piątek, 20 lutego 2015

Rozdział 15. II część treningu – zakończona

 Czas mijał nieubłaganie. Nasi bohaterowie jakby zniknęli z życia Konohy. Ich przyjaciele powoli zaczynali się o nich martwić. Hokage jednak uspokoiła wszystkich tłumacząc, że przechodzą właśnie bardzo trudny i ważny dla nich trening. Jedynym dniem, w którym udało się Dwunastce Konohy spotkać był 10. październik – dzień urodzin Naruto. Tego samego dnia miał miejsce także festyn na cześć pokonania przez Yondaime Hokage dziewięcioogoniastego demona. Ósemka samurajów postanowiła zatem zrobić sobie tego dnia wolne. Przyjaciele urządzili Naruto miłą niespodziankę. Już z samego rana posiadłość Namikaze była wypełniona ludźmi. Wszyscy przyszli by osobiście złożyć życzenia jubilatowi. Przez wzgląd na ostatnią imprezę i jej skutki na stole znalazły się tylko soki, a goście umilali sobie czas rozmową i śmiechami. Koło godziny 17:00 wszyscy zaczęli się rozchodzić, by zdążyć przygotować się na festyn. Ten dzień okazał się być bardzo przyjemnym oderwaniem się od niezwykle monotonnego treningu. Niestety wszystko co dobre szybko się kończy. Już następnego dnia, czwórka przyjaciół znów stała się całkowicie niedostępna dla całego otoczenia. Trening był o wiele cięższy i trudniejszy, niż się na początku wydawało. Codziennie, od świtu do nocy Akuma przesiadywali na swoich polach treningowych. Robili sobie jedynie krótkie przerwy na jedzeni, które przynosili im ich nauczyciele. Niejednokrotnie przesadzali z intensywnością treningu, co kończyło się tym, że Densetsu zmuszeni byli odnosić nieprzytomnych do domów.
 ~ Dwa miesiące od rozpoczęcia treningu ~
 W wiosce ukrytego Liścia, z dnia na dzień robiło się coraz zimniej. Ale, co się dziwić? Właśnie zaczynał się grudzień, a zima zbliżała się nieubłaganie. Drzewa zrzuciły swoje liście, trawa zżółkła i straciła swój blask. Słońce zaś coraz częściej ukrywało się za ciemnymi chmurami. Na szczęście, mimo zmiany pogody wciąż było całkiem ciepło.
 Akuma ciężko trenowali. Nie zrażał ich brak jakichkolwiek efektów, na szczęście nastąpił przełomowy moment. Czwórka naszych bohaterów, z dnia na dzień czuła, że są co raz bliżej celu. W niedużych odstępach czasu udało im się pierwszy i najtrudniejszy etap treningu.
 ~ Sasuke ~
 Pot kapał mu z czoła i spadał na splecione na kolanach dłonie. Był w pełni skupiony na swoim zadaniu. 'Kuso. Jak mam to zrobić?' - gorączkowo zastanawiał się Sasuke. Brak efektów zaczynał go mocno denerwować. 'Jak Taisuke mówił?Odnajdź swoją moc. Swój sens życia. Ha! Łatwo mówić! Spokojnie. Co dalej? Co jest dla mnie najważniejsze? Dlaczego robię to wszystko? Dla mocy? Nie, już nie. Ochrona innych? Tak, to jest dla mnie ważne. Wioska. Przyjaciele. Hinata. Dlatego właśnie robię to wszystko. By móc chronić tych, których kocham przed niesprawiedliwością i okrucieństwem świata.'
 Nagle coś drgnęło wewnątrz Sasuke. Coś w środku serca. Poczuł jak robi się ono gorące, a żar rozchodzi się po całym ciele. Nie parzyło go jednak to. Czuł, że może dokonać wszystkiego. I gdzieś w podświadomości wiedział, że ogień pomoże mu tym. Sasuke otworzył oczy. Dopiero teraz dostrzegł szkarłatny płomień okalający jego ciało, dający ochronę i poczucie bezpieczeństwa. Zauważył jeszcze uśmiech Taisuke i zdążył jedynie go odwzajemnić, po czym osunął się na ziemię z powodu przemęczenia.
 - Jestem z Ciebie dumny, Sasuke. Udało Ci się zakończyć trening jako pierwszy. - powiedział długowłosy, zarzucając sobie nieprzytomnego przyjaciela na plecy.
Chwilę potem zniknął w płomieniach, aby niespodziewanie pojawić się w szpitalu i pozostawić chłopaka w rękach lekarzy.
 ~ Namida ~
 Siedziała wśród wysokich traw, które delikatnie łaskotały ją w twarz. Kobieta jednak nie przejmowała się nimi. Spod przymrużonych powiek przyglądała się pąkowi kwiatu, rosnącego tuż przed nią. Od kilku dni powoli zaczynała dostrzegać delikatne ruchy płatków. Jednak było to jeszcze zdecydowanie za mało. Siedziała całkowicie nieruchomo. Sprawiała wrażenie, jakby była częścią krajobrazu.
 Jednego z wielu, podobnych do siebie dni spędzonych na polanie niespodziewanie trening potoczył się nieco inaczej niż zazwyczaj. Jak co dzień, między palcami trzymała drobny pączek kwiatu i intensywnie mu się przyglądała. 'Ach! Dlaczego nic się nie dzieje?' - pytała samej siebie, już lekko zirytowana – 'Tomiko mówiła, że muszę stać się jednością z przyrodą. I co? Nic! Hm... A może inaczej? Co jeszcze mówiła? Odnajdź cząstkę Doton. Ale jak? Wzrok nie działa. Może dotyk? W sumie, warto spróbować. Co mi szkodzi?' Po zakończeniu rozmyślań przymknęła powieki i wyregulowała oddech. Nagle, coś się zmieniło. Poczuła w palcach dłoni dziwne mrowienie. Było ono przyjemne i czuła, jak napełnia ja moc. Wiedziała, że jest blisko, więc nie przerywała. Po chwili jej czakrę jakby wybuchła. Czuła, że może dokonać rzezy niemożliwych, a jednocześnie podświadomie wiedziała, że przyroda pomoże jej w osiągnięciu postawionych sobie celów. Szybko otworzyła oczy i rozejrzała się wokół. Jej ciało oplotły liczne rośliny, a trawa w promieniu metra od niej zazieleniła się. Zaś pąk, który spoczywał w jej dłoniach rozkwitł się, zamieniając się w przepiękną, białą różę. Namida podniosła wzrok na rozradowaną twarz nauczycielki.
 - Udało mi się. - wyszeptała słabo, po czym straciła świadomość.
'Brawo, kochana. Jestem z Ciebie dumna. Sasuke też już zakończył trening. Teraz pozostaje nam czekać na resztę.' - pomyślała. Podobnie jak jej towarzysz, pojawiła się z uczennicą w szpitalu. Została ona ulokowana w tym samym pokoju, co wciąż nieprzytomny czarnowłosy, a lekarza troskliwie się nią zajęli.
 ~ Naruto ~
 Chłopak leżał na drzewie. Miał zamknięte oczy i starał się wsłuchać w szum wiatru. Liście już jakiś czas opuściły konary drzew, co trochę utrudniło mu trening. Nie zrażał się jednak. Potrafił już go bez problemów wyczuwać, ale to wciąż nie było to. Naruto, na pierwszy rzut oka wyglądał jakby spał. Jednak gdyby tylko chwilę mu się przyglądnąć z łatwością można by dostrzec na jego twarzy pełne skupienie i niesamowite zmęczenie. 'Słysz wiatr. Słysz wiatr. Kuso! Łatwiej powiedzieć, trudniej zrobić!' - powtarzał w kółko chłopak – 'Dobra, uspokój się. Podmuch. Liść na policzku. Uczucie wolności. Szum. Szept... Szept? Tak! Słyszę to! Delikatny szept. Mówiący, w którą stronę się zwrócić. Napełniający całe ciało. Ale czym? Wolnością. Mocą.' Jego dość długie przemyślenia przerwało niesamowite uczucie. Jeszce nigdy nie doświadczył czegoś podobnego. Czuł się lekki i wolny, a jednocześnie pełen jakiejś energii. Nareszcie udało mu się dokonać tego, na co tak długo pracował. Stał się jednością z wiatrem. Otworzył oczy. Nawet nie wiedział kiedy znalazł się w pozycji stojącej. Niespecjalnie się jednak tym przejmował. Jego uwagę bardziej przykuwało to, co działo się wokół niego. Został otoczony wirem, złożonym z wiatru i liści. Rzucił okiem na Kazumę, a widząc jego uśmiech, wyskoczył wysoko w powietrze krzycząc 'Yatta!!!' Zaraz potem nieprzytomny wylądował w ramionach nauczyciela.
 - Normalnie gorzej jak dziecko. - zaśmiał się cicho mężczyzna i pojawił się w sali szpitalnej przyjaciół blondyna.
Łóżko już czekało przygotowane na Naruto. Obecna w pokoju Tomiko spojrzała ciepło na przyjaciela, a po chwili wyszła wraz z nim, cicho dyskutując na temat treningów ich uczniów.
 ~ Hinata ~
 Stała boso na środku jeziora. Z jej włosów oraz reszty ciała skapywała woda. Czuła jak przeźroczysta ciecz delikatnie łaskocze ja w stopy. Nie zważała na to. Jej twarz wyrażał tyko skupienie i zmęczenie. Od kilku dni potrafiła perfekcyjnie panować nad wodą znajdującą się w jeziorku, ale wciąż nie mogła wychwycić jej z powietrza. Próbowała już praktycznie wszystkiego. Nawet Byakugan nie pomógł. Brak efektów powoli zaczynał ją denerwować, lecz nie pozwalała sobie na wybuch. Wiedziała, że jedynie spokój ducha jest w stanie jej pomóc. 'Bądź jak woda. Piękna. Wdzięczna. Pełna gracji.' - powtarzała sobie. Po kilku minutach zaczęła delikatnie się poruszać. Tańczyła, wsłuchując się w rytm dyktowany przez szum wodospadu. Każdy jej, nawet najmniejszy ruch dłoni czy nóg powtarzany był przez wstęgi krystalicznej wody. W pewnym momencie Hinata coś sobie uświadomiła. Czuła na skórze delikatną mgiełkę wytwarzaną przez wodospad. Zmarszczyła nieznacznie brwi i zaczęła się intensywnie nad czymś zastanawiać. 'Przecież para wodna to też, w pewnym sensie rosa. Ale o wiele, wiele drobniejsza!' Jeżeli w ogóle to możliwe, skupiła się jeszcze bardziej. Próbowała dosięgnąć niewidocznych kropelek i... udało jej się. Kiedy otworzyła oczy ujrzała kulę wody otaczającą jej ciało. Zaśmiała się perliście. Zaraz potem kopułka zniknęła równie szybko, jak się pojawiła, a dziewczyn zemdlała z przemęczenia swojego organizmu. Czujna Maki natychmiast zameldowała się z nią w szpitalu i ułożyła nieprzytomną na ostatnim z wolnych łóżek w sali jej przyjaciół.
 Maki obrzuciła wzrokiem śpiące postacie znajdujące się w tym pomieszczeniu. Jedyne co zrobiła, to szeroko się uśmiechnęła. Chwilę potem pojawiła się na monumencie Hokage. Nie zdziwiła się widząc tam swoich kompanów z drużyny.
 - Skoro tu jesteś to oznacz, że Hinacie również udało się zakończyć drugą część treningu. - trafnie stwierdził Taisuke.
 - Hai. Było ciężej, niż myślałam, ale w końcu się udało. - przytaknęła.
 - Trochę szkoda mi tych dzieciaków. - wyznała tajemniczo Tomiko, spoglądając na panoramę wioski skąpana w świetle zachodzącego słońca.
 - Dlaczego? - spytał zdziwiony Taisuke.
 - Przecież wiesz jak ciężkie jest życie samurajów. - odwróciła wzrok na kompanów i kontynuowała – Poza tym nie mieli dzieciństwa. Od małego szkoleni byli do walki. Do ostatecznej bitwy, która nieubłaganie się zbliża. Przez te treningi znów oddalili się od swoich przyjaciół. Po części czuję się winna za to, że muszą przez to wszystko przechodzić. Gdybyśmy...
 - Ej! Zamknij się w końcu. Jakieś bzdury pleciesz. Chyba Ci na tej polance słonko lekko przygrzało, albo coś. - uciszył ją Kazuma na swój własny sposób.
 - To prawda, Tomiko, nie masz racji. - Maki wyjątkowo poparła przyjaciela – Na prawdę nie widzisz, jak bardzo pomógł im trening z nami? Są o wiele silniejsi, zaradniejsi, odważniejsi. Gdyby nie posłuchali przepowiedni i nie uciekli z wioski nadal byliby pośmiewiskiem. Zmieniliśmy ich życie na lepsze. A poza tym, sami wybrali sobie taki los. Wiedzieli, że mogą wiele zyskać, ale także wiele stracić. Nie są już dziećmi. Umieją o siebie zadbać.
 - Chyba masz rację. - ciemnowłosa trochę niechętnie przyznała rację przyjaciółce.
 - Nie „chyba” tylko „na pewno”. - poprawił ją Kazuma.
Jego pełen entuzjazmu głos i rozbrajający uśmiech od razu rozładował napiętą atmosferę. Tak, ten mężczyzna jest niezastąpiony w takich sytuacjach.
 - Więc teraz pozostaje nam tylko czekać. - zakończył rozmowę Taisuke.
Cała czwórka cicho przytaknęła i po raz ostatni spojrzała na panoramę wioski, już pogrążona w całkowitych ciemnościach nocy. Zaraz potem przenieśli się do swoich pokoi, by oddać się w objęcia Morfeusza.

