Czas
mijał
nieubłaganie. Nasi bohaterowie jakby zniknęli z życia Konohy. Ich
przyjaciele powoli zaczynali się o nich martwić. Hokage jednak
uspokoiła wszystkich tłumacząc, że przechodzą właśnie bardzo
trudny i ważny dla nich trening. Jedynym dniem, w którym udało się
Dwunastce Konohy spotkać był 10. październik – dzień urodzin
Naruto. Tego
samego dnia miał miejsce także festyn na cześć pokonania przez
Yondaime Hokage dziewięcioogoniastego demona. Ósemka samurajów
postanowiła zatem zrobić sobie tego dnia wolne. Przyjaciele
urządzili Naruto miłą niespodziankę. Już
z samego rana posiadłość Namikaze była wypełniona ludźmi.
Wszyscy przyszli by osobiście złożyć życzenia jubilatowi. Przez
wzgląd na ostatnią imprezę i jej skutki na stole znalazły się
tylko soki, a goście umilali sobie czas rozmową i śmiechami. Koło
godziny 17:00 wszyscy
zaczęli się rozchodzić, by zdążyć przygotować się na festyn.
Ten dzień okazał się być bardzo przyjemnym oderwaniem się od
niezwykle monotonnego treningu. Niestety wszystko co dobre szybko się
kończy. Już następnego dnia, czwórka przyjaciół znów stała
się całkowicie niedostępna dla całego otoczenia. Trening był o
wiele cięższy i trudniejszy, niż się na początku wydawało.
Codziennie, od świtu do nocy Akuma przesiadywali na swoich polach
treningowych. Robili sobie jedynie krótkie przerwy na jedzeni, które
przynosili im ich nauczyciele. Niejednokrotnie przesadzali z
intensywnością treningu, co kończyło się tym,
że Densetsu zmuszeni byli odnosić nieprzytomnych do domów.
~
Dwa miesiące od rozpoczęcia treningu ~
W
wiosce ukrytego Liścia, z dnia na dzień robiło się coraz zimniej.
Ale, co się dziwić? Właśnie zaczynał się grudzień, a zima
zbliżała się nieubłaganie. Drzewa zrzuciły swoje liście, trawa
zżółkła i straciła swój blask. Słońce zaś coraz częściej
ukrywało się za ciemnymi chmurami. Na
szczęście, mimo zmiany pogody wciąż było całkiem ciepło.
Akuma
ciężko trenowali. Nie zrażał ich brak jakichkolwiek efektów, na
szczęście nastąpił przełomowy moment. Czwórka naszych
bohaterów, z dnia na dzień czuła, że są co raz bliżej celu. W
niedużych odstępach czasu udało im się pierwszy i najtrudniejszy
etap treningu.
~
Sasuke ~
Pot
kapał mu z czoła i spadał na splecione na kolanach dłonie. Był
w pełni skupiony na swoim zadaniu. 'Kuso.
Jak mam to zrobić?'
- gorączkowo zastanawiał się Sasuke. Brak efektów zaczynał go
mocno denerwować. 'Jak
Taisuke mówił?Odnajdź
swoją moc. Swój sens życia. Ha! Łatwo mówić! Spokojnie. Co
dalej? Co jest dla mnie najważniejsze? Dlaczego robię to wszystko?
Dla mocy? Nie, już nie. Ochrona innych? Tak, to jest dla mnie ważne.
Wioska. Przyjaciele. Hinata. Dlatego właśnie robię to wszystko. By
móc chronić tych, których kocham przed niesprawiedliwością i
okrucieństwem świata.'
Nagle
coś drgnęło wewnątrz Sasuke. Coś w środku serca. Poczuł jak
robi się ono gorące, a żar rozchodzi się po
całym ciele. Nie parzyło go jednak to. Czuł, że może dokonać
wszystkiego. I
gdzieś w podświadomości wiedział, że ogień
pomoże mu tym. Sasuke otworzył oczy. Dopiero teraz dostrzegł
szkarłatny
płomień okalający jego ciało, dający ochronę i poczucie
bezpieczeństwa. Zauważył jeszcze uśmiech Taisuke i zdążył
jedynie go odwzajemnić, po czym osunął się na ziemię z powodu
przemęczenia.
-
Jestem z Ciebie dumny, Sasuke. Udało Ci się zakończyć trening
jako pierwszy. - powiedział długowłosy, zarzucając sobie
nieprzytomnego przyjaciela na plecy.
Chwilę
potem zniknął w płomieniach, aby
niespodziewanie pojawić się w szpitalu i pozostawić chłopaka w
rękach lekarzy.
~
Namida ~
Siedziała
wśród wysokich traw, które delikatnie łaskotały ją w twarz.
Kobieta jednak nie przejmowała się nimi. Spod przymrużonych powiek
przyglądała się pąkowi kwiatu, rosnącego tuż przed nią. Od
kilku dni powoli zaczynała dostrzegać delikatne ruchy płatków.
Jednak było to jeszcze zdecydowanie za mało. Siedziała całkowicie
nieruchomo. Sprawiała wrażenie, jakby była częścią krajobrazu.
Jednego
z wielu, podobnych do siebie dni spędzonych na polanie
niespodziewanie trening potoczył się nieco inaczej niż zazwyczaj.
Jak co dzień, między palcami trzymała drobny pączek kwiatu i
intensywnie mu się przyglądała. 'Ach!
Dlaczego nic się nie dzieje?' -
pytała samej siebie, już lekko zirytowana – 'Tomiko
mówiła, że muszę stać się jednością z przyrodą. I co? Nic!
Hm... A może inaczej? Co jeszcze mówiła? Odnajdź cząstkę Doton.
Ale jak? Wzrok nie działa. Może dotyk? W sumie, warto spróbować.
Co mi szkodzi?' Po
zakończeniu rozmyślań przymknęła powieki i wyregulowała oddech.
Nagle, coś się zmieniło. Poczuła w palcach dłoni dziwne
mrowienie. Było ono przyjemne i czuła, jak napełnia ja moc.
Wiedziała, że jest blisko, więc nie przerywała. Po chwili jej
czakrę jakby wybuchła. Czuła, że może dokonać rzezy
niemożliwych, a jednocześnie podświadomie wiedziała, że przyroda
pomoże jej w osiągnięciu postawionych sobie celów. Szybko
otworzyła oczy i rozejrzała się wokół. Jej ciało oplotły
liczne rośliny, a trawa w promieniu metra od niej zazieleniła się.
Zaś pąk, który spoczywał w jej dłoniach rozkwitł się,
zamieniając się w przepiękną, białą różę. Namida podniosła
wzrok na rozradowaną twarz nauczycielki.
-
Udało mi się. - wyszeptała słabo, po czym straciła świadomość.
'Brawo,
kochana. Jestem z Ciebie dumna. Sasuke też już zakończył trening.
Teraz pozostaje nam czekać na resztę.' -
pomyślała. Podobnie jak jej towarzysz, pojawiła się z uczennicą
w szpitalu. Została ona ulokowana w tym samym pokoju, co wciąż
nieprzytomny czarnowłosy, a lekarza troskliwie się nią zajęli.
~
Naruto ~
Chłopak
leżał na drzewie. Miał zamknięte oczy i starał się wsłuchać w
szum wiatru. Liście już jakiś czas opuściły konary drzew, co
trochę utrudniło mu trening. Nie zrażał się jednak. Potrafił
już go bez problemów wyczuwać, ale to wciąż nie było to.
Naruto,
na pierwszy rzut oka wyglądał jakby spał. Jednak gdyby tylko
chwilę mu się przyglądnąć z łatwością można by dostrzec na
jego twarzy pełne skupienie i niesamowite zmęczenie. 'Słysz
wiatr. Słysz wiatr. Kuso! Łatwiej powiedzieć, trudniej zrobić!'
- powtarzał w kółko chłopak – 'Dobra,
uspokój się. Podmuch. Liść na policzku. Uczucie wolności. Szum.
