W
biurze Hokage, gdzie aktualnie znajdowała się dosyć ciekawa grupa
ludzi panowała idealna cisza, wywołana wypowiedzią Tomiko.
-
Mroczne czasy? Co chcesz przez to powiedzieć? - Tsunade zadała
nurtujące ją pytanie.
Akuma natomiast domyślali się o co chodzi ich nauczycielce. Mieli
jednak ogromną nadzieję, że się tym razem mylą. Niestety słowa,
które potem wypłynęły z ust kobiety bardzo ich rozczarowały.
-
Mówię o tym, że już niedługo rozpęta się jedna z największych
i najstraszniejszych bitew w historii całego świata shinobi.
-
Więc jednak to się stanie. - powiedział smutnym, a jednocześnie
lekko zawiedzionym głosem Sasuke.
-
Niestety tak. - potwierdziła równie niepocieszona Maki.
-
Ale o czym wy mówcie? - zapytała zdezorientowana przywódczyni
wioski.
-
Myślę, że najlepiej będzie, jeżeli opowiemy Ci, Tsunade-sama
pewną legendę. Wtedy powinnaś wszystko zrozumieć. Zapewne,
jak każdy shinobi znasz opowieść o nas, czyli legendę o Densetsu
Samurai. Mówi ona o naszej potędze, walce ze złem oraz o naszym
tajemniczym zniknięciu zaraz po zwyciężeniu wojny w obronie
świata. Legenda ta nie jest jednak pełna. W pewnym momencie
zmieniła się ona w coś na kształt przepowiedni. Maki, mogłabyś?
Morskowłosa
kiwnęła głową i zaczęła opowieść, głosem niezwykle
delikatnym i melancholijnym:
-
”Czwórka
Samurajów, znanych jako legendarni bohaterowie świata - Densetsu
zaszyła się w jaskiniach zapomnianej Shumisen,
ukrywając swoją moc przed ludźmi. Skazani przez los na
nieśmiertelność mieli spędzić wieczność w odosobnieniu od
świata, za który walczyli i który tak bardzo kochali. Jednak, po
kilkuset latach w ich nudnym i monotonnym życiu pojawi się coś, a
raczej ktoś, kto zmieni bieg wydarzeń. Pod swoje skrzydła przyjmą
czwórkę młodych, zagubionych, a jednocześnie niezwykłych
shinobi. Będą oni kontynuatorami zadania ochrony świata przed
złem. W ich kryjówce pojawią się dwie dziewczyny i dwoje
chłopaków. Posiadać oni będą niespotykaną dotąd potęgę.
Dwójka z nich w swoich duszach gościć będzie wysłanników nieba,
którzy na Ziemi otrzymali miano demonów. Jednym z nich będzie
Kyūbi
no Kitsune, dziewięcioogoniasty lisi demon, o wdzięcznym imieniu
Kurama. Drugim zaś wysłannikiem, a właściwie wysłanniczką
zostanie opiekunka potężnego i dostojnego klanu Hyūga,
Sokolica szczycąca się imieniem Hikari. Pozostałe
dzieciaki także będą obdarzone
wielką potęgą. Po ośmiu
latach nauki, pod okiem swoich mistrzów - Densetsu
Samurai, wrócą do swojej wioski jako zupełnie inni ludzie. Zyskają
szacunek i podziw, którego zawsze było im brak. Spokój
niestety nie będzie trwać długo. Gdy pojawia się Dobro,
z cienia wchodzi również Zło.
Wysłannik piekieł, znany jako Akumuyami (jap. Koszmar Ciemności) w
imieniu
swego pana będzie próbował zawładnąć światem. Zburzy
równowagę, która trwała wiele, długich lat. Uczniowie
Legendarnych zmuszeni będą stawić czoła ciemności i nienawiści,
która trawić będzie wszystko, co napotka na swej drodze. Czy
historia zatoczy koło? A może będziemy świadkami innego
zakończenia? Kto wie? Teraz wszystko zależeć będzie od czwórki
nowych samurajów,
zwanych Akuma.”
Maki
zakończyła swoją opowieść i zamilkła. Hokage cały czas starała
się zrozumieć to, co właśnie usłyszała. Jednak zanim zdążyła
jakkolwiek skomentować przepowiednię głos zabrał Kazuma:
-
Dlatego właśnie chcemy się zwrócić do Ciebie, Hokage-sama, o
pozwolenie na kontynuację ich treningu. Nie wiemy jak bardzo w siłę
urósł Akumuyami i czego się po nim spodziewać. Musimy być gotowi
na wszystko.
