-
Muszę przyznać, że mieliśmy spory dylemat, co z wami zrobić. -
kontynuowała Tsunade – ale na
szczęście udało się nam podjąć odpowiednią decyzję. Wspólnie
doszliśmy do wniosku, że wasze umiejętności są zbyt wysokie jak
na zwykłych chūnin'ów.
Co prawda nie wszyscy się z tym zgadzali, ale na szczęście to do
mnie należy ostatnie słowo. Od dziś jesteście specjalnymi
jōnin'ami
Konohy.
Po
słowach Ślimaczej Księżniczki nastała krótka cisza.
-
To dla nas zaszczyt, Hokage-sama. - powiedziała Hinata delikatnie
się kłaniając, a reszta awansowanych poszła w jej ślady.
-
Mam dla was jeszcze jedną informację, a właściwie to nie ja, ale
obecny tutaj dowódca elitarnych oddziałów ANBU Konohy. Proszę. -
kiwnęła do postaci stojącej po jej prawej stronie.
Ten
tylko skiną głową i ściągną maskę psa zasłaniającą mu
twarz. Był to dość przystojny, wysoki, na oko trzydziestoletni
mężczyzna z krótkimi, ciemnobrązowymi włosami i zielonymi
oczami.
-
Witajcie. Nazywam się Hisaki Nakada i jak już wiecie jestem
głównodowodzącym ANBU. Oglądając wasze
walki byłem pod wielkim wrażeniem. Od razu zobaczyłem w was
ogromny potencjał. Przy
porozumieniu z naszą Hokage i Czcigodnym Kazekage postanowiłem
poprosić was o dołączenie do ANBU jako drużyna do zadań
specjalnych. Dostawalibyście głównie misje rangi A i S, których
zwykli jōnini
nie byliby w stanie wykonać. Oczywiście nie oczekuję od was
natychmiastowej odpowiedzi. Będę cierpliwie czekał na decyzję,
choć nie ukrywam bardzo mi zależy na waszym dołączeniu w nasze
szeregi.
Czwórka
Demonicznych nic nie odpowiedziała. Jedyną ich reakcją było
spojrzenie sobie porozumiewawczo w oczy. Obecni w pomieszczeniu ninja
mieli wrażenie, że właśnie obserwują niemą dyskusję, jakby
czytali sobie w myślach. Po chwili głos zabrał
Naruto, występując krok w przód:
-
Nie musimy się długo zastanawiać, Hisaki-taicho. Podejrzewaliśmy,
że taka propozycja może wyjść, więc już wcześniej, na wszelki
wypadek przedyskutowaliśmy tą kwestię. Jesteśmy zaszczyceni mając
możliwość przyłączenia do tak elitarnych oddziałów. Tak więc,
z miłą chęcią przyjmiemy złożoną nam ofertę i dołączymy do
szeregów ANBU Konohy.
Po
skończeniu przemówienia cała czwórka głęboko się ukłoniła.
Na twarzy Hisaki'ego widniał ogromny, szczery uśmiech, a Hokage
była pod wrażeniem słów blondyna. Wiedziała, że Twardogłowy
Ninja nr 1. wydoroślał, ale jeszcze nigdy nie słyszała, żeby
mówił tak poważnym i władczym tonem. 'Coraz
bardziej
przypominasz ojca, Naruto.' -
Pomyślała kobieta, po czym uśmiechnęła się lekko i dodała już
głośno:
-
Doskonale. Oddaję was zatem w ręce Hisaki'ego. On pokarze wam co i
jak. A, i jeszcze jedna sprawa. Oczywistym jest to, że wasza
przynależność do ANBU jest całkowicie tajna i nikt nie może się
o tym dowiedzieć. Oficjalnie więc, jesteście specjalnymi jōnin'ami
Konohy.
-
Hai! - odpowiedzieli równo i ruszyli za wychodzącym już dowódcą.
Zaprowadził
on ich do piwnic budynku administracyjnego, gdzie, jak się okazało,
znajdowała się dość spora, tajna siedziba ANBU. Weszli do sporego
holu, oświetlonego jedynie nielicznymi lamami. Wkoło, cały czas
kręcili się członkowie elitarnych oddziałów.
-
Aki! - Hisaki zawołał jednego z siedzących niedaleko mężczyzn.
Podszedł
do nich niewysoki, długowłosy blondyn o brązowych oczach. Wyglądał
na miłego.
-
Zapewne wiesz kto to, ale tak dla jasności: Namida Oni, Hinata
Hyūga, Naruto Namikaze-Uzumaki i Sasuke Uchiha. Są oni nowym
oddziałem do zadań specjalnych.
Po
wypowiedzeniu powyższych informacji, w całej sali zapanowała
idealna cisza. Każdy z obecnych tam shinobi patrzyła na nowo
przybyłych z nieukrywana ciekawością. Głównodowodzący, nie
zwracając uwagi na swoich podwładnych, kontynuował:
-
Weź ich do Mito, niech zrobi im tatuaż. Potem zabierz do zbrojowni.
Przy okazji wyjaśnij sposób funkcjonowania jednostki i wspomnij o
zasadach tu obowiązujących.
-
Hai!
- odpowiedział prędko, po czym zwrócił się do nowo poznanych –
Jestem Aki Sakata i należę do oddziału zwiadowczego. Chodźcie za
mną.
Szli
ciemnymi tunelami. Znajdowało się tam wiele drzwi, a co jakiś czas
mijali rozgałęzienie. Ciężko było się nie zgubić. Jednak
czwórka przyjaciół nie miała problemów
z odnalezieniem się w nowym miejscu Dzięki pięcioletniemu
treningowi ich orientacja w terenie i zdolność szybkiego
zapamiętywania
stały
na niesamowicie wysokim poziomie.
-
Te korytarze rozciągają się pod całą wioską. Można się stąd
dostać praktycznie wszędzie, między innymi do Akademii, szpitala
czy posiadłości największych klanów. - wyjaśnił długowłosy
blondyn.
W
końcu dotarli do niewielkich, drewnianych drzwi. Idący na przedzie
ANBU pchnął je i wszedł do dość małego, jasnego pomieszczenia.
Na krześle siedział krótko ścięty brunet z piwnymi oczami i
czytał gazetę.
-
Siema, Mito.
-
O! Cześć,
Stary. Co się do mnie sprowadza? - przywitał się z kolegą.
Dopiero
teraz zauważył resztę gości.
-
To nowi ANBU. - Aki odpowiedział na pytające spojrzenie bruneta.
-
Rozumiem. Więc zgaduję, że przyszliście po tatuaż. To kto
pierwszy? - zapytał, siadając na krześle koło sporego fotela i
narzędzi.
Bez
zbędnego zastanawiania się podszedł do niego Naruto, uprzednio
ściągając płaszcz i wystawiając lewe ramię. Chwilę później
na jego ręce widniał znak oznaczający przynależność do
elitarnych oddziałów Konohy. Następny był Sasuke, potem Namida, a
na końcu Hinata.
-
Może was trochę poboleć i wystąpić zaczerwienienie, ale do kilku
dni powinno przejść.
-
Rozumiemy. Arigato. -
powiedziała Namida.
-
Idziemy dalej?
-
Tak. Tędy.
Kilka
minut później znów doszli do drzwi. Te jednak były dość spore i
masywne. Długowłosy pchnął je, ukazując obszerne pomieszczenie.
W środku świeciło się tylko kilka lamp, ale były one w
zupełności wystarczające. Na początku skierowali się do regału
ze strojami. Każdy z nich otrzymał czarna koszulkę bez rękawów i
tego samego koloru spodnie oraz długie rękawiczki ponad łokieć.
Do tego szarą kamizelkę i metalowe ochraniacze na przedramiona.
Brakowało im
do kompletu jeszcze płaszczy i to właśnie z nimi stał Aki.
Trzymał on
w
ręce trzy czarne i jeden biały.
-
Kto będzie dowódcą? - spytał, po chwili przypatrywania się
rekrutom.
-
W sumie … to jeszcze tego nie uzgodniliśmy. - zamyślił się
niebieskooki.
-
Ale myślę, że Naruto będzie najlepszym kandydatem na tą pozycję.
- wtrąciła Hinata.
-
Ja
też tak sądzę. - dodała Namida, ignorując zdziwione spojrzenie
swojego chłopaka – Już nie raz dowodził na misjach i naprawdę
dobrze sobie radził.
-
Ja również się zgadzam. Sorry, ale, jak widzisz, nie masz
wielkiego wyboru. - podsumował Sasuke, rozkładając bezradnie ręce.
Główny
zainteresowany jedynie westchną zrezygnowany. Doskonale zdawał
sobie sprawę z tego, że jak oni się na coś uprą, to nie ma
najmniejszych szans, aby zmienili zdanie.
-
Niech wam będzie.
Po
tych słowach w ręce Naruto trafił biały płaszcz, a reszta
otrzymała czarne.
Następnym
przystankiem był
regał z bronią. Tu poszło szybko. Otrzymali kabury zapełnione
dużą ilością kunai, shurikenów, wybuchowych notek, bomb dymnych
i czystych zwojów. Gdy Aki miał wybierać dla nich katany Sasuke
uprzedził go mówiąc:
-
To nie będzie konieczne. - a gdy zobaczył zdziwiony wzrok mężczyzny
dodał, wskazując na pas – Mamy swoje.
-
Dobrze. To teraz czas przejść do najważniejszej części
umundurowania, a mianowicie maski. - powiedział patrząc na
przeciwległą ścianę – W tym wam nie pomogę. Wybór maski to
wasza osobista sprawa i od tego zależeć będzie to jakie otrzymacie
pseudonimy.
Przez
chwilę cała czwórka stała w milczeniu. Pierwsza
zdecydowała się granatowowłosa.
-
Ja chcę sokoła.
-
Będzie Ci pasowała. - stwierdził podając dziewczynie odpowiedni
przedmiot.
-
Ja lisa. - odezwał się blondyn.
-
A ja pumy. - zdecydowała Namida.
Teraz
wszyscy czekali tylko na Sasuke. Chłopak nie mógł się na nic
zdecydować. W
pewnym momencie jego wzrok przykuła jedna z wiszących masek.
-
Wąż. - powiedział krótko i sięgną po odpowiedni przedmiot.
-
Okey. To już mamy z głowy. Teraz w czasie służby będziecie
zwracać się do siebie pseudonimami. Przybierzecie imiona: Kitsune
(jap.
Lis),
Hebi (jap.
Wąż),
Tori (jap.
Ptak),
Neko
(jap. Kot).
Jeszcze krótko opowiem wam o najważniejszych zasadach tutaj
panujących. Otóż,
nikt
nie może poznać waszej prawdziwej tożsamości. Maski
możecie ściągać tylko będąc tu, w siedzibie oraz gdy jesteście
w stu procentach pewni, że nikt was nie zobaczy. - wyjął z
kieszeni kilka złożonych kartek i podał im je mówiąc – To plan
siedziby. Lepiej żebyście go
przejrzeli, bardzo wam to ułatwi poruszanie się po jednostce.
Trenujecie we własnym zakresie. Jesteście na każde wezwanie Hokage
i głównodowodzącego. Co jeszcze … Aha. Dowódcy każdego z
oddziałów mają obowiązek raz w miesiącu zdać raport do
Hisaki-taicho z wykonanych misji i przeprowadzonych treningów. To
chyba tyle. Jesteście wolni.
-
Hai! Arigato, Aki-san. - podziękowała Oni.
Po
tym zniknęli w charakterystyczny dla siebie sposób. Naruto w
powiewie wiatru, Namida wrastając w ziemię, Sasuke stając w
płomieniach, a Hinata zmieniając się w wodę.
-
Nie źle. - podsumował lekko zdziwiony, ale i
pełen podziwu Aki.
Chwilę
potem dołączył do swoich kolegów, od których został odciągnięty
już parę godzin temu.
Tymczasem
czwórka przyjaciół zmaterializowała się na jednym z budynków w wiosce. Panowała już ciemna noc. Jedynym źródłem światła był
duży księżyc i bajecznie mrugające gwiazdy.
-
Ale się późno zrobiło. - powiedział blondyn,
patrząc w niebo.
-
Tak. Lepiej wracajmy do domów i się połóżmy.
Nie jestem prorokiem, ale mogę się założyć, że jutro z samego
rana się nam trochę ludzi na głowę zwali. Chyba wiecie o kim
mówię. - dodał Sasuke z niepocieszoną miną na twarzy.
-
Masz rację. Widzieliście ich miny jak ten ANBU powiedział, że
Hokage chce się z nami widzieć osobiście? Na pewno są ciekawi po
co. Dobra, to ja lecę. - wtrąciła jeszcze Hinata.
Kiedy
już miała zeskoczyć z budynku zatrzymał ją pewien dobrze znany
jej głos.
-
Zaczekaj!
Był
to Sasuke. Kiedy zauważył, że dziewczyna przystanęła i spojrzała
na niego z zaciekawieniem, kontynuował:
-
Skoro już wszyscy wiedzą, że jesteśmy parą, za sprawą pewnej
wyjątkowo wkurzającej i nie potrafiącej trzymać języka za zębami
osobie, której najchętniej skręciłbym kark... – tu popatrzył
wymownie na swojego blondwłosego przyjaciela.
Ten
tylko zrobił głupkowatą minę dając, że nie wie o co chodzi. W
ten sposób wywołał głośny śmiech wśród towarzyszy.
Czarnowłosy nie przejął się za bardzo postawą kolegi i ponownie
skupił uwagę na swojej dziewczynie:
- ...to może byś się do mnie wprowadziła? Ładnie
proszę.
Hinata
widząc swojego chłopaka, robiącego tak zwane oczy ze „Shrek'a”
i
wypowiadającego słowo „proszę”, co nie zdarza się często nie
była w stanie odmówić. Zaśmiała się i odpowiedziała nie
zastanawiając się długo:
-
Ależ z przyjemnością się do ciebie przeniosę. Ale to dopiero
jutro. Teraz jestem zmęczona. Pa!
Granatowowłosa
pożegnała się krótko z przyjaciółmi, a Sasuke obdarzyła
przelotnym całusem. Chwilę potem zniknęła za zakrętem. Reszta
także szybko udała się do domów. Sasuke do posiadłości Uchiha,
a Namida i Naruto do willi Namikaze. Każdy marzył już tylko o
ciepłym i wygodnym łóżku.
~I oto pierwsza notka w nowym 2015 roku :)
Dzisiaj trochę dłuższa i jestem ciekawa Waszych opinii, więc czekam na komentarze ;)
A korzystając z okazji, chcę Wam złożyć (trochę spóźnione) życzenia noworoczne. Spokoju, wytrwałości, pomyślności i pogody ducha w całym 2015 roku.
Trzymajcie się ciepło Kochani :*
P.S. Trochę mi się linijki rozjechały ale nie mam już siły z tym walczyć. Wybaczcie :)
Cudna nocia :) od niedawna zaczęłam czytać twoje opowiadanie :) i jestem mile zaskoczona , spodziewałam się kolejnej nudnej historii a tutaj niespodzianka :) opowiadanie czyta się lekko i przyjemnie :)
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę z tego powodu i mam nadzieję, że nie zawiode Cię w przyszłości ;)
UsuńPozdrawiam
~Autorka
Dobrze napisany rozdział, podoba mi się że wcieliłaś ich w ANBU bo oni są za silni nawet jak na specjal jonina xD A zwłaszcza potwierdza to fakt iż nie pokazali wszystkiego z zakresu swoich umiejętności :P
OdpowiedzUsuńJuż teram mogę Ci powiedzieć, że to co pokazali to maluteńka cząstka tego co na prawdę potrafią :) Mam kilka asów w rękawie i raczej nie powinnam Cię rozczarować późniejszymi walkami :D
UsuńPozdrawiam
~Autorka
Czwóreczka w Anbu! Yuuupieee! Oj Naru i reszta będą mieli nalot. Muhahahahah! Z czego się jeszcze wygada Naru? Notka jest zarypista! Weny na Nowy i zdania matury!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Domi
Bardzo podoba mi się ogólny pomysł na opowiadanie. No i super piszesz notki, aż miło sie czyta. Mam nadzieję, że NIE zakończysz szybko tego bloga. :)
OdpowiedzUsuńWitam,
OdpowiedzUsuńtak jak podejrzewałam, że nasza czwórka zostanie specjalna jednostką anbu, hahha Naruto dowódcą został przegłosowany..
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Witam,
OdpowiedzUsuńo tak cudownie, nasza droga czwórka zostanie specjalną jednostką ANBU, no i nasz kochany Naruto został jej dowódcą, całkowicie przegłosowany...
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Aga
Witam,
OdpowiedzUsuńcudownie, cudownie, cudownie, nasza droga czwórka została mianowana na specjalną jednostką ANBU, a kto ma być dowódcą? Oczywiście, że Naruto, całkowicie przegłosowany...
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Iza