Konoha.
Sala
zebrań. Na co dzień miejsce ciche i rzadko odwiedzane. Dziś,
niekoniecznie. Aktualnie znajdowała się w nim dość duża grupa
ludzi, którzy,
już
2 dzień, zawzięcie o czymś dyskutowali.
-
Co o nich myślicie? - zapytała Hokage, kładąc łokcie na stole i
opierając głowę na splecionych dłoniach.
-
Są zdecydowanie zbyt silni na chūninów.
- odezwał się ktoś z sali.
-
Masz rację. Powinni zostać co najmniej jōninami.
-
A co Ty, Kazekage, o tym sądzisz?
-
Wzrok wszystkich momentalnie skupił się na wspomnianym mężczyźnie.
Gaara
nie odpowiedział od razu. Zamyślił się i po chwili odparł
poważnym tonem:
-
Są silni, to prawda, ale ostatecznie i tak zrobicie jak uważacie.
Jest jednak jedna rzecz o jakiej muszę Wam powiedzieć. Oni jeszcze
nie pokazali pełni swojej mocy. Znam ich możliwości doskonale,
ponieważ przez pewien czas wykonywali dla mnie misje, jednocześnie
stając się moimi dobrymi przyjaciółmi. Nie będę mówił co
potrafią, bo i tak mi nie uwierzycie, ale ostrzegam, z pewnością
jeszcze nie raz Was zaskoczą.
Wszystkich
zebranych zamurowało. Siedzieli z szeroko otwartymi oczami i nie
wiedzieli co powiedzieć. W głowach ninja kotłowało się jedno i
to samo pytanie: „Co
te dzieciaki jeszcze mogą pokazać, skoro są jeszcze silniejsze niż
na egzaminie i sam Kazekage-sama ma do nich szacunek?”.
Ciszę w końcu przerwała Hokage.
Na jej ustach gościł tajemniczy uśmiech.
-
Już wiem, co z nimi zrobić...
~
W tym samym czasie ~
W
jednym z parków siedziała grupa młodych ludzi. Widać było, że
bardzo dobrze się bawili. Co chwilę słychać było ich głośne
śmiechy.
-
A więc... - zaczęła Ino, zacierając ręce i patrząc przebiegle
na Naruto.
Ten
jedynie cicho jękną, bo doskonale wiedział, co się szykuje.
-
Nie zaczyna się zdania od „A więc”. - wtrącił Shino obojętnym
głosem.
-
Ty się nie odzywaj! Nikt cię nie pytał o zdanie. -
odgryzła się ciskając piorunami w chłopaka – A WIĘC... -
popatrzyła prowokująco na bruneta - ...teraz nam nie uciekniecie.
Blondynka
przeniosła swoje pełne determinacji, niebieskie oczy z powrotem na
Naruto. Na jego twarzy gościł grymas niezadowolenia,który
wszystkich rozbawił. Jednak
nie odezwał się ani słowem.
-
Ino ma rację! - krzyknęła Sakura – Wczoraj wykręciliście się
zmęczeniem i późna porą. Dzisiaj jest jeszcze wcześnie, pogoda
piękna, a wy wypoczęci. Idealnie!
-
To teraz gadać. - podjął temat Kiba – Od kiedy jesteście razem?
Jak? Dlaczego? Czy wy już razem „ten tego”...?
-
Wystarczy! - Przerwał szybko Namikaze widząc, do czego zmierza
kolega – Eh... Widzę, że nie mam wyboru.
Namida,
widząc skwaszoną minę swojego chłopaka, postanowiła go wyratować
od odpowiedzi na te niezwykle kłopotliwe pytania.
-
Jesteśmy
razem od prawie dwóch lat, za trzy miesiące będzie nasza rocznica.
Jak się poznaliśmy już wiecie. Dlaczego? Hm... W sumie, tak po
prostu. Bardzo dużo czasu spędzaliśmy razem, na treningach,
misjach, wspólnych wyjazdach... Ogólnie całą czwórką strasznie
się przez ten czas zżyliśmy ze sobą. Traktujemy się jak
rodzeństwo. Dodatkowo mnie i Naruto zbliżyło do siebie to, że
nikogo nie mamy. Zawsze byliśmy postrzegani jako demony. Bezduszne
potwory. Wcielenie zła. Po jednym z festynów w wiosce Trawy, ot
tak, pocałował mnie. Hi hi. Żebyście widzieli, jaki był wtedy
czerwony i speszony. - wszyscy się głośno zaśmiali, a Naruto
siedział wielce obrażony – Po tym wydarzeniu postanowiliśmy
spróbować. Jak widzicie udało nam się. I to wszystko. Teraz
jesteście zadowoleni?
Wszyscy,
a w szczególności dziewczyny, słuchali jej słów z nieukrywanym
zainteresowaniem. Nawet Shino
przestał przypatrywać się jakiejś nowej odmianie żuka i skupił
się na koleżance.
-
Jakie to romantyczne! - zapiszczały zgodnie wszystkie
przedstawicielki płci pięknej.
-
Ta, bardzo słodkie. - sarknął Sasuke – Na początku byli
totalnie nie do zniesienia. Cieszcie się, że was przy nich nie
było.
Naruto
niezbyt przejął się słowami przyjaciela. Zamiast tego, spojrzał
na Uchihę, a na jego ustach wykwitł chytry, wciąż powiększający
się uśmiech. Nagle czarnowłosy zrozumiał, co się święci i
momentalnie zbladł. Cała grupa rzucała im zaciekawione spojrzenia.
-
My byliśmy nie do zniesienia? Mów za siebie! Do teraz odkleić się
od siebie nie możecie, gdy tylko nikt nie patrzy.
Wszyscy
siedzieli z rozdziawionymi ustami. Nikt nie mógł uwierzyć w to, co
właśnie usłyszał. „TEN
Sasuke Uchiha ma DZIEWCZYNĘ? Ale jak? Kogo?”
- każdy zadawał sobie te same pytania. Tylko Kibie udało się z
siebie cokolwiek wykrztusić:
-Kto?
Wzrok
Sasuke mimowolnie uciekł w stronę granatowowłosej, która patrzyła
w bok lekko zmieszana. Na
nieszczęście chłopaka ten gest nie umknął uwadze przyjaciół.
-
Hinata?! - wydarli się wszyscy zgodnie, jak na komendę.
-
Dokładnie! - zawołał zadowolony z siebie Naruto.
-
Zabiję!! - zerwał się na równe nogi karooki i zaczął gonić
zachodzącego się ze śmiechu blondyna.
Zebrani
patrzyli na to zszokowani. Jeszcze nigdy nie widzieli Sasuke tak
wyprowadzonego z równowagi.
-
Wytłumaczysz nam to, Hinata? - zapytała w końcu różowowłosa.
-Ach...
Nie odpuścicie, co? - gdy dostała twierdzącą odpowiedź zaczęła
– To się wydarzyło nieco ponad pół roku temu. Byliśmy wtedy na
jednej z naszych najtrudniejszych misji. Nie zdradzę wam szczegółów,
bo są tajne, ale głównie chodzi o to, że otarłam się wtedy o
śmierć. To właśnie Sasuke mnie wtedy uratował. Byłam w
opłakanym stanie. Gdyby nie on już by mnie tu nie było. Leżałam
przez dwa miesiące w szpitalu i wszyscy myśleli, że jestem
nieprzytomna. Tak naprawdę stało się ze mną coś dziwnego. Nie
mogłam się ruszać, mówić, ale wszystko doskonale słyszałam i
czułam. Wtedy właśnie Sasuke całkowicie otworzył swoje serce.
Opiekował się mną, czuwał nocami przy moim łóżku, był taki
kochany i czuły. Dodawał mi sił. Kiedy się w końcu obudziłam
Sasuke był w siódmym niebie. Nigdy nie widziałam go tak radosnego.
Potem wyznał, że przez to zdarzenie zrozumiał, że mnie kocha.
Wcześniej
już to czuł, ale sam do końca nie umiał zrozumieć tego uczucia.
Traktował mnie bardziej jak siostrę.
Od tego czasu jesteśmy nierozłączni. - zakończyła z rozmarzonym
uśmiechem.
Wtedy
do grupy wrócili chłopaki. Naruto miał podbite oko, a Sasuke już
w miarę ochłonął.
-
Po waszych
minach wnioskuję,
że wasza ciekawość została zaspokojona. - powiedział Uchiha
siadając obok białookiej i obejmując ją w pasie.
Naruto
zaś usiadł obok Namidy i złapał ją za rękę. Na jego ustach
wciąż błądził delikatny uśmiech.
-
Tak. Hinata wszystko nam wyjaśniła, ale nadal trudno nam uwierzyć.
- odezwała się Tenten, której udało się już otrząsnąć z
chwilowego wzruszenia.
-
No dobra, zostawmy już ten temat. Mam jeszcze jedno pytanie odnośnie
waszej wczorajszej walki. - zagadnął Lee – Jak Sasuke i Hinata
przyszli do nas po półfinale wyglądali na prawie całkowicie
wypoczętych i nie miel żadnych ran. Jakby w ogóle nie walczyli.
Jakim cudem?
-
To bardzo proste. - zaczął wyjaśniać karooki – Spójrzcie na
oko Naruto, już prawie nie widać na nim spotkania z moją pięścią.
Pewnie pamiętacie też, jak szybko się on regenerował przed
ucieczką z wioski? - gdy zobaczył, że wszyscy twierdząco kiwają
głowami, kontynuował – Spowodowane to było demoniczną czakrą
dziewięcioogoniastego. Organizmy naszej czwórki działają na tej
samej zasadzie. Moc, którą w sobie mamy, pomaga nam regenerować
nie tylko rany, ale także siły i czakrę. Dzięki
niej możemy nie spać nawet tydzień, co jest bardzo przydatne w
czasie misji. Wyostrza ona także zmyły.
-
Fajne. - podsumował niezbyt inteligentnie Chōji.
Chciał
coś jeszcze dodać, ale nagle, tuż przed siedzącymi ninja pojawił
się członek elitarnych oddziałów ANBU.
-
Hinata Hyūga, Naruto Namikaze-Uzumaki, Sasuke Uchiha, Namida Oni.
Mam dla was wiadomość od Hokage. Prosi, abyście nie przychodzili
jak inni genini w południe do sali zebrań, ale o 17.00 Tsunade-sama
chce was widzieć u siebie w gabinecie. - powiedział beznamiętnym
tonem.
-
Rozumiemy. - odparł blondyn poważnym głosem.
Zaraz
potem ANBU znikł.
-
Dziwne. - powiedział Kiba, marszcząc brwi.
-
Wcale nie. - odezwał się Shino – Sami widzieliście, co potrafią.
To oczywiste, że zostaną kimś wyżej niż chūninami.
Zapadła
chwilowa cisza. Wszyscy myśleli o słowach chłopaka.
-
No dobra. Wychodzi na to, że mamy trochę więcej czasu, więc co
powiecie na piknik? - zaproponowała Namida.
-
Ekstra pomysł! - uśmiechnęła się Sakura.
Zatem
Naruto, wraz ze swoją dziewczyną równocześnie złożyli tą samą,
znaną wszystkim pieczęć i wypowiedzieli nazwę techniki:
-
Bunshin no jutsu.
Obok
nich pojawiły się po dwa klony, które natychmiast zniknęły.
Chłopaka w podmuchu wiatru, dziewczyny wrastając w ziemię.
-
Poszli po rzeczy na piknik. - odpowiedział na pytające spojrzenia
przyjaciół niebieskooki. Po cichym „aha”
po parku znów zaczęły rozbrzmiewać głosy dziesiątki przyjaciół.
Neji i Shikamaru, jako jōnini
byli na zebraniu z Hokage, więc nie mogli przyjść.
Po
około 15 minutach klony były z powrotem. W rękach trzymały dwa
kosze piknikowe z jedzeniem i ogromny koc w kratę. Resztę południa
spędzili w miłej atmosferze. Koło godzimy 13:00 pojawiła się
nieobecna wcześniej dwójka i przyłączyła się do pikniku. Jak
wszyscy doskonale wiedzą, w miłym towarzystwie czas płynie
wyjątkowo szybko. Nim się obejrzeli dochodziła 16:30. Czwórka
przyjaciół, która miała się jeszcze dzisiaj stawić u Hokage
postanowiła powoli kierować się
w stronę budynku administracyjnego wioski.
Mimo
końca sierpnia pogoda była piękna. Słońce świeciło ciepłymi
promieniami a przyjemny, letni wiaterek poruszał koronami drzew.
Taka aura była głównym powodem dość sporego tłumu na głównej
ulicy wioski. Czwórka shinobi nie miała jednak żadnych problemów
z przejściem. Po wczorajszym egzaminie wszyscy mieszkańcy poczuli
do nich ogromny respekt. Ludzie schodzili im z drogi ustępując
miejsca. Wiele osób kłaniała się nastolatkom, inni się
promiennie uśmiechali lub skinali głowami na znak szacunku.
Demoniczni szli z pogodnymi wyrazami twarzy. Nawet czarnowłosy
lekko się
uśmiechnął. Dodatkową przyczyną zainteresowania ich osobą było
to, iż Sasuke i Hinata szli trzymając się za ręce. Dzięki
niezawodnej poczcie pantoflowej każdy w wiosce już doskonale
wiedział, że Naruto i Namida są parą. Jednak widok uśmiechniętego
karookiego, mającego dziewczynę, która na dodatek jest dziedziczką
klanu Hyūga wywoływał niemały szok. Szczególną uwagę na
podążających ulicą zwracały kobiety. Były mocno zawiedzione,
ponieważ dwójka najprzystojniejszych mężczyzn okazała się być
zajęta. Sami zainteresowani zdawali się niezbyt przejmować
zamieszaniem jakie wywoływali.
Powoli
dotarli do celu. Mieli jeszcze 5 minut, ale nie chciało im się stać
na zewnątrz, więc niezwłocznie skierowali swoje kroki ku wnętrzu
budynku. Zapukali do drzwi, a po usłyszeniu donośnego „Wejść!”
otworzyli je i przekroczyli próg pomieszczenia. W środku, oprócz
Hokage znajdowało się kilkoro ANBU, w tym główny dowódca,
Kazekage oraz paru jōninów,
między innymi Kakashi, Guy, Asuma i Kurenai.
-
Cieszę się, że już jesteście. Więc możemy zaczynać. -
powiedziała siedząca za biurkiem Tsunade z poważnym wyrazem
twarzy.
~Jak to w piątki bywa pojawił się kolejny rozdział :)
No i jak Wam się podobało? Mam nadzieję, że przynajmniej po części zaspokoiłam Waszą ciekawość :D
Trochę krótki wyszedł, ale czasami taki musi być :P
P.S. Z góry przepraszam za Bloggera, bo nie mam jak osobiście dodać notki, więc ją zaplanowałam. Dlatego nie będę w stanie skontrolować jej dokładnie. Ale mam nadzieję, że nie będzie za bardzo szalał :P
Więc do następnego :D