-
Oczywiście, nie
ma problemu. Zwolnię tą czwórkę ze wszystkich obowiązków.
Możecie zaczynać choćby od zaraz.
-
A co z dzieciakami z Akademii? - wtrąciła nagle Hinata.
Tsunade
zastanowiła się chwilę i postanowiła:
-
Znajdę zastępstwo. Uczniowie będą zawiedzeni. Ich rodzice mówili,
że bardzo polubili lekcje z Wami.
Słowa
Czcigodnej wywołały uśmiechy na twarzach Akuma.
-
My także ich polubiliśmy. - dodał Namikaze.
-
A właśnie, Naruto! - wykrzyknął nagle Kazuma, z triumfalnym
uśmiechem na twarzy i wesołymi ognikami w oczach – Ty masz niedługo
urodziny! Jakaś ostra impreza się szykuje?
-
Eee... - rzucili przelotne spojrzenia swojej
przełożonej.
-
Raczej żadnej imprezy nie będzie. -
powiedziała z lekkim grymasem na twarzy Namida.
-
A to czemu? - mocno zdziwiła się Tomiko.
O
ile dobrze pamiętała, ta czwórka zawsze znajdowała pretekst, żeby
wyluzować i się zabawić. Nie raz wynikały z tego dosyć zabawne
sytuacje.
-
No cóż, tak się składa,
że po ostatnich urodzinach Namidy zostaliśmy uziemieni w wiosce i
wrobieni w bycie nauczycielami w Akademii. - wyznała niezadowolona
Hinata.
Zapanowała
krótka cisza, po czym niespodziewanie, czwórka tymczasowych
mieszkańców Konohy wybuchnęła głośnym śmiechem.
-
Ha ha ha! - śmiał się Kazuma – To widzę, musiało być ostro!
-
No bardzo to śmieszne. Ale
się ubawiłem. - powiedział sarkastycznie obrażony Sasuke.
Dopiero
po dłuższej chwili w końcu udało im się opanować.
-
Nie będziemy już przeszkadzać, Hokage-sama. Zrobiło się późno
Jeszcze raz dziękujemy za tak ciepłe przywitanie w wiosce. - Maki
zwróciła się do Tsunade.
-
Nie ma za co. - odpowiedziała uprzejmie.
Zaraz
potem wszyscy wstali, ukłonili się lekko i opuścili gabinet.
Na
zewnątrz panowała już noc. Ulice Konohy były opustoszałe, tak
niepodobne do tętniących życiem w ciągu dnia. Ósemka shinobi
skierowała swoje kroki w stronę dzielnicy Uchiha. Tam Sasuke
pokazał im dwa niewielkie domy, w których mieli zamieszkać. Były
one bardzo przytulne i ładnie wykończone. Dominowały jasne,
stonowanie
kolory: kremy, berze, brązy. Od razu było widać, że Hinata miała
spory wkład w ich wykończenie. Densetsu wysłali swoich uczniów do
domów, aby dobrze się wyspali. Sami zamierzali zrobić to samo. Nie
mogli tracić cennego czasu, więc postanowili, że od jutra wezmą
się za intensywny trening.
Następnego
dnia, już o świcie czwórka młodych samurajów stała na polu
treningowym nr 7. Czekali oni na swoich nauczycieli i zastanawiali
się co takiego dla nich wymyślili. Po
około 10 minutach w końcu pojawili się Densetsu. Bez zbędnego
przedłużania, głos zabrał Kazuma:
-
Siema, dzieciaki! Cieszę się, że zdecydowaliście się na trening
z nami... bla, bla, bla... Pomińmy tą, nikomu do szczęścia nie
potrzebną gadkę. Do rzeczy! - zaczął z szerokim uśmiechem.
Wszyscy
zebrani popatrzyli na niego jak na idiotę. Ale mimo to, wspomniane
„dzieciaki” musiały przyznać, że bardzo im tego brakowało.
-
Oj no zamknij się, baka! Skoro nie jest nikomu potrzebna, to po co
ją w ogóle zaczynałeś? - Tomiko od razu sprowadziła przyjaciela
na ziemię i nie czekając na odzew z jego strony, zaczęła mówić
– Trening, który Was czeka będzie znacznie różnił się od
poprzedniego. Przez 8 lat uczyliśmy Was, jak do perfekcji zapanować
nad naturami żywiołów, ale był to jeden z czterech poziomów.
