~ Dedyk dla Domi, za 100 komentarz :D
Mrok.
Nieprzenikniona ciemność była wszędzie. Już od dłuższego czasu
próbował się przez nią przebić. Wrócić. Niestety nic nie
przynosiło zamierzonego celu. Nie wiedział nawet ile czasu
znajdował się w tym stanie. Z pewnością trwało to naprawdę
długo. Jednak nie poddawał się i dalej walczył. Nagle dojrzał
pewien szczegół. Był on tak drobny, że gdyby
nie mordercze treningi z naturą pewnie by tego nie dostrzegł.
Mianowicie, otaczający go mrok nie
był już taki nieprzenikliwy, ale stał się minimalnie jaśniejszy.
Nie zastanawiając się długo zaczął z nim walkę. Skupił swój
umysł wręcz do bólu. Nie przeszkadzało mu to jednak, ponieważ
widoczne już teraz gołym okiem zmiany wynagradzały wszystko.
Otoczenie stawało się coraz jaśniejsze. W pewnym momencie usłyszał
ciche głosy, dochodzące jakby z oddali. 'Pobudka,
Sary!', 'Widzicie? Poruszył się!', 'Nareszcie!' Podbudowany
efektem, jeżeli w ogóle to możliwe, skupił się jeszcze bardziej.
W końcu, po parunastu minutach, które dla niego ciągnęły się
niczym godziny otworzył oczy, a ostre światło natychmiast w niego
uderzyło.
-
No, nareszcie wróciłeś
do żywych. Już myślałem, że się nie doczekamy.
Od
razu poznał ten głos. To
Sasuke stał nad nim, a tuż obok były Namida i Hinata. Cała trójka
przyglądała się mu z zaciekawieniem.
-
Gdzie ja jestem? Co się stało? - zapytał słabo.
Prawie
nie poznał swojego własnego głosu. Przypominał on bardziej
charczenie niż mowę.
-
Wody. - dodał.
Kiedy
tylko blondynowi udało się ugasić pragnienie, Namida postanowiła
przybliżyć chłopakowi sytuację.
-
Jesteś w szpitalu, jak my wszyscy zresztą. Po zakończeniu drugiego
etapu treningu każdy z nas stracił przytomność z wycieńczenia.
Ty jesteś ostatnim, który się wybudził.
-
Ile spałem?
-
Stuknął miesiąc. Za tydzień święta. - tym razem odpowiedzi
udzielił Sasuke.
Dopiero
teraz Naruto zobaczył przez okno, że okolica pokryta jest cienką
warstwą białego puchu. Może i zimy w Konoha nie są srogie, ale
nawet tu czasem spada śnieg.
-
A wy? - zapytał.
-
My pobudziliśmy się w okresie ostatniego tygodnia.
-
Rozumiem.
Miał
coś jeszcze dodać, ale nie zdążył. Drzwi sali, w której się
znajdowali otworzyły się z rozmachem, a do pomieszczenia wkroczyło
pięć osób.
-
No nareszcie, Młody! Już się zaczynałem martwić. - powiedział
na powitanie Kazuma.
Na
jego ustach,
podobnie jak u reszty przybyłych gościł szeroki uśmiech.
-
Też miło Was widzieć. - odparł Naruto – Witaj Hokage-sama.
-
W końcu wśród żywych, Naruto. - zaśmiała się wesoło
blondynka, ale szybko spoważniała i zaczęła – Skoro wszyscy się
już obudzili powiem o tym co ustaliliśmy wraz z Waszymi
nauczycielami. Z
racji tego, że za tydzień mamy święta odpuścimy na razie trening
i pozwolimy Wam spędzić czas z przyjaciółmi. Już od dłuższego
czasu się o Was pytają, co zaczyna się robić irytujące. Ale nie
ma tak dobrze. Zaraz po świętach wracacie do ciężkiej pracy.
Tomiko, możesz kontynuować, bo lepiej się w tym wszystkim
orientujesz.
-
Hai. Jak już Hokage-sama zdążyła wspomnieć, zaraz po świętach
rozpoczniemy trzeci etap Waszego treningu. Na szczęście najgorsze
macie już za sobą i teraz efekty będą bardziej widoczne.
-
Całe szczęście. Bywały momenty, że miałem serdecznie dość
tego wszystkiego. Ja się męczę a postępów żadnych. - odetchnął
z ulgą Naruto.
-
Spokojnie, Młody, w końcu sobie powalczysz. - dodał Kazuma, czym
wywołał zainteresowanie wśród najmłodszych.
-
A właśnie, na czym będzie polegał ten etap treningu? - Namida
zadała nurtujące wszystkich pytanie.
-
Ujmując najprościej jak to możliwe, nauczymy Was wykorzystywać
otaczającą Was naturę w walce. - wyjaśniła zwięźle Maki.
-
Hm... Więc po to było to całe jednanie się z przyrodą. -
wydedukowała Hinata.
-
Dokładnie.
-
W najbliższym czasie będziecie starać się połączyć siłę
natury z umiejętnościami ninja. Jak zaczynaliśmy trening
pokazaliśmy Wam po jednej technice. Niesamowite jest w tym stylu
walki to, że nie ma określonych symboli czy technik do nauczenia
się. Każdy wojownik znajduje z naturą własny, odrębny język, a
ona pomaga mu w odkryciu własnej mocy. Głównie dlatego jest to tak
rzadko spotykane. Niewielu jest w stanie sprostać wymaganiom
postawionym przez przyrodę. Ludzie najczęściej mają zbyt słaby
umysł i siłę woli, bo o dzięki nim kontrolujemy
to wszystko. Wam się udało. - tłumaczył entuzjastycznie Kazuma,
żywo gestykulując rękoma.
-
Niesamowite.
Oczy
Naruto aż się zaświeciły. Każdy był pod ogromnym wrażeniem. Po
minach Akuma było doskonale widać, że najchętniej od razu
wyskoczyliby z łóżek i wzięliby za trening.
-
Ale spokojnie, to dopiero po w nowym roku. - skutecznie ugasił ich
zapał Taisuke.
Czwórka
przyjaciół kiwnęła niechętnie głowami i czekała na dalsze
słowa nauczycieli. Zamiast tego głos zabrała milcząca do tej pory
Hokage.
-
Skoro wszystko już sobie wyjaśniliście to pozwólcie, że ich
przebadam. Jeżeli będzie wszystko dobrze jeszcze dziś zostaną
wypisani ze szpitala.
-
Oczywiście, Tsunade-sama. Już sobie idziemy. Do zobaczenia,
dzieciaki. - pożegnała się krótko Tomiko.
Chwilę
potem pacjenci zostali przebadani i wypuszczeni do domów. Byli
szczęśliwi, że w końcu mają chwilę dla siebie. Jednak ich
wolność nie trwała zbyt długo. Kiedy tylko przekroczyli próg
szpitala zostali „napadnięci” przez swoich przyjaciół. Jak
wiadomo, w Konoha plotki rozchodzą się bardzo szybko, więc wieść
o ich powrocie do zdrowia zdążyła już obiec każdego. Akuma nawet
ucieszyli
się z takiego obrotu spraw. Ostatnio
w ogóle nie
mieli czasu na choćby krótką rozmowę, a mała impreza dobrze im
zrobi. Mając w pamięci ostatnie przyjęcie w domu Naruto nie
działali z takim rozmachem, ale na pewno paru sąsiadów się na
nich poskarży. Dobrze, że mieli chody u Hokage, więc tym razem
wszystkim się upiekło, a następnego dnia mięli tylko sporego
kaca.
-
O Boże! Ale mnie głowa boli.
-
Wody!
Imprezowicze
powoli się budzili. W całym salonie posiadłości Namikaze, która
powoli staje się tradycyjnym
miejscem tak zwanych spotkań towarzyskich, słychać było zduszone
jęki i narzekania. W pewnym momencie frontowe drzwi otworzyły się,a
do pomieszczenia wszedł Naruto, wraz z podążającym za nim Sasuke.
Obaj młodzi mężczyźni trzymali w dłoniach pełne siatki zakupów.
-
Komu wody i tabletki na kaca? - zapytał wesoło blondyn, podnosząc
reklamówki.
-
Naruto, kocham Cię! - wykrzyknął
Kiba i rzucił się w jego stronę.
-
Hola, hola! - zawołał, chowając się za Sasuke – Po pierwsze,
mam dziewczynę. A po drugie, nie gustuję w chłopakach, wybacz.
-
Oj no zamknij się, głąbie. Wiesz o co mi chodzi. A teraz daj w
końcu te tabletki, bo mi zaraz mózg w kawałki pójdzie.
Naruto
jeszcze tylko zaśmiał się cicho i wraz z czarnowłosym rozdał
zawartość siatek. Gdy tylko skończyli, z kuchni wyszły Hinata i
Namida. Obie trzymały w rękach ogromne talerze wypełnione pyszne
wyglądającymi kanapkami. Tuż za nimi podążały dwa klony,
niosące gorącą kawę i herbatę. Przywitane zostały licznymi
okrzykami i podziękowaniami.
Kiedy
wszyscy się już najedli i z zadowolonymi minami powoli sączyli
swoje napoje, odezwał się Kiba (no bo któż by inny):
-
Wiesz co, Sasuke. Noże pożyczałbyś mi od czasu do czasu Hinatę.
Taka kobieta to prawdziwy skarb.
-
Cyba śnisz! - oburzył się czarnowłosy.
-
No ale, tak tylko czasami. - wciąż się upierał.
-
Nie! - zakończył dyskusję Uchiha, przyciągając do siebie
dziewczynę dla pokreślenia swoich słów.
Ta
krótka wymiana zdań spowodowała głośny śmiech wszystkich gości.
Sasuke, początkowo udając obrażonego, już po jakiejś minucie
śmiał się ze wszystkimi. Kiedy udało
się już opanować ogólna wesołość, Kiba znów podjął temat:
-
To może...
Nie
dane mu było jednak skończyć, bo przerwał mu Naruto:
-
Ani mi się śni.
-
He? - zapytał brunet, z dziwnym wyrazem twarzy.
-
Nie, nie pożyczę Ci Namidy. O to chciałeś zapytać, zgadza się?
- wyjaśnił, patrząc na przyjaciela jak na idiotę, którym w
pewnym sensie niestety był.
-
Jesteście samolubni. - naburmuszył się.
-
Stary, weź sobie po prostu znajdź dziewczynę, to nie będziesz
musiał prosić o pożyczenie. - stwierdził trafnie Neji, kręcąc
głową z dezaprobatą.
-
He, he. Tylko, że on już sobie znalazł, a raczej upatrzył, bo boi
się zagadać. - zaśmiał się chytrze Shikamaru siedzący na
podłodze.
-
Co?! - zawołał lekko przerażony Kiba.
-
No przecież ślepy nie jestem i widzę, jak wodzisz wzrokiem za
Hanabi. Kiedy tylko znajduje się w pobliżu nie możesz oderwać od
niej wzroku. - wyznał uśmiechając się przebiegle.
-
To prawda. - przytaknął krótko Shino.
Kiba
natychmiast spłonął szkarłatny rumieńcem, a niespełna sekundę
później wzdrygnął się, bo poczuł, jak dwie pary Byakugana
przeszywają na wskroś jego ciało.
-
Spróbuj jej tylko zrobić krzywdę, a własnoręcznie obiję Ci
twarz tak, że Cię nawet Akamaru nie pozna. - wysyczał przez
zaciśnięte zęby Neji.
-
Chyba jeszcze nie miałeś okazji na własnej skórze poznać potęgę
Hikari i uwierz mi, nie chcesz. - dodała Hinata ostrym i władczym
tonem.
Po
tych słowach nie tylko Kiba się przeraził, ale i reszta obecnych w
pokoju bała się cokolwiek powiedzieć. No dobra, był pewien
wyjątek, a dokładnie to trzy. Naruto, Sasuke i Namida nie potrafili
już dłużej wytrzymać i po całej posiadłości Namikaze rozniosły
się głośne śmiechy.
-
Wybaczcie... Ha ha ha... Ale Wasze miny... Ha ha ha... są po prostu
genialne... Ha ha ha. - próbował się wysłowić Naruto, ale śmiech
mu to skutecznie uniemożliwiał.
-
Ej no! Zniszczyliście mi nastrój grozy! - Hinata próbowała
przybrać obrażony ton głosu, ale sama również zaczęła cicho
chichotać.
Wtedy
właśnie, jak za sprawą czarodziejskiej różdżki, napięcie
panujące w salonie
opadło, a reszta z Dwunastki Konohy wypuściła z płuc powietrze,
które bezwiednie wstrzymywała.
-
Ale tak serio, Kiba. - wtrąciła jeszcze granatowowłosa – Ja nie
mam nic przeciwka, ale jeżeli ją zranisz to nie tylko ze mną
będziesz miał do czynienia.
-
Rozumiem. I... dziękuję. - odparł pokornie – Jeśli tylko zgodzi
się ze mną być, troskliwi się nią zaopiekuję.
-
Tak jest! I to się nazywa siła młodości! - wykrzyknął Lee,
błyszcząc swoimi białymi zębami.
To
już całkowicie rozładowało napięcie i wszyscy na nowo zaczęli
wesoło gawędzić.
Dopiero
koło południa goście zaczęli się rozchodzić do domów, wracając
do codziennych obowiązków. Akuma mięli rację, impreza i spotkanie
z przyjaciółmi dobrze im zrobiło. W doskonałych nastrojach
rozsiedli się na kanapie w salonie, dyskutując na różne, mniej
ważne tematy.
~ Witam ponownie :)
Dzisiaj taki luźny i przyjemny rozdzialik. Mam nadzieję, że się spodoba :D
Nie będę dzisiaj zanudzać. Komentujcie i do następnej :*
Ekstra nocia, zresztą tak jak wszystkie z niecierpliwością czekam na następny piątek
OdpowiedzUsuń:-) :-) :-) :-) :-) :-)
Ten fragment z Kibą super :D
OdpowiedzUsuńŻyczymy dużo weny żeby następny rozdział był równie ciekawy.
Witam,
OdpowiedzUsuńświetny, jak tylko usłyszeli o treningu to od razu chcieli iść... Sasuke taki zaborczy, oj podobał mi się i to bardzo, a jak wyszło na jaw, że Kiba wodzi wzrokiem za Hanabi to zaraz miał na sobie spojrzenie Hinaty i Nejiego... oj niech się boi...
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Nudny ten blog jak flaki z olejem. Tutaj się w sumie nic nie dzieje xD no ale czytam dalej w nadziei, że może coś się jeszcze wymłodzi :v
OdpowiedzUsuńHejeczka,
OdpowiedzUsuńświetny rozdział, och jak tylko usłyszeli o treningu to od razu chcieli iść... och Sasuke taki zaborczy, podobał mi się taki i to bardzo, a jak wyszło na jaw, że Kiba wodzi wzrokiem za Hanabi to zaraz miał na sobie spojrzenie Hinaty i Nejiego... oj niech się boi, niech się boi...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Iza
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńświetnie, rzucić im tylko hasło trening to o razu idą... Sasuke taki zaborczy bardzo mi się podobał, jak wyszło na jaw, że Kiba wodzi wzrokiem za Hanabi to zaraz miał na sobie spojrzenie Hinaty i Nejiego...
weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Aga