Menu bloga

piątek, 24 kwietnia 2015

Rozdział 24. Ostateczna technika

 - Kuso! To wcale nie takie łatwe. - denerwował się Naruto.
 - Nie narzekaj tylko skup się. - upomniała go Hinata.
 - Hai, hai.
Minęło 10 dni od kiedy nasi bohaterowie rozpoczęli ostatni, a zarazem kluczowy etap treningu. Dzięki wcześniejszemu ćwiczeniu łączonych technik już po 5 dniach udało im się zgrać we dwójkach. Przez ostatni czas zaś męczyli się nad zsynchronizowaniem za sobą aż czterech żywiołów.
 - Shimata! Teraz za dużo ognia. - przeklął Sasuke, gdy kula zajęła się płomieniami i eksplodowała.
Cała czwórka była zmęczona i poraniona przez miniwybuchy, które co chwilę wywoływali. Nawet ich demoniczne zdolności nie nadążały z leczeniem.
 Zaś zaledwie kilkanaście metrów dalej, pod starym, rozłożystym drzewem siedziała inna czwórka Samurajów. Byli oni bardziej doświadczeni, ale jak się niedawno okazało, już nie silniejsi. Tak, mowa tu o Densetsu Samurai. Oddawali się właśnie rozmowie, bo w końcu co lepszego mięli do roboty? Dziwię się, że jeszcze kart nie wyciągnęli. Ale wracając...
 - Nie wygląda to a ciekawie. - powiedział z kwaśną miną Taisuke.
 - A to czemu? - zdziwił się Kazuma, zaprzestając zabawy źdźbłem trawy.
 - Nie widzisz tego, baka? - załamała się Tomiko – Od 3 dni nie widać nich żadnych postępów. W ogóle nie mogą się zgrać. A tak dobrze im wcześniej szło.
 - A ja w nich wierzę. - wtrąciła się Maki – Zobaczycie, uda im się. Na pewno!
 - Mam taką nadzieję. - wymamrotał Taisuke, kończąc tym samym wymianę zdań.
 A tymczasem Akuma dalej nie mogli dojść do porozumienia.
 - To bez sensu. - załamała ręce Namida.
 - Masz rację. Trzeba wymyślić inny sposób. -przytaknął Sasuke.
 - Może zaczniemy od samego początku? - zaproponowała Hinata.
 - To znaczy? - zaciekawił się blondyn.
 - Najpierw, niech każdy z nas prześle do ręki niewielką ilość naturalnej energii. - zaczęła tłumaczyć – Wtedy ja, przy pomocy Byakugana pokieruję Was, kto ma zwiększyć, a kto zmniejszyć jej ilość. Ja się już dostosuję.
 - Hm... - zamyślił się Narto – To się może udać. Zróbmy tak!
Kiedy Naruto, Namida i Sasuke trzymali przed sobą dłonie z wirującą energią Hinata włączyła swoje kekkei genkai i zaczęła instruować:
 - Namidy czakra jest najbardziej wypośrodkowana, więc do niej będę sterować. Naruto zmniejsz trochę. Trochę, a nie o połowę! Okey... Jeszcze trochę więcej... Dobra! Teraz trzymaj tak. Sasuke, Ty też zwiększ. Delikatnie... Nie no, przesadziłeś teraz. Ale Namida trzymaj to, a nie się wahasz. Czekajcie... Jest! Powinno być. Teraz ja.
Granatowowłosa również wyciągnęła przed siebie otwartą dłoń i skupiła idealną ilość naturalnej energii.
 - Dobra. Teraz zbliżmy je do siebie. - zarządziła jasnooka.
Wtedy właśnie, po raz pierwszy udało im się tego dokonać. Pomiędzy czterema dłońmi wirowała kolorowa, idealnie wyważona kula naturalnej energii. Densetsu już zbierali się z ziemi, aby pogratulować młodym Samurajom i poinstruować ich, co robić dalej kiedy...
 - Yatta! - wykrzyknął Naruto.
Przez jego chwilową dekoncentrację w kuli nagle pojawiło się zdecydowanie więcej koloru białego, co spowodowało kolejny już tego dnia niewielki wybuch.
 - Naruto!!! - wykrzyknęła zgodnie trójka przyjaciół.
 - Ups. - powiedział tylko z niewinną miną główny sprawca zamieszania i ponownie zajął zajmowane przez siebie miejsce.
 Przez kolejne godziny, czwórka Akuma próbowała dopracować do perfekcji to, co osiągnęli. Po jakimś czasie Hinata przestała głośno instruować przyjaciół, ale nadal trzymała rękę na pulsie przy pomocy Byakugana. Nawet Naruto udało się oddzielić emocje od ilości wysyłanej energii. Cała drużyna co raz lepiej wyczuwała, ile czakry należy skupić i z minuty na minutę, z godziny na godzinę wyglądało to coraz lepiej. 
 Późnego wieczora już nie siedzieli na ziemi, a stali, zaś pomiędzy mini znajdowała się spora kula złączonej energii. W końcu, Densetsu doszli do wniosku, że nie ma co ich dalej męczyć. Podnieśli się z zajmowanych miejsc i podeszli do uczniów, którzy sprawnie anulowali technikę.
 - No nareszcie. Myślałem, że już się nie doczekam. - zaśmiał się Kazuma.
Szybko jednak mina mu zrzedła, bo zabójczy wzrok przyjaciół mówił wszystko.
 - Spokojnie. - próbowała załagodzić sytuację Tomiko, nim poleje się krew – Przyszliśmy Was pochwalić, bo jednak, jak już się przekonaliście, nie jest to takie łatwe, mimo że się na początku takie wydaje. Nie każdemu udaje się dojść do tego etapu, ale Wy podołaliście.
 - Teraz dajemy Wam do jutrzejszego południa spokój. Wyśpijcie się i widzimy się tu punktualnie o 12:00. - zarządziła Maki – Nie spóźnijcie się. - dodała na odchodne.
 - Jutro pokażemy Wam, jak połączyć to z katanami. - zdążył jeszcze rzucić przez ramię Taisuke, po czym cała czwórka zniknęła z pola treningowego.
Na szczęście dla Akuma, trenowali na posesji domu Naruto, więc nie musieli daleko iść. Sasuke i Hinata byli tak zmęczeni, że natychmiast zajęli pokój gościnny, nie fatygując się nawet do własnego domu. Naruto i Namida wzięli z nich przykład i równie szybko zniknęli w sypialni. Teraz to nawet zbliżający się nieubłaganie koniec świata nie byłby w stanie ich obudzić.
 Jak ustalili poprzedniego dnia, cała grupa równo o 12:00 zebrała się pod posiadłością Namikaze. Stamtąd udali się na jedne z bardziej oddalonych od wioski pól treningowych. Tomiko stwierdziła, że nie ma ochoty odbudowywać domu jak go przez przypadek zniszczą. Tak oto, po kilkunastu minutach znaleźli się na miejscu. Nie chcąc niepotrzebnie tracić cennego czasu Kazuma rozpoczął trening słowami:
 - Wczoraj nareszcie udało się Wam połączyć i zsynchronizować ze sobą swoje czakry. To duży wyczyn, ale jednocześnie zaledwie część tego, co musicie opanować. Kolejną kwestią będzie odpowiednie skupienie jej w Waszych katanach. Nie wiem czy zauważyliście, ale elementy natur nie łączyły się dopiero przy skrzyżowaniu ostrzy, ale już w czasie przygotowywania ataku, na co wskazywały niewielkie wyładowania elektryczne.
Akuma słuchali każdego słowa czarnowłosego z największą uwagą, by niczego nie przegapić.
 - Udało nam się w ten sposób skupić energię, dzięki jednej małej sztuczce. - podjęła temat Maki.
Wyciągnęła ona z pochwy swoją katanę i przecinając uprzednio palec, skropiła jej ostrze tuż przy rękojeści szkarłatną cieczą. Chwilę po tym zabiegu, dokładnie w tym samym miejscu ukazały się trzy dziwne napisy. Zaciekawieni młodzi Samurajowie spojrzeli wyczekująco na długowłosą.
 - Są to podpisy Tomiko, Kazumy i Taisuke. Dzięki temu i kilku prostym pieczęciom moja katana zsynchronizowała się z ich czakrami. Od teraz mogą oni swobodnie, nawet na odległość wpuszczać w moją broń swoją energię natury. Zdaję sobie sprawę, że początkowo może to być dla Was trochę zagmatwane, ale gwarantuję, że szybko załapiecie.
 - Czyli, jeżeli dobrze rozumiem – zaczął Sasuke – po wykonaniu tej techniki, czy czym to tam jest, połączymy w pewnym stopniu ze sobą swoje katany.
 - Dokładnie tak. - przytaknęła Tomiko z uśmiechem – Stworzy się między Wami niewidzialna i niewyczuwalna sieć. Przesyłając do swojej katany energię natury będziecie automatycznie tao samo robić w reszcie. Po to właśnie uczyliście się łączyć ze sobą wasze czakry. Pomogło to Wam dowiedzieć się, jak zachowują się inne elementy i jak nad nimi panować. Teraz wystarczy zrobić to samo, tylko że na trochę większą odległość. Technika ta ma niestety dwie wady: wykonać możecie ją tylko będąc w komplecie i ma również ograniczoną odległość między jej użytkownikami.
 - Mamy nadzieję, że jak na razie wszystko jasne, więc czas brać się do roboty. Łapcie za katany i na początek powiążcie je ze sobą. Najpierw wykonujecie pieczęcie: pies – smok – małpa – tygrys, a potem skropcie ostrze swoją krwią. - poinstruował Taisuke.
Akuma sprawnie się z tym uporali i już po kilku minutach czekali na dalsze polecenia.
 - Przy uzyskaniu odpowiedniego efektu niestety dużo Wam nie pomożemy. - zaczęła Tomiko – Wszystko działa w pełni intuicyjnie i każdy musi odnaleźć swój własny klucz do sukcesu. Ale pamiętajcie o jednym: Przyroda jest z Wami i zawsze chętnie pomoże, wystarczy słuchać uważnie.
Po zakończonym przemówieniu ciemnowłosa skinęła na przyjaciół, by dać wolną rękę młodym Samurajom.
 Jak ostrzegali Densetsu, łatwo nie było. Skupienie naturalnej energii nie tworzyło problemu, ale rozesłanie jej w równych ilościach do pozostałych trzech katan sprawiało już większy kłopot. Akuma już 3 dzień się z tym męczyli, a efekty były znikome. Cały czas pomagali sobie swoją dziwną umiejętnością przekazywania myśli i Byakuganem Hinaty. Nadal jednak nie wyglądało to tak jak powinno. Przyroda wokół nich wręcz szalała, próbując pomóc w jakiś sposób swoim 'ludzkim przyjaciołom'. Jedyną motywacją było to, że wszystkie cztery katany zaczynały delikatnie rozświetlać się jasnym światłem, co wskazywało na to, że fuzja żywiołów, choć w niewielkim stopniu, zachodzi. Może i te przebłyski nie trwały długo, ale dodawały nadziei.
 Kolejne 3 dni spędzili na doprowadzeniu stosunku żywiołów do perfekcji, co coraz lepiej im wychodziło oraz na powolnym zwiększeniu jej ilości, a co za tym idzie siły całej techniki.
 Szóstego dnia nareszcie było widać efekty ciężkiej, mozolnej pracy. Pojedyncze wyładowania utwierdzały wszystkich w tym, że katany zasilane są Raitonem. Był jeszcze co prawda zbyt słaby i niestabilny by można go było wykorzystać w prawdziwej walce. Mimo to efekt był i tak co najmniej zadowalający.
 Po dwóch tygodniach nareszcie się udało. Technika była gotowa.
 - Demoniczna fuzja żywiołów! Raiton! Ostateczność!
Przez mocno zniszczone pole treningowe rozniósł się krzyk czterech postaci, bo ludźmi to ich nazwać nie można było. Akuma w demonicznych formach, targani przez wiatr i otoczeni przez pojedyncze wyładowania elektryczne rzucili się ku celu, którym było masywne stare drzewo. Po zetknięciu się czterech śmiercionośnych ostrzy nastąpił kolejny tego dnia, jeszcze potężniejszy od poprzedniego wybuch. Sami Densetsu byli w szoku, że ci młodzi ninja tyle wytrzymują. Oni, w czasie ich chwały mogli wykonać ją maksymalnie 3 razy dziennie. Teraz niestety są w stanie zaprezentować tylko jedną. Akuma zaś, od samego rana, kiedy pierwszy raz udało im się doprowadzić technikę do końca starają się ją wzmocnić. I chyba tym razem się to udało. Wybuch spowodowany atakiem zmiótł drzewo, po którym nie został nawet jeden liść. Również trawa w obrębie 5 metrów wokół zniszczonego celu było doszczętnie spalone, a ziemia wręcz zorana. Taki efekt był całkowicie zadowalający, nawet dla takich perfekcjonistów, jakimi byli Akuma.
 - Na... Nareszcie s... się u... udało. - wydyszał Naruto, podpierając się rękami o kolana.
Reszta nic mu nie odpowiedziała, bo także z ledwością łapali oddech. Wtedy właśnie obok nich pojawili się uśmiechnięci, ale i niezmiernie dumni Densetsu.
 - Wielkie brawa! Naprawdę! - powiedziała Tomiko – Jesteśmy z Was bardzo dumni. Uwierzcie mi, niewielu udaje się opanować tą technikę. Gratulacje.
Akuma zdążyli się tylko radośnie uśmiechnąć, zanim osunęli się bezwładnie na ziemię, tracąc przytomność z przemęczenia.
 - Będziemy ich zanosić do domów? - zapytała Maki, patrząc z rozbawieniem na przyjaciół.
 - Niee. - machnął ręką Kazuma – Niech leżą, nic im nie będzie. Jest już ciepło, lato się zbliża. Jak odpoczną to sami się pozbierają.
 - Heh... Niech Ci będzie. - z twarzy Tomiko również nie schodził uśmiech.
 - Skoro zakończyliśmy już ich trening, przydałoby się poinformować o tym Hokage. Niech ich z powrotem wprowadzi na listę ninja gotowych do wykonywania misji. Słyszała, że ostatnio mają z czymś problem. - zaproponowała Maki.
 - Dobry pomysł. Może i my się na coś załapiemy? Przyda nam się trochę ruchu. - zaśmiał się Kazuma.
Zanim udali się do biura Czcigodnej, Tomiko jeszcze zabezpieczyła pole treningowe i nieprzytomnych przyjaciół specjalną techniką. Tak dla bezpieczeństwa, gdyby ktoś chciał im coś zrobić zanim odzyskają przytomność.

 Zakończenie ostatniego etapu treningu jest punktem przełomowy. Akuma Samurai są już gotowi. Gotowi, by podjąć walkę ze Złem. Niestety Akumuyami też nie próżnował. Ma armię gotową do pójścia za swoim panem na śmierć. Nadchodząca wojna przyniesie ogromne żniwo, ale i raz na zawsze zamknie pewien rozdział. Tylko jeszcze jednego nie możemy być pewni. Po czyjej stronie będzie zakończenie opowieści. Czy Dobro ponownie zwycięży? Czy może na świecie zapanuje wieczny mrok i cierpienie? Tego się dowiemy... Kiedyś... W przyszłości... Bardzo niedalekiej.... Cierpliwości...

~ No i wchodzimy w kluczową część opowiadania. Nasi bohaterowie są już gotowi i pozostaje im tylko czekać na Ostateczną Bitwę. Jak się zakończy? Jedyne co Wam powiem to to, że... ja wiem a Wy nie! haha :P Musicie sobie jeszcze poczekać ;)
Dzisiaj mam zakończenie szkoły, a potem świętowanie :D Życzcie mi powodzenia i małego kaca haha :P
Pozdrawiam :*

piątek, 17 kwietnia 2015

Rozdział 23. „Nadzieja świata.”

 Od sparingu Akuma kontra Densetsu minęło już kilka dni. Przegrani zostali zaraz po zakończeniu walki, natychmiastowo przetransportowani do szpitala. Co prawda, jak na tak rozległe obrażenia dosyć szybko odzyskali świadomość lecz sama Hokage postanowiła zostawić ich jeszcze na obserwację. Samurajowie nie byli jakoś specjalnie szczęśliwi z tego powodu. Dzięki ich przyspieszonej regeneracji, już następnego dnia byli w pełni sił. No ale, woleli nie narażać się Tsunade.
O ile Densetsu nie byli szczęśliwi z takiego stanu rzeczy, o tyle Akuma w pełni korzystali z takiego stanu rzeczy. Oczywiście, jak się można było domyśleć, Sakura nie zatrzymała na długo dla siebie spostrzeżeń po walce i jeszcze tego samego dnia wioska huczała od plotek. Konsekwencją tego, była wizyta resztki Dwunastki Konohy w posiadłości Namikaze. Co prawda, przyszli oni po wyjaśnienia, ale dość szybko „odwiedziny” zmieniły się w sporą imprezę z niezłą popijawą. Jak następnego dnia Hokage dowiedziała się o niej i nasłuchała narzekań od sąsiadów młodego Namikaze, w trybie natychmiastowym sprowadziła do siebie głównych zainteresowanych tą sprawą. Blondynka stwierdziła, że widocznie Akuma się bardzo nudzą i była już bliska wlepienia naszym bohaterom tygodniowej, karnej misji rangi S. Na szczęście, koniec końców została ugłaskana dość sporym zapasem sake. Cała sprawa szczęśliwie rozeszła się po kościach.
Tymczasem, w jednej z wielu sal szpitalnych siedziała właśnie ósemka sławnych Samurajów. Są oni pogrążeni w poważnej rozmowie, co wnioskować można po skupionych twarzach i poważnych minach zebranych.
- Nie źle Wam poszło w czasie naszego ostatniego sparingu. Naprawdę urośliście w siłę od czasu naszego pierwszego spotkania. Jestem z Was dumna. - powiedziała z uśmiechem na ustach Tomiko.
Nie tylko ona przepełniona była dumą. Reszta Densetsu także spoglądała na swoich uczniów przychylnym wzrokiem. Akuma na te słowa jedynie lekko się uśmiechnęli. Nie pokazywali po sobie, jak są szczęśliwi, ale wewnątrz aż skakali z radości. 'Nareszcie!' - błąkało się w ich głowach. Densetsu wymienili się porozumiewawczymi spojrzeniami, a Taisuke kontynuował:
- Kiedy tu bezczynnie leżeliśmy, wspólnie doszliśmy do wniosku, że jesteście gotowi na rozpoczęcie ostatniego etapu treningu. Będzie on kluczowy w czasie trwania Ostatecznej Bitwy.
- Na czym będzie polegać? - zainteresował się Naruto.
- Krótko mówiąc nauczycie się posługiwać się błyskawicą i wszelką elektrycznością, ale z tego co widzieliśmy już poczyniliście pewne kroki w tym kierunku. - odpowiedział Kazuma.
- Tak. Ostatnimi czasy trochę kombinowaliśmy i wyszło coś takiego. - zaśmiała się Namida.
- To w takim wypadku trening mamy z głosy? - zapytała Hinata.
- O nie, nie. Niestety nie ma tak dobrze. - odpowiedziała Maki, po czym zaśmiała się cicho, widząc niepocieszone miny młodych Samurajów.
- To, co udało Wam się nauczyć bazuje na waszej czakrze. - zaczął wyjaśniać Kazuma – Całkiem fajnie to wygląda, ale jest sposób na o wiele potężniejszą wersję. Myślicie, że po co te wszystkie treningi z naturą? Właśnie po to, aby przygotować Was do czwartego, a jednocześnie ostatniego etapu. Nie będę Wam teraz dokładnie o tym opowiadać, bo na to jeszcze mamy czas. Jednak, już teraz mogę zagwarantować, że kiedy uda Wam się to opanować będziecie gotowi do walki. My nie będziemy w stanie już nic więcej Was nauczyć.
Akuma słuchali słów swojego przyjaciela z zaciekawieniem, ale i radością, bo wiedzieli, że już niedługo będą w stanie w pełni ochronić przyjaciół i wioskę.
- Ale zanim to nastąpi macie jeszcze jedną misję do wykonania... - przerwał wypowiedź Taisuke, by podkręcić temperaturę - ...Musicie nas stąd wyciągnąć.
Zakończenie mocno zaskoczyło młodych ninja, gdyż nie tego się spodziewali, ale wyraz twarzy długowłosego, na której gościło załamanie oraz nieme błaganie całkowicie rozładowało atmosferę. Akuma wybuchnęli niepohamowanym śmiechem. Zginając się w pół próbowali powstrzymać łzy, które i tak uparcie płynęły po ich policzkach. Musiało minąć kilkanaście minut, zanim młodzi ninja uspokoili się i byli w stanie normalnie rozmawiać. Densetsu w tym czasie próbowali przywołać na twarze obrażone miny, ale zamiast tego również zaczęli cicho chichotać.
- Spokojna głowa, zajmę się tym. - zadeklarował Naruto i natychmiast wyszedł z sali szpitalnej by znów nie wybuchnąć śmiechem.
Niespełna godzinę później wszystko było załatwione, a Densetsu mogli spokojnie opuścić szpital. Naruto zaś jest dłużny Tsunade porządną sake. Cała ósemka wybrała się spacerkiem do posiadłości Namikaze. Nauczyciele naszych bohaterów chcieli w końcu zjeść normalny posiłek, bo to, co dostawali w szpitalu nie można było nawet zaliczyć do kategorii „jedzenie”.
Kiedy wszyscy byli już najedzeni, a jadalnia i kuchnia uprzątnięte, Samurajowie wrócili do rozpoczętej w szpitalu rozmowy.
- My się wystarczająco przez te kilka dni należeliśmy, a Wy przez ten czas również wypoczęliście, więc nie ma na co czekać, bierzemy się do roboty. - zadecydowała Tomiko, wstając z zajmowanej kanapy.
- Pole treningowe za domem, czy polana w lesie? - zapytał Naruto również się podnosząc.
- Hm... Myślę, że pole treningowe na chwilę obecną powinno wystarczyć. Raczej niczego nie rozwalicie... raczej. - zamyśliła się Maki.
- Ha ha. Będziemy uważać. - zaśmiał się Sasuke – Chodźcie.
Gdy wyszli już za dom, Tomiko znów zabrała głos:
- Jak już wicie, jest to czwarty, a jednocześnie ostatni etap Waszego treningu. Motywem przewodnim będzie Raiton. Z pewnością wiecie, że połączenie czterech podstawowych żywiołów tworzy pewnego rodzaju kwintesencję.
- Przecież istnieje pięć podstawowych żywiołów. - wtrąciła trafnie Hinata.
- Masz rację. - kontynuowała ciemnowłosa – Raiton jest zaliczany do jednych z podstawowych elementów natury, jednak różni się on od innych. Otóż, użytkownik posiada w sobie drobne elementy czterech natur: wody, powietrza, ziemi i ognia, co tworzy błyskawicę. To co chcemy Was nauczyć będzie działało na bardzo podobnej podstawie. Fuzja żywiołów jest ciężka, bo każdy z użytkowników techniki musi skupić dokładnie taką samą ilość naturalnej energii, by zachować równowagę. Jest to jedna z najpotężniejszych technik na świecie, której boi się nawet sam Akumuyami. Jest ona ostatecznością.
Słowa wypowiedziane przez Tomiko wzbudziły ciekawość, ale i jednocześnie wywarły ogromne wrażenie. Czuli, że to nie są już żarty.
- Pokażemy, o co nam chodzi. Dla bezpieczeństwa odsuńcie się trochę. - zasugerował Taisuke.
Akuma bez zwlekania odskoczyli w tył i z napięciem oczekiwali na pokaz. W tym samym czasie Densetsu ustawili się wokół grubego pnia, stojącego na środku pola treningowego. Ich twarze były skupione i poważne, wyciągnęli przed siebie katany i delikatnie przymknęli oczy. Po chwili w powietrzu można było wyczuć wciąż rosnące skupisko energii. Wśród traw i drzew szalał wiatr, ziemia zaczęła lekko drgać, a woda w znajdującym się nieopodal oczku wodnym niespokojnie podskakiwać i pienić się. Sami Densetsu zaś smagani byli gorącymi powiewami, a wokół ich ciał rosło napięcie. Przeskakujące iskry i pojedyncze wyładowania jasno wskazywały na to, że żywioły łączyły się w jedną z najpotężniejszych technik świata.
- Fuzja żywiołów! Raiton! Ostateczność!
Wykrzyknęli nagle i rzucili się w kierunku bezbronnego pnia. Kiedy znajdowali się zaledwie kilka metrów od celu, ich bronie rozświetliły się białym, rażącym światłem i zaczęły wypuszczać śmiercionośne wyładowania. Kiedy technika złożona z czterech, przesiąkniętych energią mieczy zetknęła się z drewnem nastąpił wybuch. Siła uderzeniowa szarpnęła Akuma w tył, a Densetsu musieli opleść swoje ciała barierą z żywiołów, by ponownie nie wylądować w szpitalu. Po opadnięciu kurzu i uspokojeniu się przyrody, wciąż oszołomieni Akuma podbiegli do dyszących nauczycieli.
- To było niesamowite! Widowiskowe! Potężne! Genialne! - prawie podskakiwał w miejscu blondyn.
Reszta młodych Samurajów także podzielała jego odczucia lecz Ci postanowili zachować je dla siebie.
- Miło mi to słyszeć. - wysapała uśmiechnięta Maki – Dawno jej nie używaliśmy i zapomnieliśmy, że zużywa tak dużo czakry. Jest to właśnie powód, dlaczego technika nazywa się „ostateczność”. Po jej wykonaniu nie będziecie w stanie już walczyć, a żeby precyzyjnie trafić w przeciwnika trzeba najpierw go unieruchomić lub mocno uszkodzić. Teraz rozumiecie, czemu wykonuję się ją na koniec pojedynku?
- Hai!
- To dobrze. Ale teraz potrzebujemy kilku minut, żeby wrócić do rozmowy. - uśmiechnęła się, po czym wraz z towarzyszami opadła wykończona na ziemię.
Akuma widząc to głośno się roześmiali, ale wspaniałomyślnie dali swoim przyjaciołom odpocząć. Po trochę dłuższych kilku minutach Densetsu w końcu podnieśli się z trawy, by móc przybiżyć młodszym sposób działania techniki.
- Na pozór może brzmieć to banalnie prosto. - zaczął Kazuma – Na pewno zauważyliście, co działo się z natrą. W pełni nam ona pomagała w wykonaniu tej techniki. To, co pokazaliście na naszym sparingu wykorzystywało tylko i wyłącznie Wasze czakry, a odłączenie Raitona od katan, czyli głównego źródła energii trochę ją osłabiło. Dodatkowo, natury łączyły się tuż przed uderzeniem w cel, a nie wewnątrz użytkowników. Dzięki takiemu zabiegowi proporcja nie musiała być perfekcyjne zachowana. Teraz, przez najbliższe dni czeka Was szukanie sposobu na najlepsze zgranie się ze sobą. Jest to złotym kluczem do wszystkiego.
- To co mamy robić? - zapytała Namida, nie chcąc tracić czasu.
- Chwilę temu mieliście trening polegający na współpracy z sobą dwóch odmiennych żywiołów. Właśnie w tych dwójkach spróbujecie na początek zrównoważyć ilość potrzebnej czakry. - poinstruował Taisuke.
- Ale jak mamy to zrobić? - dopytywała Hinata.
- Myślę, że najłatwiej będzie tak.
Długowłosy zawołał do siebie Maki i wystawił przed siebie otwartą dłoń. Po chwili zaczęła na niej wirować czerwona energia, podobna do narutowego Rasengana. Maki zrobiła to samo, lecz u niej pojawiła się w kolorze niebieskim. Kiedy zbliżyli do siebie dłonie dwie energie się ze sobą złączyły, tworząc mieszaninę dwóch barw.
- A teraz zobaczcie, co się stanie, gdy dodam za dużo elementu swojej natury. - odezwał się mężczyzna.
Symetryczna do tej pory kula niebezpiecznie zadrgała i zaczęła się deformować. W pewnym momencie kolor czerwony przeważył, a powstała kula zniknęła, pozostawiając po sobie niewielki wybuch.
- Wyobraźcie sobie teraz, że zamiast tej małej ilości naturalnej energii macie potężną kumulację. - podsumowała pokaz Maki.
- Będzie BUM! - podzielił się swoim wybitnie inteligentnym spostrzeżenie Naruto, wyrzucając przy tym ręce w powietrze, dla wzmocnienia swojej wypowiedzi.
Cała siódemka zrobiła wymownego „facepalma”, a sam główny zainteresowany stał wciąż mocno z siebie zadowolony.
- Naruto, bardzo Cię proszę, nie pogłębiaj się, tyko bierzmy się za robotę. - Namida prędko sprowadziła swojego chłopaka na ziemię.
- Dobry pomysł. - poparł ją Sasuke – Chodź, Hinata-chan.
Nasi bohaterowie rozdzielili się na dwie grupki i rozsiedli się wygodnie na ziemi naprzeciw siebie. Chwilę potem słychać było tylko minieksplozje oraz ciche przekleństwa i narzekania ze strony Akuma.
Trochę na uboczu stała czwórka Densetsu Samurai, którzy oddali się ichej rozmowie.
- Myślicie, że zdążą wszystko dopracować? - zapytała Tomiko.
- Są zdolni. Mają już pewne podstawy, więc powinno im być łatwiej. - podzielił się swoimi spostrzeżeniami Kazuma.
- Od samego początku pokazywali, że wiele potrafią, ale też wiele potrafią pojąć. Przez te kilka lat stali się dla mnie niczym młodsze rodzeństwo. Wierzę w nich. - uśmiechnęła się Maki.
- Nie tylko my w mich wierzymy. Cała wioska jest z nimi, a już niedługo i cały świat. Oni potrafią łączyć ludzi. Są nadzieją tego świata.
- Masz rację, Tomiko. Stuprocentową. - poparł przyjaciółkę Kazuma, po czym wszyscy znów zajęli się obserwacją zmagań swoich młodszych przyjaciół.

~ Cześć Wam :D
Myślałam, że się nie nie wyrobię, ale jestem. :) Mam nadzieję, że się podobało.
Komentujcie i czekajcie na nexta.
Pozdrawiam starych i nowych czytelników :*

piątek, 10 kwietnia 2015

Rozdział 22. Sparing

 Znów nastał nowy dzień. Znów słońce zaświeciło na niebie. Znów Konoha obudziła się do życia, a wszyscy jej mieszkańcy zajęli się codziennymi obowiązkami. Znów ninja wyruszyli na przydzielone im misje, a ci, co akurat mięli wolne zajęli się treningiem lub spotkaniami z przyjaciółmi. I znów ósemka Samurajów spotkała się na jednym z wielu pól treningowych. Dwa dni minęły szybko. Przez ten czas Densetsu zdążyli wrócić do formy, a Akuma odświeżyli przyjaźnie. W końcu nadszedł czas starcia. To co się dziś wydarzy na tym polu treningowym, będzie miało wpływ na przyszły trening. Chyba jeszcze nigdy nasi bohaterowie nie mięli tak poważnych min, stojąc przed swoimi mistrzami, a jednocześnie przyjaciółmi. Tego dnia na treningu znalazł się również Shikamaru i Sakura. Pierwsza osoba, ponieważ potrzebowali sędziego, a czarnowłosy był najlepszy do tej roli. Druga zaś za względu na swoje medyczne umiejętności, by w razie potrzeby móc szybko zainterweniować. Obydwoje dostali nakaz zatrzymania dla siebie tego, co dziś zobaczą. Po kilku minutach ciszy głos zabrał Shikamaru:
 - Przypomnę zasady. Wszystkie chwyty dozwolone, ale w granicach rozsądku. Nie chcemy mieć ofiar. Sparing kończy się nokautem przeciwnika, niezdolnością do walki, poddaniem się jednej ze stron lub moją decyzją. A więc, zaczynajcie. Start!
Po wypowiedzeniu ostatniego słowa czarnowłosy natychmiast zniknął i pojawił się na jednej z wielu gałęzi potężnego drzewa. Usadowił się na niej wygodnie, obserwując z bezpiecznej odległości zmagania przyjaciół. Po chwili pojawiła się koło niego Sakura i bez słowa dołączyła do obserwacji.
 Tymczasem na polu treningowym rozpętało się prawdziwe piekło.
 Akuma, nie czekając na zaproszenie natychmiast zaatakowali swoich przeciwników połączonym atakiem. Na pierwszy front wysunęła się ogromna ściana ognia, wspomagana przez wiatr, którym kierował Naruto. Atakowani chcieli zrobić unik, ale coś im to skutecznie uniemożliwiło. Niespodziewanie ich nogi zostały spętane rzez silne, zielone pnącza. Dopiero teraz zobaczyli stojącą lekko zboku Namidę z wyciągniętymi przed siebie dłońmi i skupieniem wymalowanym na twarzy. Nie zwlekając, cała czwórka dobyła swoich katan, które z okazji dzisiejszej walki ponownie zajęły swoje miejsce przy ich bokach. Sprawnie podcięli unieruchamiające ich rośliny, lecz gdy tylko zrobili krok w tył napotkali na kolejną przeszkodę. Ich stopy zaczęły grzęznąć w błocie. To była Hinata. Kiedy Densetsu uwalniali się z techniki Namidy, ona przesiąknęła wodą glebę, która ponownie unieruchomiła lekko zaskoczonych nauczycieli. A ściana ognia wciąż nieuchronnie zbliżała się do swojego celu.
 - Dobrzy są. - powiedział z uznaniem Kazuma.
Na szczęście, trzeźwo myślący Taisuke w ostatniej chwili zdążył wykonać prostą technikę podmiany. Densetsu znaleźli się kilkanaście metrów nad ziemią, a miejsce, w którym jeszcze chwilę temu stali, płonęło. Zanim z powrotem opadli na lekko przypaloną trawę musieli jeszcze odeprzeć kilka, zdecydowanie słabszych ataków.
 - Co tak słabo? - zawołał w ich stronę Naruto.
 - Ja Ci dam słabo, gówniarzu! - odkrzyknęła rozeźlona Tomiko – Do dzieła ludzie!
Na tę komendę Densetsu natychmiast przeszli do kontrataku. Drzewa otaczające czwórkę Akuma nagle jakby ożyły i wystrzeliły liany, które oplotły ciała młodych ninja. W ślad za techniką Tomiko poszły wstęgi ognia kierowane wolą Taisuke. Jednak, nim dotarły do celu natrafiły na powietrzną barierę stworzoną przez Naruto. Sami Akuma zaś szybko uwolnili się z więzów, przy pomocy płomieni, które za sprawą Sasuke oplotły ich ciała. W tym samym czasie, Hinata przygotowywała się do wykonania kolejnego ataku. Odnalazła podziemne zasoby wodne i po krótkiej chwili koncentracji wyrzuciła ich strumienie w górę, pokrywając cieczą przeciwnika. Naruto natychmiast wspomógł granatowowłosą, posyłając przed siebie ostre powiewy mroźnego wiatru. Spowodowało to zamarznięcie wody, a co za tym idzie i Densetsu Samurai. Nie zauważyli jednak, że tuż przed zakończeniem połączonej techniki Taisuke oplótł siebie i towarzyszy cieniutką, ognistą powłoką. Spowodowało to ich szybkie uwolnienie się i kolejny atak. Tym razem nie była to technika z zakresu żywiołów. W mgnieniu oka Kazuma dobył katany, która swobodnie spoczywała przy jego boku. Następnie wbił ją w ziemię, rozsyłając tym samym po polu treningowym wstęgi Raiton. Spowodowało to spory wybuch i odrzucenie czwórki Akuma w różne strony polany. W ten sposób starcie zmieniło się w cztery osobne pojedynki jeden na jeden.
 - Znamy wasze umiejętności kontroli żywiołów i czakry. Czas na szermierkę. - powiedziała donośnie Maki.
Po tych słowach starsi Samurajowie doskoczyli do swoich przeciwników. Wymiana ciosów wyglądała bardziej jak taniec. Każdy z walczących doskonale znał umiejętności i nawyki drugiego. Przez lata ze sobą trenowali, więc nie mogło być inaczej. Wiedzieli kiedy zrobić krok, kiedy uskoczyć, kiedy się uchylić. Ciosy były wyprowadzane z niesamowitą precyzją i finezją. Doskonała znajomość ruchów i ciosów przeciwnika była z jednej strony ułatwieniem, ale z drugiej zaś nie istniał element zaskoczenia. Obie strony czytały w sobie jak z otwartej księgi. Niezmiernie ciężko było nie zostać zablokowanym i zakończyć atak. Do tego dochodziła jeszcze niesamowita prędkość. Dla postronnego obserwatora, a nawet doskonale wyszkolonego ninja była ona nie do ogarnięcia rozumem. Takimi właśnie osobami byli Sakura i Shikamaru, którzy wciąż siedzieli na drzewie, nie mogąc opanować szoku.
 - Słyszałam niejednokrotnie, że są potężni, ale to co teraz widzę nie umywa się do żadnej z powieści. - wyznała różowowłosa, nie odrywając wzroku od walczących.
Również wiecznie znudzony Shikamaru odrzucił na chwilę obecną swoją naturę i z pełnym zainteresowaniem obserwował przyjaciół i ich mistrzów.
 - To jest niesamowite. Nie sądziłem, że ktokolwiek na świecie może posiadać tak ogromną moc, a teraz patrzę na aż osiem takich przykładów. To co pokazali w czasie Egzaminu na Chūnina nie było nawet 1/10 ich prawdziwych umiejętności.
 - Jak my to teraz utrzymamy w tajemnicy przed resztą? Przecież to jest tak niesamowite, że nie damy rady usiedzieć cicho. - zaczęła ubolewać nad swoim „biednym” losem dziewczyna.
 - Ja nie jestem plotkarą, więc nie mów „my”. - mruknął pod nosem czarnowłosy, przewracając przy tym oczami.
 - Mówiłeś coś? - zapytała gniewnie.
 - Nie nic. - zaczął się bronić biedny chłopak.
 - Tak myślałam. Patrz! Coś się dzieje! - wykrzyknęła nagle Sakura.
'Jej humory zmieniają się jak w kalejdoskopie. Współczuję jej przyszłemu mężowi. Kobiety są takie mendokuse...' - pomyślał Shikamaru i ponownie skupił się na pojedynku.
 Tymczasem na polu treningowym toczyły się cztery ciężkie walki. Jedną z nich było starcie Naruto i Kazumy. Przeciwnicy nie opuszczali gardy nawet na moment. Bez chwili przerwy wymieniali serie ciosów. W końcu odskoczyli od siebie na większą odległość, by złapać oddech. Tę właśnie krótką przerwę wykorzystał Kazuma i odezwał się do blondyna:
 - Pamiętasz, jak Cię uczyłem, że katana jest przedłużeniem Twojego ramienia? Wykorzystaj to w walce.
Naruto nie do końca rozumiał słowa nauczyciela, ale nie miał zbyt dużo czasu na zastanawianie się nad tym, bo przeciwnik znów uderzył. Młodszy parował wszystkie ataki, ale jednocześnie jego umysł pracował na najwyższych obrotach. 'Przedłużenie ramienia. O co chodzi? W czasie treningu powtarzał, że miecz jest naszą częścią... Częścią nas... Mnie... Chwila moment! Skoro katana jest częścią mnie, to także może przez nią przepływać moja czakra, a co za tym idzie – element natury. Bingo!' Blondyn zakończył swoje rozmyślania i z szerokim uśmiechem na ustach rozpoczął atak. W czasie nacierania na Kazumę starał się przesyłać pojedyncze elementy czakry wymieszanej z cząsteczkami żywiołu, którym władał. Po kilku sekundach zamachnął się ostrzem na nauczyciela. Mimo, że ten zdążył uskoczyć, a katana nie dosięgnęła celu, stało się coś, co zdziwiło nie tylko Kazumę, ale i samego użytkownika techniki. Z końca miecza wystrzelił powietrzny sierp, raniąc ramię starszego Samuraja. Technika była bardzo podobna do tej, którą chłopak opanował kilka tygodni temu, ale ta kierowana ręką była zdecydowanie słabsza i wolniejsza od obecnej.
'Nie wierzę! Ja udało mu się to opanować tak szybko?' - zastanawiał się intensywnie Kazuma, wciąż uskakując przed kolejnymi atakami.
'Ale ekstra! Już go mam!' - cieszył się jak dziecko.
Blondyn podbudowany powodzeniem i nowym odkryciem zaczął nacierać na Kazumę z nową mocą.
 W tym samym czasie, jego poczynaniom przyglądała się pozostała trójka Akuma, jednocześnie odpierając niesłabnące ataki. Młodzi, popchnięci jakimś impulsem, zakorzenionym głęboko w ich podświadomości, studiowali walkę kolegi. Ich umysły są w jakimś stopniu ze sobą połączone. Densetsu przez lata próbowali to zrozumieć, ale w końcu się poddali. Sami Akuma do końca nie wiedzą na czym to połączenie polega i jak go dobrze kontrolować. Po prostu, kiedy któremuś coś zagraża lub po prostu wpadają na jakiś genialny pomysł, reszta już o tym wie. I tak właśnie stało się i tym razem. Zaraz po wykonaniu przez Naruto nowej techniki reszta podłapała pomysł i spróbowała zaatakować. Im również się to udało, a przeciwnicy byli w nie mniejszym szoku niż ich kolega. Hinata, nie czekając na zaproszenie posłała w stronę Maki wodne pociski w kształcie sierpów. Atakowana z ledwością uskakiwała przed kolejnymi technikami. Niestety, w ciągu zaledwie kilku minut nabawiła się paru dodatkowych ran. W podobnej sytuacji był Taisuke. On zaś uciekać musiał przed ognistymi wstęgami, które już i tak zdążyły go oparzyć. Tomiko była ścigana przez kamienne ściany, pobudzane do życia przez ruchy mieczem Namidy. Żaden z czwórki Akuma Samurai nie oszczędzał swojego przeciwnika, nawet mimo tego, że byli ich przyjaciółmi. W tego tylu starciach nigdy nie dawali sobie forów. Szli nie na sto, ale i czasami na dwieście procent, co często skutkowało dłuższą wizytą w szpitalu. Jednak szok dosyć szybko opuścił Densetsu i zaczęli odpowiadać, tym samym zmuszając naszych bohaterów do przejścia do defensywy.
 Taka wymiana ciosów również nie trwała zbyt długo, bo w pewnym momencie, na jakiś niemy sygnał czwórka Akuma odskoczyła w jedno miejsce.
 - Może i jesteśmy na tym samym poziomie, ale to my mamy asa w rękawie. - odezwał się Naruto z przebiegłym uśmiechem na ustach.
W momencie, gdy blondyn zakończył swoją krótką wypowiedź, czwórka młodych ninja zaczęła składać pieczęcie. Może nie było ich dużo, ale wyglądały na bardzo skomplikowane. Po chwili znieruchomieli, zatrzymując dłonie na znaku tygrysa. Wtedy właśnie zaczęły zachodzić zmiany w ich wyglądzie. Paznokcie całej czwórki zmieniły się w ostre jak brzytwy szpony, a zęby wydłużyły, zmieniając się w kły. Wyrazy i rysy twarzy stały się bardziej dzikie i zwierzęce niż ludzkie. Całość dopełniały jeszcze pewne niesamowite atrybuty. Z pleców Hinaty wyrosły przepiękne, upierzone, sokole skrzydła w kolorze lawendy. Na twarzy dziewczyny uaktywnił się Byakugan, taki sam, jak w czasie Egzaminu na Chūnina. Cera delikatnie zbielała i wygładziła się, a cała postura młodej Hyūgi stała się godna i władcza. U Sasuke również pojawiły się skrzydła. Te zaś były zdecydowanie bardziej demoniczne i przerażające. Włosy chłopaka przeszły poważną metamorfozę. Stały się dłuższe i zmieniły swoją barwę na szarą. Skóra twarzy pociemniała, a na nosie pojawił się czarny symbol w kształcie plusa. (Po prostu, wyglądał tak jak po uaktywnieniu 3 poziomu przeklętej pieczęci. ~Autorka) Pozostała dwójka przeszła trochę inna przemianę. U nich pojawiły się typowo zwierzęce atrybuty. Naruto zyskał dziewięć, puszystych, rudych, lisich ogonów, a na czubku głowy wyrosły dwa, sterczące uszka, w tym samym kolorze. Oczy chłopaka nabrały dzikiego blasku i zmieniły kolor na czerwony. Źrenice zaś zwięzły się w pionowe kreski. Cała postura blondyna była lekko przygarbiona, gotowa do ataku. Namida wygląda bardzo podobnie. Jednak u niej pojawił się jeden ogon więcej, a wiec było ich w sumie dziesięć. Były smukłe i zgrabne, w czarnym kolorze, które z wyglądu wydawały się należeć do pumy. Było to po części prawdą, bo taką właśnie formę przyjmuje demon uwięziony w jej duszy. Poza tym, także zyskała parę szpiczastych uszu, usytuowanych na czubku głowy. Oczy zabarwiły się na czarno, a źrenice przybrały srebrno-biały kolor. Kształt ich był identyczny jak w przypadku Naruto. Postawa dziewczyny była też porównywalna do blondyna - dzika zwierzyna gotowa do ataku.
 - Kuso!
To było jedyne odpowiednie słowo, jakim Kazuma mógł podsumować sytuację, w jakiej właśnie się znaleźli.
Akuma Samurai nie czekali na ruch przeciwnika. Sami rzucili się w wir walki. W czasie ułamka sekundy Hinata i Sasuke wzbili się w powietrze na swoich skrzydłach i z pełną mocą zaatakowali lekko przerażonych Densetsu. Starsi samurajowie jedyne co to mogli omijać coraz to potężniejsze ataki tej dwójki. Tymczasem z nieba leciał cały arsenał technik.
 - Wodne bicze!
 - Ogniste pociski!
 - Lodowe sztylety!
 - Ściana ognia!
 - Wodny wir!
 - Ognisty powiew!
Sasuke i Hinata wymieniali się w rzucaniu technik, dzięki czemu te leciały bez przerwy. Densetsu z największym trudem omijali je. Mimo to posiadali już na swoim ciele sporą liczbę oparzeń, otarć i poważnych krwawiących ran. Oprócz tego musieli uważać na atakujących ich z ziemi Naruto i Namidę. Ta dwójka, gdy tylko ich przyjaciele wzbili się w powietrze, również rozpoczęli natarcie. Opadając na cztery "łapy" rzucili się przed siebie do ataku. Ich prędkość była nie do ogarnięcia nawę przez najlepiej wyszkolonego jonina. Jedynym plusem Densetsu było to, że trenowali oni z Akuma i przez lata przyzwyczaili się do tego tempa. Dzięki temu byli w stanie omijać większość ataków. I na tym ich plusy się kończyły. Dwustronny atak był nie do odparcia. Byli zasypywani ninjutsu i taijutsu najwyżej rangi. Nie mieli najmniejszych szans. Kiedy już myśleli, że padną z wycieńczenia, Akuma zlitowali się nad swoimi nauczycielami i zaprzestali ataku. Zamiast tego otoczyli poturbowanych i wymęczonych Densetsu z czterech stron. Jednak to, co dobre szybko się kończy i głos zabrała Hinata:
 - Kończymy z nimi.
Na tą komendę czwórka, w błyskawicznym tempie wyciągnęła swoje katany. Następnie każdy z nich wbił ją w ziemię z okrzykiem na ustach:
 - Demoniczne połączenie! Fuzja żywiołów! Kai!
Po tych słowach z ich mieczy wypłynęła potężna energia, która przybrqłw formę kolorowych wstęg, a ziemia wokół zaświeciła jasnym blaskiem. U Naruto uwolniona moc miała barwę białą, u Namidy – brązową, u Sasuke – czerwoną, a u Hinaty – niebieską. Cztery energie zderzyły się ze sobą w jednym punkcie, porażając biednych Densetsu i powodując gigantyczny wybuch. Na szczęście dla starszych Samurajów, Kazuma w porę zorientował się w sytuacji i zdołał ich okryć powietrzną barierą ochronną. Mimo, że nie powstrzymała ona działania techniki, zdecydowanie zmniejszyła ich obrażenia. Pył i kurz, który wzbił się w powietrze w czasie eksplozji opadł dopiero po kilku minutach. Wtedy właśnie można było dostrzec ogrom zniszczeń w pełnej okazałości. W miejscu pola treningowego rozpościerał się sporych rozmiarów krater. W jego centrum znajdowały się cztery, nieprzytomne postacie, a zaraz obok stali ich uczniowie, już w ludzkich formach. Po kilku sekundach koło wspomnianych pojawili się nadal zszokowani Shikamaru i Sakura, która natychmiast rozpoczęła leczenie poszkodowanych. Dziewczyna patrzyła szeroko z otwartymi oczami to na przyjaciół, to na leczonych i nadal nie mogła pojąć tego, co tu się przed chwilą stało. W końcu, po dłuższej ciszy odezwał się Shikamaru, choć jego głosy wciąż był słaby i niedowierzający:
 - Zwycięzcą są Akuma Samurai. Gratulacje.

~ Witajcie :)
W końcu znalazłam chwilę czasu na dodanie notki. Mam nadzieję, że walka się podobała :D
Nie mam czasu, więc się nie rozpisuje.
Komentujcie, a ja pozdrawiam i do następnej :*

niedziela, 5 kwietnia 2015

Specjał 2. Nowy stary przyjaciel

~ Oto przed Wami świąteczny, baaaardzo długi rozdział :) Zapraszam.

 W wiosce Ukrytej w Piasku zagościły wielkie zmiany. Władzę objął tam młody, zaledwie piętnastoletni jinchūriki Shukaku, Godaime Kazekage, sam Gaara no Sabaku. Niestety nie wszystkim podobał się taki obrót spraw. Spowodowało to liczne ucieczki z wioski, a co za tym idzie pojawienie się w książce Bingo nowych nazwisk nukeninów. Wielu ludzi dodatkowo uprzykrzało mu życie, z samą Starszyzną na czele. Chłopak pomimo wielu starań, nie potrafił odmienić swojej nieciekawej sławy, jako okrutny jinchūriki, którą zawdzięcza swojemu ojcu. Rodzeństwo widziało, jak wielka przemiana nastąpiła w ich młodszym bracie po Egzaminie na Chūnina i potyczce z Naruto Uzumakim. Stali się dla nowego Kazekage ogromną podporą, lecz jemu to nie wystarczyło. Bolało go to, że poddani nie dostrzegali, lub po prostu nie chcieli dostrzegać, jaśniejszej strony czerwonowłosego, która próbowała wydostać się na powierzchnię.
 Tego dnia również nie miał spokoju. Od rana siedział w swoim biurze, zasypany stertą różnorodnych dokumentów i zaległych raportów. Do tego wszystkiego co chwilę mu ktoś przeszkadzał. Dopiero odprawił shinobi wracającego z misji, gdy usłyszał jakiś krzyk:
 - Kazekage-sama! Kazekage-sama! Kazekage-sama!
Do biura samego młodego władcy Sunagakure wpadł właśnie zdyszany i roztrzepany strażnik bramy.
 - Co się stało? Co to za krzyki? - zerwał się z miejsca czerwonowłosy.
 - Kaze... Kaze... Kazekage-sama! - z ledwością wydyszał przybyły ninja – P-Przy bramie... wioski... ktoś... ktoś jest... Musisz... tam... natychmiast przyjść!
Po zakończeniu wypowiedzi z ulgą opadł bez siły na jeden z foteli, znajdujących się w gabinecie.
 - Kto to? - zapytał zwięźle.
 - N-Nie wiem. - odetchnął głęboko i kontynuował – Jakieś cztery tajemnicze osoby w ciemnych płaszczach i kapturach na głowach. Żądają oni widzenia się z Tobą Kazekage-sama.
 - Kuso. Mam nadzieję, że to nie Akatsuki. - powiedział niezadowolony, po czym szybkim krokiem wyszedł z budynku administracyjnego i udał się do bramy głównej.
W ciągu kilku minut znalazł się przy wyjściu z wioski. Tak jak mówił strażnik, znajdowały się tam cztery postacie. Wokół niech zaczęli się ostrożnie kręcić ciekawscy ludzie. Kazekage stanął naprzeciw nich i zapytał:
 - Kim jesteście i czego szukacie w mojej wiosce?
Jedna z osób wstąpiła krok do przodu i odezwała się:
 - Spokojnie Gaara. Co tak wrogo?
Prześmiewczy ton głosu zaszokował wszystkich wokół. Samego Kazekage, zaś bardziej zdziwiła sama barwa głosu. Był wręcz przekonany, że skądś go znał. A tak z drugiej strony, kto zdrowy na umyśle ma odwagę odezwać się do samego Gaary no Sabaku w TEN sposób. I wtedy poczuł czakrę przybysza, a myśl wręcz w niego uderzyła. Był już w zupełności pewny, kto przed nim stoi. Jednak nim zdążył choćby otworzyć usta, przed grupę wystąpiła niska, brązowowłosa dziewczyna imieniem Matsuri, z zaciętym wyrazem twarzy.
 - Jak śmiesz odzywać się do Kazekage-sama w ten sposób?! Czy Ty nie masz za grosz... - wtem nagle ucichła, gdy dostrzegła dosyć zaskakujący fakt.
Otóż, tajemniczy przybysze delikatnie się poruszyli i uchylili poły płaszcza spod których wyłoniły się piękne, zdobione pochwy, a w nich ukryte samurajskie miecze. W bramie wioski stali sami Akuma Samurai. Wśród zebranych natychmiast rozniósł się szum rozmów. Kazekage ruchem dłoni uciszył poddanych i przemówił:
 - Witajcie Akuma Samurai w Sunagakure. Przejdźmy może do mojego gabinetu, aby w spokoju porozmawiać.
 - Bardzo chętnie. - odezwał się tym razem damski głos.
Chwilę potem piątka niesamowitych ninja wędrowało ulicami wioski, wywołując jeszcze większe zainteresowanie. Po niespełna kilku minutach zatrzasnęły się za nimi drzwi do gabinetu Kazekage. Gaara nie wytrzymał długo i gdy spojrzał na gości na jego ustach błąkał się rzadko spotykany, delikatny uśmiech.
 - Witaj, Naruto. Dawno się nie widzieliśmy. - odezwał się w końcu.
 - Heh, przed Tobą nic nie da się ukryć. - zaśmiał się zakapturzony, po czym szybkim ruchem zdjął nakrycie głowy.
Oczom Kazekage ukazały się roztrzepane blond włosy i uśmiechniętą twarz przyjaciela z dzieciństwa. Wiele osób nie rozumiało jakim cudem po tak krótkiej znajomości stali się sobie tak bliscy. Niestety tą wiedzę posiadają tylko i wyłącznie ta dwójka. W ślad za towarzyszem poszła reszta przybyłych. Gaara natychmiast rozpoznał dwójkę z nich: dziedziczkę klanu Hyūga i ocalałego z tragedii klanu Uchiha. Ostatnia postać zaś pozostała dla niego tajemnicą i to właśnie na niej na dłużej zawiesił pytający wzrok. Naruto natychmiast to dostrzegł i pospieszył z wyjaśnieniami:
 - Gaara, poznaj naszą przyjaciółkę i towarzyszkę broni, jedną z Akuma, Namida Oni. Namida, to mój stary przyjaciel, którego w pewnym sensie uratowałem, Gaara no Sabaku. Jest taki jak ja.
 - Zdążyłam wyczuć. - kiwnęła do blondyna, po czym z przyjaznym uśmiechem podała dłoń zielonookiemu – Miło mi poznać.
 - Wzajemnie.
Po tym krótkim zapoznaniu, cała piątka rozsiadła się na sporej, przestronnej kanapie, ustawionej pod jedną ze ścian. Gaara spojrzał na całą grupę i zaczął rozmowę:
 - Domyślam się, że nie przyszliście tu tylko w odwiedziny. Zapewne jesteście zainteresowani czymś konkretnym. Mam rację?
 - To prawda. - potwierdziła Hinata – Podróżujemy po wioskach i przyjmujemy różne zlecenia, pozbywamy się groźnych przeciwników i tak dalej. Ostatnio dotarło do nas, że masz Czcigodny problem z dużą liczbą nukeninów. Zgadza się?
 - Wystarczy Gaara. Tak, od kiedy objąłem rządy ta liczba poważnie się powiększyła i ma z tym niewielki problem.
 - Jeżeli chcesz możemy się zająć tymi najniebezpieczniejszymi. - zaproponował Sasuke.
 - Byłbym Waszym dłużnikiem.
 - Więc sprawa załatwiona. Potrzebujemy tylko jakichś informacji o nich. - Naruto szeroko się uśmiechnął, a Gaara odpowiedział mu tym samym, lecz zdecydowanie subtelniejszym.
 - Dobra. Koniec z tą oficjałką. Może poznalibyśmy się lepiej? Mogę zabrać Was w bardzo ciekawe miejsce, o którym wiem tylko i wyłącznie ja. Mielibyśmy tam spokój. Co Wy na to? - zapytał czerwonowłosy.
 - Doskonały pomysł. - zaklaskała w dłonie uradowana Namida – Przyda nam się chwila odprężenia i relaksu.
 - To bądźcie pod bramą w starej części wioski. Kręci się tam mało ludzi, więc będziemy mieć spokój od ciekawskich spojrzeń. Za godzinę? Może być?
 - Pasuje. - powiedział blondyn.
 - To przydzielę Wam jeszcze pokoje w hotel, żebyście mogli się odświeżyć i czekam na spotkanie.
Gaara naprawdę cieszył się na to popołudnie. Rzadko miał okazję porozmawiać z kimś szczerze na każdy temat, a czuł, że przy tej czwórce będzie mógł się spokojnie otworzyć.
Po niecałej godzinie, na obrzeżach starej części wioski pojawiły się cztery zakapturzone postacie. Zaledwie po kilku minutach dołączył do nich jeszcze jeden tajemniczy osobnik. Cała grupa sprawnie opuściła mury Sunagakure i udała się ku znajdującemu się nieopodal niewielkiemu pasmowi górskiemu. Po kilkunastu minutach wolnego marszu dotarli do zbocza góry. Dopiero z tej odległości dało się dostrzec niewielką wyrwę w kamieniu przypominającą jaskinię. Gaara bez słowa udał się w jej stronę by po chwili zniknąć w cieniu. Akuma zrozumieli przesłanie i podążyli za przewodnikiem. Szli chwilę w całkowitej ciemności, kiedy nagle poczuli na twarzach delikatny, chłodny wiaterek. Niedługo potem wyszli na powierzchnię, a ich oczom ukazała się niewielka, a jednocześnie przepiękna oaza. Tonęła ona w zieleniach przeróżnej roślinności, a w centralnej części tego miejsca znajdowało się małe, okrągłe jeziorko z krystalicznie czystą wodą. Akuma byli zachwyceni tym widokiem. Nie sądzili, że na pustyni może się znajdować coś tak urokliwego i pełnego życia. Tak, zgadza się, życia. W zaroślach skrywały się niewielkie zwierzątka, a w koronach drzew mieszkały liczne ptaki. Wszystko tu wyglądało jakby zostało wyrwane prosto z jakiejś baśni. Kiedy przybyli zachwycali się urokiem miejsca, Kazekage zbliżył się do jeziorka i nieopodal jego brzegu rozłożył wyciągnięty z kieszeni zwój. Po wykonaniu kilku prostych symboli z białego dymu wyłonił się spory koc piknikowy oraz wiklinowy kosz wypełniony smakowitym jedzeniem. Akuma spojrzeli na niego z niemym pytaniem w oczach, na co prędko odpowiedział:
 - No co? Nie będziemy przecież siedzieć tu pół dnia z pustyni żołądkami.
Pozostali ninja jedynie cicho się zmiali i zajęli miejsce obok czerwonowłosego.
 Czas mijał szybko, a shinobi pogrążeni byli w rozmowach na przeróżne tematy, począwszy od pracy, skończywszy na życiu prywatnym. Akuma zdradzili Gaarze całą prawdę o przepowiedni i celu ich treningu. Początkowo był w dużym szoku, ale ostatecznie stwierdził, że są oni wspaniałymi wojownikami i z pewnością sobie poradzą. Podkreślił również, że w każdej chwili mogą szukać u niego pomocy. W końcu temat zszedł bezpośrednio na czerwonowłosego i jego awans. Jak się okazało, nie miał zbyt kolorowo.
 - No co tu dużo mówić? Wiele osób wciąż uważa mnie za zagrożenie i absolutnie nie zgadza się z decyzja Starszyzny. Uważają, ze ktoś taki jak ja nie jest w stanie dobrze rządzić wioską. Nie obeszło się także bez zamachów na moja osobę. Cały czas spotykam się z różnymi nieprzyjemnościami. Musze mieć cały czas oczy szeroko otwarte, bo nigdy nie wiadomo, kiedy zaatakują.
 - To okropne. - odezwała się Hinata – Jak mogą Cię osądzać według plotek? Nie jesteś taki jak kiedyś. Zmieniłeś się.
 - Ja to wiem, Wy to wiecie, ale oni nie chcą się tego dowiedzi. Wygodniej jest im nienawidzić i niszczyć, niż starać się zrozumieć. - wyznał.
 - I co zamierzasz z tym zrobić? - zapytał Naruto.
 - Nic. Musze to po prostu przeczekać. - zasmucił się.
 - O nie! Nie ma mowy! - wykrzyknęła hardo Namida – Jesteśmy Akuma Samurai i nie pozwolimy na takie bezprawie. Mam racje?
 - Oczywiście! I nawet mam pewien pomysł. - odezwał się Sasuke, a na jego twarzy wykwitł tajemniczy uśmiech – Można by wykorzystać szacunek i respekt jaki odczuwają do nas mieszkańcy wioski. Zajmiemy się twoja osobista ochrona. Wszędzie, gdzie będziesz chodził przynajmniej jedno z nas będzie Ci towarzyszyć. Ludzie zainteresują się tym, że spędzamy z Tobą wiele czasu i będą szukać powodu. Odpowiedzi na pytania, które narodzą się w ich głowach: Dlaczego mu ufają?”, „Skąd się znają?”, „Kim jest Kazekage, że kt taki jak Akuma spędzają z nim czas?”. Ale to nie wszystko. Żeby zaczęli zauważać zmiany Ty również musisz się otworzyć przed ludźmi. Na początek zaczniesz od uśmiechu, potem możesz na przykład podnieść upuszczona przez kogoś rzecz i tym podobne. Takie drobne uczynki najsilniej zapadają w ludzką pamięć.
 - Myślę, że warto spróbować. - podsumował Gaara.
Reszta dnia minęła bardzo przyjemnie. Akuma nie odpuścili sobie również kąpieli w jeziorku, gdzie wrzucony został także młody Kazekage. Gaara poczuł wtedy, że odnalazł prawdziwych przyjaciół, którzy akceptowali go takim jakim był.
 Minął już tydzień od przybycia do Suny niezwykłych gości. W tym czasie miały miejsce trzy nieciekawe incydenty. Jak wspomniał Gaara, zamachowcy, czyhający na jego życie mięli przeróżne pomysły. Na szczęście przez cały czas w pobliżu znajdowali się Akuma, którzy dość dobitnie wyperswadowali napastnikom kolejne pomysły ataków. Także ludzie zaczęli zauważać pewne zmiany w swoim Kazekage. Gaara, jak polecili mu przyjaciele stal się bardziej dostępny dla otoczenia. Wciąż rzadko spotykano na jego ustach uśmiech, lecz sam wzrok uległ poważnej zmianie. Do tej pory zimne i obojętne spojrzenie stało się uprzejme i przyjazne. Wiele osób powoli zmieniało lub już zmieniło o nim zdanie. Akuma wypełnili również obietnicę jaką złożyli na samym początku. Samurajowie wyeliminowali pięciu najniebezpieczniejszych i najsilniejszych nukeninów Suny. Ósmego dnia, od kiedy Akuma pojawili się w bramie wioski Naruto przez przypadek podsłuchał bardzo ciekawą rozmowę miedzy rodzeństwem Sabaku.
 - Przecież pamiętam, ze Gaara ma urodziny. Nie musisz mi tego przypominać dziesięć razy dziennie. - narzekał brązowowłosy.
 - Ja Cię po prostu za dobrze znam i wiem, ze zapomnisz o jutrzejszym dniu.
 - Nie zapomnę. Spokojnie. I proszę zejdź już ze mnie.
Ta krotka wymiana zdań spowodowała zagoszczenie w blondwłosej głowie bardzo ciekawego pomysłu. Wpadł do pokoju hotelowego, w którym siedzieli jego przyjaciele, a szeroki uśmiech goszczący na jego twarzy natychmiast wywołał niepokój.
 - Mam się już bać, czy tak za jakaś minute mogę zacząć? - zapytała sarkastycznie Namida.
 - Nieee. - udawał niewiniątka - Skąd w ogóle pomysł zęby się obawiać moich jakże genialnych pomysłów?
Powątpiewający wzrok trójki przyjaciół mówił wszystko. Naruto na taką reakcję jedynie wzruszył ramionami i rozsiadł się wygodnie na jednym z łóżek.
 - Gaara ma jutro urodziny. - wyrzucił z siebie.
Reszta wiedziała , ze to zdecydowanie nie koniec tego, co chce powiedzieć, ale jedynie dopiero drobny wstęp. Siedzieli wiec cicho i modlili się w duchu, żeby potem tego nie musieli żałować. Jak przypuszczali Naruto szybko ponownie podjął temat:
 - Urządzamy jutro zamknięta imprezę urodzinowa. Gaara na pewno będzie się cieszył, a my się w końcu napijemy.
 - Musiałeś znaleźć coś dla siebie w tym planie, prawda? - zapytała sarkastycznie Hinata.
 - Nie dla siebie. Dla NAS. - miechnął się zwycięsko.
Reszta już o nic więcej nie pytała. Klamka zapadła, a jak Naruto się na coś uprze to nie ma mocnych.
 I jak zostało postanowione, tak też się stało. Temari i Kankuro zauważyli, że ich brat mocno zbliżył się z tajemniczymi ninja, wiec wygonienie ich z domu nie należało do trudnych. Kolejnym etapem było wyciągniecie czerwonowłosego z gabinetu. To akurat mogłoby się zaliczać do kategorii „wyzwań niemożliwych”.
 - Gaara no, odpuść sobie jeden dzień. Chodź z nami. - marudził mu nad uchem Naruto.
 - Najpierw wytłumaczcie mi, o co wam chodzi? - zapytał podirytowany.
 - Za dużo pracujesz, potrzebujesz odpoczynku. No zgódź się.-nad drugim uchem ględziła mu Namida.
Przed biurkiem zaś stali Sasuke i Hinata, wlepiając w niego nieznoszący sprzeciwu, wyczekujący wzrok. Gaara w końcu, po prawie półgodzinnych namowach załamał ręce i zgodził się na chwilę przerwy od pracy. Akuma z uśmiechami na ustach wyciągnęli biednego Kazekage na zewnątrz. Przez całą drogę do jego posiadłości przyjaciele go zagadywali tak, aby nie zorientował się gdzie się udają. W końcu stanęli przed brama sprej willi, która należała do zielonookiego. Ten zaś utkwił w nich pytający wzrok. Naruto, zupełnie nieprzejęty jego spojrzeniami, śmiało otworzył drzwi i wkroczył do domu. Sasuke, stoicy za Gaara, delikatnie, acz sugestywnie wepchnął go do pomieszczenia, a to co zobaczył o mało nie ścięło go z nóg. Na stole w salonie stały rożne półmiski i talerze z jedzeniem, a miedzy nimi znajdowały się spore ilości sake. W tle grała przyjemna dla ucha, cicha muzyka, a pod sufitem latały kolorowe balony.
 - Wszystkiego najlepszego! - wykrzyknęli radośnie Akuma.
Gaara, wciąż będąc pod wpływem głębokiego szoku próbował się wysłowić. Niestety nie wychodziło mu to za dobrze:
 - A.. Ale skąd Wy... Wiedzieliście? Kto Wam powiedział?
 - Nikt nam nie powiedział. Naruto przez przypadek podsłuchał wczoraj rozmowę twojego rodzeństwa i postanowiliśmy coś urządzić. - wyjasnila Hinata.
 - Ja... Dziękuje... - wydusił Gaara, a w jego oczach pojawiły się łzy wzruszenia.
Od kiedy pamiętał nigdy nie obchodził swoich urodzin. Co roku jedynie rodzeństwo składało mu pobieżne życzenia, czasem sprawili mu jakiś drobny prezent. Ojciec kiedy żył nawet o nich nie pamiętał. Ale teraz, nareszcie poczuł się doceniony i zaakceptowany, a to wszystko zawdzięcza tej czwórce wariatów, którzy odmienili jego ponure życie. Dotknął ze dziwieniem policzka, po którym potoczyła się pojedyncza łza. Już tak długo nie płakał, że zapomniał jakie to uczucie. Nieprawdopodobne jakie zachowania wywołują u niego Akuma.
 Pozostała część wieczoru oraz nocy minęła w wyśmienitej atmosferze. Muzyka została podgłośnięta, a sake lało się strumieniami. Dzięki temu, że posiadali tak ogromne pokłady czakry mogli pobalować zdecydowanie dłużej nim normalni ninja. Niestety i o nie ustrzegło przed osiągnięciem stanu ostatecznego.
 Następnego dnia rankiem pod willa Sabaku stały dwie postacie. Było to rodzeństwo samego Kazekage – Temari i Kankuro. Stali i zastanawiali się, czy wejść do dom, czy jednak nie. W końcu decyzję podjęła blondynka i chwyciła za klamkę. Mocno się zdziwiła, gdy drzwi zamiast ustąpić odrzuciły jej dłoń, rażąc delikatnie prądem.
 - Co jest?
 - Jak to mówią: Przezorny zawsze ubezpieczony. - zaśmiał się Kankuro.
Zaczął coś kombinować przy zabezpieczeniach, jakie nałożyli na dom Akuma. Były dosyć staranne i dobrze założone, ale brązowowłosy również był świetnym ninja więc sprawnie sobie z nimi poradził. Już po 15 minutach rodzeństwo stało w progu do salonu i próbowała pozbierać szczęki z podłogi. Przed nimi rozpościerał się bardzo ciekawy widok. Piątka potężnych ninja, składająca się z ich brata i Samurajów leżała na podłodze i kanapie śpiąc, a w powietrzu wyczuć można było woń alkoholu. Lecz nie to tak szokowało nieproszonych gości. Rozpoznali oni dziedziczkę klanu Hyūga, ocalałego z masakry klanu Uchiha oraz samego Naruto Uzumakiego. Zaś leżące w koncie pokoju czarne płaszcze umocniły ich w przekonaniu, że właśnie przed nimi leżą pijani Akuma Samurai. Piąta, nieznana im osoba nagle zaczęła się budzić, a wyczuwając nową czakrę w pomieszczeniu natychmiast otworzyła oczy.
 - Wstawać!!! - wykrzyknęła, co sprawnie wybudziło całą resztę.
 - Co się stało? Czego krzyczysz. - zapytał zaspanym głosem Sasuke.
Ta jednak nie odpowiedziała, ale ruchem głosem wskazała na wejście do pokoju.
 - No i dupa. - podsumował trafnie Naruto.
 - Co teraz? - zapytał przejęty Gaara.
Czerwonowłosy nie chciał, by w ten sposób zakończyła się jego znajomość z Akuma. Naprawdę polubił tych wariatów. Na szczęście, słowa Narto bardzo go uspokoiły.
 - A co ma być? Twoje rodzeństwo pozna prawdę. Tak więc zapraszam, siadajcie, bo może nam to chwilę zająć.
I tak kolejne dwie osoby dowiedziały się o niesamowitej, a jednocześnie strasznej przyszłości świata. Akuma pozostali jeszcze tylko tydzień w Sunie. Nie było potrzeby, aby gościć tam dłużej. Mieszkańcy wioski nareszcie zaczęli dostrzegać swojego przywódcę jako zwykłego człowieka, a nie jako broń przeznaczoną do zabijania. Gaara również zmienił stosunek do otoczenia. Stał się dostępny ludziom, a wielu ninja, którzy opuścili w ostatnim czasie wioskę powróciła, prosząc o wybaczenie i drugą szansę, która dostali. A wszystko to co właśnie ma zawdzięcza czwórce, lekko postrzelonych uciekinierów z Konohy, jego pierwszych i prawdziwych przyjaciół, znanych na świecie jako Akuma Samurai.

~ Mam nadzieję, że specjał przypadnie Wam do gustu. Wyszedł zdecydowanie dłuższy, niż był w założeniu, ale znajcie moje dobre serce :P
Już ostatnio składałam Wam życzenia świąteczne, więc dzisiaj krótko: WESOŁEGO JAJKA! :*
Pozdrawiam gorąco i pozdrawiam :)
P.S. MoNika i Rozważna Romantyczna chciałyście więcej, to macie :*