piątek, 19 czerwca 2015

Rozdział 29. Konfrontacja część 2.

 Walka rozpętała się na dobre. W koło latały potężne techniki, a po lesie, który jeszcze niedawno znajdował się w miejscu pojedynku nie było śladu. A odpowiedzialne za te zniszczenia jest zaledwie 8 osób. Ale za to jakich.. Czterej wysłannicy samego Pana Ciemności stali naprzeciw znanym na całym świecie shinobi Akuma Samurai. Walka była wyrównana i brutalna. To była bitwa nie tylko o honor i własne życie, ale całą przyszłość, która na chwilę obecną była jedną wielką niewiadomą. Ale co ja Wam ogólnikami lecę? Zacznijmy od początku...

 - Możemy zaczynać.

Dwa proste słowa, które dały początek chaosu, jaki rozpętał się na polu bitwy. Przyroda wokół walczących szalała, chcąc pomóc Samurajom. Akuma doskonale sobie radzili. Parowali wszystkie ataki, które do nich docierały, a i sami nie pozostawali bierni. Z ziemi co chwilę wystrzeliwały śmiercionośne pnącza, próbujące dopaść w swoje szpony któregoś z demonów. Ci jednak byli zbyt szybcy i ataki Namidy nie docierały do celu. Dodatkową przeszkodą było to, że cała czwórka przeciwników posiadała skrzydła, dzięki którym lawirowali w powietrzu, odcinając się od ataków z podłoża. Hinata i Sasuke również wznieśli się nad ziemię. Karooki cały czas ciskał ognistymi kulami. Miało to na celu nie tylko zranienie przeciwnika, ale także odwracał on uwagę od działań swojej narzeczonej. Ta zaś dyskretnie formowała za plecami demonów wodne ostrza i próbowała uszkodzić ich skrzydła. Niestety dwóch na czterech to zdecydowanie niesprawiedliwy podział i żadna technika nie była w stanie dotrzeć do celu. Za to ataki przybyszy z innego wymiaru sprawiły o wiele więcej kłopotów naszym bohaterom. Na szczęście skończyło się na kilku niegroźnych okaleczeniach i poparzeniach. Zanim demony rozszalały się na dobre Namida wpadła na pomysł, jak pomóc przyjaciołom nad nimi. Skupiając się do granic możliwości, przyłożyła ręce do ziemi i w tym samym czasie w górę wystrzeliły dwie kamienne kolumny, unosząc ją i Naruto na odpowiednią wysokość. Demony skoncentrowane na latających Samurajach nie zauważyły nagłego ruchu po ich prawej stronie. Nagle, pod naporem potężnego wiatru przybysze zostali ciśnięci w stronę ziemi. Ich upadek spowodował ogromny huk i wzniesienie się w powietrze tumanów kurzu. Kiedy pył opadł, a Akuma ponownie znajdowali się na ziemi, w miejscu upadku ich przeciwników dostrzegli cztery postacie. Samurajowie nie mogli uwierzyć własnym oczom. Demony nie dość, że nie zostały powalone tak jak było w planach, to na dodatek były w świetnym stanie. Gdyby nie lekko zniszczone obranie w ogóle by nie było po nich widać upadku z tak dużej wysokości. Akuma niestety nie mogli się długo nad tym zastanawiać, bo w ich kierunku poleciał kolejny atak.
 
 Po jakimś czasie Naruto nareszcie udało się uszkodzić jedno z czarnych skrzydeł Tsuginori, co skutecznie go uziemiło. Z racji tego, że demon nie poradziłby sobie sam przeciwko dwójce Akuma, został wsparty przez Katsumi, która preferowała atak bezpośredni i przyziemny. Tym właśnie sposobem utworzyły się dwie bitwy - naziemna i podniebna.
 
 Walka trwała i trwała, nie mając końca. Obie strony konfliktu nabawiły się kilku poważniejszych uszczerbków na zdrowiu. Kilka połamanych żeber, pękniętych kości oraz mocno krwawiących ran kłutych i szarpanych. Jednak walczący zdawali się nie zauważać tych niedogodności. Wciąż na siebie nacierali z coraz to nowszymi i wymyślniejszymi technikami. Na niebie zebrały się ciężkie, czarne, burzowe chmury, które raz po raz wypuszczały świetliste błyskawice. Było to spowodowane nagromadzeniem się ogromnej ilości demonicznej energii. Zmiana nastąpiła również w systemie bitwy. Starcia zostały podzielone na walki jeden na jeden, co nie do końca sprzyjało Akuma, gdyż ci zdecydowanie lepiej czuli się w łączonych technikach. Lecz pomimo tej drobnej niedogodności cały czas doskonale sobie radzili.
 
 Namida walczyła dzielnie przeciwko Katsumi. Naprzeciw siebie stały dwie potężne,
 pewne siebie i piękne kobiety. Takie zestawienie już na samym początku wróżyło długą i zaciętą walkę. I jak się z czasem okazało, przewidywania te były całkowicie słuszne. Namida stworzyła z zielonych pnączy długi bicz, dzięki któremu z łatwością broniła się przed atakami białowłosej. Jednak nasza bohaterka nie pozostawała bierna. W drugiej ręce dzierżyła swoją ukochaną katanę i gdy tylko udawało jej się zatrzymać lub choć na chwilę unieruchomić bicz przeciwniczki, atakowała bez zawahania. Jednak ogromne doświadczenie Katsumi w walce uniemożliwiało broni sięgnąć celu. Taka przepychanka trwała już długo. Okazało się, że demonica doskonale władała ogniem, co mocno skomplikowało Namidzie sytuację. Jej roślinne ataki były natychmiast unieszkodliwiane, więc niebieskooka musiała powrócić do podstaw jej żywiołu. Raz po raz z ziemi wystrzeliwały kamienne bloki, chroniące dziewczynę przed językami ognia. Namida w zamian obdarowywała swoją przeciwniczkę ziemnymi pociskami i kamiennymi igłami. Niedaleko toczącej się walki ziemia naszpikowana było czymś w rodzaju drewnianych grotów stworzonych z korzeni znajdujących się nieopodal drzew. Zniszczenia te były wynikiem jednej z nieudanych technik Namidy. Na szczęście jej przeciwniczka nie pozostawała nietknięta jak do tej pory. Ramię Katsumi zostało dość poważnie uszkodzone, a szkarłatna krew sącząca się z rany wsiąkała w czarną rękawiczkę. Niestety nie tylko ona ucierpiała. Niebieskooka miała złamaną rękę, którą prowizorycznie unieruchomiła, przytwierdzając ją do piersi. Posiadała także wiele krwawiących ran, lecz przez tempo pojedynku nie była w stanie wystarczająco się skupić by je zasklepić. Krótko mówiąc, nie zapowiadał się szybko koniec.


 Kilkaset metrów dalej toczyła się inna walka, a konkretnie Naruto kontra Tsuginori. Tutaj
pod względem panowania nad żywiołami przewagę miał blondyn, gdyż czarnowłosy władał błyskawicą. Niestety to, że Fūton jest wyżej niż Raitonie spowodowało, że walka była łatwiejsza. Pojedynek był równie zacięty, co ten dziewczyn. Naruto schował do kieszeni swoją wybuchowość i roztargnienie, dzięki czemu jego ataki były dokładne i przemyślane. Świetnie sobie radził zarówno w obronie jak i w ataku. Na jego twarzy gościło tak rzadko spotykane skupienie i powaga. Lecz Tsuginori radził sobie równie dobrze. Jego puste oczy nie zmieniły swojego wyrazu nawet na chwilę. Co prawda Naruto, dzięki zestawieniu żywiołów miał przewagę, jednak umiejętności we władaniu nimi były trochę większe u demona, co wypośrodkowało szanse na zwycięstwo. Blondyn nieustannie starał się doprowadzić do starcia w zwarciu. Chciał wykorzystać swoje doskonałe taijutsu. Niestety przeciwnik utrzymywał bezpieczny dla niego dystans i atakował dalekosiężnymi technikami. Naruto, chcąc nie chcąc, musiał zmienić swoją taktykę. Po pewnym czasie postanowił użyć techniki swojego ojca w połączeniu z czakrą Kyūbiego. Ku jego ogromnemu zdziwieniu atak nie dotarł do celu, lecz został odparty zaskakującą techniką. Tsuginori trzymał w dłoni coś, co wyglądało jak połączenie Rasengana i Chidori. Dodatkowo jaskrawe światło na chwilę oślepiło blondyna. Niestety ten moment dekoncentracji poskutkował poważnym uszkodzeniem ramienia chłopaka, przy pomocy świetlistej techniki. Naruto zaklął siarczyście, ale nie spuścił gardy i nie przejmując się obrażeniami podjął dalszą walkę.
 

 W powietrzu zaś szalały kolejne dwie kobiety, a były to Hinata i Harukichi. Ruchy
demonicy były pełne chaosu i pozbawione sensu, lecz niedociągnięcia te były doskonale uzupełniane przez siłę i brutalność. Aż dziw bierze, że w kimś tak niepozornym może być tyle siły. Lecz Hinata nie dała się zwieść, gdyż sama była kimś takim. Dziewczyna wywodząca się z dobrego domu, zawsze pomocna i delikatna, ale kiedy przychodzi czas na walkę ukazuje swoje ciemniejsze oblicze i brutalniejsze „ja”. Od razu dało się zauważyć, że Harukichi preferuje walkę na małym dystansie. Raz po raz rzucała się na Hinatę z pazurami, próbując uszkodzić jej skrzydła. Granatowowłosa jednak starała się ją trzymać na dystans, co znacznie podwyższyło jej szanse. Demonica nie była z tego powodu zadowolona, lecz nie miała wyjścia i została tym samym zmuszona do użycia ninjutsu. Jak na smoka przystało władała ona ogniem. Jednak ich zaawansowanie było zaledwie na poziomie przeciętnego jōnina. Hinata bez problemu unikała i neutralizowała techniki za pomocą wody. Dosłownie cała walka była dla kobiety dziwnie łatwa... Zbyt łatwa. Jednak jej przemyślenia zostały skutecznie przerwane, a wszelakie wątpliwości rozwiane. Niespodziewanie tuż pod Hinatą pojawiła się jej przeciwniczka i nim granatowowłosa zdążyła zareagować poczuła ostry ból w łydce. Harukichi przeciągnęła jednym ze szponów po jej delikatnej skórze, tworząc podłużne, krwawiące rozcięcie. Hinata prędko odleciała na bezpieczną odległość, by choć powierzchownie zasklepić ranę, lecz nie mogła tego zrobić. Teraz już była pewna, dlaczego to właśnie ją wybrał Pan Ciemności. Pazury demonicy nasączone były trucizną utrudniającą leczenie. Jeżeli Hinata się nie skupi i nie będzie ostrożna w najgorszym przypadku wykrwawi się na śmierć od ran. Nie zastanawiając się dłużej zawinęła łydkę kawałkiem ubrania i przystąpiła do ponownego natarcia.


 Ostatnią z walk był pojedynek Sasuke z Hiroyasu. Starcie toczyło się na ziemi, lecz
mężczyźni raz po raz wzlatywali w powietrze. Walka była ciężka i zacięta. Hiroyasu dzięki swojemu dwojakiemu pochodzeniu władał ogromną ilością technik zarówno demonicznych jak i boskich. Co najdziwniejsze, przeciwnik Sasuke wyglądał jakby doskonale się bawił, ponieważ od kiedy tylko zaczęli pojedynek chichotał i śmiał się na cały głos. Wyglądał ja opętany. A może faktycznie taki był, skoro zrezygnował z ciepłej posadki w niebie? Ale wracając... Demon sprawnie omijał każdą rzucaną przez Sasuke technikę i sam posyłał w stronę czarnowłosego równie potężne. Przy pomocy białego skrzydła doskonale władał wiatrem, a po machnięciu ciemnym atakował przy pomocy błyskawic. Czarnowłosemu było ciężko bronić się przed jego atakami, ale dawał sobie radę. Walka była zacięta i nie można było jasno wskazać zwycięzcy. Po dłuższym czasie Sasuke zaczął się denerwować. Nie chodziło tu do końca o niemoc pokonania demona, ale o jego mocno niepoważne zachowanie, które, jeżeli to w ogóle możliwe, irytowało jeszcze bardziej niż Naruto jako dziecko. No ale jego wyćwiczone przez lata opanowanie przynosiło skutki. Nie dał się sprowokować i wciąż rozważnie dobierał ataki. Niestety w końcu i on dał się zaskoczyć. Nie przypuszczał bowiem, że jego przeciwnik może łączyć ataki swoich skrzydeł i gdy po raz kolejny odskoczył przed pędzącym w jego stronę wyładowaniem nie zauważył, że to nagle zmieniło swój kierunek. Hiroyasu za pomocą wiatru przekierował atak, który uderzył w niczego nie spodziewającego się czarnowłosego. Porażony Sasuke spadł jak kłoda na ziemię, lecz na jego szczęście nie znajdowali się zbyt wysoko i nie poobijał się za bardzo. Nie czekając długo postanowił wykorzystać chwilową dekoncentrację wroga. Jeszcze zanim zdołał podnieść się z ziemi siłą woli uderzył w demona ognistą kulą, przypalając tym samym jego białe skrzydło. To posunięcie mocno zdenerwowało Hiroyasu, który natychmiast porzucił swój głupkowaty wyraz twarzy, a pojedynek nareszcie stał się poważny.


 Walki trwały długo, ale zwycięzcy wciąż nie można było ustalić. W końcu Akuma doszli do wniosku, że należy zmienić taktykę, więc połączyli swoje myśli by coś wspólnie ustalić.


Naruto: 'Taka zabawa nie ma sensu na dłuższą metę.'

Namida: 'Dokładnie! W takim tempie nigdy się nie przebijemy dalej.'

Sasuke: 'Musimy zadziałać jakąś łączoną techniką. Wtedy jesteśmy najsilniejsi.'

Naruto: 'Wiem, dlatego mam pomysł, ale może się Wam nie spodobać.'

Sasuke: 'Zaryzykujemy.'

Naruto: 'Hinata, na wykonanie ilu Ostatecznych Technik wystarczy nam siły?'

Hinata: 'Wiem o czym myślisz i się nie zgadzam. To szaleństwo!'

Naruto: 'Ile?!'

Hinata: 'Maksymalnie dwie...'

Naruto: 'Musimy zaryzykować...'

Namida: 'Nie zgadzam się! Absolutnie NIE!

Hinata: 'Jeżeli to zrobimy nie będziemy w stanie zaatakować Akumuyami. Musielibyśmy od razu spróbować go unicestwić, a zagrożenie i możliwość niepowodzenie w takiej sytuacji jest ogromna!'

Naruto: 'Ale jak się nie przebijemy to na nic nam się nie przyda Ostateczna Technika, bo nawet nie zdołamy stanąć przed Akumuyamim.'

Sasuke: 'Z wielkim bólem serc, ale muszę się zgodzić z Naruto.'

Naruto: 'Dziękuję! To jak? Działamy, czy czekamy na cud?'

Hinata: 'Ech... Działamy, ale żeby nie było, że nie ostrzegałam.'

Namida: 'No dobra, chyba nie mam wyjścia.'


Po tych krótkich ustaleniach cała czwórka odskoczyła od swoich przeciwników i starała się zaciągnąć ich w jedno miejsce. Nie szło to zbyt łatwo, bo demony stawiały spory opór, ale w końcu się udało. Ich przeciwnicy byli trochę zdziwieni widząc poczynania Akuma, ale zgodnie doszli do wniosku, że trzeba uważać. Namida starała się jeszcze za pomocą kilku łatwiejszych technik choć na chwilę unieruchomić przeciwnika lub czymś ich zająć. Lecz nie mogła się nad tym zbyt długo skupiać, co Ostateczna Technika, którą właśnie przygotowywali wymagała zbyt dużej koncentracji. To jak pokonać jedną osobę mięli opanowane do perfekcji, ale z czterema musieli się trochę nagłówkować. Standardowo rozstawili się wokół swoich przeciwników i dobyli mieczy. Przyroda i tak już mocno wzburzona zaczęła szaleć jeszcze bardziej, a po ich ciałach wędrowały jasne wyładowania. Demony były w potrzasku, jednak cały czas starały się zaburzyć harmonię. Lecz technika była na zbyt dużym poziomie by ją ot tak przełamać. Kiedy Akuma już mięli rzucić się na przeciwnika, coś im przeszkodziło. Z zarośli wyskoczyły cztery postacie.

 - Czy wyście zwariowali do cholery?! To technika na Akumuyami, a nie na jego pionki! - wykrzyknęła wściekła Tomiko.

Tak. Tymi, którzy pojawili się na polanie byli Densetsu Samurai.

 - Ale nie mieliśmy wyboru. Musimy się przebić. - tłumaczył się Naruto.

 - To zostawcie ich nam, a Wy zmiatajcie dalej. - zarządził Kazuma.

Akuma wymienili się spojrzeniami i opuszczając broń zniknęli z pola widzenia. Demony chciały za nimi podążyć, lecz drogę zastawili im nowi przeciwnicy.

 - Teraz z nami walczycie. - przypomniał się Taisuke i nie zwlekając zaatakował.

Bitwa rozpoczęła się na nowo.

~ Wiele kilometrów dalej ~


 Akumuyami siedział znudzony na swoim tronie i obserwował przebieg walki. Ślad jakiegokolwiek zainteresowania na jego twarzy pojawił się dopiero w momencie wkroczenia Densetsu Samurai na pole bitwy.

 - No proszę, proszę. A Pan mówił, że nie sprawią oni problemów. - wymamrotał cicho.

Siedział jeszcze chwilę, a gdy Akuma zniknęli między drzewami również ruszył się z miejsca. Z demonicznym uśmiechem na ustach zeskoczył z głazu, by u jego podnóża zaczekać na swoich przeciwników.

 - Czas, żebym i ja się zabawił. - powiedział do siebie, a jego diaboliczny śmiech rozniósł się echem po całej zniszczonej polanie.



~ Nareszcie jestem! Już myślałam, że nie dam rady. Ten tydzień był dosłownie cały pod górkę. Jakby się jakieś diabelstwo na mnie uwzięło normalnie!
Zaczęło się od spalonego zasilacza do komapa. Na szczęście tata szybko mi kupił nowy, ale dzisiaj jak kończyłam przepisywać rozdział i chciałam go podłączyć do kompa to jebną i wywalił główne korki w domu. Okazało się, że to jednak mój komp robi zwarcie i tak oto spaliłam kolejny zasilacz. Normalnie szlak mnie zaraz trafi! Na szczęście Młoda udostępniła mi swojego kompa :)
Potem dopadły mnie problemy żołądkowe -.- Miałam całkiem ciekawą rewolucję przez ostatnie dni. Mam nadzieję, że to koniec.
Ale jest też jedna dobra rzecz... Dzisiaj byłam w salonie i zrobiłam sobie upragniony tatuaż. Weeee ^.^
Dobra koniec mojego.
A i prawie bym zapomniała. Ostatnio przy opisach zapomniałam dodać zdjęć naszych demonów, więc pojawiły się w tej notce. Jak się Wam podobają? Mam nadzieję, że tak bardzo jak mi ;)

Całuję :*

4 komentarze:

  1. Notka fajna a te demony bardzo fajnie wyglądają.
    A co do tego zasilacza nie jesteś jedyna tylko mi się karta dzwiękowa spaliła

    OdpowiedzUsuń
  2. Yare yare... jak ten świat jest upierdliwy. Wnioskuję, że ostatnie dni doprowadziły cię do szałopodobnego czegoś, ta? Dwa razy zasilacz, wybicie korków, problemy zdrowotne ale jest przecież plus! Masz tatuaż! Waaaa szkoda że go nie widzę T-T
    Kochana Asieniu....
    Rozdział, quwa, genialny. Wyobraziłam sobie wszystko. Dosłownie każdy element, ruch oddech, unik, tuman kurzu. Naprawdę wow. Dałaś radę ruszyć mój mózg na okres przedwakacyjny. Brawo! Jestem serio zachwycona, to jest nie pojęte jakie to genialne! Po prostu brak słów. Niby niektórym może się wydawać że mało rozmów nla bla bla~ ja jestem oczarowana samymi opisami. To było/jest/będzie niesamowite. Nie powiem, że dwa razy nie czytałam. Skąd twn pomysł? Nieeee, nie czytałam dwa razy! Ale trzy!! XD niespodzianka!
    Najbardziej zaciekawiła mnie walka Naruto, no bo ja go loffciam kiedy napier...nicza wrogów z taką powagą i majestycznością jak ja stojąca na środku klasy w neonowych ciuchach.... nie mam takich T_T dobra porównanie dupne, to może...
    Uwielbiam majestatyczne walki takie kapooo ghuuuu i tak daaalej jak swój kochany longboard. Tak, jest git.
    Cóż mogę powiedzieć. Pozdrawiam weny i dwaja zdj tatuaża!

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej,
    No walka wspaniale opisana, demony są trudnymi przeciwnikami, w samą prę pojawili się Dentetsu, Akuma nie użyli na nich tej ostatecznej techniki…
    Multum weny życzę…
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam takie pytanie odnośnie jednego ze zdjęć. Chodzi o tego demona, który walczył z Naruto. To zdjęcie z jakiegoś anime? Jeśli tak to można wiedzieć z jakiego?

    OdpowiedzUsuń