Dni
mijały powoli i spokojnie. Każdy pogrążony był we własnych
obowiązkach. Czwórka shinobi chętnie korzystała z otrzymanego
czasu wolnego. Często można było spotkać ich w mieście, czy to w
parku, jednak wszędzie gdzie się pojawiali wywoływali
zainteresowanie. Nic w tym dziwnego, kiedy nagle pojawiać się
między ludźmi, a po kilku miesiącach znów spacerują sobie
ulicami
Konohy, jakby nigdy nic. W końcu nadszedł wyczekiwany przez
wszystkich mieszkańców czas świąt. Wioskę pokryła cieniutka
warstwa śnieżnego puchu, co w połączeniu z licznymi lampionami i
innymi ozdobami nadawała otoczeniu magiczny klimat. Na ulicach było
tłoczno i każdy śpieszył się, aby zakończyć przedświąteczne
obowiązki i jak najszybciej wrócić do bliskich. Do grona tych
ludzi zaliczali się również cztery, doskonale znane w wiosce
kobiety, a były nimi: Maki, Tomiko, Namida i Hinata. Szły, wesoło
rozmawiając, a w rękach niosły siatki pełne jedzenia.
-
Jak my dawno nie obchodziłyśmy świąt. - wyznała zamyślona Maki.
-
O tak. Tęskniłam za tymi przygotowaniami, gotowaniem przysmaków,
strojeniem choinki. - rozmarzyła się Namida
– Ale teraz święta wyglądają zupełnie inaczej niż za naszych
czasów.
-
To znaczy? - zaciekawiła się Namida.
Tomiko,
na te słowa uśmiechnęła się delikatnie i zatopiła we
wspomnieniach, rozpoczynając opowieść:
-
Pamiętam,
jak razem z siostrą własnoręcznie przygotowywałyśmy ozdoby na
choinkę, którą chwilę wcześniej ojciec, wraz z bratem przyniósł
z pobliskiego lasu. Pamiętam jej zapach, pomieszany z aromatem
domowej roboty pieczeni mojej mamy z upolowanej zwierzyny. Kiedyś
nie było tak jak teraz, że wszystko można kupić w sklepie. Na
szczęście mój tata był świetnym myśliwym, więc zawsze mięso
znajdowało się na stole. Mama zaś byłą doskonałą kucharką i
potrafiła stworzyć coś z niczego. Mimo ograniczonych produktów
stół w naszym domy był zawsze syto zastawiony. Ach... Tęsknię za
tymi czasami, kiedy wszystko było takie proste.
-
Ja też. - przytaknęła Maki, również otrząsając się ze
wspomnień.
Resztę
drogi przebyły rozmawiając już na mniej ważne tematy. Jednak,
kiedy przekroczyły próg posiadłości Namikaze zgodnie zamilkły,
nie mogąc uwierzyć w to co
zobaczyły. Otóż, przed wyjściem na zakupy nakazały chłopakom,
że pod ich nieobecność maja przystroić dom. Spodziewały się, że
ograniczą się oni do choinki i wiszących gdzieniegdzie lampek, ale
to co zastały, przerosło ich najśmielsze oczekiwania. Cały dom
lśnił od przeróżnych girland i mrugających wesoło światełek.
W salonie stała potężna, sięgająca sufitu choinka, której z
pewnością poświęcili wiele czasu. Pod nią dostrzec można było
ułożone starannie prezenty od chłopaków. Nad kominkiem wisiały
skarpety, a w całym pomieszczeniu zostały rozstawione zapalone
świeczki zapachowe. Wokół roznosiła się przyjemna woń
pomarańczy i goździków. Zapach świąt.
-
I jak się paniom podoba? Spełniliśmy oczekiwania? - zapytał
uśmiechnięty Kazuma, podchodząc do wciąż zszokowanych kobiet, by
odebrać od nich zakupy.
Dopiero
po dłuższej chwili dziewczyny zdołały się otrząsnąć.
-
No, muszę przyznać, że się postaraliście. - wyznała z uznaniem
Namida i weszła do salonu, bo do tej pory cały czas stały w progu.
-
Jestem z Ciebie dumna, Sasuke. - powiedziała Hinata i cmoknęła
swojego chłopaka w policzek.
-
Ja też dostanę buziaka? - Kazuma spojrzał proszącym wzrokiem na
swoje przyjaciółki.
-
Nie! - odpowiedziały zgodnie i wybuchnęły głośnym śmiechem,
widząc jego minę zatytułowaną „zabrano dziecku lizaka”.
Już
bez większego ociągania wszyscy znów zostali zaciągnięci do
roboty, tym razem do
pomocy w kuchni i
przygotowywaniu wigilijnego stołu.
Cały
wieczór minął w przyjemnym
nastroju, pełnym świątecznego ciepła i miłości. Po kolacji Maki
usiadła przy fortepianie i zaczęła grać oraz śpiewać. Jej
melodyjny głos roznosił się echem po całym domu. Nikt nie ważył
się odezwać choćby słowem, Każdy pogrążony był we własnych
myślach i snuł rozważania na temat zbliżającej się wielkimi
krokami przyszłości.
Kiedy
Maki skończyła grać już piąty utwór z kolei, Naruto postanowił
rozładować, nieco depresyjny nastrój.
-
Ej! My tu tak siedzimy, a prezenty leżą bezczynni i nie wiadomo na
co czekają.
Na
jego słowa Kazuma wręcz rzucił się pod choinkę z okrzykiem na
ustach:
-
Ja rozdaję!
Po
krótkiej sprzeczce, bo mężczyzna zamiast iść po kolei zaczął
wyszukiwać paczki z jego imieniem, wszystkie upominki trafiły do
swoich nowych właścicieli. Nie obył się bez śmiechu, gdy Tomiko
dostała od Kazumy czerwoną, seksowną, koronkową bieliznę. W
połączeniu z lubieżnym uśmiechem kolegi i jego tekstem, że musi
przymierzyć prezent skończyło się na tym, że sam, przy drobnej
pomocy reszty chłopaków został ubrany w skąpy komplet. Od
dziewczyn zaś otrzymała perfumę, która ostatnio bardzo jej się
spodobała. Maki „wzbogaciła się” o delikatną, zwiewną
sukienkę i pasujące do niej buty na lekkim obcasie. Hinata dostała
zdobiony grzebyk do podpinania włosów, a od Sasuke srebrny wisiorek
z białą lilią. On zaś otrzymał stary, posrebrzany sztylet,
posiadający swoją historię. Należał on do jednego z największych
władców, jeszcze z przed czasów wybuchu Pierwszej
Wielkiej
Wojny Shinobi. Był misternie wykonany, posiadał liczne zdobienia i
wgłębienia, układające się w symbole pieczęci, dzięki której
mimo upływu wielu wieków od jego wykonania nie stracił na swojej
zabójczej precyzyjności i wyglądzie. Taisuke dostał zwój
przywołania, który własnoręcznie przygotował Sasuke. Prezent na
nic by się jednak nie przydał, gdyby nie spryt Namidy, która
niepostrzeżenie umieściła w głównej zbrojowni wioski identyczną
pieczęć, co na zwoju. Dzięki temu mężczyzna mógł przyzywać
ogromne ilości broni, co na pewno przyda się w ostatecznej bitwie.
Kazuma, kiedy już zdołał wyplątać się z czerwonej bielizny
Tomiko także rozpakował swój pakunek. Znalazł tam skórzaną
kaburę na kunaie z pełnym wyposażeniem oraz kupony na darmowe
dango, które uwielbiał. Na bardzo podobny pomysł wpadł
zastanawiając się nad prezentem dla Naruto. Podarował mu talony na
ramen w Irichaku. Oprócz tego chłopak dostał jeszcze coś, co
zaskoczyło wszystkich zgromadzonych w domu. Ze sporego pudła wyjął
długi, biały płaszcz z pomarańczowymi płomieniami u dołu i
wyszytym napisem „Yondaime Hokage” na plecach – płaszcz jego
ojca. Po śmierci Minato ten charakterystyczny strój zniknął.
Wszyscy myśleli, że władca wioski został w nim pochowany, ale jak
widać mylili
się. Namida już jakiś czas temu zadeklarowała się, że
przygotuje prezent dla swojego chłopaka. Teraz już było wiadome
dlaczego. Pewnego dnia, gdy Naruto załatwiał coś na mieście
niebieskooka z nudów postanowiła bliżej przyjrzeć się
posiadłości Namikaze. Kiedy oglądała zbrojownię, przez przypadek
otworzyła ukryty schowek, w którym znalazła cenne ubranie. Wtedy
właśnie postanowiła, że odda je chłopakowi w odpowiedniej
chwili. Naruto
również postanowił przygotować ukochanej coś wyjątkowego. W
czasie jednej z licznych misji, które wykonał wpadł na ciekawy
zbiór ksiąg. Wśród nich znalazł opasły tom, opisujący całą
historię klanu Oni. Chciał on przekazać ją swojej dziewczynie,
ale najzwyczajniej w świecie o niej zapomniał. Dopiero niedawno, w
czasie porządków, ponownie się na nią natknął. Dodatkowo
dostałą jeszcze komplet białych i niebieskich bransoletek, których
według niej nigdy nie jest za wiele.
Reszta
wieczoru minęła bardzo przyjemnie, a czas wypełniał wspólny
śmiech i nie za inteligentne żarty Kazumy. Cała ósemka uwielbiała
spędzać ze sobą czas. Po tych wspólnych ośmiu latach stali się
sobie tak bliscy, jakby stanowili rodzinę.
Dni
mijały. Śnieg padał. Uczniowie Akademii cieszyli się z wolnych
dni, a shinobi z wyrozumiałości Hokage i urlopów jakie dostali.
Wszyscy mieszkańcy z niecierpliwością oczekiwali na noworoczny
festyn. W Konoha jest to najpiękniejsza, najbardziej kolorowa i
najhuczniejsza impreza w ciągu roku.
I
w końcu nadszedł ten dzień – Sylwester. Na ulicach wioski
Ukrytej w Liściach kłębiły się tłumy. Liczne stragany oblegane
były przez zarówno dorosłych, jak i dzieci. Ósemka naszych
bohaterów także postanowiła wziąć udział w zabawie. Jednakże,
już po paru godzinach uciekli swoim przyjaciołom należącym do
Dwunastki Konohy, alby udać się w bardziej ustronne miejsce.
Spacerkiem skierowali się w stronę Monumentu
Hokage.
Wspięli się na górę i rozsiedli na głowach byłych i obecnego
władcy Liścia. Zyskali w ten sposób trochę prywatności i
spokoju, którego nie da się dostać w centrum wioski. Z tego
miejsca roztaczał się cudowny widok na Konohę, która tego dnia
była niesamowicie rozświetlona, co wręcz zapierało dech w piersi.
Cała grupa dłuższą chwilę siedziała w kompletnym milczeniu,
pogrążając się we własnych myślach. Zastanawiali się nad
przeszłością, teraźniejszością i przyszłością. Rozmyślali,
jakie jeszcze niespodzianki może zgotować im los. W końcu,
przedłużającą się ciszę przerwał Naruto:
-
Czy Wy tez czujecie, że czas nam ucieka?
-
Tak, masz rację. Kiedy Wy trenujecie i rośniecie w siłę Zło nie
próżnuje, także powiększa swoją armię. - odpowiedział
zamyślony Taisuke.
-
Czasami tak myślę, że fajnie by było, gdybym była zwykłą
kunoichi. Chodziła na zwykłe misje, wykonywała nudne zadania,
prowadziła normalny trening ze swoją drużyną, często spotykała
się z przyjaciółmi i nie musiała się martwić nadchodzącą
bitwą o świat. - podzieliła się swoimi myślami Namida.
-
No... - zgodziła się Hinata – Ale, z drugiej strony, jakie nudne
byłoby nasze życie.
-
No i najgorsze, że nie poznalibyście nas! - zawołał jeszcze
Kazuma, czym oczywiście całkowicie zniszczył refleksyjny nastrój.
Nagle
niebo rozświetliło się niezliczoną ilością kolorowych
sztucznych ogni. Wyjątkowa chwila stała się jeszcze bardziej
niezwykła, gdy Sasuke zrobił coś, czego nikt kto go zna by nie
podejrzewał. Kiedy granatowowłosa piękność zachwycała się grą
barw na nocnym niebie, młody Uchiha wyciągnął z kieszeni czerwone
pudełeczko i zwracając na siebie uwagę dziewczyny, uklęknął
przed nią. Oczywiście przyciągnął wzrok nie tylko jej, ale i
reszty obecnych tam przyjaciół. Cała szóstka musiała dosłownie
zbierać szczęki z ziemi, a wykonanie choćby najmniejszego ruchu
było w tym momencie niemożliwe. Sasuke całkowicie nie przejęty
reakcją towarzyszy, utkwił wzrok w Hinacie i zapytał, lekko
niepewnym głosem:
-
Czy... uczynisz mi ten zaszczyt i... wyjdziesz za mnie? - wykrztusił
w końcu.
Białooka,
wciąż wmurowana w ziemię zdołała wydobyć z siebie tylko jedno,
ale jak niesamowicie wspaniałe i wyczekiwane przez chłopaka słowo:
-
Tak.
Szeroko
uśmiechnięty czarnowłosy wsunął na serdeczny palec dziewczyny
drobny, złoty pierścionek, wysadzany diamentami. Był on delikatny,
ale
jednocześnie posiadał w sobie coś niezwykłego, dokładnie jak
Hinata. Zaraz po tym porwał swoją narzeczoną w ramiona, z zamiarem
nie puszczenia jej już nigdy. Niestety nie dane było mu długo
wytrwać w postanowieniu. Sekundę później ich towarzysze
otrząsnęli się z szoku i natychmiast znaleźli się przy
narzeczonych gratulując im z całego serca. Nie obyło się bez
pytań, czy Hinata nie jest przypadkiem w ciąży, co szybko zostało
wyjaśnione prawym prostym Sasuke, skierowanym prosto w nos
Uzumakiego. Dziewczyny, oczywiście nie pytając się nikogo o zdanie
stwierdziły, że będą świetnymi druhnami. Po dłuższej chwili, w
końcu wszyscy się uspokoili, a głos zabrała Tomiko:
-
Myślę, że trzeba wracać do posiadłości Namikaze.
-
A to dlaczego? - zdziwił się właściciel wspomnianego domu.
-
Bo coś mi się obiło o uszy, że Tsunade stwierdziła, że skoro
nie dostała zaproszenia na imprezę, to sama się wprosi. -
wyjaśniła.
-
Ale ja nie robię żadnej imprezy... Chwila moment! - coś zaświtało
w głowie Naruto – Kiba!
-
Co „Kiba”?
- zdziwił się wypowiedzią kolego Sasuke.
-
Pożyczał ostatnio ode mnie klucze. Powiedział, że to bardzo
ważne, a jak pytałem co, to odpowiadał, że „dowiem
się w swoim czasie”.
Zabiję drania! - wkurzył się już poważnie blondyn.
-
Ej, spokojnie. W sumie to dobrze. - stwierdziła uśmiechnięta
Namida, a widząc pytający wzrok chłopaka, chłopaka – Przecież
trzeba uczcić zaręczyny.
Ta
wypowiedź trochę przekonała Naruto, ale chłopak dalej miał
ochotę rozwalić Kibie co najmniej nos. Ostatecznie wszyscy zgodnie
stwierdzili, że skoro nawet sama Hokage jest na imprezie, to mogą
trochę poszaleć. Jak postanowili, tak też zrobili. Kiedy znaleźli
się
już pod odpowiednim budynkiem impreza trwała w najlepsze. Byli tam
praktycznie wszyscy, począwszy od Dwunastki Konohy, poprzez
wszystkich ich starych senseiów, kończąc na samej Czcigodnej i jej
asystentce. Po szybkim unieruchomieniu i uspokojeniu Naruto, który
już pawie miał w swoich rękach brązowowosego sprawcę całego
zamieszania, ósemka przyjaciół dołączyła do bawiących się
znajomych. Także szybko rozniosła się wieść o zaręczynach
Hinaty i Sasuke. Po początkowym szoku, wywołanym nowymi wieściami,
każdy złożył parze życzenia i pogratulował. Niedługo po tym
wszyscy wrócili do wspólnego świętowania i witania Nowego Roku. A
impreza trwała i trwała, do białego rana.
~ Witam :)
Na początek kilka słów wyjaśnień. Doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że w Japonii jest inna wiara i nie obchodzą oni świąt tak jak u nas. Jednak katolickie święta mają w sobie pewną magię i są niepowtarzalne, dlatego też je wprowadziłam do mojego opowiadania. Tak więc, jeszcze raz: święta katolickie w Japonii to nie moje przeoczenie tylko celowy zabieg.
A poza tym, mam nadzieję, że się podobało i liczę na komentarze ;)
Do następnej :*
Uroczy rozdział ;)
OdpowiedzUsuńAle te zaręczyny mnie rozwaliły (co wcale nie znaczy że mi się nie podobało xD).
Jaki romantyczny akcent ^^ Ślicznie
OdpowiedzUsuńKocham wszystko co ma akcent Sasuhina ^^
OdpowiedzUsuńHahiiii! Słiiiitaśnie! Czekam niecierpliwie na next! Pozdrawiam, całuski i weny!
OdpowiedzUsuńKarou Onido
Witam,
OdpowiedzUsuńnaprawdę wspaniały rozdział, chłopaki postarali się w przyozdobieniu domu, no i Sasuke się oświadczył Hinacie... cudne....
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Hejka,
OdpowiedzUsuńwspaniały rozdział, ocho chłopaki postarali się bardzo w przyozdobieniu domu, cudownie Sasuke się oświadczył Hinacie...
weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Aga
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńrozdział wspaniały, chłopaki bardzo to się postarali w przyozdobieniu domu... bardzo cieszę się, że w końcu Sasuke oświadczył się Hinacie...
weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Iza