~Witam ;)
Jest kolejny rozdział. Mam nadzieję, że się Wam spodoba ;)
Niestety nie wiem, czy podobała się Wam poprzednia notka, bo znajdują cię pod nią tylko dwa komentarze. <smuteczek> Nie wiem czy spowodowane jest to feriami czy czystym lenistwem, ale zawsze mi jest miło i mam więcej zapału do pracy jak pojawiają się komentarze. Mam nadzieję, że się poprawicie ;)
 Dziękuję Domi i Basi za te krótkie komentarze pod ostatnim rozdzialikiem. Nawet takie mnie mocno motywują :* Dedyk specjalnie dla Was :D
Pozdrawiam i do następnej :)

5 komentarzy:

  1. Niesamowity rozdział! Życzę weny i pozdrawiam cieplutko ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jej, koniec I części treningu! I początek nowego. Czy będą mogli zrobić wszystko z swoim żywiołem? Np. Naruto zmieniać się w wiatr i pojawiać się w innym miejscu, Namida na zawołanie "zrobić" jabłka, Sasuke używać ognia przez ręce (coś jak Natsu z Fairy Tail), a Hinata na pustyni utworzyć jezioro.
      Domi.

      Usuń
  2. Witam,
    świetny, udało im się zakończyć trening, stali soę teraz jeszcze silniejsi, choć myślałam, że to Naruto uda się pierwszemu...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  3. Hejeczka,
    świetny rozdział, och zakończyli trening już, stali się znacznie silniejsi, choć no myślałam, że to Naruto pierwszemu się uda...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Iza

    OdpowiedzUsuń
  4. Hejeczka,
    świetny rozdział, zakończyli już swój trening, stali się o wiele silniejsi, ale żywiłam nadzieję, że to Naruto pierwszemu się uda...
    weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń