się napisać jakiś Specjał, bo dawno nie było.

I wybaczcie, że rozdział tak późno, ale cały dzień mnie w domu nie było i dopiero udało mi się go przepisać.

Mam nadzieję, że się podobało.

Całuję i do zobaczenia :*

3 komentarze:

  1. Dwa tygodnie... wybaczymy ci.
    Karou: prawda prawda! A tak btw, siema! Miszemu z jednego kontam gdyż nijak nam pisać jak mamy jeden komp.
    Ja: Na tym to mniej więcej będzie polegać dzisiaj. Obie czytnęłyśmy, i ja jestem zachwycona składnością akcji jak i jej brzmieniem.
    Karou: zaś ja nadal czekam na super ever nawalanke ze strony Akuma.... wojnaaa
    No właśnir. Taka jest kochana Jula. W sumie. To ja wolę takiego rodzaju przygotowania do akcji, jednak... nie no. Kogo ja oszukuję. Czekam na porządną nawalankę. Bd rasenschuriken? Bijuudama?
    Karou: przesadzasz. *macha ręką* jest genialnie jak zawsze. Szczerze, mam nieodparte wrażenie, że będzie mi bardzo daleko do twojego poziomu. Ale ja to dopiero gimba więc w sumie to ok. Zazdroszczę ci tego. Masz talent
    Zevrało ci się na wylewność. Już mówiłyśmy razem z Roszpunką, że te twoje chumorki są okropne. Weź się w garść, albo Asiek nie napisze nexta!
    Kadou: *przerażona* nie... nie zrobisz mi tego!
    Nie ja, tylko ona.
    Karou: menda.... i tak was wszystkich kocham. :D
    *facepalm* ić pisać next, bo ci czas mija.
    Karou: fakt! Jakby co Asiek, dzisiaj powinien się pojawić rozdział xD ale ty to w ogóle czytasz? Przecjeż to chłam.
    Mam jej dosyć...
    Pozdrawiamy i bay bay!

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej,
    walka już się rozpoczęła, mam nadzieję, że obrońcy wygrają, opanowany Naruto bardzo mi się podobał…
    Multum weny życzę…
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  3. Hejeczka,
    wspaniały rozdział, o walka już się rozpoczęła... opanowany Naruto bardzo mi się podoba…
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń