Menu bloga

piątek, 12 grudnia 2014

Rozdział 5. Półfinał

 - No to zaczynamy zabawę. - odparła z uśmiechem niebieskooka.
Dziewczyny jak na znak, w błyskawicznym tempie wyciągnęły swoje katany i z ogromną prędkością starły się w walce. Po całej arenie rozniósł się jedynie głuchy szczęk metalu. Ich ciosy były wyprowadzane z niezwykłą precyzją. Wzajemnie przewidywały swoje ruchy i odpierały ataki. promieniejąc przy każdym kroku wdziękiem i lekkością w posługiwaniu się mieczem. Dzięki temu widzowie mięli wrażenie, że nie oglądają walki na śmierć i życie, ale niezwykły taniec dwóch przepięknych kobiet. Wszyscy, którzy znali Hyūga byli w szoku.
 - Jakim cudem takie beztalencie i czarna owca rodziny potrafi atakować z taką precyzją i szybkością? Przecież ona nie ma nawet włączonego Byakugana! - dziwił się Hiashi.
Tymczasem kunoichi wciąż wirowały w zabójczym tańcu. W pewnej chwili odskoczyły od siebie na znaczną odległość. Dopiero teraz widzowie mogli się im dokładnie przyjrzeć. Wszyscy byli w szoku. Żadna z nich nie miała choćby najmniejszego draśnięcia, co więcej, nie były nawet zmęczone.
 - To nie ma sensu. Przechodzimy na ninjutsu? - zapytała Namida.
 - Dobry pomysł.
W tym momencie schowały miecze na swoje miejsce, a Hinata uruchomiła Byakugana. Był on jednak trochę inny niż u reszty członków klanu Hyūga. Żyłki wokół oczu granatowowłosej stały się czarne, a tęczówki zazwyczaj wręcz idealnie białe zabarwiły się na fioletowo. Wywołało to kolejną falę niedowierzania wśród widowni. Walczące niezbyt przejęły się gwarem na trybunach i zaczęły z zawrotną prędkością składać pieczęcie.
 - Doton! Ziemny smok! - wykrzyknęła Namida, posyłając stworzenie w stronę przyjaciółki.
 - Suiton! Wodne ostrze! - odpowiedziała na atak Namidy przecinając jej technikę na połowę.
Nie czekając na to, aż przeciwniczka skończy składać kolejne pieczęcie popchnęła ostrze w jej stronę.
Niebieskooka jednak przewidziała to i w porę odskoczyła na bok krzycząc nazwę kolejnej techniki:
 - Doton! Ostrza śmierci! - tuż po uderzeniu w ziemię dłonią wokół Hinaty zaczęły wyrastać ogromne szpikulce. 
Hyūga niespecjalnie się tym przejęła.
 - Suiton! Wodny smok! - dało się usłyszeć nazwę techniki, a chwilę potem, na głowie ogromnego wodnego stworzenia stała Hinata, unosząc się ponad techniką Oni. Taka wymiana ciosów trwała jeszcze długi czas. Z każdą sekundą dziewczyny pokazywały coraz to silniejsze techniki. 
 Po około pół godzinnej, zażartej walce odskoczyły od siebie już mocno zmęczone i z kilkoma, dość głębokimi, krwawiącym ranami.
 - Kończmy to. - powiedziała granatowowłosa.
Przyjaciółka jedynie skinęła głową i w tym samym momencie, w błyskawicznym tempie zaczęły składać dość skomplikowane pieczęcie. Po krótkim czasie zgodnie wykrzyknęły nazwę techniki:
 - Doton! / Suiton! Demoniczna pięść żywiołów!
Wygląd walczących dziewczyn uległ delikatnej, lecz widocznej zmianie. Ich zęby się wyostrzyły, paznokcie wydłużyły, a oczy nabrały dzikiego blasku. Postawa kobiet również się zmieniła. Nie były wyprostowane jak jeszcze przed momentem, ale delikatnie przygarbione i pochylone do przodu. Miały ugięte nogi. Wyglądały ja dzikie zwierzęta gotowe do ataku na swoją ofiarę. Wokół ich prawych dłoni zaciśniętych w pięść zaczęła wirować nieprawdopodobna czakra. W końcu, z okrzykiem bojowym na ustach rzuciły się w swoją stronę. Tuż po zetknięciu się technik nastąpił ogromny wybuch. Błysk jemu towarzyszący na chwilę oślepił wszystkich zebranych na stadionie. Po chwili, gdy kurz już opadł w miejscu zderzenia się kunoichi widniał gigantyczny krater. Na samym jego środku znajdowały się dwie postacie, jedna leżąca, a druga stojąca. Były mocno poturbowane. Nagle obok nich pojawił się Shikamaru.
 - Zwycięzcą zostaje Namida Oni! Przyślijcie medyka! - wykrzyknął.
Tuż po słowach bruneta stadionem wstrząsnęły gromkie brawa i gwizdy. Wszyscy byli pod wielkim wrażeniem.
 - One są niesamowite! - podniecał się Kiba.
 - Tak. Hinata naprawdę zyskała na sile. Teraz nie dorastamy jej do pięt. - powiedział spokojnie Shino.
 - Skoro one są tak silne, to jestem ciekawa, co pokażą chłopaki. - zastanawiała się głośno Sakura, a wszyscy się z nią zgodzili.
 - No, Sasuke, Teraz nasza kolej. Dziewczyny powiesiły nam poprzeczkę wysoko, ale pokażmy im, że też potrafimy stworzyć niezłe widowisko.
 - W pełni się z tobą zgadzam, Naruto. Ale i tak ze mną nie wygrasz, baka.
 - Jeszcze się przekonamy. - odparł z tajemniczym uśmiechem blondyn, po czym wraz z przyjacielem zwrócił swój wzrok z powrotem na arenę.
 - Po tej niezwykle ekscytującej walce czas zacząć kolejny półfinał. Sasuke Uchiha i Naruto Namikaze-Uzumaki, zapraszam do mnie. - zaczekał chwilkę na przyjaciół i dodał – Liczę na równie niezwykły pojedynek. Zaczynajcie chłopaki.
Podobnie jak dziewczyny zamiast rozpocząć walkę popatrzyli wymownie na Shikamaru.
 - A, no tak. Już spadam. - wtrącił, po czym znów pojawił się przy Hokage.
Tym razem Czcigodna o nic już nie pytała.
 - No, stary, pokażmy im, na co nas stać. - powiedział z chytrym uśmieszkiem na ustach czarnooki wyciągając swoją katanę.
Blondyn odpowiedział mu tym samym, a gdy miecz znalazł się w ręce Naruto obaj nagle jakby znikli. Niespełna sekundę później po stadionie rozszedł się odgłos uderzanego o siebie metalu. Shinobi poruszali się z taką prędkością, że ciężko było dojrzeć ich ruchy. Władali bronią z taką samą lekkością i precyzją jak ich koleżanki. Jednak te dwa starcia trochę się od siebie różniły. Ich walka nie przypominała tańca, choć wirowali z bronią z niezwykłą gracją. Każdy cios był idealnie wyprowadzany ale także niesamowicie parowany, przez co nie dało się jednoznacznie stwierdzić, kto jest bliższy zwycięstwu. Po kilkudziesięciu minutach oddalili się od siebie. Tak jak ich towarzyszki, żaden z nich nie miał najmniejszego draśnięcia, ani choćby jednej oznaki zmęczenia.
- Ninjutsu? - zapytał blondyn chowając miecz.
Sasuke jedynie twierdząco skinął głową wsuwając katanę za pasek i uruchomił Sharingana. Tak jak w przypadku Hyūgi wywołało to poruszenie. Jego oczy zamiast przybrać krwistoczerwoną barwę pozostały w naturalnym kolorze, a łezki zazwyczaj czarne zabarwiły się na czerwono. Co więcej białe gałki oczne pokryły się siateczką żył, nadając im jeszcze straszniejszego wyrazu. 
Shinobi nie przejęci panującą wrzawą zaczęli składać pieczęcie. Jako pierwszy skończył Sasuke i wykrzyknął:
 - Katon! Gigantyczna kula ognia!
Naruto nie czekał, aż technika go dosięgnie:
 - Fūton! Wietrzny mur!
Przed blondynem wyrosła przeźroczysta ściana zatrzymując uderzenie ognia. Chłopaki nie przestawali na siebie nacierać. Obaj wykazali się niezwykłym arsenałem technik bazujących na żywiołach. Naruto specjalizował się w naturze wiatru, a Sasuke ognia. W stronę blondyna poleciała kolejna technika:
 - Katon! Gorący pył!
 - Fūton! Wicher! - odparł atak i nie czekając na kolejny ruch przyjaciela krzyknął – Fūton! Powietrzne ostrze!
Unik i kolejna technika karookiego:
 - Katon! Płonące sztylety!
Uskok. I tak przez kolejną godzinę. Przeciwnicy nie oszczędzali się nawzajem. Na ciałach obu widoczne były głębokie i obficie krwawiące rany. Były one wynikiem kilku niedokładnych uników, ale mimo tak ogromnego poziomu walki ich stan był naprawdę dobry. Twarze dwójki shinobi wyrażały silne zmęczenie spowodowane używaniem coraz to bardziej skomplikowanych technik. W pewnym momencie w dłoni czarnowłosego pojawiło się Chidori. Różniło się trochę od oryginału, którym posługiwał się Kakashi. Błyskawica rozchodziła się po całym ciele Uchihy i była w czarnym kolorze. W ekspresowym tempie znalazł się przy swoim przeciwniku, wbijając technikę prosto w jego pierś. Wszyscy zebrani byli przekonani, że to już koniec pojedynku. Medycy już przygotowywali się do wkroczenia na arenę, aby pomóc ciężko rannemu chłopakowi. Jednak to się nie stało. W miejscu stojącego Naruto pojawiła się chmura białego dymu, a niebieskooki zniknął.
 - Klon? Ale jak? Kiedy?
Ledwo zdążył wypowiedzieć te słowa, a nad głową usłyszał krzyk przyjaciela:
 - Rasengan!
Na czarnowłosego z zawrotną prędkością leciał Naruto. Nie miał szans na ucieczkę. W dłoni Namikaze znajdowała się technika stworzona przez Czwartego, jednak ona także przeszła metamorfozę. Czakra wirowała w kuli na ręce blondyna, ale także jej wstęgi oplatały się wokół jego całego ramienia. Co więcej, zamiast być niebieska przybrała kolor krwi. Jutsu trafiło Sasuke prosto w brzuch, wzbijając w powietrze tumany kurzu i ostatecznie kończąc walkę.
 - Zwycięża Naruto Namikaze-Uzumaki! Medyka! - gdy czarnooki został zabrany, a blondyn opatrywał swoje rany sędzia turnieju kontynuował – Dziękujemy naszym półfinalistom za dostarczenie nam niezapomnianych wrażeń. Zrobimy pół godzinną przerwę, aby walczący w ostatnim pojedynku Naruto choć trochę zregenerował siły. Proszę o cierpliwość, bo coś czuję, że dwójka finalistów może nas jeszcze czymś zaskoczyć. - ukłonił się głęboko i powrócił do Hokage, aby uzgodnić resztę spraw dotyczących ostatniej walki tegorocznego Egzaminu na Chūnina.
 Na całym stadionie panowała wrzawa. Widzowie wymieniali się spostrzeżeniami i oczekiwaniami odnośnie finału. Wśród rówieśników naszych bohaterów także trwała zażarta dyskusja.
 - Nie wiem co powiedzieć. Myślałam, że pojedynek dziewczyn był niesamowity, ale to, co właśnie zobaczyłam przerosło moje wszelkie oczekiwania. - powiedziała zszokowana Tenten.
- Obie walki były na najwyższym poziomie. Teraz musimy naprawdę dużo trenować aby im dorównać. - podsumował poważnie Hyūga.
Nagle do ich uszu dotarła rozmowa, a tak właściwie to kłótnia dwóch osób, których głosy były im doskonale znane.
 - Szpanerzy.
 - Przesadzasz. My po prostu chcieliśmy pokazać na co nas stać.
 - No ale mogliście być trochę delikatniejsi. Gdyby to nie był klon nie wiadomo, czy Naruto by przeżył. Myśl czasami! To nie boli!
Granatowowłosa, bo to właśnie do niej należał ów głos, była naprawdę wściekła. Takie zachowanie było dla przyjaciół tej dwójki dość szokujące. Jeszcze żaden z nich nie widział tej spokojnej i wstydliwej dziewczyny w takim stanie.
 - Przepraszam, Hinata-chan. Masz rację, mogło to się źle skończyć.
Potulny Sasuke, właściciel drugiego głosu, to także nowość i spore zaskoczenie.
 - No ale z drugiej strony, wy też nie jesteście święte. Użyłyście demonicznej techniki. Mogłyście zdmuchnąć z powierzchni ziemi cały stadion. - wytknął przyjaciółce.
 - Nie jesteśmy przecież głupie. W technice była tylko i wyłącznie nasza czakra. Przyjęłyśmy pół demoniczne postacie żeby nas nie rozszarpało.
 - Ale... - przerwał nagle swoją wypowiedź pod naporem zabójczego wzroku Hyūgi.
Karooki skulił się nieznacznie i bez słowa usiadł na krześle obok przyjaciół.
 - I jak się podobało? - zapytała już radośnie białooka budząc zebranych z letargu.
 - Czy się podobało? To było niesamowite! - wykrzyknął z entuzjazmem Kiba, a Akamaru przytaknął pojedynczym szczeknięciem.
 - Cieszę się. - odpowiedziała z lekkim uśmiechem, a widząc, że Lee otwiera usta aby się o coś zapytać, dodała – Pogadamy po finale. Zaraz się zacznie.
Wszyscy zgodnie przytaknęli i skierowali wzrok na arenę.


~Tadam! Dzisiaj notka trochę wcześniej, mam nadzieję, że się podobała :D 

Wow! Nie wierzę własnym oczom. W ciągu ostatniego tygodnia pojawił się 1 nowy obserwator: Ryoko oraz dwójka nowych czytelników: Basia i polasa21. Bardzo się z tego powodu cieszę i to właśnie im dedykuję tą notkę :)

Zapraszam również innych do komentowania, bo patrząc na statystyki bloga widzę, że czytających jest dosyć sporo ;) Nie bójcie się, nie gryzę :P

I jedna sprawa do Was, moi drodzy. Może Wy mi wyjaśnicie, dlaczego wena przychodzi zawsze w najmniej odpowiednim momencie, a ja potem siedzę do 2 w nocy i opisuję tak epicką scenę walki, że szkoda mi zasnąć, bo do rana zapomnę? -.- Tak wiem, "geniusz" :P

A więc do piątku.
Sayo :)

8 komentarzy:

  1. Jej! Piątek i rozdział nadszedł! Teraz będę się niecierpliwić i czekać na kolejny. Walki... no nie mam słów, masz talet! Takich walk to szukać ze świecą. Kłótnia Sasuke i Hinaty...potulny Uchiha? No cóż, to niezła reforma, która na dobre wyszła. Podsumując, nic dodać, nic ująć. To jest poprostu idealne. Cóż duuuuuuużo weny i pozdrowionka dla autora! Domi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uf... Jak dobrze, że Ci się podobało :) Miałam pewne obawy przed dodaniem tej notki, bo nie wiedziałam, jak wyszły mi sceny walki, które są bardzo ciężkie do opisania. Ale jak widzę - nawet podołałam :D

      Pozdrawiam - Autorka

      Usuń
    2. Ja ci dam "nawet"! To było świetne! Przestań w siebie wątpić, tylko pisz zarąbiste notki! Domi.

      Usuń
  2. Dałaś radę Asiek-chan ;) Mimo iż poprzedni rozdział był trochę krótki to tutaj zrekompensowałaś to wszystko ! Nie dość że wspaniałe walki i cudne techniki to świetnie opisane w dłuższej notce.
    Huh czyli są tak potężni ... demoniczne techniki ? Coś czuję że nieskończy się tylko na tej całej "pięści" podejrzewam nawet że w zanadrzu mają całą mase demonicznych technik do wykorzystania lecz są one zbyt potężne na taki egzamin na chuunina :P
    No nic, teraz czekać do kolejnego piątku na niesamowitą, potężną, mega walkę Naruto z jego ukochaną dziewczyną Namidą ! Aż się doczekać nie mogę ! Pozdro i dużo weny życzę ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja chcę NEXT!!! Notka boska, opisałaś obie walki w tak wspaniały sposób, że aż brak słów. Nie mogę się doczekać finałów, nie mam pojęcia kto wygra, ale wiem kto z pewnością zostanie chuninem ^.^
    Życzę weny.
    Mija Mirini.

    OdpowiedzUsuń
  4. Witam,
    walki były niesamowite, choć myślałam, ze to Hinata wygra i przejdzie do finału, hahaha wściekła Hinata i potulny Sasuek toż to nowość...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  5. Witam,
    wspaniale, te walki niesamowite, choć myślałam, że to jednak Hinata wygra i przejdzie do finału ;]wściekła Hinata i potulny Sasuke bosko...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń
  6. Witam,
    cudownie, walki wręcz niesamowite, co ja zrobię, ze uwielbiam walki ;] ale myślałam, że to Hinata wygra i przejdzie do finału ;] ocho wściekła Hinata i potulny Sasuke bosko... to mi się podoba...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Iza

    OdpowiedzUsuń