Szept... Szept? Tak! Słyszę to! Delikatny szept. Mówiący, w którą
stronę się zwrócić. Napełniający całe ciało. Ale czym?
Wolnością. Mocą.' Jego
dość długie przemyślenia przerwało niesamowite uczucie. Jeszce
nigdy nie doświadczył czegoś podobnego. Czuł się lekki i wolny,
a jednocześnie pełen jakiejś energii. Nareszcie udało mu się
dokonać tego, na co tak długo pracował. Stał się jednością z
wiatrem. Otworzył oczy. Nawet nie wiedział kiedy znalazł się w
pozycji stojącej. Niespecjalnie się jednak tym przejmował. Jego
uwagę bardziej przykuwało to, co działo się wokół niego. Został
otoczony wirem, złożonym z wiatru i liści. Rzucił okiem na
Kazumę, a widząc jego uśmiech, wyskoczył wysoko w powietrze
krzycząc 'Yatta!!!'
Zaraz
potem nieprzytomny wylądował w ramionach nauczyciela.
-
Normalnie gorzej jak dziecko. - zaśmiał się cicho mężczyzna i
pojawił się w sali szpitalnej przyjaciół blondyna.
Łóżko
już czekało przygotowane na Naruto. Obecna w pokoju Tomiko
spojrzała ciepło na przyjaciela, a po chwili wyszła wraz z nim,
cicho dyskutując na temat treningów ich uczniów.
~
Hinata ~
Stała
boso na środku jeziora. Z jej włosów oraz reszty ciała skapywała
woda. Czuła jak przeźroczysta ciecz delikatnie łaskocze ja w
stopy. Nie zważała na to. Jej twarz wyrażał tyko skupienie i
zmęczenie. Od kilku dni potrafiła perfekcyjnie panować nad wodą
znajdującą się w jeziorku, ale wciąż nie mogła wychwycić jej z
powietrza. Próbowała już praktycznie wszystkiego. Nawet Byakugan
nie pomógł.
Brak efektów powoli zaczynał ją denerwować, lecz nie pozwalała
sobie na wybuch. Wiedziała, że jedynie spokój ducha jest w stanie
jej pomóc. 'Bądź
jak woda. Piękna. Wdzięczna. Pełna gracji.' -
powtarzała sobie. Po kilku minutach zaczęła delikatnie się
poruszać. Tańczyła, wsłuchując się w rytm dyktowany przez szum
wodospadu. Każdy jej, nawet najmniejszy ruch dłoni czy nóg
powtarzany był przez wstęgi krystalicznej wody. W pewnym momencie
Hinata coś sobie uświadomiła. Czuła na skórze delikatną mgiełkę
wytwarzaną przez wodospad. Zmarszczyła nieznacznie brwi i zaczęła
się intensywnie nad czymś zastanawiać. 'Przecież
para wodna to też, w pewnym sensie rosa. Ale o wiele, wiele
drobniejsza!' Jeżeli
w ogóle to możliwe, skupiła się jeszcze bardziej. Próbowała
dosięgnąć niewidocznych kropelek i... udało jej się. Kiedy
otworzyła oczy ujrzała kulę wody otaczającą jej ciało. Zaśmiała
się perliście. Zaraz potem kopułka zniknęła równie szybko, jak
się pojawiła, a dziewczyn zemdlała z przemęczenia swojego
organizmu. Czujna Maki natychmiast zameldowała się z nią w
szpitalu i
ułożyła nieprzytomną na ostatnim z wolnych łóżek w sali jej
przyjaciół.
Maki
obrzuciła wzrokiem śpiące postacie znajdujące się w tym
pomieszczeniu. Jedyne co zrobiła, to szeroko się uśmiechnęła.
Chwilę potem pojawiła się na monumencie Hokage. Nie zdziwiła się
widząc tam swoich kompanów z drużyny.
-
Skoro tu jesteś to oznacz, że Hinacie również udało się
zakończyć drugą część treningu. - trafnie stwierdził Taisuke.
-
Hai. Było ciężej, niż myślałam, ale w końcu się udało. -
przytaknęła.
-
Trochę szkoda mi tych dzieciaków. - wyznała tajemniczo Tomiko,
spoglądając na panoramę wioski skąpana w świetle zachodzącego
słońca.
-
Dlaczego? - spytał zdziwiony Taisuke.
-
Przecież wiesz jak ciężkie jest życie samurajów. - odwróciła
wzrok na kompanów i kontynuowała – Poza tym nie mieli
dzieciństwa. Od małego szkoleni byli do walki. Do ostatecznej
bitwy, która nieubłaganie się zbliża. Przez te treningi znów
oddalili się od swoich przyjaciół. Po części czuję się winna
za to, że muszą przez to wszystko przechodzić. Gdybyśmy...
-
Ej! Zamknij się w końcu. Jakieś bzdury pleciesz. Chyba Ci na tej
polance słonko lekko przygrzało, albo coś. - uciszył ją Kazuma
na swój własny sposób.
-
To prawda, Tomiko, nie masz racji. - Maki wyjątkowo poparła
przyjaciela – Na prawdę nie widzisz, jak bardzo pomógł im
trening z nami? Są o wiele silniejsi, zaradniejsi, odważniejsi.
Gdyby nie posłuchali przepowiedni i nie uciekli z wioski nadal
byliby pośmiewiskiem. Zmieniliśmy ich życie na lepsze. A poza tym,
sami wybrali sobie taki los. Wiedzieli, że mogą wiele zyskać, ale
także wiele stracić. Nie są już dziećmi. Umieją o siebie
zadbać.
-
Chyba masz rację. - ciemnowłosa trochę niechętnie przyznała
rację przyjaciółce.
-
Nie „chyba” tylko „na pewno”. - poprawił ją Kazuma.
Jego
pełen entuzjazmu głos i rozbrajający uśmiech od razu rozładował
napiętą atmosferę. Tak, ten mężczyzna jest niezastąpiony w
takich sytuacjach.
-
Więc teraz pozostaje nam tylko czekać. - zakończył rozmowę
Taisuke.
Cała
czwórka cicho przytaknęła i po raz ostatni spojrzała na panoramę
wioski, już pogrążona w całkowitych ciemnościach nocy. Zaraz
potem przenieśli się do swoich pokoi, by oddać się w objęcia
Morfeusza.
~Witam ;)
Jest kolejny rozdział. Mam nadzieję, że się Wam spodoba ;)
Niestety nie wiem, czy podobała się Wam poprzednia notka, bo znajdują cię pod nią tylko dwa komentarze. <smuteczek> Nie wiem czy spowodowane jest to feriami czy czystym lenistwem, ale zawsze mi jest miło i mam więcej zapału do pracy jak pojawiają się komentarze. Mam nadzieję, że się poprawicie ;)
Dziękuję Domi i Basi za te krótkie komentarze pod ostatnim rozdzialikiem. Nawet takie mnie mocno motywują :* Dedyk specjalnie dla Was :D
Pozdrawiam i do następnej :)
Pozdrawiam i do następnej :)
Niesamowity rozdział! Życzę weny i pozdrawiam cieplutko ;)
OdpowiedzUsuńJej, koniec I części treningu! I początek nowego. Czy będą mogli zrobić wszystko z swoim żywiołem? Np. Naruto zmieniać się w wiatr i pojawiać się w innym miejscu, Namida na zawołanie "zrobić" jabłka, Sasuke używać ognia przez ręce (coś jak Natsu z Fairy Tail), a Hinata na pustyni utworzyć jezioro.
UsuńDomi.
Witam,
OdpowiedzUsuńświetny, udało im się zakończyć trening, stali soę teraz jeszcze silniejsi, choć myślałam, że to Naruto uda się pierwszemu...
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńświetny rozdział, och zakończyli trening już, stali się znacznie silniejsi, choć no myślałam, że to Naruto pierwszemu się uda...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Iza
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńświetny rozdział, zakończyli już swój trening, stali się o wiele silniejsi, ale żywiłam nadzieję, że to Naruto pierwszemu się uda...
weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Aga