piątek, 8 maja 2015

Rozdział 25. „Tydzień...”

 ~ Rok później ~

 Czas mijał szybko. Akuma ponownie zostali zaciągnięci do ANBU, a Tsunade postarała się, żeby nie było im nudno. Działali nie tylko incognito z ceramicznymi maskami na twarzach, ale również powrócili Akuma Samurai. Tym razem jednak, nie jako tajemnicze, zakapturzone postacie, ale jako osoby fizyczne. Spowodowało to jeszcze większe rozsławienie ich imion.

 A Densetsu? Oni też nie siedzieli bezczynnie. Jako, że nie byli oficjalnie mieszkańcami i ninja wioski, postanowili ją opuścić na jakiś czas, by zdobyć sprzymierzeńców w nadchodzącej wojnie. Nie byli już zapomnianą legendą. Pokazali ludziom swoje twarze. Ci, którzy poznali ich charaktery i osobowość, jak się można było domyślić – szybko ich pokochali.

 W międzyczasie w wiosce miało miejsce kilka większych imprez. Tym razem Akuma się zabezpieczyli i zaprosili na nie również Hokage. Dzięki temu nie musieli przejmować się trzymaniem zabawy w ryzach. Nawet jak pojawiły się jakieś skargi mieszkańców, to nie mięli oni gdzie ich kierować, gdyż sama Czcigodna bawiła się chyba najweselej i najgłośniej ze wszystkich.

 Akuma Samurai nie zaniedbywali również treningów. Pomimo napiętego grafiku udało im się doprowadzić Ostateczną Technikę do perfekcji. Przygotowanie jej nie zajmowało już tak dużo czasu, a siła rażenia była zdecydowanie lepsza niż „zadowalająca”. Densetsu, po porażce w sparingu także wzięli się ostro za trening. Nie chcieli być w czasie walki utrapieniem. Wręcz przeciwnie, planowali ponownie utrzeć nosa Akumuyami. Co prawda nie w sposób bezpośredni, bo to zostawiają młodemu pokoleniu, ale niszcząc jego sługi mogą narobić mu niemały problem. Densetsu aktualnie znajdowali się w Konoha. Wrócili oni zaledwie kilka dni temu, ale przez cały czas spracowali na pełnych obrotach. Już od dłuższego czasu coś przeczuwali. Byli wręcz pewni, że niedługo coś się wydarzy.

 Zbliżało się kolejne gorące, letnie popołudnie. Ósemka Samurajów postanowiła spędzić ze sobą trochę czasu, więc spotkali się w ich lubionym lokalu w wiosce – Ichiraku Ramen. Jednak cały czas czuli, że coś wisiało w powietrzu. Zamiast wesołych rozmów i przekomarzania się, które zawsze towarzyszyły ich spotkaniom, panowała idealna cisza. Każdy zagłębiony był we własnych myślach. Nawet Naruto stał się jakiś nieswój, bo zjadł jedynie 2 miski ramen i nic więcej nie mógł przełknąć. Po około godzinie, jako pierwsza postanowiła odezwać się Namida, przełamując tym samym nieznośną ciszę:

- Stop! Mam tego dosyć!

Słowa te wybudziły resztę jej towarzyszy z letargu, którzy spojrzeli na nią ze zdziwieniem wypisanym na twarzach.

 - O czym mówisz? - zapytał Taisuke.
 - O tej cholernej ciszy! - wkurzyła się.
 - Masz rację. - poparła ją Maki – Wszyscy czujemy, że coś jest nie tak. Niedługo się coś stanie.
 - No właśnie „coś”. Tylko co? - zastanawiał się na głos Kazuma.
 - Mam pewną teorię, ale wolałbym, żeby była ona nieprawdą. - wyznał tajemniczo zamyślony Sasuke.

Mimo, że nie powiedział w prost, o czy, myśli, to każdy doskonale zrozumiał przesłanie. Chodziło mu o nadchodzące przeznaczenie. Ostateczną bitwę. Ale nawet, jeśli owa teoria byłaby prawdziwa, to są gotowi. Zakończyli trening i są pewni zwycięstwa. Dodatkowo, Densetsu podpisali pakty z wieloma wioskami, osadami i pojedynczymi klanami, dlatego z sojusznikami również nie będzie problemów.

 Po tej krótkiej wymianie zdań ponownie zapadła cisza. Zaś po kolejnych kilkunastu minutach Samurajowie wspólnie stwierdzili, że takie siedzenie nie ma najmniejszego sensu i po krótkim pożegnaniu każdy rozszedł się w swoją stronę. W podobnych nastrojach minęła im reszta popołudnia i wieczór.
Przełom nastąpił następnego dnia rankiem. Samurajowie, pod wpływem jakiegoś niezrozumiałego dla nich przeczucia, zostali niemal zerwani z wygodnych i ciepłych łóżek. To było coś, jakby nieme wezwanie. Komenda do gotowości. Natychmiast cała ósemka zmaterializowała się w ich miejscu. A konkretnie, na polanie przy pięknym jeziorze z niewielkim wodospadem. Tym samym, gdzie Hinata przechodziła przez drugi etap treningu. Mimo upływu czasu miejsce to zachowało swój niepowtarzalny wygląd.

 - Co się dzieje, do cholery?!

Nie wytrzymał tego wszystkiego Sasuke i rozdrażniony krążył po polanie. Reszta także nie wyglądała na szczęśliwych.

 - Uspokój się, Sasuke. To nic nie da. - próbowała uspokoić go Tomiko.
 - Jak mam się uspokoić? Czuję się jakby coś zamieszkało w mojej głowie! Od dwóch dni chodzę nieprzytomny i na okrągło rozmyślam o jakichś niestworzonych rzeczach!A do tego wszystkiego to dziwne wezwanie o świcie! Czy ja wyraziłem zgodę, żeby coś mi się w głowie darło?! - krzyczał zły.
 - Wyobraź sobie, że my czujemy się dokładnie tak samo! - nie wytrzymał Naruto.

Już mięli rzucić się sobie do gardeł, ale w porę zainterweniowały Hinata i Namida. Szybko rozdzieliły swoich chłopaków i postawiły ich do pionu.

 - Rozumiemy jak się czujecie, - zaczęła spokojnie Maki – ale niestety musicie to przetrwać. Akumuyami zbliża się, a z nim całe wojsko. To co czujecie jest głosem całego Waszego otoczenia, a w szczególności przyrody, która wyczuwa nadciągające Zło. Z jednej strony to wkurzające, ale z drugiej mamy – informacje na bieżąco z tego, jakie ruchy wykonuje nasz wróg.
- Gomen. - wymamrotali.
- Nie szkodzi. - uśmiechnęła się Tomiko – Teraz, zamiast tracić energię na niepotrzebne bójki zróbmy coś pożyteczniejszego. Musimy poinformować Hokage o sytuacji i zmobilizować naszych sojuszników.
- Hai.

 Po krótkim zarządzeniu Tomiko cała grupa momentalnie zniknęła, by chwilę później pojawić się w biurze Czcigodnej. Sama Tsunade spała na stosie dokumentów zalegających na potężnym biurku, lecz pojawienie się nieproszonych gości skutecznie przerwało jej to zajęcie.

 - Co do cholery?! - zerwała się na równe nogi.
 - Już czas. - powiedział tajemniczo Taisuke, siadając na krześle przy drewnianym meblu.

Reszta Samurajów zaś chwyciła w dłonie sporo czystych zwojów i piór, by móc napisać lisy, w których poinformują nowych i starych sojuszników o nadciągającej wojnie.

 - Ale skąd wiecie, że On nadchodzi? - zapytała sceptycznie.
 - Ciężko to wyjaśnić, Hokage-sama. - zaczął długowłosy – Można powiedzieć, że to coś w rodzaju szóstego zmysłu. Naszło nas dzisiaj bardzo silne przeczucie. Domyślamy się też, że w przeciągu kilku, do kilkunastu najbliższych dni sama zaczniesz odczuwać pewien niepokój. Tsunade-sama. Dzieje się tak, ponieważ sama natura reaguje na coraz silniejszą aktywność złej energii.

Blondynka, po usłyszeniu wyjaśnień mężczyzny zamyśliła się przez chwilę, ale po chwili, nie zadając więcej pytań kiwnęła głową w geście zrozumienia. Już miała się ponownie odezwać, gdy tuż przed nią stanęła Tomiko. Podała ona pod nos Czcigodnej zwój, który chwilę wcześniej zapełniła pismem.

 - Co to? - zapytała.
 - List z informacją o nadchodzącej bitwie oraz prośba o wsparcie nas i naszej wioski. - wyjaśniła zwięźle – Musisz również to podpisać, Hokage-sama.
 - Dobrze.

Tsunade chwyciła list w rękę i prześledziła wzrokiem schludnie napisany tekst, lecz łatwo można było w nim zauważyć nutę pośpiechu.

Czcigodny Gondaime Kazekage Sunagakue Gaara no Sabaku.

Z przykrością musimy poinformować Czcigodnego Kazekage o zbliżającym się nieubłaganie, zapowiadanym przez nas wysłanniku piekieł – Akumuyami wraz ze swoimi wojskami i zwolennikami. Konsekwencją jego pojawienia się będzie wielka bitwa, której wynik zaważy nie tylko na losach shinobi, ale na całym przyszłym świecie. Dlatego też zwracamy się z prośbą o wsparcie w tych trudnych dla wszystkich chwilach. Konieczna będzie pełna mobilizacja zbrojna, wsparcie medyczne oraz finansowe. Pragniemy także przypomnieć o złożonych przez Czcigodnego Kazekage obietnicach oraz lojalności.

Z wyrazami szacunku.
Densetsu Samirai:
Tomiko Mataki
Maki Nakamoto
Kazuma Hideki
Taisuke Asano

Akuma Samurai:
Namida Oni
Hinata Hyūga
Naruto Namikaze-Uzumaki
Sasuke Uchiha

Gondaime Hokage Konohagakure
Tsunade Senju”

 Takich listów było jeszcze kilka. Trafiły one do Tsuchikage, Mizukage, Raikage, wioski Deszczu, Trawy, kilku potężnych klanów i pojedynczych osób, jak na przykład jinchūrikich czy sannina Jiray. Tsunade, jeszcze tego samego dnia zwołała zebranie. Stawiły się na nim wszystkie ważne osobistości wioski, wybrana część jōninów oraz kilka oddziałów ANBU. Również Starszyzna się pojawiła i jak zwykle kręciła nosem na wszystko, ale na szczęście tym razem nikt ich nie słuchał. Tak samo było z Danzō. Najbardziej usatysfakcjonowała z takiego obrotu spraw była sama Hokage, bo nareszcie mogła utrzeć nosa tym staruchom, jak ich określała, i to z pełnym pozwoleniem ze strony innych uczestników zebrania. Shikamaru i Shikaku Nara, wraz z Akuma przedstawili wstępny plan działania oraz strategię na nadchodzące starcie. Wszystko było dopięte na ostatni guzik. Teraz pozostało czekać na przybycie pomocy oraz na nadciągające Zło.

 ~ Tymczasem w odległym wymiarze ~

 Mrocznymi korytarzami zamku podążała czarna, odziana w płaszcz postać. Odgłos jej ciężkich kroków roznosił się echem po całym pomieszczeniu. Nawet z dużej odległości można było bez problemu wyczuć złą aurę, którą wokół sienie roztaczał. Każdy prędko schodził mężczyźnie z drogi w obawie, że mu podpadnie. W końcu dotarł do ogromnych i równie mrocznych co reszta zamku wrót. Załomotał w nie kilkukrotnie, po czym wszedł, nie czekając na zaproszenie.

 - Ach, to Ty, Akumuyami.

Po ogromnym pomieszczeniu rozniósł się upiorny, skrzekliwy, a zarazem pełny mocy i władczy głos.

 - Tak, to ja, Panie. - odparł gość.

Zbliżył się do mrocznej postaci skrytej w cieniu i przyklękną na jedno kolano. Z ciemności przed nim wyróżnić można było tylko parę przerażających, czerwonych oczu.

 - Masz dla mnie jakieś wieści? - zapytał.
 - Tak, Panie. Właśnie zakończyliśmy przygotowania naszych wojsk. Wszystko poszło według planu. Teraz pozostało nam jedynie otworzenie i utrzymanie stabilnego portalu, by dostać się na Ziemię.
 - Ile czasu potrzebujecie?
 - Tydzień, Panie.
 - Doskonale. - podsumował ucieszony władca, po czym kontynuował – Chcę przemówić do moich poddanych.
 - Już się tym zajmuję, mój Panie. - po tych słowach Akumuyami natychmiast podniósł się z klęczek i wyszedł.

Po opuszczeniu sali przez jego najwierniejszego sługę najwyższy demon we wszechświecie wstał z zajmowanego dotąd miejsca i z okrutnym uśmiechem na ustach zbliżył się do balkonu. Obserwował, jak jego poddani w ekspresowym tempie zbierają się pod murami zamku, by wysłuchać słów swojego przywódcy. Jednak nadal pozostawał w cieniu czekając na odpowiedni moment. Po kilku minutach, gdy praktycznie cały plac został wypełniony, wyszedł na spotkanie z poddanymi. Jego pojawienie się spowodowało natychmiastowe ucichnięcie wszelkich rozmów i krzyków. Nikt nie chciał się narazić, gdyż władca znany był ze swojego okrucieństwa.

 - Witajcie poddani. - zaczął – Zapewne wszyscy tu zebrani doskonale wiedzą kim są shinobi i za co nas uważają. Przez wieki byliśmy gardzeni i wyklinani. Nie szanują nas, uważają za gorszych od siebie. Myślą, że od tak mogą nas pokonać. Mam już dość takiego traktowania, jak zapewne Wy wszyscy. Mam rację?
 - Tak jest! - wokół rozniosły się potakujące wycia i krzyki.

Rumor ten został jednak szybko uciszony przez władcę przez podniesienie ręki.

 - Ale już niedługo. Już za tydzień wkroczymy na ich teren i rozpęta się wojna. Ostateczna rozgrywka, w której to my będziemy tryumfatorami! Pokarzemy im czym jest prawdziwa potęga! Zniszczymy tą słabą rasę! Zostaniemy panami świata! - zakończył z okrzykiem na ustach.

Zaraz po ostatnim zdaniu jego wypowiedzi ponownie wycofał się do saki, z której wyszedł. Żegnany był licznymi okrzykami, wiwatami, wyciami i brawami. Udało mu się podburzyć i zjednoczyć podwładnych. Teraz był całkowicie pewny swojego zwycięstwa. Z pełnym satysfakcji, demonicznym uśmiechem rozsiadł się na swoim tronie i wyszeptał cicho:

 - Tydzień...


~ Jest, jest, jest. Udało mi się przepisać rozdział, za który od razu chcę Was przeprosić. Jest godzina 00:06, wstałam dzisiaj o 5:30, a o 7:00 byłam już w szkole na ustnym egzaminie z angielskiego. Jestem padnięta i ledwo widzę klawisze, wiec nie wiem czy nie wypisałam jakichś bzdur. Mam nadzieję, że nie. Dobra nie mam siły dalej pisać. Dziś matematyka rozszerzona. Trzymajcie kciuki.

Całuje :*

7 komentarzy:

  1. Bzdury? Bzdury?! Genialny rozdział! Uwielbiam twoje opowiadanie, normalnie cud miód i gofry! XD
    Hmm... tydzień, zanim pojawi się TO *udaje jakieś ruchy samuraja i ninja, rzucając.bombą dymną* Eksploooozjaaaa un!
    Hachibi: a ta znowu swoje...
    Nie mów że sam nie.jesteś podekscytowany!
    Hachibi: *mamrocze pod nosem* przeklęta wariatka przejrzała mnie....
    Bacząc, co to znaczy?, bacząc na jego słowa, można stwierdzić że jaramy się równie mocno jak kolejnym filmem naruto the last!
    Hachibi: nie lubisz przecież lovelasów a tam tego aż nadto....
    *wali w głowę* ale i tak było genialne! A szczegulnie to po napisach jak Boruto i Himawari skoczyli na Naruto <3 kyaaaaaa! Albo ten moment co Kurama narzekał! KyaaaaaaaГ3! *mdleje*
    Hachibi: *panika* mejdej mejdej! Straciliśmy kontakt z Karou! Hiuston mamy problem odbiór!

    OdpowiedzUsuń
  2. Gratuluję świetnie napisanego rozdziału mimo stresu, który zapewne ci towarzyszy. :) Nie mogę sie już doczekać kolejnej notki.
    Pozdrawiam cieplutko ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Maturki, później będziesz to mile wspominać, tak jak ja :D
    Co do rozdziału, to SUUUUPER! Już nie mogę się doczekać ataku wroga i scen walki ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej,
    o tak Akuma ukończyli w końcu technikę, udało im się, wojna zbliża się wielkimi krokami…
    Multum weny życzę…
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  5. Hejeczka,
    wojna już zbliża się wielkimi krokami…
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Iza

    OdpowiedzUsuń
  6. Hejeczka,
    wspaniały rozdział, no i wojna zbliża się wielkimi krokami… a wręcz ogromnymi...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń
  7. Hejeczka,
    wspaniale, wojna zbliża się wielkimi krokami…
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Iza

    OdpowiedzUsuń