piątek, 12 czerwca 2015

Rozdział 28. Konfrontacja

 Walki trwały już trzeci dzień. Obie strony konfliktu poniosły ogromne straty. Shinobi niesieni słowami Czcigodnej Hokage i przepełnieni ogromną wolą walki stawiali duży opór. Demony były trochę zaskoczone takim obrotem spraw, ale cały czas nie dawały za wygraną.

 W tym czasie, w siedzibie Hokage przebywała spora grupa ninja. Były to oddziały: ostateczny, ogoniastych i sensorów oraz przywódcy wiosek, którzy jeszcze nie ruszyli do walki. Naruto chodził w tę i z powrotem po pomieszczeniu. Niecierpliwił się. Chciał już wyruszyć, a nie siedzieć bezczynnie jak do tej pory. Nie tylko on przepełniony był takimi uczuciami. Samurajowie oraz jinchūriki widzieli co się dzieje i również mięli ochotę olać plan i ruszyć na pomoc.

 - Kuso! Nie mogę tak dłużej! - wkurzył się blondyn.
 - Uspokój się, Naruto. Nic nie możemy zrobić dopóki nasze oddziały się nie wycofają na odpowiednią odległość. - stopował go Taisuke.
 - Wiem, że masz rację, ale ja tak nie mogę. Nie potrafię siedzieć z założonymi rękami i spokojnie czekać, kiedy nasi towarzysze tracą życie na froncie!
 - Wiem! Ja też jestem sfrustrowana, ale musimy zaczekać. Już niedługo, Naruto, dlatego z łaski swojej się zamknij bo zaczynasz mnie wkurzać! - wydarła się Namida.

 Dopiero ostre słowa jego dziewczyny względnie go uspokoiły. Przynajmniej na tyle, by usiadł na tyłku i nie denerwował innych swoim dreptaniem w tę i z powrotem.

 I tak minął kolejny dzień. Kolejny dzień przepełniony zdenerwowaniem i niekończącym się oczekiwaniem.

 Następnego dnia rankiem, kiedy już wszyscy ponownie rozsiedli się w sali zebrań, by w gotowości czekać na sygnał, nareszcie się doczekali. Niespodziewanie Inoichi Yamanaka poderwał się z miejsca i zawołał:

 - Jest sygnał do wycofania się! Obie strony poniosły spore straty, ale plan został wykonany. Wróg jest rozbity ze swojej formacji, jednakże wciąż naciera.
 - Ruszamy. - natychmiast zadecydował Naruto.

 Jego głos był pełen powagi i władczości. Tym razem nikt nie uspokajał go. Wręcz przeciwnie. Dwa oddziały stanęły na baczność w oczekiwaniu na słowa Tsunade. Blondynka nie zwlekając zabrała głos:

 - Wiecie co robić. Nie będę Was dłużej już zatrzymywać. Przynieście chlubę swoim wioskom i całemu światu. Do dzieła!
 - Hai!

 W sali zrobił się chwilowy rumor, po czym wszystko ucichło. Ninja w tempie ekspresowym opuścili pomieszczenie i pognali w stronę bramy wioski. Niektórzy nawet zrezygnowali z użycia drzwi i wyskakiwali przez okna.

 Po zaledwie kilkunastu minutach dotarli na pole bitwy. To, co tam ujrzeli wręcz w nich uderzyło.

 - Kami-sama. - wyszeptała przerażona Fū.

 Jako ninja byli przyzwyczajeni do widoku śmierci i krwi, ale TO przerastało wszelkie wyobrażenia. Wszędzie walały się trupy zarówno shinobi jak i demonów. Do nozdrzy uderzał swąd spalonych i po części rozkładających się już ciał. I krew... Te ogromne ilości szkarłatnej cieczy zalegającej dosłownie wszędzie. Pokrywała ona cienką warstwą ziemię znajdującą się pod ich stopami oraz nieliczne krzaki i drzewa. Niektóre ciała były rozczłonkowane, inne spalone, a bywały i takie, z których wnętrzności się wręcz wylewały. Członkowie dwóch oddziałów dopiero teraz zdali sobie sprawę, że opuszczając w pośpiechu wioskę nie zainteresowali się tym, kto powrócił z bitwy. Może wśród tych ofiar znajdują się ich przyjaciele i bliscy? Teraz się już tego nie dowiedzą.

 Tą chwilę nostalgii, u niektórych przerażenia, a u innych wręcz obrzydzenia przerwał nagły atak. Wróg pojawił się jakby znikąd i od razu uderzył z pełną mocą. Kilka oddziałów demonów spowodowało rozdzielenie się ninja i starcie się w osobnych pojedynkach. Minęło zaledwie kilka sekund od tego wydarzenia, kiedy przez wrzawę przebił się donośny głos Tomiko:

 - Oddział jinchūrikich zostaje tu i walczy, my musimy przebić się w głąb!
 - Hai!

 To krótkie oznajmienie spowodowało natychmiastowe przegrupowanie się ninja i wybiegnięcie ósemki Samurajów przed siebie. Przebijanie się szło im bardzo sprawnie, gdyż każdy zajmował się innym rejonem, co pozwoliło na szybką likwidację wroga. Dodatkowo Akuma przybrali już w pełni demoniczne formy, poszerzając tym samym ich kąt widzenia, poprawiło słuch i przyspieszyło ruchy. Wszystko szło zgodnie z planem, ale niestety do czasu. Kiedy tylko Akuma bezpiecznie opuścili główne pole walki, zostawiając za sobą Densetsu, by też się trochę zabawili, napotkali pewną przeszkodę. Znieruchomieli, kiedy wyczuli potężną, zbliżającą się do nich, tajemniczą energię. Czekali w pełnej gotowości, lecz nie trwało to długo. Z pomiędzy drzew wyskoczyły cztery demony. Ich aura mocy, którą wokół siebie roztaczali wskazywała jasno, że nie byli oni kolejnymi pionkami. Wręcz przeciwnie. Mięli oni do wykonania zadanie specjalni, które najwyraźniej właśnie wprowadzają w życie. Jeden z demonów, który wyraźnie był mężczyzną, niespodziewanie wystąpił krok w przód i z kpiącym uśmiechem na twarzy wypowiedział jedno zdanie, które po części zszokowało naszych bohaterów:

 - Witam, Akuma Samurai.

 ~ Chwilę wcześniej ~

 Piątka demonów uważnie śledziła wszystkie wydarzenia. Czekali na tych jedynych, których obawiał się ich Pan. Przez ostatnie dni nie obdarzali się jakimikolwiek spojrzeniami, nie mówiąc już o rozmowach. Praktycznie wtopili się w otoczenie. Siedzieli w bezruchu, otoczeni przerażającym mrokiem. Nagle, niespodziewanie drgnęli na zajmowanych przez siebie miejscach. Dostrzegli swój cel. Akuma Samurai wyruszyli do walki.

 - Na nas czas. - wybrzmiał kobiecy głos.

Cztery demony podniosły się z zajmowanych miejsc. Jeszcze raz rzucili okiem na swoje cele, po czym bez słowa zeskoczyli z głazu i zniknęli w ciemności.

 - Powodzenia. - szepnął w pustkę Akumuyami.

On zaś w najbliższym czasie nie miał zamiaru się stąd ruszać. Uważnie śledził przebieg całej bitwy na znajdujących się przed nim ekranach. Musiał przyznać, że opór, jaki stawili shinobi trochę go zaskoczył. Podejrzewał, że o tej porze przedrą się zdecydowanie dalej i poniosą dużo mniejsze straty. Nic jednak nie jest na chwilę obecną przesądzone, a Akumuyami wciąż jest pewny swojego triumfu.

 W tym samym czasie demony wybrane przez samego Pana Ciemności w zastraszającym tempie pokonywali odległość, jaka dzieliła ich od wrogów. Niedługo potem zdecydowanie zwolnili swój szaleńczy bieg. Powodem tego było wyczucie przed sobą potężnego skupiska czakry. Byli pewni, że jest to ich cel. W końcu dotarli na miejsce.

 - Witam, Akuma Samurai. - powiedział z dziwnymi skrzydłami na plecach.

Pozostała trójka także wyszła z cienia, co pozwoliło Samurajom na dokładne przyjrzenie się im.

 - Skąd wiecie, kim jesteśmy? - zapytał ostro Naruto.
 - Nie było trudno zgadnąć. - odezwała się kobiecym głosem jedna z postaci – Ta aura dzikości i potężna czakra. Nie można było się pomylić.

Akuma nie skomentowali tego w żaden sposób. Zamiast tego głos ponownie zabrał pierwszy demon:

 - Och, proszę mi wybaczyć. Co za maniery! Nawet się nie przedstawiliśmy. Tak więc, ja nazywam się Hiroyasu i jestem upadłym aniołem. Miło mi. - ukłonił się dostojnie.

 Był to dość charakterystyczny mężczyzna. Z pleców wyrastała mu para skrzydeł, z czego jedno było czarne, demoniczne, a drugie białe, upierzone i dostojne. Jasno wskazywało ono na jego pochodzenie. Włosy miał lekko przydługie, roztrzepane, w kolorze najczystszego śniegu. Szpiczaste uszy przyozdobione miał spora ilością kolczyków. Wzrok miał drapieżny i przeszywający. Ubrany był jedyne w długie spodnie ciemne buty. Odkryty tors ozdobiony był niewielki jasnymi bliznami, które podkreślały tylko jego doświadczenie w walce. Jego aura tajemniczości była na swój sposób pociągająca i kusząca.

 - Oto Harukichi, wywodząca się ze smoczego rodu. - wskazał na kobietę stojącą po jego prawej stronie.

 Wyglądała na bardzo młodą. Wystające z pleców potężne skrzydła oraz łuski pokrywające dłonie, ramiona i nogi od kolan w dół dobitnie podkreślały jej pochodzenie. Dodatkowo dłonie i stopy zakończone były ostrymi jak brzytwy szponami. Z głowy zaś wyrastały zakrzywione rogi. Miała także długie, jasnobrązowe włosy. Ubrana była skromnie, bo tylko w cienką, brunatną tunikę, która nie ograniczała jej ruchów. Demonica była swoistą sprzecznością. Jej wzrok był miękki, niewinny, wyglądała jakby nie chciała nikomu zrobić krzywdy, jakby znalazła się tu przez przypadek. Jednak, jak się stał naprzeciw niej czuło się coś zupełnie przeciwnego. Roztaczała aurę dzikości i zwierzęcego głodu krwi. Była gotowa zaatakować w każdej chwili.

 - Katsumi, najstarsza córka naszego generała. - wskazał na swoją lewą stronę.

 Ta demonica była zupełnie inna niż jej towarzyszka broni. Była dostojna, władcza, a jej ciało kusiło niczym syreni śpiew. Mogła bez najmniejszego problemu omotać każdego demona. Za jej plecami znajdowały się trzy pary nietoperzych skrzydeł w odcieniach żółci i brązu. Z głowy wystawały również trzy pary rogów. Każdy inny i każdy przerażający. Uszy były wyjątkowe. W ogóle nie przypominały ludzkich. Długie do pasa włosy były całkowicie białe, tak samo jak oczy. Wyrażały pustkę i brak jakichkolwiek uczuć. Ubrana była skąpo, wręcz wyzywająco. Na nogach miała skórzane kozaki na wysokim obcasie, które sięgały aż za kolana. Ciemne rękawiczki zakrywały jej ręce od ramion aż po same dłonie, które zakończone były szponami. Na czole dostojnie błyszczał klejnot, który zdradzał jej wysoką pozycję w świecie demonów. Każdy, kto ją kiedykolwiek spotkał na swojej drodze z pewnością czuł do niej ogromny respekt i strach.

 - Oraz Tsuginori, anioł ciemności. - wskazał na ostatniego demona.

 Już na pierwszy rzut oka można było dostrzec, że jest to najbardziej tajemnicza i niedostępna postać. Taksował swoim przeszywającym, srebrzystym wzrokiem. Ten, na kogo spojrzał czuł, jakby wkradał się w jego duszę. Za jego plecami dumnie powiewała para kruczoczarnych skrzydeł. Tego samego koloru były jego przydługie włosy. Na grzywce odznaczały się dwa srebrne pas, zapewne pamiątka po jednej z bitew. Na policzku, pod prawym okiem miał zaskakującą, metaliczna bliznę. Jego ubiór toną w ciemnych barwach. Miał krótką, postrzępioną koszulkę, długie, luźne spodnie i wysokie masywne buty. Na jego ramiona zarzucony był długi, skórzany płaszcz. Na dłonie założone miał rękawiczki bez palców, a z nadgarstka zwisała srebrna bransoletka. Z pewnością w swoim świecie cieszył się ogromnym respektem.

 Akuma spojrzeli na siebie porozumiewawczo, po czym głos zabrał Naruto:

 - Oto Hinata Hyūga, dziedziczka klanu i podopieczna sokolicy Hikari. Namida Oni, dziesięcioogoniasta demonica. Sasuke Uchiha, jedyny ocalały z zagłady klanu i nosiciel przeklętej pieczęci. Oraz ja, Naruto Namikaze-Uzumaki, dziedzic dwóch wymarłych klanów, syn Yondaime Hokag, Żółtego Błysku Konohy Minato Namikaze oraz jinchūriki dziewięcioogoniastego demona imieniem Kurama.

 - Skoro część oficjalna się zakończyła, możemy zaczynać.

Dwa ostatnie słowa wypowiedziane przez Hiroyasu były swoistym sygnałem do ataku. Cała ósemka natychmiast przybrała postawy gotowości do walki. Akuma nie zwlekając wyciągnęli katany, a Hinata i Sasuke aktywowali swoje kekkei genkai. Nagle wojownicy rzucili się na siebie, niczym wygłodniała zwierzyna. W powietrzu roznosiły się jedynie dźwięki uderzanej o siebie broni i potężne wybuchy.

 Zaczęło się.

 Zaledwie kilka kilometrów dalej, w jednym z licznych lasów, który teraz wyglądał jak pobojowisko rozgrywała się inna walka. Demony, pod naporem siły jinchūrikich i Densetsu Samurai padały jak muchy. Już na pierwszy rzut oka widać było, że to nie ta marna zgraja została wysłana przeciwko wielkim Samurajom. Spowodowało to zagoszczenie w głowach Densetsu niepokoju. Co prawda bez zawahania pozbywali się kolejnych przeciwników, ale myślami byli daleko poza polem walki.

 Dopiero po dłuższym czasie Kazuma postanowił ubrać w słowa wątpliwości, które targały całą czwórką:

 - Mam złe przeczucia. Myślę, że młodzi nie dotrą tak łatwo do Amkumuyami.
 - Czuję, że musimy za nimi iść. Po prostu musimy. - mówiła zaniepokojona Maki.

Zanim ktoś zdążył skomentować w jakikolwiek sposób słowa kobiety w powietrzu rozniósł się odgłos potężnego wybuchu. To upewniło Densetsu w swoich przeczuciach. Zdążyli jeszcze rzucić do oddziału jinchūrikich, że idą sprawdzić co się stało i wystrzelili pędem w kierunku drzew.


~ Cześć Wam.
Jak widzicie nie strzeliłam focha, jestem dla Was zdecydowanie za dobra. Ale to wcale nie oznacza, że nie musicie komentować :P
Wiem, że trochę krwawo wyszło, no ale czasami tak trzeba.
Nam nadzieję, że się podobało :)
A i jak się Wam widzi mój efekt nudy? Tak, mówię tu o nowym szablonie :D

Całuski :*

6 komentarzy:

  1. No nareszcie! Ileś my musieli czekać na rozdział! Ahh... A na 29 ile będziemy czekać? :c

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapewniam Cię, że bie długo, bo jak starzy czytelnicy wiedzą, rozdziały pojawiają się raz w tygodniu w każdy piątek :) Dodatkowo mam już około 1/3 notki, więc nie przewiduję żadnych opóźnień ;)

      Usuń
  2. Nadchodzi pani i władczyni najgłupszych komentarzy wszechświaataaaa!
    *wchodzi na podest pod słabo świecącą żarówką*
    Ohayo! Rozdział genialny, jak zawsze z resztą. Biję ci pokłony za twe dzieła!
    *niski skłon*
    Sonora: No oczywiście ja też tu jestem, i walczę o choćby minimalny dostęp do klawiatury.
    Tak tak. Nie dam ci! Te opisy nowych? Bo chyba nowe nie? Postaci to normalnie.... ja... ja... -T-T- czułam tę moc!
    Sonora: mam te moc, mam te moooc!
    *wali Kaline w łdeb*
    No chyba, kurczaczki, nie. Krwawo aż tak nie było jak dramatyzowałaś. Spokojnie, jednak...
    *zakłopotanie*
    Sonora:... liczysz na bardziej krwawe jadki prawda? =.=`´
    *przytakuje niepewnie*
    Sonora: wiedziałam. =.=°
    (~°Г°)~ jesztem szadysztom czo w tym dszifnego?
    Sonora: *wali Ecl po łbie patelnią* Wybacz za nią. Teraz powiem prosto. Pisz nexta, przepisuj i czekaj na nasze komentarze, bo mi się bardzo podobało.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A Sonora nie zauważyła tego!
      SŁODKI MASZ SZABLON SŁOŃCE!
      WENY BO NIE.NAPISAŁAM BO TA JENDZA *sugestywny look na Kaline* NIE DAŁA MI DOSTĘPU DO KLAWIATURY! MENDA!
      Pozdro całuSY I WEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEENYYYYYYY~!
      Ja ne! ;**

      Usuń
  3. Nie mam pomysłu już co napisać ale rozdział fajny i już następnego się nie mogę doczekać

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej,
    no i zaczęło się, ostatnie oddziały wkroczyły do walki, ciekawa jestem tej walki miëdzy Akuma, a demonami…
    Multum weny życzę…
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń