piątek, 6 lutego 2015

Rozdział 13. Trening czas zacząć

 W biurze Hokage, gdzie aktualnie znajdowała się dosyć ciekawa grupa ludzi panowała idealna cisza, wywołana wypowiedzią Tomiko.
 - Mroczne czasy? Co chcesz przez to powiedzieć? - Tsunade zadała nurtujące ją pytanie.
Akuma natomiast domyślali się o co chodzi ich nauczycielce. Mieli jednak ogromną nadzieję, że się tym razem mylą. Niestety słowa, które potem wypłynęły z ust kobiety bardzo ich rozczarowały.
 - Mówię o tym, że już niedługo rozpęta się jedna z największych i najstraszniejszych bitew w historii całego świata shinobi.
 - Więc jednak to się stanie. - powiedział smutnym, a jednocześnie lekko zawiedzionym głosem Sasuke.
 - Niestety tak. - potwierdziła równie niepocieszona Maki.
 - Ale o czym wy mówcie? - zapytała zdezorientowana przywódczyni wioski.
 - Myślę, że najlepiej będzie, jeżeli opowiemy Ci, Tsunade-sama pewną legendę. Wtedy powinnaś wszystko zrozumieć. Zapewne, jak każdy shinobi znasz opowieść o nas, czyli legendę o Densetsu Samurai. Mówi ona o naszej potędze, walce ze złem oraz o naszym tajemniczym zniknięciu zaraz po zwyciężeniu wojny w obronie świata. Legenda ta nie jest jednak pełna. W pewnym momencie zmieniła się ona w coś na kształt przepowiedni. Maki, mogłabyś?
Morskowłosa kiwnęła głową i zaczęła opowieść, głosem niezwykle delikatnym i melancholijnym:
 - ”Czwórka Samurajów, znanych jako legendarni bohaterowie świata - Densetsu zaszyła się w jaskiniach zapomnianej Shumisen, ukrywając swoją moc przed ludźmi. Skazani przez los na nieśmiertelność mieli spędzić wieczność w odosobnieniu od świata, za który walczyli i który tak bardzo kochali. Jednak, po kilkuset latach w ich nudnym i monotonnym życiu pojawi się coś, a raczej ktoś, kto zmieni bieg wydarzeń. Pod swoje skrzydła przyjmą czwórkę młodych, zagubionych, a jednocześnie niezwykłych shinobi. Będą oni kontynuatorami zadania ochrony świata przed złem. W ich kryjówce pojawią się dwie dziewczyny i dwoje chłopaków. Posiadać oni będą niespotykaną dotąd potęgę. Dwójka z nich w swoich duszach gościć będzie wysłanników nieba, którzy na Ziemi otrzymali miano demonów. Jednym z nich będzie Kyūbi no Kitsune, dziewięcioogoniasty lisi demon, o wdzięcznym imieniu Kurama. Drugim zaś wysłannikiem, a właściwie wysłanniczką zostanie opiekunka potężnego i dostojnego klanu Hyūga, Sokolica szczycąca się imieniem Hikari. Pozostałe dzieciaki także będą obdarzone wielką potęgą. Po ośmiu latach nauki, pod okiem swoich mistrzów - Densetsu Samurai, wrócą do swojej wioski jako zupełnie inni ludzie. Zyskają szacunek i podziw, którego zawsze było im brak. Spokój niestety nie będzie trwać długo. Gdy pojawia się Dobro, z cienia wchodzi również Zło. Wysłannik piekieł, znany jako Akumuyami (jap. Koszmar Ciemności) w imieniu swego pana będzie próbował zawładnąć światem. Zburzy równowagę, która trwała wiele, długich lat. Uczniowie Legendarnych zmuszeni będą stawić czoła ciemności i nienawiści, która trawić będzie wszystko, co napotka na swej drodze. Czy historia zatoczy koło? A może będziemy świadkami innego zakończenia? Kto wie? Teraz wszystko zależeć będzie od czwórki nowych samurajów, zwanych Akuma.”
Maki zakończyła swoją opowieść i zamilkła. Hokage cały czas starała się zrozumieć to, co właśnie usłyszała. Jednak zanim zdążyła jakkolwiek skomentować przepowiednię głos zabrał Kazuma:
 - Dlatego właśnie chcemy się zwrócić do Ciebie, Hokage-sama, o pozwolenie na kontynuację ich treningu. Nie wiemy jak bardzo w siłę urósł Akumuyami i czego się po nim spodziewać. Musimy być gotowi na wszystko.
 - Oczywiście, nie ma problemu. Zwolnię tą czwórkę ze wszystkich obowiązków. Możecie zaczynać choćby od zaraz.
 - A co z dzieciakami z Akademii? - wtrąciła nagle Hinata.
Tsunade zastanowiła się chwilę i postanowiła:
 - Znajdę zastępstwo. Uczniowie będą zawiedzeni. Ich rodzice mówili, że bardzo polubili lekcje z Wami.
Słowa Czcigodnej wywołały uśmiechy na twarzach Akuma.
 - My także ich polubiliśmy. - dodał Namikaze.
 - A właśnie, Naruto! - wykrzyknął nagle Kazuma, z triumfalnym uśmiechem na twarzy i wesołymi ognikami w oczach – Ty masz niedługo urodziny! Jakaś ostra impreza się szykuje?
 - Eee... - rzucili przelotne spojrzenia swojej przełożonej.
 - Raczej żadnej imprezy nie będzie. - powiedziała z lekkim grymasem na twarzy Namida.
 - A to czemu? - mocno zdziwiła się Tomiko.
O ile dobrze pamiętała, ta czwórka zawsze znajdowała pretekst, żeby wyluzować i się zabawić. Nie raz wynikały z tego dosyć zabawne sytuacje.
 - No cóż, tak się składa, że po ostatnich urodzinach Namidy zostaliśmy uziemieni w wiosce i wrobieni w bycie nauczycielami w Akademii. - wyznała niezadowolona Hinata.
Zapanowała krótka cisza, po czym niespodziewanie, czwórka tymczasowych mieszkańców Konohy wybuchnęła głośnym śmiechem.
 - Ha ha ha! - śmiał się Kazuma – To widzę, musiało być ostro!
 - No bardzo to śmieszne. Ale się ubawiłem. - powiedział sarkastycznie obrażony Sasuke.
Dopiero po dłuższej chwili w końcu udało im się opanować.
 - Nie będziemy już przeszkadzać, Hokage-sama. Zrobiło się późno Jeszcze raz dziękujemy za tak ciepłe przywitanie w wiosce. - Maki zwróciła się do Tsunade.
 - Nie ma za co. - odpowiedziała uprzejmie.
Zaraz potem wszyscy wstali, ukłonili się lekko i opuścili gabinet.
 Na zewnątrz panowała już noc. Ulice Konohy były opustoszałe, tak niepodobne do tętniących życiem w ciągu dnia. Ósemka shinobi skierowała swoje kroki w stronę dzielnicy Uchiha. Tam Sasuke pokazał im dwa niewielkie domy, w których mieli zamieszkać. Były one bardzo przytulne i ładnie wykończone. Dominowały jasne, stonowanie kolory: kremy, berze, brązy. Od razu było widać, że Hinata miała spory wkład w ich wykończenie. Densetsu wysłali swoich uczniów do domów, aby dobrze się wyspali. Sami zamierzali zrobić to samo. Nie mogli tracić cennego czasu, więc postanowili, że od jutra wezmą się za intensywny trening.
 Następnego dnia, już o świcie czwórka młodych samurajów stała na polu treningowym nr 7. Czekali oni na swoich nauczycieli i zastanawiali się co takiego dla nich wymyślili. Po około 10 minutach w końcu pojawili się Densetsu. Bez zbędnego przedłużania, głos zabrał Kazuma:
 - Siema, dzieciaki! Cieszę się, że zdecydowaliście się na trening z nami... bla, bla, bla... Pomińmy tą, nikomu do szczęścia nie potrzebną gadkę. Do rzeczy! - zaczął z szerokim uśmiechem.
Wszyscy zebrani popatrzyli na niego jak na idiotę. Ale mimo to, wspomniane „dzieciaki” musiały przyznać, że bardzo im tego brakowało.
 - Oj no zamknij się, baka! Skoro nie jest nikomu potrzebna, to po co ją w ogóle zaczynałeś? - Tomiko od razu sprowadziła przyjaciela na ziemię i nie czekając na odzew z jego strony, zaczęła mówić – Trening, który Was czeka będzie znacznie różnił się od poprzedniego. Przez 8 lat uczyliśmy Was, jak do perfekcji zapanować nad naturami żywiołów, ale był to jeden z czterech poziomów. Teraz postaramy się wprowadzić Was na drugi. Z naszą pomocą nauczycie się łączyć ducha naturą.
 - Duchowe połączenie z naturą? Ale jak? Czy to w ogóle możliwe? - zapytała, mocno zdziwiona Namida.
 - Hm... Ciężko to ująć słowami, ale głównie chodzi o to, że dzięki skupieniu zjednoczycie się z przyrodą. Będziecie widzieć, słyszeć i czuć to co ona. - wyjaśnił Taisuke.
 - No powiedzmy, że rozumiemy. A co zresztą poziomów? - zastanawiał się Sasuke.
 - O tym porozmawiamy później, kiedy uda Wam się opanować tą część treningu.
 - Hai. - przytaknęli zgodnie.
 - Dobrze. Myślę, że większość sobie wyjaśniliśmy. Teraz się rozdzielimy i każdy z Was rozpocznie indywidualny trening. - powiedziała Maki – Sasuke, Ty i Taisuke zostaniecie tutaj, Naruto i Kazuma udadzą się do lasu, Namida i Tomiko będą trenować na opuszczonym polu treningowym nr 10., zaś ja wraz z Hinatą będziemy przy wodospadzie kawałek stąd. Myślę, że te miejsca będą najlepsze.
Zebrani przytaknęli kobiecie i każdy skierował swoje kroki w wyznaczonym kierunku. Na polu treningowym nr 7. pozostali tylko Sasuke i Taisuke.
 - Na początek usiądźmy. Wyjaśnię Ci, na czym polegać będą nasze lekcje. - zaproponował starszy z nich.
Gdy wygodnie rozsiedli się pod palami, stojącymi na środku polanki Taisuke znów zabrał głos:
 - Twoją wrodzoną naturą czakry jest ogień. Jest on bardzo potężnym, a jednocześnie niebezpiecznym żywiołem. Teraz postaram się nauczyć Cię znajdować ogień wewnątrz siebie. Gdy Ci się to uda, będziesz w stanie panować nad jego temperaturą oraz oplatać zarówno siebie jak i innych ognistą powłoką, jednocześnie nie narażając na poparzenia.
 - Oplatać powłoką? - zaciekawił się chłopak.
 - Dokładnie. Będzie to wyglądało podobnie jak przy teleportacji, lecz stanie się trwała. Kiedy ukończymy ten etap treningu będziesz mógł wykorzystywać swój wewnętrzny płomień w walce, w postaci, na przykład kul ognia, wystrzelanych z dłoni, czy płonących biczy. Może zamiast tłumaczyć, pokarzę o co mi chodzi.
Po tych słowach mężczyzna wstał z miękkiej trawy i odwrócił się w stronę jednego z najbliżej stojących drzew. Przymknął oczy, skupiając się na obecnym w nim ogniu. Nagle znów je otworzył, a wokół jego dłoni zaczął krążyć szkarłatny płomień, zmieniając się w długi, płonący bicz, wijący się po ziemi. Mimo, że miał on kontakt z trawą, nie palił jej. „Chyba to miał na myśli, mówiąc o panowaniu nad temperaturą ognia.” - pomyślał karooki. Chłopak nie odrywał wzroku od swojego nauczyciela. Znał go wystarczająco dobrze, żeby wiedzieć, że zaraz może zrobić coś, czego najmniej by się spodziewał. Jak się potem okazało, jego przypuszczenia były całkowicie słuszne. Taisuke, w pewnym momencie zamachnął się stworzonym przez siebie biczem i wycelował w drzewo. Technika szybko i gładko mknęła przez powietrze, a gdy dotarła do potężnej rośliny, bez najmniejszego problemu przecięła ją na pół. Zaskakujące było to, że drzewo się nie spaliło, ale szybko zwaliło się na ziemię. Jedyną oznaką tego, że roślina została powalona przez ognistą technikę było osmolone miejsce cięcia.
 - Super! - podsumował mało inteligentnie Sasuke i równie głupkowato wyglądał.
Siedział w tym samym miejscu co przedtem, lecz z tą różnicą, że jego oczy wyglądały jak pięć złotych, a usta były szeroko otwarte w niemym szoku. Przedstawiał przekomiczny widok, tak niepodobny do tego wiecznie poważnego chłopaka. Taisuke, gdy tylko go zobaczył, o mało nie padł ze śmiechu na ziemię. Reakcja nauczyciela szybko obudziła Sasuke z letargu, a szok został zastąpiony obrażoną miną. Taka postawa czarnowłosego wywołała kolejny napad wesołości u Taisuke. Kiedy mężczyzna w końcu się uspokoił, a chwilę to trwało, zwrócił się do Sasuke:
 - Spokojnie, już niedługo też będziesz tak potrafił. No dobra, przejdźmy do treningu.
Długowłosy usiadł na wcześniej zajmowanym miejscu i spojrzał n ucznia, a jednocześnie przyjaciela.
 - No to co mam robić? - zapytał młodszy.
 - Ujmę to jednym słowem – medytacja.
 - Medytacja? - zdziwił się.
 - Dokładnie tak. - uśmiechnął się Taisuke, ale widząc nieprzekonaną minę Uchihy, wyjaśnił – Aby móc używać wewnętrznego ognia musisz najpierw go w sobie odnaleźć. Niestety w tym Ci nie pomogę, bo u każdego jest on ukryty w innym miejscu. U jednych jest to serce, u drugich mózg, a u jeszcze innych dusza. Więc teraz, rozluźnij się, oczyść umysł ze zbędnych myśli i zajrzyj w głąb siebie, w poszukiwaniu ognia. Twojej potęgi. Twojego sensu życia. Tylko tyle mogę Ci na razie pomóc. Teraz pozostaje mi tylko życzyć Ci powodzenia. - po tych słowach uśmiechną się przyjaźnie.
Sasuke jedynie skinął głową, oparł się plecami o pal, zamknął oczy i zaczął szukać w sobie ukrytej potęgi w postaci ognia.

~ Witam znów :)
Ech... myślałam, że z okazji ferii, które właśnie mam uda mi się dodać jakiegoś specjała, ale niestety moi nauczyciele są bezduszni :( Mam tyle roboty, że kolejne rozdziały przepisuje po nocach. Nawet odblokowanie się mojej kapryśnej weny na nic się nie przydało, bo nawet jeżeli mam 90% rozdziału ułożonego w głowie już od dłuższego czasu, to nie mam kiedy przełożyć tego na papier.
Na razie zapraszam do przejrzenia nowej zakładki "Legendy". 
Pozdrawiam :*

6 komentarzy:

  1. Super nocka i cholernie ciekawa. Te twoje legendy są świetne. Nie mogę się doczekać next'a.
    Ty chociaż masz wene, ja otwieram post by coś napisać i zaraz go zamykam. Od razu zaczyna mnie bolec głowa i tyle w temacie pisania :'(
    Życzę weny i do piątku :-)
    Mija Mirini.

    OdpowiedzUsuń
  2. Mina Sasuke była tak bardzo do niego nie podobna, że padłam ze śmiechu! A starsi samuraiowie też są śmieszni. Szczególnie Kazuma. Trochę przypomina mi Naruto z anime, tylko jest silniejszy. Gdzie Sasuke odnajdzie ogień? Czy Naruto będzie musiał znaleźć wiatr, Namida ziemię, a Hinata wodę? Zamiast "na " napisałaś "n". Notka jest świetna, ze śmiechem:).
    Domi.

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetna notka. Widok takiego Sasuke rzeczywiście musiałby być bardzo zabawny.
    Wielki pan Uchiha wyglądający jak domowe kocie które pierwszy raz wyszło na zewnątrz.
    Starsi samurajowie również są bardzo ciekawą grupą.
    Czekam na następny rozdział.
    Zapraszam również do siebie. http://prawda-zrodzona-z-mroku.blogspot.com/2015/02/rozdzia-11.html

    OdpowiedzUsuń
  4. Witam,
    wspaniale przedstawiłaś tą legendę, jestem ciekawa ich treningów...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  5. Hejka, hejka,
    och ta legenda wspaniale przedstawiona... bardzo ciekawią mnie ich przeszłe treningi... ;)
    weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń
  6. Hejka,
    fantastycznie, o tak legenda super przedstawiona, a te ich przyszłe treningi zapowiadają się... ciężko
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Iza

    OdpowiedzUsuń