Teraz postaramy
się wprowadzić Was na drugi. Z naszą pomocą nauczycie się łączyć
ducha naturą.
-
Duchowe połączenie z naturą? Ale jak? Czy to w ogóle możliwe? -
zapytała, mocno zdziwiona Namida.
-
Hm... Ciężko to ująć słowami, ale głównie chodzi o to, że
dzięki skupieniu zjednoczycie się z przyrodą. Będziecie widzieć,
słyszeć i czuć to co ona. - wyjaśnił Taisuke.
-
No powiedzmy, że rozumiemy. A co zresztą poziomów? - zastanawiał
się Sasuke.
-
O tym porozmawiamy później, kiedy uda Wam się opanować tą część
treningu.
-
Hai. - przytaknęli zgodnie.
-
Dobrze. Myślę, że większość sobie wyjaśniliśmy. Teraz się
rozdzielimy i każdy z Was rozpocznie indywidualny trening. -
powiedziała Maki – Sasuke, Ty i Taisuke
zostaniecie tutaj, Naruto i Kazuma udadzą się do lasu, Namida i
Tomiko będą trenować na opuszczonym polu treningowym nr 10., zaś
ja wraz z Hinatą będziemy przy wodospadzie kawałek stąd. Myślę,
że te miejsca będą najlepsze.
Zebrani
przytaknęli kobiecie i każdy skierował swoje kroki w wyznaczonym
kierunku. Na polu treningowym nr 7. pozostali tylko Sasuke i Taisuke.
-
Na początek usiądźmy. Wyjaśnię Ci, na czym polegać będą nasze
lekcje. - zaproponował starszy z nich.
Gdy
wygodnie
rozsiedli się pod palami, stojącymi na środku polanki Taisuke znów
zabrał głos:
-
Twoją wrodzoną naturą czakry jest ogień. Jest on bardzo potężnym,
a jednocześnie niebezpiecznym żywiołem. Teraz postaram się
nauczyć Cię znajdować ogień wewnątrz siebie. Gdy Ci się to uda,
będziesz w stanie panować nad jego temperaturą oraz oplatać
zarówno siebie jak i innych ognistą powłoką, jednocześnie nie
narażając na poparzenia.
-
Oplatać powłoką? - zaciekawił się chłopak.
-
Dokładnie. Będzie to wyglądało podobnie jak przy teleportacji,
lecz stanie się trwała. Kiedy ukończymy ten etap treningu będziesz
mógł wykorzystywać swój wewnętrzny płomień w walce, w postaci,
na przykład kul ognia, wystrzelanych z dłoni, czy płonących
biczy. Może zamiast tłumaczyć, pokarzę o co mi chodzi.
Po
tych słowach mężczyzna wstał z miękkiej trawy
i odwrócił się w stronę jednego z najbliżej stojących drzew.
Przymknął oczy, skupiając się na obecnym w nim ogniu. Nagle znów
je otworzył, a wokół jego dłoni zaczął krążyć szkarłatny
płomień, zmieniając się w długi, płonący bicz, wijący się po
ziemi. Mimo, że miał on kontakt z trawą, nie palił jej. „Chyba
to miał na myśli, mówiąc o panowaniu nad temperaturą ognia.” -
pomyślał karooki. Chłopak nie odrywał wzroku od swojego
nauczyciela. Znał go wystarczająco dobrze, żeby wiedzieć, że
zaraz może zrobić coś, czego najmniej by się spodziewał. Jak się
potem okazało, jego przypuszczenia były całkowicie słuszne.
Taisuke, w pewnym momencie zamachnął się stworzonym przez siebie
biczem i wycelował w drzewo. Technika szybko i gładko mknęła
przez powietrze, a
gdy dotarła do potężnej rośliny, bez najmniejszego problemu
przecięła ją na pół. Zaskakujące było to, że drzewo się nie
spaliło, ale szybko zwaliło się na ziemię. Jedyną oznaką tego,
że roślina została powalona przez ognistą technikę było
osmolone miejsce cięcia.
-
Super! - podsumował mało inteligentnie Sasuke i równie głupkowato
wyglądał.
Siedział
w tym samym miejscu co przedtem, lecz z tą różnicą, że jego oczy
wyglądały jak pięć złotych, a usta były szeroko otwarte w
niemym szoku. Przedstawiał przekomiczny widok, tak niepodobny do
tego wiecznie poważnego chłopaka. Taisuke, gdy tylko go zobaczył,
o mało nie padł ze śmiechu na ziemię. Reakcja nauczyciela szybko
obudziła Sasuke z letargu, a szok został zastąpiony obrażoną
miną. Taka postawa czarnowłosego wywołała
kolejny napad wesołości u Taisuke. Kiedy mężczyzna w końcu się
uspokoił, a chwilę to trwało, zwrócił się do Sasuke:
-
Spokojnie, już niedługo też będziesz tak potrafił. No dobra,
przejdźmy do treningu.
Długowłosy
usiadł na wcześniej zajmowanym miejscu i spojrzał n ucznia, a
jednocześnie przyjaciela.
-
No to co mam robić? - zapytał młodszy.
-
Ujmę to jednym słowem – medytacja.
-
Medytacja? - zdziwił się.
-
Dokładnie tak. - uśmiechnął się Taisuke, ale widząc
nieprzekonaną minę Uchihy, wyjaśnił – Aby móc używać
wewnętrznego ognia musisz najpierw go w sobie odnaleźć. Niestety w
tym Ci nie pomogę, bo u każdego jest on ukryty w innym miejscu. U
jednych jest to serce, u drugich mózg, a u jeszcze innych dusza.
Więc teraz, rozluźnij się, oczyść umysł ze zbędnych myśli i
zajrzyj w głąb siebie, w poszukiwaniu ognia. Twojej potęgi.
Twojego sensu życia. Tylko tyle mogę Ci na razie pomóc. Teraz
pozostaje mi tylko życzyć Ci powodzenia. - po tych słowach
uśmiechną się przyjaźnie.
Sasuke
jedynie skinął głową, oparł się plecami o pal, zamknął oczy i
zaczął szukać w sobie ukrytej potęgi w postaci ognia.
~ Witam znów :)
Ech... myślałam, że z okazji ferii, które właśnie mam uda mi się dodać jakiegoś specjała, ale niestety moi nauczyciele są bezduszni :( Mam tyle roboty, że kolejne rozdziały przepisuje po nocach. Nawet odblokowanie się mojej kapryśnej weny na nic się nie przydało, bo nawet jeżeli mam 90% rozdziału ułożonego w głowie już od dłuższego czasu, to nie mam kiedy przełożyć tego na papier.
Na razie zapraszam do przejrzenia nowej zakładki "Legendy".
Pozdrawiam :*
Super nocka i cholernie ciekawa. Te twoje legendy są świetne. Nie mogę się doczekać next'a.
OdpowiedzUsuńTy chociaż masz wene, ja otwieram post by coś napisać i zaraz go zamykam. Od razu zaczyna mnie bolec głowa i tyle w temacie pisania :'(
Życzę weny i do piątku :-)
Mija Mirini.
Mina Sasuke była tak bardzo do niego nie podobna, że padłam ze śmiechu! A starsi samuraiowie też są śmieszni. Szczególnie Kazuma. Trochę przypomina mi Naruto z anime, tylko jest silniejszy. Gdzie Sasuke odnajdzie ogień? Czy Naruto będzie musiał znaleźć wiatr, Namida ziemię, a Hinata wodę? Zamiast "na " napisałaś "n". Notka jest świetna, ze śmiechem:).
OdpowiedzUsuńDomi.
Świetna notka. Widok takiego Sasuke rzeczywiście musiałby być bardzo zabawny.
OdpowiedzUsuńWielki pan Uchiha wyglądający jak domowe kocie które pierwszy raz wyszło na zewnątrz.
Starsi samurajowie również są bardzo ciekawą grupą.
Czekam na następny rozdział.
Zapraszam również do siebie. http://prawda-zrodzona-z-mroku.blogspot.com/2015/02/rozdzia-11.html
Witam,
OdpowiedzUsuńwspaniale przedstawiłaś tą legendę, jestem ciekawa ich treningów...
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Hejka, hejka,
OdpowiedzUsuńoch ta legenda wspaniale przedstawiona... bardzo ciekawią mnie ich przeszłe treningi... ;)
weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Aga
Hejka,
OdpowiedzUsuńfantastycznie, o tak legenda super przedstawiona, a te ich przyszłe treningi zapowiadają się... ciężko
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Iza