piątek, 27 lutego 2015

Rozdział 16. „Stary, znajdź sobie dziewczynę...”

~ Dedyk dla Domi, za 100 komentarz :D

 Mrok. Nieprzenikniona ciemność była wszędzie. Już od dłuższego czasu próbował się przez nią przebić. Wrócić. Niestety nic nie przynosiło zamierzonego celu. Nie wiedział nawet ile czasu znajdował się w tym stanie. Z pewnością trwało to naprawdę długo. Jednak nie poddawał się i dalej walczył. Nagle dojrzał pewien szczegół. Był on tak drobny, że gdyby nie mordercze treningi z naturą pewnie by tego nie dostrzegł. Mianowicie, otaczający go mrok nie był już taki nieprzenikliwy, ale stał się minimalnie jaśniejszy. Nie zastanawiając się długo zaczął z nim walkę. Skupił swój umysł wręcz do bólu. Nie przeszkadzało mu to jednak, ponieważ widoczne już teraz gołym okiem zmiany wynagradzały wszystko. Otoczenie stawało się coraz jaśniejsze. W pewnym momencie usłyszał ciche głosy, dochodzące jakby z oddali. 'Pobudka, Sary!', 'Widzicie? Poruszył się!', 'Nareszcie!' Podbudowany efektem, jeżeli w ogóle to możliwe, skupił się jeszcze bardziej. W końcu, po parunastu minutach, które dla niego ciągnęły się niczym godziny otworzył oczy, a ostre światło natychmiast w niego uderzyło.
 - No, nareszcie wróciłeś do żywych. Już myślałem, że się nie doczekamy.
Od razu poznał ten głos. To Sasuke stał nad nim, a tuż obok były Namida i Hinata. Cała trójka przyglądała się mu z zaciekawieniem.
 - Gdzie ja jestem? Co się stało? - zapytał słabo.
Prawie nie poznał swojego własnego głosu. Przypominał on bardziej charczenie niż mowę.
 - Wody. - dodał.
Kiedy tylko blondynowi udało się ugasić pragnienie, Namida postanowiła przybliżyć chłopakowi sytuację.
 - Jesteś w szpitalu, jak my wszyscy zresztą. Po zakończeniu drugiego etapu treningu każdy z nas stracił przytomność z wycieńczenia. Ty jesteś ostatnim, który się wybudził.
 - Ile spałem?
 - Stuknął miesiąc. Za tydzień święta. - tym razem odpowiedzi udzielił Sasuke.
Dopiero teraz Naruto zobaczył przez okno, że okolica pokryta jest cienką warstwą białego puchu. Może i zimy w Konoha nie są srogie, ale nawet tu czasem spada śnieg.
 - A wy? - zapytał.
 - My pobudziliśmy się w okresie ostatniego tygodnia.
 - Rozumiem.
Miał coś jeszcze dodać, ale nie zdążył. Drzwi sali, w której się znajdowali otworzyły się z rozmachem, a do pomieszczenia wkroczyło pięć osób.
 - No nareszcie, Młody! Już się zaczynałem martwić. - powiedział na powitanie Kazuma.
Na jego ustach, podobnie jak u reszty przybyłych gościł szeroki uśmiech.
 - Też miło Was widzieć. - odparł Naruto – Witaj Hokage-sama.
 - W końcu wśród żywych, Naruto. - zaśmiała się wesoło blondynka, ale szybko spoważniała i zaczęła – Skoro wszyscy się już obudzili powiem o tym co ustaliliśmy wraz z Waszymi nauczycielami. Z racji tego, że za tydzień mamy święta odpuścimy na razie trening i pozwolimy Wam spędzić czas z przyjaciółmi. Już od dłuższego czasu się o Was pytają, co zaczyna się robić irytujące. Ale nie ma tak dobrze. Zaraz po świętach wracacie do ciężkiej pracy. Tomiko, możesz kontynuować, bo lepiej się w tym wszystkim orientujesz.
 - Hai. Jak już Hokage-sama zdążyła wspomnieć, zaraz po świętach rozpoczniemy trzeci etap Waszego treningu. Na szczęście najgorsze macie już za sobą i teraz efekty będą bardziej widoczne.
 - Całe szczęście. Bywały momenty, że miałem serdecznie dość tego wszystkiego. Ja się męczę a postępów żadnych. - odetchnął z ulgą Naruto.
 - Spokojnie, Młody, w końcu sobie powalczysz. - dodał Kazuma, czym wywołał zainteresowanie wśród najmłodszych.
 - A właśnie, na czym będzie polegał ten etap treningu? - Namida zadała nurtujące wszystkich pytanie.
 - Ujmując najprościej jak to możliwe, nauczymy Was wykorzystywać otaczającą Was naturę w walce. - wyjaśniła zwięźle Maki.
 - Hm... Więc po to było to całe jednanie się z przyrodą. - wydedukowała Hinata.
 - Dokładnie.
 - W najbliższym czasie będziecie starać się połączyć siłę natury z umiejętnościami ninja. Jak zaczynaliśmy trening pokazaliśmy Wam po jednej technice. Niesamowite jest w tym stylu walki to, że nie ma określonych symboli czy technik do nauczenia się. Każdy wojownik znajduje z naturą własny, odrębny język, a ona pomaga mu w odkryciu własnej mocy. Głównie dlatego jest to tak rzadko spotykane. Niewielu jest w stanie sprostać wymaganiom postawionym przez przyrodę. Ludzie najczęściej mają zbyt słaby umysł i siłę woli, bo o dzięki nim kontrolujemy to wszystko. Wam się udało. - tłumaczył entuzjastycznie Kazuma, żywo gestykulując rękoma.
 - Niesamowite.
Oczy Naruto aż się zaświeciły. Każdy był pod ogromnym wrażeniem. Po minach Akuma było doskonale widać, że najchętniej od razu wyskoczyliby z łóżek i wzięliby za trening.
 - Ale spokojnie, to dopiero po w nowym roku. - skutecznie ugasił ich zapał Taisuke.
Czwórka przyjaciół kiwnęła niechętnie głowami i czekała na dalsze słowa nauczycieli. Zamiast tego głos zabrała milcząca do tej pory Hokage.
 - Skoro wszystko już sobie wyjaśniliście to pozwólcie, że ich przebadam. Jeżeli będzie wszystko dobrze jeszcze dziś zostaną wypisani ze szpitala.
 - Oczywiście, Tsunade-sama. Już sobie idziemy. Do zobaczenia, dzieciaki. - pożegnała się krótko Tomiko.
 Chwilę potem pacjenci zostali przebadani i wypuszczeni do domów. Byli szczęśliwi, że w końcu mają chwilę dla siebie. Jednak ich wolność nie trwała zbyt długo. Kiedy tylko przekroczyli próg szpitala zostali „napadnięci” przez swoich przyjaciół. Jak wiadomo, w Konoha plotki rozchodzą się bardzo szybko, więc wieść o ich powrocie do zdrowia zdążyła już obiec każdego. Akuma nawet ucieszyli się z takiego obrotu spraw. Ostatnio w ogóle nie mieli czasu na choćby krótką rozmowę, a mała impreza dobrze im zrobi. Mając w pamięci ostatnie przyjęcie w domu Naruto nie działali z takim rozmachem, ale na pewno paru sąsiadów się na nich poskarży. Dobrze, że mieli chody u Hokage, więc tym razem wszystkim się upiekło, a następnego dnia mięli tylko sporego kaca.
 - O Boże! Ale mnie głowa boli.
 - Wody!
Imprezowicze powoli się budzili. W całym salonie posiadłości Namikaze, która powoli staje się tradycyjnym miejscem tak zwanych spotkań towarzyskich, słychać było zduszone jęki i narzekania. W pewnym momencie frontowe drzwi otworzyły się,a do pomieszczenia wszedł Naruto, wraz z podążającym za nim Sasuke. Obaj młodzi mężczyźni trzymali w dłoniach pełne siatki zakupów.
 - Komu wody i tabletki na kaca? - zapytał wesoło blondyn, podnosząc reklamówki.
 - Naruto, kocham Cię! - wykrzyknął Kiba i rzucił się w jego stronę.
 - Hola, hola! - zawołał, chowając się za Sasuke – Po pierwsze, mam dziewczynę. A po drugie, nie gustuję w chłopakach, wybacz.
 - Oj no zamknij się, głąbie. Wiesz o co mi chodzi. A teraz daj w końcu te tabletki, bo mi zaraz mózg w kawałki pójdzie.
Naruto jeszcze tylko zaśmiał się cicho i wraz z czarnowłosym rozdał zawartość siatek. Gdy tylko skończyli, z kuchni wyszły Hinata i Namida. Obie trzymały w rękach ogromne talerze wypełnione pyszne wyglądającymi kanapkami. Tuż za nimi podążały dwa klony, niosące gorącą kawę i herbatę. Przywitane zostały licznymi okrzykami i podziękowaniami.
 Kiedy wszyscy się już najedli i z zadowolonymi minami powoli sączyli swoje napoje, odezwał się Kiba (no bo któż by inny):
 - Wiesz co, Sasuke. Noże pożyczałbyś mi od czasu do czasu Hinatę. Taka kobieta to prawdziwy skarb.
 - Cyba śnisz! - oburzył się czarnowłosy.
 - No ale, tak tylko czasami. - wciąż się upierał.
 - Nie! - zakończył dyskusję Uchiha, przyciągając do siebie dziewczynę dla pokreślenia swoich słów.
Ta krótka wymiana zdań spowodowała głośny śmiech wszystkich gości. Sasuke, początkowo udając obrażonego, już po jakiejś minucie śmiał się ze wszystkimi. Kiedy udało się już opanować ogólna wesołość, Kiba znów podjął temat:
 - To może...
Nie dane mu było jednak skończyć, bo przerwał mu Naruto:
 - Ani mi się śni.
 - He? - zapytał brunet, z dziwnym wyrazem twarzy.
 - Nie, nie pożyczę Ci Namidy. O to chciałeś zapytać, zgadza się? - wyjaśnił, patrząc na przyjaciela jak na idiotę, którym w pewnym sensie niestety był.
 - Jesteście samolubni. - naburmuszył się.
 - Stary, weź sobie po prostu znajdź dziewczynę, to nie będziesz musiał prosić o pożyczenie. - stwierdził trafnie Neji, kręcąc głową z dezaprobatą.
 - He, he. Tylko, że on już sobie znalazł, a raczej upatrzył, bo boi się zagadać. - zaśmiał się chytrze Shikamaru siedzący na podłodze.
 - Co?! - zawołał lekko przerażony Kiba.
 - No przecież ślepy nie jestem i widzę, jak wodzisz wzrokiem za Hanabi. Kiedy tylko znajduje się w pobliżu nie możesz oderwać od niej wzroku. - wyznał uśmiechając się przebiegle.
 - To prawda. - przytaknął krótko Shino.
Kiba natychmiast spłonął szkarłatny rumieńcem, a niespełna sekundę później wzdrygnął się, bo poczuł, jak dwie pary Byakugana przeszywają na wskroś jego ciało.
 - Spróbuj jej tylko zrobić krzywdę, a własnoręcznie obiję Ci twarz tak, że Cię nawet Akamaru nie pozna. - wysyczał przez zaciśnięte zęby Neji.
 - Chyba jeszcze nie miałeś okazji na własnej skórze poznać potęgę Hikari i uwierz mi, nie chcesz. - dodała Hinata ostrym i władczym tonem.
Po tych słowach nie tylko Kiba się przeraził, ale i reszta obecnych w pokoju bała się cokolwiek powiedzieć. No dobra, był pewien wyjątek, a dokładnie to trzy. Naruto, Sasuke i Namida nie potrafili już dłużej wytrzymać i po całej posiadłości Namikaze rozniosły się głośne śmiechy.
 - Wybaczcie... Ha ha ha... Ale Wasze miny... Ha ha ha... są po prostu genialne... Ha ha ha. - próbował się wysłowić Naruto, ale śmiech mu to skutecznie uniemożliwiał.
 - Ej no! Zniszczyliście mi nastrój grozy! - Hinata próbowała przybrać obrażony ton głosu, ale sama również zaczęła cicho chichotać.
Wtedy właśnie, jak za sprawą czarodziejskiej różdżki, napięcie panujące w salonie opadło, a reszta z Dwunastki Konohy wypuściła z płuc powietrze, które bezwiednie wstrzymywała.
 - Ale tak serio, Kiba. - wtrąciła jeszcze granatowowłosa – Ja nie mam nic przeciwka, ale jeżeli ją zranisz to nie tylko ze mną będziesz miał do czynienia.
 - Rozumiem. I... dziękuję. - odparł pokornie – Jeśli tylko zgodzi się ze mną być, troskliwi się nią zaopiekuję.
 - Tak jest! I to się nazywa siła młodości! - wykrzyknął Lee, błyszcząc swoimi białymi zębami.
To już całkowicie rozładowało napięcie i wszyscy na nowo zaczęli wesoło gawędzić.
 Dopiero koło południa goście zaczęli się rozchodzić do domów, wracając do codziennych obowiązków. Akuma mięli rację, impreza i spotkanie z przyjaciółmi dobrze im zrobiło. W doskonałych nastrojach rozsiedli się na kanapie w salonie, dyskutując na różne, mniej ważne tematy.

~ Witam ponownie :)
Dzisiaj taki luźny i przyjemny rozdzialik. Mam nadzieję, że się spodoba :D
Nie będę dzisiaj zanudzać. Komentujcie i do następnej :*

6 komentarzy:

  1. Ekstra nocia, zresztą tak jak wszystkie z niecierpliwością czekam na następny piątek
    :-) :-) :-) :-) :-) :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten fragment z Kibą super :D
    Życzymy dużo weny żeby następny rozdział był równie ciekawy.

    OdpowiedzUsuń
  3. Witam,
    świetny, jak tylko usłyszeli o treningu to od razu chcieli iść... Sasuke taki zaborczy, oj podobał mi się i to bardzo, a jak wyszło na jaw, że Kiba wodzi wzrokiem za Hanabi to zaraz miał na sobie spojrzenie Hinaty i Nejiego... oj niech się boi...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  4. Nudny ten blog jak flaki z olejem. Tutaj się w sumie nic nie dzieje xD no ale czytam dalej w nadziei, że może coś się jeszcze wymłodzi :v

    OdpowiedzUsuń
  5. Hejeczka,
    świetny rozdział, och jak tylko usłyszeli o treningu to od razu chcieli iść... och Sasuke taki zaborczy, podobał mi się taki i to bardzo, a jak wyszło na jaw, że Kiba wodzi wzrokiem za Hanabi to zaraz miał na sobie spojrzenie Hinaty i Nejiego... oj niech się boi, niech się boi...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Iza

    OdpowiedzUsuń
  6. Hejeczka,
    świetnie, rzucić im tylko hasło trening to o razu idą... Sasuke taki zaborczy bardzo mi się podobał, jak wyszło na jaw, że Kiba wodzi wzrokiem za Hanabi to zaraz miał na sobie spojrzenie Hinaty i Nejiego...
    weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń