Piękny
zimowy dzień. Mieszkańcy wykonywali codzienne obowiązki. Shinobi
wypełniali powierzone im misje, a dzieci beztrosko bawiły się w
białym puchu, głośno się przy tym śmiejąc. Nie raz nawet
dorośli dawali ponieść się zabawie, co powodowało liczne bitwy
na śnieżki.
Czwórka
naszych bohaterów także nie próżnowała. Pod bacznym okiem
Densetsu Samurai ciężko trenowali, by być w stanie w przyszłości
obronić swoich bliskich.
~
Sasuke i Taisuke ~
Dwójka
ciemnowłosych mężczyzn stało w rogu dość sporego pomieszczenia.
Między nimi panowała kompletna cisza. Było
to spowodowane głównie tym, że Taisuke, drapiąc się po głowie,
próbował wymyślić od czego zacząć. Sasuke zaś stał i
cierpliwie czekał na jakiekolwiek słowa nauczyciela. W końcu, po
pewnym czasie starszy z nich machnął ręką i powiedział:
-
A co ja się będę męczył? Pokażę Ci o co mi chodzi, a potem to
powtórzysz. Może być?
-
Jasne. - odpowiedział szybko.
Mimo,
że Sasuke nie wyglądał na osobę niecierpliwą, to tak naprawdę w
środku aż się gotował. Była to jedna z nielicznych cech, których
niestety nauczył się od Naruto. Po prostu spędzają ze sobą
zdecydowanie za dużo czasu. Taisuke, litując się nad uczniem i nie
każąc mu dłużej czekać, od razu przeszedł do demonstracji.
W
ciągu kilku sekund stanął w szkarłatnych płomieniach. Po
kolejnych paru, ogień ten zaczął przygasać, ale jednocześnie
kumulując swoją siłę na wyciągniętej przez Taisuke ręce. W
końcu powstała niewielka kula gorącego żaru. Nie zwlekając,
długowłosy cisnął nią w ustawiony niedaleko pal. Siła i
temperatura pocisku była tak duża, że zniszczyła nie tylko swój
cel, ale i stopiła kawałek kamiennej ściany, przy której jeszcze
do niedawna znajdował się pal.
-
Jak to zrobiłeś? - zapytał natychmiast Sasuke.
Stał
z szeroko otwartymi oczami i podziwiał zniszczenia, jakie zrobiła
tak mała kula ognia.
-
Ech... - westchnął lekko zrezygnowany Taisuke – Sęk w tym, że
nie wiem. To się po prostu czuje. Tak
jak przy odnajdywaniu ognia, po prostu czujesz gdzie ono się
znajduje i jak je wydobyć na powierzchnię. Tu jedynie dodajesz
polecenia umysłu. Chcesz, żeby ogień skupił się w dłoni, więc
koncentrujesz się na tym miejscu i zamiast kierować płomienie na
zewnątrz ciała, kierujesz je do dłoni. I to w sumie tyle.
Sasuke
stał przez chwilę bez słowa i analizował wypowiedź nauczyciela.
Ten jedynie wzruszył ramionami i dodał:
-
No co? Ogień jest nieposkromiony, nieobliczalny sam musisz dojść
do tego, jak się nim posługiwać i co zrobić, by był Ci
posłuszny.
Czarnowłosy
raz jeszcze zerknął na przyjaciela, po czym przymknął oczy i
skoncentrował się na swoim wnętrzu. W
porównaniu do starszego Samuraja, wywołanie ognia zajęło mu
więcej czasu, ale jak na ten etap to i tak dobrze sobie poradził.
Niestety,
kiedy zaczął przekierowywać płomienie do dłoni, one
najzwyczajniej w świecie... zgasły.
-
Co jest? - zapytał zirytowany, patrząc na pustą dłoń.
-
Ogień nie znalazł odpowiedniej drogi. Musisz próbować wielu
rozwiązań, aż w końcu trafisz na ten odpowiedni. - wytłumaczył
pokrótce Taisuke.
Sasuke
kiwnął
głową, dając w ten sposób znak, że zrozumiał i ponownie starał
się wykonać technikę. Dopiero coś po dziesiątym razie udało mu
się skupić w dłoni kuleczkę.
Była dosyć
mizerna w porównaniu do tej Taisuke, ale grunt, że była.
Czarnowłosy zamachnął się lekko i cisnął techniką w
drewnianych pal. Jednak, nim dotarła ona do celu... znikła.
-
Hi hi hi.
Długowłosy
nie był w stanie dłużej już utrzymać cisnącego mu się na usta
złośliwego chichotu.
-
Zamknij się. - warknął w jego stronę, już nie podirytowany, ale
delikatnie mówiąc wkurzony Sasuke.
-
Spokojnie. Po
prostu, po wypuszczeniu kuli z ręki zerwałeś z nią mentalny
kontakt. Przecież ogień pochodzi z Ciebie, więc jak straci źródło
to zniknie. Musisz cały czas być skoncentrowany. A teraz ćwicz.
Dobrze Ci idzie, a jak w końcu rozwalisz ten pień nauczę Cię
kumulować ogień bezpośrednio w jednym punkcie, bez uzewnętrzniania
go całym ciałem.
Sasuke
nie skomentował już jego słów, tylko powrócił do przerwanego
treningu. Taisuke zaś odsunął się na bok, żeby nie przeszkadzać
przyjacielowi. Jednocześnie uważnie obserwował jego poczynania, by
w razie potrzeby szybko zareagować. Cóż, nie uśmiechało mu się
odbudowywać Naruto domu.
~
Hinata i Maki ~
Dziewczyny
również nie marnowały czasu i od razu przeszły do rzeczy, a głos
zabrała Maki:
-
Niestety, Hinata, ale będziesz miała trochę utrudnione zadanie.
Nie dość, że będziesz musiała skupić się na wykonywaniu
techniki, to najpierw musisz wywołać wodę, która będzie
niezbędna do jej wykonania. Ale spokojnie, z czasem będziesz robiła
to wszystko całkowicie instynktownie. - zamilkła na chwilę, a gdy
przed dwiema kobiecymi sylwetkami zawirowała przeźroczysta ciecz,
kontynuowała przerwaną wypowiedź – Na początek, musisz siłą
umysłu skłonić wodę do ruchu, a dokładniej do tego, aby oplotła
Twoje ręce.
W
czasie gdy mówiła, kryształowe wstęgi oplotły dłonie i
przedramiona starszej z kobiet.
-
Na razie nauczę Cię wykonywać techniki ze skoncentrowanej wody,
będzie łatwiej.
Równo
jak wypowiedziała to zdanie wstęgi ujednoliciły się i skupiły
bezpośrednio wokół dłoni Maki.
Granatowowłosą mocno zainteresowało to zjawisko, więc spojrzała
pytająco na nauczycielkę.
-
Widzę, że już to zauważyłaś. Jest na to proste wytłumaczenie.
Woda wykonuje to, o czym akurat w danej chwili wspominam, ponieważ
słucha się ona poleceń wydawanych bezpośrednio przez mój umysł.
Ja już tego nie muszę kontrolować, to samo się kontroluje. A
wracając do techniki. Zobacz.
Maki
ucichła na chwilę i odwróciła się w kierunku kolejnego już w
tej sal pala. Stanęła w pozycji bojowej i zamachnęła się.
Otwartą dłonią, z palcami zwróconemu ku obranemu celu, wypuściła
wstęgę wody, która przecięła drewno na pół.
-
Teraz Ty spróbuj. Pamiętaj, że wszystkim sterujesz za pomocą
umysłu.
Hinata
zaś, zamiast wykonać polecenie Maki zadała jeszcze jedno,
nurtujące ją pytanie:
-
To ustawienie ciała łudząco przypomina technikę mojego klanu, nie
sądzisz?
-
Masz rację. - odparła zadowolona spostrzegawczością swojej
uczennicy – Dzieje się tak głównie dlatego, że w podobny sposób
Jūken
umożliwia wypuszczenie skoncentrowanej czakry.
-
Rozumiem. - odpowiedziała Hinata – No to zaczynajmy.
Granatowowłosa
przywołała do siebie żywioł z trochę większymi trudnościami
niż Maki i ustawiła się w odpowiedniej pozycji. Przymknęła na
chwilę oczy, by móc lepiej się skoncentrować, a po chwili
wyrzuciła przed siebie dłoń. Technika jednak nie wyglądała tak
jak powinna. Zamiast wstęgi, w stronę pala poleciała kula wodna
roztrzaskując drewno na kawałki i uderzając w znajdującą się za
nim ścianę, wzbijając przy tym w powietrze tumany kurzu.
-
Spokojnie, Hinata! - zawołała zaskoczona Maki – Zdecydowanie za
dużo czakry. Nie myśl o tym, ile mocy włożyć w wykonanie
techniki, ale skup się bezpośrednio na jej wyglądzie. Wyobraź
sobie ją.
Białooka
ponownie skoncentrowała się na wodzie. Tym razem pojawiła się
wstęga, ale nim dotarła do celu, rozpadła się.
-
Teraz lepiej. Ćwicz dalej.
Maki
zgrabnie odsunęła się od
przyjaciółki i uważała, by znów nie narobiła jakichś szkód.
~
Naruto i Kazuma ~
-
Co mam robić? No powiedz w końcu, no!
W
tej dwójce z pewnością nie było równie spokojnie co w
pozostałych.
-
Ogarnij się, Młody. Trochę cierpliwości! - zirytował się
Kazuma.
Jak
widać na załączonym obrazku, niektórych przyzwyczajeń niestety
nie da się wyplewić. W Naruto, mimo wieku wciąż zostało coś z
dziecka, co przynosiło zgryzotę głównie jemu nauczycielowi.
Kazuma, nie chcąc dłużej słuchać jęków przyjaciela natychmiast
przeszedł do rzeczy:
-
Na dobry początek pocieszę Cię, nie ma tu wiatru, więc będzie Ci
zdecydowanie gorzej niż w lesie.
Po
tych słowach Kazuma uśmiechnął się złośliwie, a Naruto zaczął
na nowo marudzić.
-
No super. Dzięki za podbudowanie na duchu. Nie ma to jak...
Nie
udało
mu się jednak skończyć, bo starszy z mężczyzn całkowicie
zignorował blondyna.
-
Zanim zaczniesz wykonywać technikę musisz sam wywołać wiatr,
poprzez ruch cząstek powietrza. Pokarzę Ci, jak to ma mniej więcej
wyglądać, ale do ostatecznej formy będziesz musiał dojść sam.
Spójrz. Przy pomocy siły umysłu skłaniam otaczające nas
powietrze do ruchu, swoistego tańca. Nie muszą to być silne
powiewy, skoda naszej energii. Kiedy już uzyskasz niewielki wiaterek
musisz skupić go w okolicach swojej dłoni, bo to przy jej pomocy
wykonuje się tą technikę. Kiedy
już to zrobisz, skupisz się na celu i zamaszystym ruchem posyłasz
taki jakby powietrzny
sierp.
O tak.
Kazuma
sprawnie zamachnął się na stojący nieopodal drewniany pal. Nim
blondyn zdążył się zorientować, drewno osunęło się na ziemię
przecięte na pół.
-
Super. - skomentował Naruto.
Nie
tracąc czasu ustawił się przed kolejnym celem i skoncentrował się
na ruchu cząsteczek powietrza. Trochę się namęczył, ale w końcu
skupił w ręce trochę wiatru. Zadowolony z siebie zamachnął się
i posłał technikę w stronę pala. Jednak, zamiast zniszczyć cel
ta jedynie w niego... dmuchnęła.
-
Ha! Ha! Ha!
Naruto
został bardzo kulturalnie wyśmiany przez starszego przyjaciela.
Blondyn jedynie na niego warknął. Skoro Sasuke nauczył się paru
zachowań Naruto, to jasne jest, że i blondyn padł „ofiarą”
częstego przebywania w towarzystwie Uchihy. Następnie ponownie
stworzył technikę, lecz stało się dokładnie to samo. Po pewnym
czasie Kazuma nareszcie opanował swoją wesołość. Postanowił
zlitować się nad niebieskookim i wyjaśnił mu gdzie robi błąd.
-
Naruto, ty po prostu zbyt dużo uwagi zwracasz na siłę i
efektowność techniki, a zbyt mało na samym jej wychowaniu.
Powinieneś być cały czas skoncentrowany i skupić się na
odczuwaniu mentalnej łączności z żywiołem. Teraz twój brak
koncentracji nie wyrządził szkód, ale w przypadku technik
posiadających zdecydowanie większe pole rażenia może dojść
nawet do potężnego wybuchu. Naruto przemyślał ostrzeżenie i po
chwili przyznał Kazumie rację. Nie był głupi i doskonale zdawał
sobie sprawę z zagrożenia. Był liderem grupy, musiał trzymać
fason.
-
Zrób to jeszcze raz, ale tym razem powoli i dokładnie.
Naruto
zrobił wszystko, jak kazał mu Kazuma i dało to zamierzone efekty.
Na pniu pojawiło się niewielkie nacięcie.
-
Świetnie. - pochwalił go – A teraz ćwicz, dopóki nie uda Ci się
przeciąć całego pala.
Kazuma,
podobnie jak jego przyjaciele, oddalił się na bezpieczną odległość
i obserwował z uśmiechem swojego ucznia. Rzadko na twarzy Naruto
pojawiało się takie skupienie i powaga. Widocznie słowa starszego
Samuraja głęboko do niego trafiły. I dobrze. Przynajmniej szybciej
zakończy trening.
~ Witam :)
Lekki poślizg czasowy, bo notka miała być rano, ale tak się złożyło, że dopiero teraz miałam czas żeby ją dodać. Ale jeszcze załapałam się na piątek :D
Bez dłuższego smęcenia. Do zobaczenia za tydzień. :*
Lepiej późno niż wcale, zwłaszcza jeśli chodzi o twoje notki ;)
OdpowiedzUsuńSuper opisałaś ten ich trening. Moim zdaniem jak narazie to nie można się przyczepić do żadnego rozdziału jeśli chodzi o treść. Więc powodzenia i duuuużo weny.
Strasznie się cieszę, że opowiadanie przypadło Ci do gustu i dziękuję za miłe słowa :)
Usuń~ Autorka
Witam,
OdpowiedzUsuńwspaniale pokazałaś ich naukę, no zawsze na początku jest trudno, nie wychodzi, haha Sasuke przejął kila cech Naruto jak i odwrotnie ;]
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńwspaniale, super pokazana ich nauka, no zawsze na początku jest trudno... hah Sasuke przejął kila cech Naruto jak i odwrotnie ;]
weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Aga
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńwspaniale, ta nauka wspaniale ukazana, no zawsze na początku jest trudno... och Sasuke przejął kila cech Naruto jak i odwrotnie ;] ;)
weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Aga