piątek, 15 maja 2015

Rozdział 26. „Już czas”

 Nad całym światem shinobi zaczęły się zbierać ciemne chmury. Zło, o którym mówili najsłynniejsi Samurajowie było coraz bardziej wyczuwalne. Od podniesienia alarmu i gotowości minęły 3 dni. W najbliższym czasie w Konoha powinny pojawiać się pierwsze delegacje z wiosek objętych sojuszem. I tak właśnie się stało. W okolicach południa, na horyzoncie pojawiła się duża grupa ninja, z samym Kazekage na czele. Izumo, który wraz z Kotetsu tym razem nie spał i trwał w stałej gotowości, natychmiast pobiegł po Hokage. Chwilę później, dokładnie w momencie przekroczenia przez ową grupę granicy wioski, tuż przed przybyłymi zmaterializowali się Akuma, wraz z Tsunade.

 - Witaj, Hokage-sama. - odezwał się Gaara. - Witaj, Kazekage-sama. Cieszę się, że odpowiedziałeś na nasze zaproszenie. - odpowiedziała uśmiechnięta blondynka.
 - Kopę lat, Gaara. - przywitał się błękitnooki, podając rękę przyjacielowi.
 - Ohayou, Naruto. Ale bałaganu narobiliście. - zaśmiał się w odpowiedzi czerwonowłosy i uścisnął wyciągniętą w jego stronę dłoń.
 - Proponuję, żebyśmy przeszli do mojego gabinetu. Wyjaśnimy sobie wszystko na spokojnie. - zaproponowała Hokage.
 - Hai, to dobry pomysł.
 - Izumo, wezwij wolny oddział ANBU. Niech zajmą się naszymi gośćmi.
 - Hai.

Po tej krótkiej wymianie zdań Kazekage, wraz z rodzeństwem, które również przybyło do Konohy udało się za mieszkańcami Liścia. Jak się można było spodziewać, budzili wokół niemałe zainteresowanie.

 Po kilkunastu minutach spokojnego marszu dotarli na miejsce. W pomieszczeniu, do którego właśnie weszli znajdowały się już cztery osoby. Densetsu, bo to właśnie ich zastali w gabinecie siedzieli na specjalnie wstawionej, sporej sofie. Obok znajdowała się niska ława i regał. Oba meble zasypane były przeróżnymi papierami, zwojami i czystymi pergaminami. W koszu znajdującym się nieopodal można było dostrzec puste kubki po kawie i ramen.

 - Witamy, Kazekage-sama. - odezwał się jako pierwszy Kazuma, wstając z zajmowanego dotychczas miejsca.

W jego ślad poszła pozostała trójka, lekko się przy tym kłaniając.

 - Wybacz za ten bałagan, ale można powiedzieć, że chwilowo tu zamieszkaliśmy razem z Tsunade-sama. - powiedział zakłopotany Naruto, drapiąc się po szyi. - Nie przejmuj się mną, ale trzeba przyznać, będziecie musieli tu trochę ogarnąć przed przyjściem reszty delegatów. - zaśmiał się i usiadł przed biurkiem Tsunade.

Cała reszta również zaczęła cicho chichotać i także zajęli swoje miejsca.

 - Musimy zrobić rozeznanie, więc jakbyś mógł przybliżyć nam Waszą sytuację. - zaczął Sasuke.
 - Jasne. W Sunie pozostawiłem jedynie dwa mniejsze oddziały w razie napadu na wioskę i geninów do pomocy przy ewakuacji cywili. Ze sobą zaś zabrałem resztę moich najlepszych shinobi, w tym oddziały ANBU. W wiosce aktualnie władzę pozostawiłem w rękach moich zaufanych pomocników, lecz cały czas pozostajemy w kontakcie. W razie jakichś problemów pierwszy będę o wszystkim wiedział. 
 - Doskonale. - podsumowała zwięźle Tsunade.

Reszta spotkania minęła już tylko na luźnych rozmowach i wspominaniu dawnych czasów.

 Tego dnia do Konohy przybyła jeszcze delegacja z Kumogakure z Raikage A na czele oraz jinchūriki ośmioogoniastego Killerem Bee i dwuogoniastej Yugito Nii. Pojawił się także jinchūriki sześcioogoniastego Utakata. Jednak największe zaskoczenie mieszkańcy Konohy przeżyli wieczorem, kiedy słońce zaczynało już powoli chować się za linią drzew. W bramie wioski stanął nie kto inny jak sam nukenin Itachi Uchiha. Natychmiast został on „powitany” przez oddział ANBU, Hokage oraz Akuma Samurai, w tym jego brata Sasuke.

 - Czego ty szukasz? - zapytał oschle czarnowłosy.

Bracia mierzyli się spojrzeniami. Młodszy spoglądał nieufnie i z pogardą, starszy zaś jakby ze... skruchą? Nikt im nie przeszkadzał. To była sprawa między tą dwójką. Bez względy na to, w jakim celi Itachi pojawił się w wiosce wszystko będzie zależało od młodszego z rodu i jego decyzji.

 - Sasuke, ja... - zaczął niepewnie – Chcę Cię przeprosić i wyjaśnić wszystko. Nie mogę tak dłużej żyć. To mnie niszczy. Słyszałem co się dzieje na świecie i chcę pomóc.

Sasuke wciąż pozostawał niewzruszony i zimny. Dopiero pod naporem spojrzenia Kage i reszty przyjaciół niechętnie skinął głową, po czym bez słowa odwrócił się do nich plecami i udał do budynku administracyjnego.

 - Choć więc z nami Itachi, ale dobrze Ci radzę, nic nie kombinuj. - zarządziła Tsunade.

Spor grupa, bo dla bezpieczeństwa podążał wraz z nimi oddział ANBU, budziła w wiosce zainteresowanie, a widok Itachiego Uchihy również lęk.

 Dotarli w końcu do wyznaczonego celu i wspięli się po schodach do biura. Densetsu skończyli dzisiaj wcześniej, więc nie zastali ich w pomieszczeniu.

 - Możecie nas zostawić. Idźcie odpocząć. - Tsunade oddelegowała ANBU.

Pozostali zaś zajęli miejsca na kanapie i krzesłach. Jedynie Sasuke wciąż stał. Odwrócony był twarzą do okna i w ciszy obserwował ciemniejącą z każdą chwilą panoramę wioski. Itachi doskonale zdawał sobie sprawę, że mimo swojej postawy chłopak dokładnie wie i słyszy, co dzieje się w pomieszczeniu. Długowłosy zaś, widząc oczekujące spojrzenia Hokage i Akuna rozpoczął swój monolog:

 - Żeby wszystko było dobrze zrozumiane muszę zacząć od samego początku, czyli od czynu, którego się dopuściłem tuż przed opuszczeniem Konohy. Domyślam się, że nawet to zostało zatajone przez Starszyznę wioski. Otóż, nie wszystkim z naszego klanu podobały się rządy Trzeciego Hokage. Mój ojciec, wraz z innymi ważnymi osobistościami Uchiha zaplanował zamach stanu. Spowodowałoby to poważne zagrożenie dla bezpieczeństwa wioski i doprowadziłoby do tragedii wielu niewinnych ludzi. Ja zaś należałem w tamtym czasie do ANBU i służyłem Trzeciemu Hokage. Musiałem wybrać, czy walczyć wraz z rodziną, czy bronić Konohę, którą kochałem i kocham nadal. Jedynym sposobem na zapobiegnięcie tragedii wioski, było zastąpienie jej inną tragedią. Wymordowaniem klanu Uchiha. Nie podobał mi się pomysł Starszyzny, ale nie miałem wyjścia. Dostałem polecenie zabicia wszystkich, ale nie mogłem pozbawić życia jednej osoby. Udało mi się wybłagać u Starszyzny, żeby Sasuke mógł ominąć ten los. Po tym co zrobiłem nie mogłem spojrzeć nikomu w oczy, a w szczególności Tobie. - przy wypowiadaniu tego zdania jego ton głosu delikatnie się zmienił, a słowa kierował bezpośrednio do brata – Byłeś taki mały i niczemu nie zawiniłeś. Musiałem uciec od tego wszystkiego. Od tych oskarżeń, pogardy i Twojego zawiedzionego wzroku. Byłem bezsilny. Wybacz mi, Sasuke. Nie mogłem postąpić inaczej, choć bardzo tego chciałem.

Zapadła chwila ciszy, w czasie której Itachi starał się opanować łamiący się głos. Nikt nie przerywał tego momentu. Sasuke nie poruszył się nawet o centymetr. Wydawał się być całkowicie obojętny na słowa brata, ale siedząca najbliżej niego Hinata dostrzegła cień toczącej się po jego policzku łzy. Nie skomentowała tego jednak, bo doskonale wiedziała, że jej ukochany stara się grać twardego. W końcu, starszemu Uchiha udało się opanować i kontynuował:

 - Kiedy już udało mi się opuścić wioskę nie miałem gdzie się podziać. Przez pewien czas błąkałem się po różnych lasach i wioskach, aż w końcu dostałem propozycję. Odnalazł mnie lider Akatsuki – Pain. Chcąc, nie chcąc musiałem się gdzieś podziać, więc się zgodziłem. Muszę jednak od razu podkreślić, że przez całą swoją służbę w Brzasku nie zabiłem nikogo, kto by na śmierć nie zasługiwał.
 - Ale jak to? - przerwał mocno zdziwiony Naruto – Przecież nikt nigdy nie wrócił, a ciał nigdy nie odnajdywano.
 - To jest w pewnym sensie prawda. Owszem, nikt nigdy nie wrócił po spotkaniu ze mną, ale nie dlatego, że został zabity, lecz dlatego, że namieszałem w ich pamięciach. Dzięki bardzo silnym technikom genjutsu zmieniałem swoim ofiarom wspomnienia, a niejednokrotnie również i tożsamości tak, by nie wrócili do rodzinnej wioski, ale ułożyli sobie nowe, szczęśliwe życie gdzie indziej. A przechodząc do wydarzeń obecnych, to już od jakiegoś czasu coś wyczuwałem. I nie tylko ja. Jak kilka dni temu rozeszła się wieść o tym, że wszyscy przywódcy wiosek, najlepsi ninja oraz jinchūriki zbierają się w Konoha, Pein wpadł na iście „wspaniały” pomysł. Chce on wykorzystać zamieszanie i przygotowania, aby wyłapać dziewiątkę ogoniastych demonów, plus dziesiątą, jako magazyn dla jego nowego chorego pomysłu. Planują oni wedrzeć się tuż przed Złem, więc musicie być wyjątkowo ostrożni. Ja zaś nie mogłem dłużej tego słuchać i się na wszystko zgadzać, więc postanowiłem uciec stamtąd i wrócić do wioski, by pomóc i odkupić swoje winy. - Itachi zakończył swój długi monolog i zamilkł, przesuwając wzrokiem po wszystkich zebranych.

Po chwili ciszy Tsunade odezwała się poważnym głosem, pocierając palcami zmęczone oczy i próbując sobie wszystko poukładać:

 - Muszę jeszcze dokładnie sprawdzić prawdziwość Twoich słów, ale coś mi mówi, że jesteś z nami całkowicie szczery. Jeżeli wszystko pójdzie sprawnie, tonie widzę przeszkód w Twoim powrocie w szeregi ninja Konohy. Jednak nie zrobię nic bez jasnej zgody Sasuke. To do niego należy ostatnie słowo w Twojej sprawie.

Czarnowłosy, słysząc swoje imię natychmiast się spiął. Hinata, która już chwilę temu wstała z krzesła i stanęła obok narzeczonego, by dodawać mu otuchy natychmiast to zauważyła i w geście pocieszenia oraz wsparcia położyła dłoń na jego ramieniu. Po chwili obserwacji zachowania chłopaka odważyła się cicho zapytać:

 - A więc, jakie jest Twoje stanowisko?

Sasuke jednak początkowo nie zareagował na pytanie dziewczyny. Dopiero po kilku niesamowicie długich minutach udało mu się wypowiedzieć jedno zdanie, które nadal nic nie wyjaśniało:

 - Muszę to przemyśleć.

Po tych słowach, nie zwracając na nikogo uwagi, odwrócił się na pięcie i szybkim krokiem opuścił gabinet.

 - Musisz z nim porozmawiać, ale daj mu też chwilę na dojście do siebie. Mimo, że nie dawał tego po sobie poznać jest roztrzęsiony i rozdarty. Nie wie co ma myśleć. Martwię się o niego. - powiedziała smutno Hinata.
 - Dobrze. - zgodził się długowłosy.

Po tym incydencie wszyscy rozeszli się do domów. Itachiemu zaś został przydzielony niewielki domek na obrzeżach dzielnicy Uchiha. To miejsce przywoływało wiele radosnych, ale i smutnych dla niego wspomnień.

 Kolejne cztery dni minęły bardzo szybko. W tym czasie w Konoha miała miejsce bardzo widowiskowa walka między ostatnimi z rodu Uchiha. Na szczęście nikomu nic poważnego się nie stało, a sami odpowiedzialni za całe zamieszanie nareszcie się pogodzili. Tsunade przyjęła więc Itachiego do wioski i rozporządziła wyjaśnienia dla niezbyt zadowolonych tym faktem mieszkańców. Na szczęście ludzie okazali się wyjątkowo wyrozumiali i po krótkich protestach przyjęli go z powrotem. W międzyczasie odsunięta od zadań została Starszyzna, a za sprawą Hokage nowymi doradcami zostali Shikaku Nara i Hiashi Hyūga.

 Oprócz tych kilku rewelacji, przez ostatnie dni w wiosce Ukrytej w Liściach mocno zagęściło się od przeróżnych ninja. Do Konohy przybyła delegacja z Iwagakure z Tsuchikage Ōnokim, wraz z jinchūrikim czteroogoniastego Rōshim i pięciogoniastego Hanem. Pojawiła się grupa z Kirigakure z Mizukage Mei Terumi oraz jinchūriki trójogoniastego Yagura. Niedługo po nich pojawili się przedstawiciele Takigakure z ich przywódną Shibukim oraz jinchūrikim siedioogoniastego Fū. Nie zabrakło także ninja z Kusagakure pod dowództwem Hana, Yukigakure z Masahiro Kazahana na czele oraz Moyagakure wraz z Amarino. Ostatni pojawili się samurajowie Kraju Żelaza oraz ich dowódca Mifune.

 Szóstego dnia od ogłoszenia alarmu, kiedy przyroda szalała, a ósemka najsławniejszych Samurajów nie mogła usiedzieć w miejscu, według ostrzeżeń Itachiego pojawiła się grupa Akatsuki. Ostatecznie nie stanowili oni żadnego zagrożenia dla wioski i mieszkańców. Wykryci zostali będąc jeszcze dosyć daleko od Konohy. Przywódcy współpracujących teraz ze sobą wiosek chcieli wysłać kilka oddziałów ANBU, by sprawnie zajęli się przeciwnikiem. Zostali jednak wyprzedzeni przez dziesiątkę jinchūrikich. Dziewięć ogoniastych demonów doskonale wyczuwało nadchodzące Zło i przelewali cały swój niepokój i zdenerwowanie na swoich nosicieli. Ci zaś stwierdzili, że taka walka będzie doskonałym sposobem na rozładowanie napięcia. Według przewidywań, już po niespełna 2 godzinach przynieśli oni zmasakrowane zwłoki całego Akatsuki. Te kilka dni bardzo ich do siebie zbliżyły, jednak nie tylko ich. Prawie wszyscy ninja oraz przywódcy wiosek znaleźli wspólny język. Dlaczego dopiero w obliczy zagrożenia i ostateczności ludzie potrafią się zrozumieć i dogadać?

 Siódmego dnia napięcie sięgało zenitu. Niebo było zasłonięte czarnym, burzowymi chmurami, a na horyzoncie można było dostrzec pojedyncze błyskawice przecinające nieboskłon. Silny wiatr targał drzewami i upiornie wył, prześlizgając się między budynkami. Ulicy były opustoszałe, a wszyscy mieszkańcy i przybyli ninja siedzieli w domach. Wszystkie znaki na niebie i ziemi zwiastowały nieszczęście. Do tego wszystkiego dochodził fakt, że wąskimi alejkami Wioski Ukrytej w Liściach, z zawrotną prędkością biegła czwórka postaci, doskonale przez wszystkich rozpoznawana. Można się było szybko domyślić, że kierują się oni do najważniejszego budynku w wiosce, a dokładnie do sali zebrań, gdzie właśnie odbywało się spotkanie.

 ~ Tymczasem ~

 W pomieszczeniu, do którego kierowali się Akuma, znajdowały się obecnie głowy wszystkich współpracujących wiosek. Dopracowywali oni plan i strategię, by wszystko było dopięte na ostatni guzik. Tsunade, jako w pewnym sensie przewodnicząca powstałej Komisji odczytywała właśnie raporty:

 - „... Na granicach państw i głównych szlaków ustawione są czteroosobowe grupy patrolujące. Są one w stałym kontakcie z Bazą Główną. W razie jakiegokolwiek niebezpieczeństwa mają oni obowiązek poinformowania o zaistniałej sytuacji. Zerwanie łączności również będzie traktowane jako ostrzeżenie.” Hmm... dalej. - mruknęła do siebie i chwyciła w dłoń kolejny dokument – Przedstawiciel Sunagakure donosi, że ninja odpowiedzialni za ewakuację ludności są postawieni w stałej gotowości i czekają na rozkazy. Również mają oni oczy szeroko otwarte. Poza anomaliami pogodowymi nie ma powodów do niepokoju. Także pozostają w kontakcie. Podobnie jest w Iwagakure, Kumogakure i Kirigakure. Informacje o gotowości dostaliśmy także od pomniejszych wiosek. Raport od Shikaku Nara: „Ustalony został ostateczny podział ninja na grupy, przy współpracy z Akuma i Densetsu Samurai. Stworzonych zostało 7 oddziałów. Pokrótce także streszczone zostały ich główne zadania i cechy. Oddział ofensywny – główne natarcie, pierwszy kontakt z wrogiem, ninja posługujący się technikami daleko- i średniodystansowymi, główny cel – rozbicie szeregów przeciwnika. Dowódca: Temari no Sabaku z Sunagakure. Oddział defensywny – drugie natarcie, ewentualna pomoc innym oddziałom, ninja posługujący się technikami krótkodystansowymi i taijutsu. Dowódca: Mifune z Kraju Żelaza. Oddział uderzeniowy – szybkie unieszkodliwienie wroga, ninja posługujący się silnymi technikami niszczącymi na dużą skalę. Dowódca: Gondaime Mizukage Mei Terumi. Oddział tropiący – wczesne wykrycie wroga i nawigacja. Dowódca: Ao z Kirigakure. Oddział medyczny – pomoc poszkodowanym na froncie, leczenie drobnych urazów, przeprowadzanie operacji. Dowódca: Sizune z Konohagakure. Oddział sensorów – łączność i dowództwo. Dowódca: Inoichi Yamanaka z Konohagakure. Oddział ostateczny – Akuma Samurai, Densetsu Samurai, zlikwidowanie przywódcy Akumuyami. Dowódca: Densetsu Samurai Tomiko Mataki. Oddział ogoniastych – składający się z 8 jinchūrikich, pomoc i krycie oddziału ostatecznego, w razie potrzeby wsparcie innych oddziałów walczących na froncie. Dowódca: Gondaime Kazekage Gaara no Sabaku.Wszystkie decyzje podjęte zostały po uprzednim szczegółowym przeanalizowaniu umiejętności i stanu dostępnych ninja. W razie jakichkolwiek wątpliwości prosiłbym o...” - niestety niedane jej było skończyć.

Drewniane drzwi zostały gwałtownie otworzone, a do pomieszczenia szybkim krokiem wkroczyli Akuma Samurai.

 - I się zaczęło. - mruknęła do siebie niepocieszona Tsunade.
Reszta obecnych również nie pałała szczęściem. Głównym powodem tego były poważne, a jednocześnie zacięte miny przybyłych. Dodatkowo słowa, które wypowiedział Naruto potwierdziły najczarniejsze myśli:

 - Już czas. 


~ Dzisiaj trochę później ale jestem :) Nie rozpisuję się bo nie mam czasu. Zbieram się i lecę do pracy.

Bo następnej. Buziaki :*

4 komentarze:

  1. Tsa, *pije kakao na zimno* bo najlepiej se zrobić sparing taki spokojny, na śmierć i życie, a może ci wybaczę, a może niee... dafaq nie ogarniam logiki Uchiha!
    Hachibi: *klepie po plecach* nie ty jedna, nie ty jedna...
    Akiva: zabieraj z niej tą rękę... *spojrzenie wkurzonego Laxusa*
    Hachi: ja nic nie robię! *panika*
    Ja: no to co? Rozdział fajny, najlepiej z Itachim akcja xp czekam na next i sie nie rozpisuje bo pisze do bloga o FT rozdział i mam dosyć na dzisiaj. Jak chcesz to wpadnij. Link masz u mnie na blogu w kontaktach xD japierniczke alem zaspampwała =.=´ gomene... *depresja*
    Akiva: niestety musimy siem żegnać, bo ona już nie wyrabia po kilku...
    Hachi: nagsu, kilkunastu
    Akiva:,.. kawach. Biedna, moja siostrzyczka .. *bierze na ręce śpiącą Karou*
    Hachi: nie wiem czemu, ale nie wydajecie.się być rodzeństwem...
    Akiva: to samo ty i Kurama xp

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej,
    o wielu shinobi przybyło pomóc, nawet sam Itachi Uchiha do nich zawitał, no i w końcu otrzymał przebaczenie Sasuke…
    Multum weny życzę…
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  3. Hejeczka,
    wspaniały rozdział, wielu shinobi przybyło pomóc, a nawet i sam Itachi Uchiha do nich zawitał, ale i Sasukeu przebaczył...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń
  4. Hejeczka,
    wspaniały rozdział, no i wielu shinobi przybyło tutaj pomóc, a nawet i Itachi Uchiha zawitał, i Sasuke przebaczył...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Iza

    OdpowiedzUsuń