Walki
trwały już trzeci dzień. Obie strony konfliktu poniosły ogromne
straty. Shinobi niesieni słowami Czcigodnej Hokage i przepełnieni
ogromną wolą walki stawiali duży opór. Demony były trochę
zaskoczone takim obrotem spraw, ale cały czas nie dawały za
wygraną.
W
tym czasie, w siedzibie Hokage przebywała spora grupa ninja. Były
to oddziały: ostateczny, ogoniastych i sensorów oraz przywódcy
wiosek, którzy jeszcze nie ruszyli do walki. Naruto chodził w tę i
z powrotem po pomieszczeniu. Niecierpliwił się. Chciał już
wyruszyć, a nie siedzieć bezczynnie jak do tej pory. Nie tylko on
przepełniony był takimi uczuciami. Samurajowie oraz jinchūriki
widzieli co się dzieje i również mięli ochotę olać plan i
ruszyć na pomoc.
-
Kuso! Nie mogę tak dłużej! - wkurzył się blondyn.
-
Uspokój się, Naruto. Nic nie możemy zrobić
dopóki nasze oddziały się nie wycofają na odpowiednią odległość.
- stopował go Taisuke.
-
Wiem, że masz rację, ale ja tak nie mogę. Nie potrafię siedzieć
z założonymi rękami i spokojnie czekać, kiedy nasi towarzysze
tracą życie na froncie!
-
Wiem! Ja też jestem sfrustrowana, ale musimy zaczekać. Już
niedługo, Naruto, dlatego z łaski swojej się zamknij bo zaczynasz
mnie wkurzać! - wydarła się Namida.
Dopiero
ostre słowa jego dziewczyny względnie go uspokoiły. Przynajmniej
na tyle, by usiadł na tyłku i nie denerwował innych swoim
dreptaniem w tę i z powrotem.
I
tak minął kolejny dzień. Kolejny dzień przepełniony
zdenerwowaniem i niekończącym się oczekiwaniem.
Następnego
dnia rankiem, kiedy już wszyscy ponownie rozsiedli się w sali
zebrań, by w gotowości czekać na sygnał, nareszcie się
doczekali. Niespodziewanie
Inoichi Yamanaka poderwał się z miejsca i zawołał:
-
Jest sygnał do wycofania się! Obie strony poniosły spore straty,
ale plan został wykonany. Wróg jest rozbity ze swojej formacji,
jednakże
wciąż naciera.
-
Ruszamy. - natychmiast zadecydował Naruto.
Jego
głos był pełen powagi i władczości. Tym
razem nikt nie uspokajał go. Wręcz przeciwnie. Dwa oddziały
stanęły na baczność w oczekiwaniu na słowa Tsunade. Blondynka
nie zwlekając zabrała głos:
-
Wiecie co robić. Nie będę Was dłużej już zatrzymywać.
Przynieście chlubę swoim wioskom i całemu światu. Do dzieła!
-
Hai!
W
sali zrobił się chwilowy rumor, po czym wszystko ucichło. Ninja w
tempie ekspresowym opuścili pomieszczenie i pognali w stronę bramy
wioski. Niektórzy nawet zrezygnowali z użycia drzwi i wyskakiwali
przez okna.
Po
zaledwie kilkunastu minutach dotarli na pole bitwy. To, co tam
ujrzeli wręcz w nich uderzyło.
-
Kami-sama. - wyszeptała przerażona Fū.
Jako
ninja byli przyzwyczajeni do widoku śmierci i krwi, ale TO
przerastało wszelkie wyobrażenia. Wszędzie walały się trupy
zarówno shinobi jak i demonów. Do nozdrzy uderzał swąd spalonych
i po części rozkładających się już ciał. I krew... Te ogromne
ilości szkarłatnej cieczy zalegającej dosłownie wszędzie.
Pokrywała ona cienką warstwą ziemię znajdującą się pod ich
stopami oraz nieliczne krzaki i drzewa. Niektóre ciała były
rozczłonkowane, inne spalone, a bywały i takie, z których
wnętrzności się wręcz wylewały. Członkowie dwóch oddziałów
dopiero teraz zdali sobie sprawę, że opuszczając w pośpiechu
wioskę nie zainteresowali się tym, kto powrócił z bitwy. Może
wśród tych ofiar znajdują się ich przyjaciele i bliscy? Teraz się
już tego nie dowiedzą.
Tą
chwilę nostalgii, u niektórych przerażenia, a u innych wręcz
obrzydzenia przerwał nagły atak. Wróg pojawił się jakby znikąd
i od razu uderzył z pełną mocą. Kilka oddziałów demonów
spowodowało rozdzielenie się ninja i starcie się w osobnych
pojedynkach. Minęło zaledwie kilka sekund od tego wydarzenia, kiedy
przez wrzawę przebił się donośny głos Tomiko:
-
Oddział jinchūrikich zostaje tu i walczy, my musimy przebić się w
głąb!
-
Hai!
To
krótkie oznajmienie spowodowało natychmiastowe przegrupowanie się
ninja i wybiegnięcie ósemki Samurajów przed siebie. Przebijanie
się
szło im bardzo sprawnie, gdyż każdy zajmował się innym rejonem,
co pozwoliło na szybką likwidację wroga. Dodatkowo Akuma przybrali
już w pełni demoniczne formy, poszerzając tym samym ich kąt
widzenia, poprawiło słuch i przyspieszyło ruchy. Wszystko
szło zgodnie z planem, ale niestety do czasu. Kiedy tylko Akuma
bezpiecznie opuścili główne pole walki, zostawiając za sobą
Densetsu, by też się trochę zabawili, napotkali pewną przeszkodę.
Znieruchomieli, kiedy wyczuli potężną, zbliżającą się do nich,
tajemniczą energię. Czekali w pełnej gotowości, lecz nie trwało
to długo. Z pomiędzy drzew wyskoczyły cztery demony. Ich aura
mocy, którą wokół siebie roztaczali wskazywała jasno, że nie
byli oni kolejnymi pionkami. Wręcz przeciwnie. Mięli oni do
wykonania zadanie
specjalni,
które najwyraźniej właśnie wprowadzają w życie. Jeden z
demonów, który wyraźnie był mężczyzną, niespodziewanie
wystąpił krok w przód i z kpiącym uśmiechem na twarzy
wypowiedział jedno zdanie, które po części zszokowało naszych
bohaterów:
-
Witam, Akuma Samurai.
~
Chwilę wcześniej ~
Piątka
demonów uważnie śledziła wszystkie wydarzenia. Czekali na tych
jedynych, których obawiał się ich Pan. Przez ostatnie dni nie
obdarzali się jakimikolwiek spojrzeniami, nie mówiąc już o
rozmowach. Praktycznie wtopili się w otoczenie. Siedzieli w
bezruchu, otoczeni przerażającym mrokiem. Nagle, niespodziewanie
drgnęli na zajmowanych przez siebie miejscach. Dostrzegli swój cel.
Akuma Samurai wyruszyli do walki.
-
Na nas czas. - wybrzmiał kobiecy głos.
Cztery
demony podniosły się z zajmowanych miejsc. Jeszcze
raz rzucili okiem na swoje cele, po czym bez słowa zeskoczyli z
głazu i zniknęli w ciemności.
-
Powodzenia. - szepnął w pustkę Akumuyami.
On
zaś w najbliższym czasie nie miał zamiaru się stąd ruszać.
Uważnie śledził przebieg całej bitwy na znajdujących się przed
nim ekranach. Musiał przyznać, że opór, jaki stawili shinobi
trochę go zaskoczył. Podejrzewał, że o tej porze przedrą się
zdecydowanie dalej i poniosą dużo mniejsze straty. Nic jednak nie
jest na chwilę obecną przesądzone, a Akumuyami wciąż jest pewny
swojego triumfu.
W
tym samym czasie demony wybrane przez samego Pana Ciemności w
zastraszającym tempie pokonywali odległość, jaka dzieliła ich od
wrogów. Niedługo potem zdecydowanie zwolnili swój szaleńczy bieg.
Powodem tego było wyczucie przed sobą potężnego skupiska czakry.
Byli pewni, że jest to ich cel. W końcu dotarli na miejsce.
-
Witam, Akuma Samurai. - powiedział z dziwnymi skrzydłami na
plecach.
Pozostała
trójka także wyszła z cienia, co pozwoliło Samurajom na dokładne
przyjrzenie się im.
-
Skąd wiecie, kim jesteśmy? - zapytał ostro Naruto.
-
Nie było trudno zgadnąć. - odezwała się kobiecym głosem jedna z
postaci – Ta aura dzikości i potężna czakra. Nie można było
się pomylić.
Akuma
nie skomentowali tego w żaden sposób. Zamiast tego głos ponownie
zabrał pierwszy demon:
-
Och, proszę mi wybaczyć. Co za maniery! Nawet się nie
przedstawiliśmy. Tak więc, ja nazywam się Hiroyasu i jestem
upadłym aniołem. Miło mi. - ukłonił się dostojnie.
Był
to dość charakterystyczny mężczyzna. Z
pleców wyrastała
mu para skrzydeł, z czego jedno było czarne, demoniczne, a drugie
białe, upierzone i dostojne. Jasno wskazywało ono na jego
pochodzenie. Włosy miał lekko przydługie, roztrzepane, w kolorze
najczystszego śniegu. Szpiczaste uszy przyozdobione miał spora
ilością kolczyków. Wzrok miał drapieżny i przeszywający. Ubrany
był jedyne w długie spodnie ciemne buty. Odkryty tors ozdobiony
był niewielki jasnymi bliznami, które podkreślały tylko jego
doświadczenie w walce. Jego aura tajemniczości była na swój
sposób pociągająca i kusząca.
-
Oto Harukichi, wywodząca się ze smoczego rodu. - wskazał na
kobietę stojącą po jego prawej stronie.
Wyglądała
na bardzo młodą. Wystające z pleców potężne skrzydła oraz
łuski pokrywające dłonie, ramiona i nogi od kolan w dół dobitnie
podkreślały jej pochodzenie. Dodatkowo dłonie i stopy zakończone
były ostrymi jak brzytwy szponami. Z głowy zaś wyrastały
zakrzywione rogi. Miała także długie, jasnobrązowe włosy. Ubrana
była skromnie, bo tylko w cienką, brunatną tunikę, która nie
ograniczała jej ruchów. Demonica była swoistą
sprzecznością. Jej wzrok był miękki, niewinny, wyglądała jakby
nie chciała nikomu zrobić krzywdy, jakby znalazła się tu przez
przypadek. Jednak, jak się stał naprzeciw niej czuło się coś
zupełnie przeciwnego. Roztaczała aurę dzikości i zwierzęcego
głodu krwi. Była gotowa zaatakować w każdej chwili.
-
Katsumi, najstarsza córka naszego generała. - wskazał na swoją
lewą stronę.
Ta
demonica była zupełnie inna niż jej towarzyszka broni. Była
dostojna, władcza, a jej ciało kusiło niczym syreni śpiew. Mogła
bez najmniejszego problemu omotać każdego demona. Za jej plecami
znajdowały się trzy pary nietoperzych skrzydeł w odcieniach żółci
i brązu. Z głowy wystawały również trzy pary rogów. Każdy inny
i każdy przerażający. Uszy
były wyjątkowe. W ogóle nie przypominały ludzkich. Długie do
pasa włosy były całkowicie białe, tak samo jak oczy. Wyrażały
pustkę i brak jakichkolwiek uczuć. Ubrana była skąpo, wręcz
wyzywająco. Na nogach miała skórzane kozaki na wysokim obcasie,
które sięgały aż za kolana. Ciemne rękawiczki zakrywały jej
ręce od ramion aż po same dłonie, które zakończone były
szponami. Na czole dostojnie błyszczał klejnot, który zdradzał
jej wysoką pozycję w świecie demonów. Każdy, kto ją
kiedykolwiek spotkał na swojej drodze z pewnością czuł do niej
ogromny respekt i strach.
-
Oraz Tsuginori, anioł ciemności. - wskazał na ostatniego demona.
Już
na pierwszy rzut oka można było dostrzec, że jest to najbardziej
tajemnicza i niedostępna postać. Taksował swoim przeszywającym,
srebrzystym wzrokiem. Ten, na kogo spojrzał czuł, jakby wkradał
się w jego duszę. Za jego plecami dumnie powiewała para
kruczoczarnych skrzydeł. Tego samego koloru były jego przydługie
włosy. Na grzywce odznaczały się dwa srebrne pas, zapewne pamiątka
po jednej z bitew. Na policzku, pod prawym okiem miał zaskakującą,
metaliczna bliznę. Jego ubiór toną w ciemnych barwach. Miał
krótką, postrzępioną koszulkę, długie, luźne spodnie i wysokie
masywne buty. Na jego ramiona zarzucony był długi, skórzany
płaszcz. Na
dłonie założone miał rękawiczki bez palców, a z nadgarstka
zwisała srebrna bransoletka. Z pewnością w swoim świecie cieszył
się ogromnym respektem.
Akuma
spojrzeli na siebie porozumiewawczo, po czym głos zabrał Naruto:
-
Oto Hinata Hyūga, dziedziczka klanu i podopieczna sokolicy Hikari.
Namida Oni, dziesięcioogoniasta demonica. Sasuke Uchiha, jedyny
ocalały z zagłady klanu i nosiciel przeklętej pieczęci. Oraz ja,
Naruto Namikaze-Uzumaki, dziedzic dwóch wymarłych klanów, syn
Yondaime Hokag, Żółtego Błysku Konohy Minato Namikaze oraz
jinchūriki dziewięcioogoniastego demona imieniem Kurama.
-
Skoro część oficjalna się zakończyła, możemy zaczynać.
Dwa
ostatnie słowa wypowiedziane przez Hiroyasu były swoistym sygnałem
do ataku. Cała ósemka natychmiast przybrała postawy gotowości do
walki. Akuma nie zwlekając wyciągnęli katany, a Hinata i Sasuke
aktywowali swoje kekkei genkai. Nagle wojownicy rzucili się na
siebie, niczym wygłodniała zwierzyna. W powietrzu roznosiły się
jedynie dźwięki uderzanej o siebie broni i potężne wybuchy.
Zaczęło
się.
Zaledwie
kilka
kilometrów dalej, w jednym z licznych lasów, który teraz wyglądał
jak pobojowisko rozgrywała się inna walka. Demony, pod naporem siły
jinchūrikich i Densetsu Samurai padały jak muchy. Już na pierwszy
rzut oka widać było, że to nie ta marna zgraja została wysłana
przeciwko wielkim Samurajom. Spowodowało to zagoszczenie w głowach
Densetsu niepokoju. Co prawda bez zawahania pozbywali się kolejnych
przeciwników, ale myślami byli daleko poza polem walki.
Dopiero
po dłuższym czasie Kazuma postanowił ubrać w słowa wątpliwości,
które targały całą czwórką:
-
Mam złe przeczucia. Myślę, że młodzi nie dotrą tak łatwo do
Amkumuyami.
-
Czuję, że musimy za nimi iść. Po prostu musimy. - mówiła
zaniepokojona Maki.
Zanim
ktoś zdążył skomentować w jakikolwiek sposób słowa kobiety w
powietrzu rozniósł się odgłos potężnego wybuchu. To upewniło
Densetsu w swoich przeczuciach. Zdążyli jeszcze rzucić do oddziału
jinchūrikich, że idą sprawdzić co się stało i wystrzelili pędem
w kierunku drzew.
~ Cześć Wam.
Jak widzicie nie strzeliłam focha, jestem dla Was zdecydowanie za dobra. Ale to wcale nie oznacza, że nie musicie komentować :P
Wiem, że trochę krwawo wyszło, no ale czasami tak trzeba.
Nam nadzieję, że się podobało :)
A i jak się Wam widzi mój efekt nudy? Tak, mówię tu o nowym szablonie :D
A i jak się Wam widzi mój efekt nudy? Tak, mówię tu o nowym szablonie :D
Całuski :*
No nareszcie! Ileś my musieli czekać na rozdział! Ahh... A na 29 ile będziemy czekać? :c
OdpowiedzUsuńZapewniam Cię, że bie długo, bo jak starzy czytelnicy wiedzą, rozdziały pojawiają się raz w tygodniu w każdy piątek :) Dodatkowo mam już około 1/3 notki, więc nie przewiduję żadnych opóźnień ;)
UsuńNadchodzi pani i władczyni najgłupszych komentarzy wszechświaataaaa!
OdpowiedzUsuń*wchodzi na podest pod słabo świecącą żarówką*
Ohayo! Rozdział genialny, jak zawsze z resztą. Biję ci pokłony za twe dzieła!
*niski skłon*
Sonora: No oczywiście ja też tu jestem, i walczę o choćby minimalny dostęp do klawiatury.
Tak tak. Nie dam ci! Te opisy nowych? Bo chyba nowe nie? Postaci to normalnie.... ja... ja... -T-T- czułam tę moc!
Sonora: mam te moc, mam te moooc!
*wali Kaline w łdeb*
No chyba, kurczaczki, nie. Krwawo aż tak nie było jak dramatyzowałaś. Spokojnie, jednak...
*zakłopotanie*
Sonora:... liczysz na bardziej krwawe jadki prawda? =.=`´
*przytakuje niepewnie*
Sonora: wiedziałam. =.=°
(~°Г°)~ jesztem szadysztom czo w tym dszifnego?
Sonora: *wali Ecl po łbie patelnią* Wybacz za nią. Teraz powiem prosto. Pisz nexta, przepisuj i czekaj na nasze komentarze, bo mi się bardzo podobało.
A Sonora nie zauważyła tego!
UsuńSŁODKI MASZ SZABLON SŁOŃCE!
WENY BO NIE.NAPISAŁAM BO TA JENDZA *sugestywny look na Kaline* NIE DAŁA MI DOSTĘPU DO KLAWIATURY! MENDA!
Pozdro całuSY I WEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEENYYYYYYY~!
Ja ne! ;**
Nie mam pomysłu już co napisać ale rozdział fajny i już następnego się nie mogę doczekać
OdpowiedzUsuńHej,
OdpowiedzUsuńno i zaczęło się, ostatnie oddziały wkroczyły do walki, ciekawa jestem tej walki miëdzy Akuma, a demonami…
Multum weny życzę…
Pozdrawiam serdecznie Basia