Menu bloga

piątek, 26 czerwca 2015

Rozdział 30. „Zabawę czas zacząć.”

 Jeden z demonów sprawnie zablokował pierwszy atak Taisuke i prędko odskoczył na bezpieczną odległość. Jego towarzysze postąpili w podobny sposób. Ich doskonały plan mocno się skomplikował, ale nie mogli stracić czujności. Postanowili sprawdzić na czym stoją. W tym właśnie celu głos zabrał Hiroyasu:

 - No proszę, proszę. Kogo my tu mamy? Przecież to wielcy Densetsu Samurai we własnej osobie!
  - Nie wiedziałam, że jesteśmy aż tak znani. - powiedziała czujnie Tomiko.
  - No a co Ty myślałaś? - zaśmiał się Kazuma - W końcu już raz skopaliśmy tyłek Akumuyami i planujemy powtórzyć ten wyczyn.
  - Coś mi się nie wydaje. - zakpiła Katsumi - Najpierw musicie nas pokonać.

I wtedy wszystko zaczęło się na nowo. Tumany kurzu, wybuchy, krew. Densetsu od razu postawili na twardy, otwarty atak. Oni nie musieli oszczędzać sił. W przeciwieństwie do Akuma nie dali się oni rozdzielić i toczyła się walka cztery na cztery. Łączone ataki Samurajów były niesamowicie potężne i widowiskowe. Nie było wątpliwości, że są oni TĄ niesamowitą czwórką z przeszłości. Jednak demony nie dawały za wygraną i twardo wyprowadzały własne ataki. Wiedzieli, że podobnie jak w walce z Akuma nie mogli stracić czujności, choćby na krótką chwilę. 

 Densetsu właśnie wyprowadzali kolejny kontratak. Maki posłała w kierunku przeciwników wodne wstęgi, które próbowały ich uchwycić. Zabawa ta chwilę trwała, bo demony były niesamowicie zwinne, ale przy drobnej pomocy pnączy Tomiko, technika kobiety dotarła do celu. Kiedy tylko to nastąpiło Taisuke posłał potężne wyładowanie elektryczne, które poraziło demony. Zapewne się zastanawiacie, jakim cudem długowłosy panował nad tym żywiołem? Otóż, to bardzo proste. Połączenie czakr Densetsu było już na tak wysokim poziomie, że ich moce przeplatały się ze sobą już całkowicie bezwiednie. Samurajowie już od lat stanowili jedność. Wracając do wydarzeń na polu bitwy... Porażone i zdezorientowane demony padły jak kłody na ziemię. Zdążyli już poznać umiejętności Samurajów i mocno ich zdziwił fakt, że i ten żywioł nie jest im obcy. Na ich szczęście zdążyli się ocknąć nim lodowaty powiew wiatru Kazumy zamroził zalegającą na nich wodę. Harukichi natychmiast odparła atak, rozgrzewając swoich towarzyszy przy pomocy smoczego ognia. To jeszcze zdecydowanie nie był czas na poddawanie się. Czas na drugą rundę. Mimo, że demony nie lubiły współpracować nie miały w tym momencie wyjścia. Hiroyasu wzleciał w powietrze i przy pomocy czarnego skrzydła wystrzelił w stronę przeciwników potężne wyładowanie, które wzmocnił wiatrem białego skrzydła. W tym samym czasie Katsumi i Harukichi połączyły siły i puściły przed siebie gorącą fale ognia, która mknęła z zawrotną prędkością w Densetsu. Samuraje instynktownie zaczęli się wycofywać, ale nie zauważyli, że Tsuginori zniknął z ich pola widzenia. Ten zaś zakradł się do nich od tyłu i posłał świetlistą błyskawicę, tym samym odcinając Densetsu drogę ucieczki. Atakowani nie mięli zbyt dużego pola do manewru. Musieli przyjąć atak na siebie. Kiedy wszystkie techniki dopadły celu wywołały tak potężny wybuch, że aż odrzucił on demony. Nie było możliwości, żeby cokolwiek przetrwało pod naporem takiej siły, a jednak. Kiedy kurz opadł, na środku pola wyłoniła się niewielka kamienna kopuła stworzona przez Tomiko, która dzięki wpleceniu przez resztę przyjaciół pozostałych żywiołów w jej ściany przetrwała natarcie. Densetsu teraz w głębi duszy dziękowali swoim uczniom, że testowali na  nich tak potężne techniki, bo dzięki temu udało im się dopracować odpowiednio silną obronę. Demony zaś stały sparaliżowane i nie mogły uwierzyć w to, co się właśnie stało. Otrząsnęły się one dopiero w momencie, gdy kamienna kopuła zaczęła się kruszyć. Chcieli wykorzystać nieprzygotowanie przeciwnika, ale i to im się nie udało. Kiedy technika Samurajów całkiem się rozpadła okazało się, że w środku jest... pusta. Demony, już po raz kolejny w przeciągu kilku chwil stali zdezorientowani. Densetsu okazali się być bardziej cwani niż przypuszczali. Samurajowie wykorzystując technikę Tomiko, przemieścili się pod ziemią, pojawiając się za plecami przeciwników. Nim ktokolwiek zdołał się zorientować silny cios posłał demony na środek pola. Jednak takie posunięcie nie wyrządziło dużej szkody atakowanym. Co prawda trochę zostali poobijani, ale o wiele bardziej byli zdenerwowani całą tą sytuacją. Nie zastanawiając się długo wysłannicy Pana Ciemności ruszyli z kontratakiem.

 Mijały sekundy, minuty, godziny, a zwycięzcy wciąż nie było widać. Obie strony dawały z siebie wszystko. Każdy był mocno zmęczony i poważnie ranny. Zarówno demony, jak i Samurajowie czuli, że zbliżają się do granicy swoich sił. Densetsu musieli szybko wymyślić jakiś plan. Nagle Kazuma zatrzymał się w pół kroku i krzyknął do Taisuke:

 - Kryj mnie! Mam plan!

Długowłosy jedynie kiwnął głową i wyskoczył przed przyjaciela. Kazuma zaś złożył dłonie w pieczęć ptaka i połączył swoje myśli z resztą towarzyszy. Technikę tą wymyślił dość niedawno, bazując na umiejętnościach Akuma. Jednak nie udało mu się jeszcze doprowadzić jej na taki poziom, by móc jednocześnie walczyć. Dlatego też było to niezwykle niebezpieczne w czasie bitwy. Ale wyjątkowe sytuacje wymagają niekonwencjonalnych rozwiązań. 

'Słuchajcie mnie! Chyba wiem jak pozbyć się demonów. Zauważyliście pewnie, że bezpośrednie ataki na nich nie działają, ale gdy połączyliśmy siły zdołaliśmy ich chwilowo rozbić. Dodatkowo są oni niezwykle szybcy i spostrzegawczy, dlatego musimy ograniczyć im pole widzenia. Jednak, jeżeli nam się to uda nie możemy zaatakować ich z dużego dystansu, bo w porę to wyczują i zdążą uciec. Musimy uderzyć bezpośrednio. I teraz się skupcie. Plan jest taki: Tomiko, musisz zrobić nam tu burzę piaskową. Taisuke, ogranicz im pole ucieczki ognistym kręgiem. Maki, przy pomocy wody i piasku nie pozwól im odlecieć. A ja, wspomagany przez wiatr przedrę się do wnętrza techniki i nim się zdążą zorientować potraktuję ich potężnym wyładowaniem elektrycznym, dodatkowo
rozsiane w powietrzu cząsteczki żywiołów zareagują z moim atakiem wywołując wybuch. Wtedy będziemy pewni, że demony nie zdołają uciec. Do dzieła!'


Kazuma szybko przerwał połączenie i zaczekał na przyjaciół. Po ostatnim ich ataku demony znajdowały się blisko siebie, w centralnej części pola walki. Postanowili to wykorzystać. Tomiko wyskoczyła przed szereg i wyciągnęła przed siebie ręce. Natychmiast rozszalała się potężna burza piaskowa, której nie powstydziłaby się nawet Demoniczna Pustynia. Równie szybko zadziałał Taisuke. Kiedy tylko uniósł dłoń dało się dostrzec jasną poświatę szkarłatnego ognia. Maki zaś delikatnie przyłożyła dłonie do ziemi i skupiając się wyczuła położenie wroga. Chwilę później nogi demonów były unieruchomione sporą ilością gliny. Kazuma już przygotowywał się do wypełnienia swojego zadania, kiedy niespodziewanie zatrzymała go Tomiko. Jej technika była na tyle stabilna, że spokojnie mogła sobie pozwolić na chwilę dekoncentracji, co postanowiła wykorzystać.


 - Kazuma, zaczekaj!

Czarnowłosy poczuł ucisk na łokciu i natychmiast się odwrócił. Już miał się odezwać, ale kiedy zobaczył oczy przyjaciółki zapomniał o co miał się zapytać. Ciemne oczy Tomiko były niebezpiecznie wilgotne, a twarz wyrażała troskę i taż rzadko spotykany u niej strach. Stali przez chwilę kilka sekund i bali się odezwać, by nie zepsuć tego, w pewnym sensie niezwykłego momentu.

 - Nie idź tam. - zdołała wypowiedzieć niepewnie - Co jeśli nie zdążysz na czas się wycofać? Co jeśli zginiesz?
 - Ej, spokojnie. - powiedział miękko, łapiąc Tomiko za brodę, by na niego spojrzała - Zdążę, obiecuję Ci to. Bo... bo mam po co tu wrócić.

Długowłosa stała, patrząc załzawionymi, nie rozumiejącymi oczami na twarz przyjaciela.

 - O czym Ty mówisz? - zapytała cicho.

Kazuma jednak zamiast odpowiedzieć na pytanie złączył ich usta w delikatnym, a jednocześnie wyrażającym ogromną gamę uczuć pocałunku. Trwało to raptem kilka sekund, ale im się wydawało, że stali tak godzinami. Kazuma w końcu oderwał się od dziewczyny i złapał ją za dłoń.

 - Kocham Cię, Tomiko, już od dawna, ale bałem się Ci to wyznać. - powiedział z pewnością w głosie - Przechowaj to dla mnie. Wrócę po to.

I już go nie było. Kobieta stała z szokiem wymalowanym na twarzy, a do piersi przyciskała dłoń, którą chwilę wcześniej trzymał Kazuma. W końcu wyciągnęła przed siebie rękę i bliżej przyjrzała się przedmiotowi, który powierzył jej mężczyzna. Gdy zobaczyła, co to jest nie mogła wręcz uwierzyć własnym oczom. Otóż, był to naszyjnik, który przechodził w rodzinie chłopaka z pokolenia na pokolenie. Jego jedyna pamiątka po wymarłym klanie. Nigdy się z nim nie rozstawał, a teraz to Tomiko trzymała ten ważny przedmiot w swojej dłoni. Z oczu kobiety popłynęły łzy, których już nie była w stanie trzymać.

 - Jak mam się nie martwić, idioto, skoro to brzmiało jak pożegnanie. - powiedziała w przestrzeń łamiącym się głosem, ale nagle jej twarz stężała i wykrzyknęła zrozpaczona - Masz wrócić, idioto!!! Bo... bo... - zaczęła się cicho jąkać i z opuszczoną głową wyszeptała - Bo ja też Cię kocham...

Tomiko byłą tak pogrążona w swoich uczuciach, że nawet nie zauważyła niebezpiecznie jaśniejącej techniki. Na szczęście jej przyjaciele czuwali. Maki w ostatniej chwili złapała ją i odciągnęła w bezpieczne miejsce. Po polu rozniósł się ogromny, rażący wybuch, który kładł nieliczne ocalałe drzewa. Teraz Densetsu pozostało tylko, aż bitewny pył opadnie i mieć nadzieję, że Kazuma zdążył na czas.

 ~ Kilka godzin wcześniej, las ~

 Akuma chwilę temu opuścili pole walki, dając się popisać ich nauczycielom. Nie przebiegnęli jednak daleko, gdyż rany, których się nabawili mocno dawały im się we znaki. Postanowili więc zrobić krótki postój, by się podleczyć i nabrać trochę siły. Namida, przy pomocy chlopaków nastawiła sobie złamaną rękę i wspomagając się demoniczną mocą pomogła kości się zrosnąć. Naruto szybko pozbył się swojej rany na ramieniu, gdyż ta już chwilę temu zaczęła się samoczynnie zasklepiać. Hinata zaś musiała się trochę bardziej pomęczyć z usunięciem z organizmu trucizny. Jednak wykorzystując czakrę Hikari w końcu udało się zasklepić uporczywą ranę. Jedynie Sasuke ominęły poważniejsze rany. Kiedy wszyscy jako tako wrócili do formy, ponowili swój bieg i korzystając z okazji zagłębili się w rozmowie.

 - Trzeba przyznać, że Densetsu mają nie złe wyczucie czasu. - zaśmiał się Naruto.
 - Masz rację. - przytaknęła Namida - Dzięki nim możemy spokojnie walczyć z Akumuyamim, nie obawiając się o Ostateczną Technikę.
 - Tak, ale najpierw musimy wymyślić jakiś plan. Prosty i nieskomplikowany. - zaproponował Sasuke.
 - Ja bym zaczął od wysłania klonów, ale Akumuyami od razu by się zorientował. - podsunął Naruto.
 - Ta... Masz rację. Inny plan. - podsumował Sasuke.
 - Może po prostu wyjdziemy mu na przeciw? - zaproponowała Hinata.
 - Hmm... Prosto i nieskomplikowanie. Podoba mi się. - zaśmiał się Naruto.

Po tej krótkiej wymianie zdań, która koniec końców nie wniosła nic konkretnego, kontynuowali swój bieg w ciszy.

 Po jakimś czasie wyczuli w oddali skupisko potężnej, ciemnej energii. To był ON. Byli tego w stu procentach pewni. Czuli również gigantyczne zahwiania w naturze, która wręcz wyła. Mimo, że znajdowali się jeszcze daleko od celu to już teraz napotkali na zwęgloną równość, która miejscami zaczęła się rozkładać. A temu wszystkiemu towarzyszył nieznośny swąd, w którym ledwo można było oddychać. Nareszcie wydostali się z lasu, który z minuty na minutę był w gorszym stanie. Jednak to, co zobaczyli po jego opuszczeniu było jeszcze straszniejsze. Cała gigantyczna polana tonęła w mroku, a kiedy raz po raz była oświetlana błyskawicami. Akuma dostrzegli przed sobą jedynie czarną breję, która kiedyś była żywymi roślinami i zwierzętami. Na granicy całego pobojowiska stał ogromny głaz, a u jego podnóża majaczyła ciemna postać. Została ona dostrzeżona przez Samurajów tylko dzięki ich doskonałemu, demonicznemu wzrokowi. Czwórka przyjaciół nie zastanawiając się długo ruszyła biegiem w tymże kierunku. Akumuyami stał w bezruchu, czekając na przybyszy. Kiedy Akuma zbliżyli się dostatecznie, nareszcie mogli ocenić wygląd tego, z kim walka byłą im przeznaczona. Ku ogromnemu zdziwieniu Samurajów wyglądał on wyjątkowo... zwyczajnie. Jedynie wystające z głowy rogi i białe, demoniczne oczy zdradzały jego prawdziwe pochodzenie. Miał on przerażająco bladą cerę i długi kruczoczarne włosy. Na sobie miał jedynie spodnie i buty. Zdążył już pozbyć się płaszcza, który mógłby ograniczać mu ruchy w walce. Jego odsłonięta klatka piersiowa była doskonale wyrzeźbiona, ale o dziwo nie nosiła żadnych znamion wojny. Mimo to, od razu było wiadome, że jest on zaprawiony w walce. Akuma nie odzywali się słowem i jedyne co robili, to czekali na jego pierwszy krok. I się doczekali, gdyż Akumuyami odezwał się kpiącym i pełnym pogardy głosem, który zapoczątkował piekło:

 - Widzę, że moje zabawki nareszcie do mnie dotarły, więc zabawę czas zacząć.

3 komentarze:

  1. Nyaa~!
    Opisy mnie rozwaliły, a ta scenia "niby pożegnalna" to aaaawwww *w*
    Jak zwykle genialnie, no bo jakżeby inaczej?
    Zabawki, zabawki?! Wiesz co, zanim przejdę do mojego oburzenia, powiem ci pewną historię:
    Miała ona miejsce kilka.... godzin temu. W podskokach wracam do domu z rozdania świadectw, pewna swego, że rodzice dadzą mi za tę głupią, kurwaczki, tróję z matmy longboarda. Wchodzę do domu, cisza. Głucho wszędzie, cicho wszędzie, biba będzie. Wiedziona dziwnym instynktem wchodzę do pokoju, który znów miał stać się moją jaskinią na lato, i co widzę? Zawieszony na ścianie longboard! Jednak chrzaniłam wtedy tę deskę. Na moim och jak zarąbistym łóżku, leży sobie spora paczka. Otwieram, i co? Wszystkie tomy mangi Naruto związane z walką z Painem i wystąpieniem Kushiny i Minato! Do czego zmierza ta jakże nie na temat historia?
    Akumuyami... krzyżyk na drogę. Jak będzie akcja jak z tomu 43 to nie licz na wygraną. XD
    Domyślasz się o co mi chodzi? Głównie o siłę blondyna xD
    Jakże interesujący i na temat komentarz, nie ma co.
    Pozdrawiam i czekam na next! U mnie w tym tygodniu albo do wtorku bd! Wzięłam jak to siostra mówi, dupę w troki xD COKOLIWEKTOZNACZYBOJANIEOGARNIAMOBCOJEZYCZNYCH!
    pOzDrAwIaM :**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wow *.* No nie wierzę, ale prezent! A moi rodzice nawet nie wiedzą co to manga :P
      Ja po skończeniu szkoły nic nie dostałam, bo jak to mówi moja mama "uczę się dla siebie, a nie dla nich". I tyle w tym temacie.
      Wyjątkowo nic nie napisałam pod notką bo nie miałam czasu. Ogólnie to dni mi się posrały i dopiero siostra mnie uświadomiła, że mamy już czwartek, a ja z rozdziałem w dupie. Ale się udało haha W piątek na szybko klepałam w kompa, bo byłam umówiona ze znajomyni na świętowanie zakonczenia roku. Taaa każdy pretekst jest dobry haha.
      Czekam niecierpliwie na next u Ciebie :D
      Całuski :*

      Usuń
  2. Hej,
    walkę wspaniale opisała, Dentetsu też wiele nauczyli się od Akuma, Keizo wyznał swoje uczucia Tomików, mam nadzieję, że udało mu się na czas oddalić…
    Multum weny życzę…
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń