Minęło
trochę czasu nim kurz opadł z powrotem na ziemię i ukazał skalę
zniszczeń. W miejscu, gdzie jeszcze niedawno znajdowała się
polanka i las widniał gigantyczny krater o średnicy kilkunastu
metrów. Na jego dnie znajdowało się zmasakrowane ciało martwego
Kabuto.
Na brzegu dołu zaś leżały cztery postacie. Byli w opłakanym
stanie, ale pozostawali przytomni. Nagle wyczuli, że w ich kierunku
zbliżają się jacyś ninja. Rozpoznali, że czakry należą do ich
przyjaciół. Ostatkami sił nałożyli na twarze ceramiczne maski
ANBU, które były
przyczepione do ich spodni i jakimś cudem nie zostały zniszczone.
Sekundę później na miejscu walki pojawili się, zaszokowani
ogromem zniszczeń ninja Konohy. Ino i Sakura natychmiast przystąpiły
do leczenia rannych. Po około pół godzinie ANBU Kitsune, Hebi i
Neko mogli stać o własnych siłach. Jedynie Tori, z powodu swojej
rany w boku musiała być niesiona, lecz na szczęście nic nie
zagrażało jej życiu. W tym czasie Kakashi zdążył zapieczętować
w zwoju ciało Kabuto. Guy wziął na plecy granatowowłosą, a
reszta poszkodowanych lekko podpierała się o innych ninja, więc
mogli ruszać.
Droga
przebiegła im spokojnie i bez jakichkolwiek niespodzianek. W bramie
wioski powitała ich sama Hokage z wyraźną ulgą, ale i zmęczeniem wymalowanym na twarzy.
-
Nic Wam nie jest? Tak się o Was martwiłam! Jazda do szpitala! Ale
już!
Cała
grupa, bez zbędnych dyskusji skierowała swoje kroki do wskazanego
miejsca. Po krótkich oględzinach lekarzy wszyscy, prócz jednostki
ANBU mogli wyjść do domów. W międzyczasie Asuma i Kurenai zdali
raport z misji. Gdy izba przyjęć opustoszała, Tsunade podążyła
do sali 203, w
której leżała czwórka naszych bohaterów. Hinata właśnie
została przywieziona z sali operacyjnej, gdzie jej rana została
oczyszczona i zamknięta. Cicho rozmawiali na temat przebytej niedawno
walki. Gdy usłyszeli otwierające się drzwi, szybko podnieśli
kołdry zasłaniając twarze, w razie jakby któryś z ich przyjaciół
chciał porozmawiać na temat misji.
-
Spokojnie. To tylko ja. - odezwała się Hokage.
Akuma
odetchnęli z ulgą, odkładając nakrycia na miejsce. Następnie
skupili swój wzrok na postaci Czcigodnej i czekali na pytania.
-
Czy moglibyście wyjaśnić mi, co dokładnie się tam stało?
Jako
dowódca głos zabrał Naruto:
-
Oczywiście Tsunade-sama. Na początek domyślam
się, że Kakashi-sensei przekazał Ci już zwój z ciałem Kabuto,
prawda? - gdy blondynka przytaknęła, kontynuował – Misja
przebiegała dokładnie według planu. Znaleźliśmy sługi
Orochimau i bez najmniejszego problemu zostali pokonani. Tak przy
okazji chciałbym wspomnieć, że nasi przyjaciele naprawdę
poprawili swoje umiejętności. - wtrącił z uznaniem – Ale
wracając. Wszystkie elementy planu zostały wykonane perfekcyjnie,
zakładnik schwytany i
gdy mieliśmy już ruszać w drogę
powrotną pojawił się Kabuto. Doskonale wiedzieliśmy, że stał
się niesamowicie silny, więc natychmiast odesłaliśmy resztę
drużyny. Niestety nie przypuszczaliśmy, że ten wężowaty
popapraniec tak się wzmocni. Ale na szczęście wszystko dobrze się
skończyło. - zakończył, po czym szeroko się uśmiechnął.
Reszta
jego towarzyszy się krótko mówiąc załamała. Otarli się o
śmierć i gdyby nie ich przyjaciele i intuicja Hokage już dawno
wyzionęliby ducha, leżąc na skraju krateru, a blondyn mówił o
tym jak o pogodzie.
-
On się chyba nigdy nie zmieni. - podsumowała Tsunade z uśmiechem.
-
Nie, raczej nie. - powiedziała rozbawiona Hinata, widząc obrażoną
minę przyjaciela.
-
No, ale za to go kochamy. - pocieszyła
swojego chłopaka Namida, a wszyscy tylko głośno się zaśmiali.
Czas
mijał szybko. Do Konohy zawitała jesień. Na dworze nie było już
tak parno, ale słońce cały czas nie dawało za wygraną. Każdy
mieszkaniec wioski starał się jak najlepiej wykorzystać tą
pogodę. Cywile leniwie spacerowali po parkach i malowniczych
ulicach, a ninja oddawali się treningom. Nasi
bohaterowie także nie siedzieli bezczynnie, chociaż oni mieli
trochę inne zajęcie.
~
Miesiąc wcześniej ~
Ze
szpitala wyszli dopiero po dwóch tygodniach. Aby nie wywoływać
niepotrzebnych podejrzeń czwórka przyjaciół ustaliła z Hokage
oficjalną wersję wydarzeń. Stanęło na tym, że byli na tajnej
misji w tym samym czasie, co reszta dwunastki Konohy i napotkali na
pewne komplikacje. Na szczęście wszyscy w to uwierzyli. Kilka dni
po opuszczeniu szpitala miało miejsce dosyć ciekawe wydarzenie.
Dochodził akurat 30. sierpień, czyli urodziny Namidy, a tak się
składało, że przez brak czasu nie odbyło się także przyjęcie
urodzinowe Sasuke, które powinno być 23. lipca. Jak to mówią:
„Lepiej późno niż wcale”.
Zrobili zrzutę i połączyli dwie okazje w jedną, dosyć potężną
imprezę. Nakupili mnóstwo Sake, przekąsek i napoi. Cała ekipa
zwaliła się do Naruto, który nie był zachwycony z takiego obrotu
spraw. No ale, co zrobi sam jeden? Impreza była bardzo wesoła i
głośna. Koło 24:00 w nocy wszyscy byli już tak pijani, że
niezbyt kontaktowali z rzeczywistością. Po godzinie 1:00 w nocy, o
zgrozo, skończyła się Sake. Ktoś musiał pójść do całodobowego
i niestety padło na Akuma. Szli
we czwórkę ulicą, podpierali
się o siebie nawzajem i niezrozumiale śpiewali jakąś piosenkę. Na ich
nieszczęście, tuż przed mini pojawiła się mocno wkurzona Hokage. Widząc jej minę natychmiast wytrzeźwieli.
-
Co Wy do cholery jasnej wyprawiacie?! - wydarła się na całe gardło
– Sąsiedzi skarżą się na niesamowity hałas! I dlaczego
jesteście kompletne pijani?! Wyjaśnić
mi! Już!!!
Cała
czwórka stała potulna jak baranki ze wzrokiem wbitym w ziemię.
-
N-no wiesz, H-hokage-sama. - zaczęła się jąkać Hinata, co już
od wielu lat się jej nie zdarzało – B-bo
N-namida ma d-dzisiaj urodziny i-i... S-sasuke też miał i-i...
T-tak się złożyło, że i-impreza wymknęła się nam t-troszeczkę
spod kontroli.
-
Troszeczkę? Troszeczkę?!!! Słychać Was w połowie wioski!!! Marsz
do domu! Już ja się z Wami policzę!
Bez
piśnięcia słówka, ze wzrokiem nadal wbitym w ziemię, podążyli
z powrotem w stronę domu.
Gdy
Hokage, z dość dużym impetem wpadła do posiadłości Namikaze,
przy okazji wyłamując kopniakiem drzwi z zawiasów, wszystko
momentalnie ucichło. Nie trwało to jednak długo, ponieważ z domu
znów słychać było krzyki. Tym razem niestety nie były one
spowodowane dobrą zabawą.
-
Czy wyście wszyscy do reszty zdurnieli?!!! Co to ma być?! Nie dość,
że zakłócacie
ciszę nocną, to jeszcze
wszyscy jesteście kompletnie pijani!
Nagle,
Czcigodna ucichła i odetchnęła głęboko zbierając pozorny
spokój, po
czym kontynuowała:
-
Nie macie co liczyć, że kara Was ominie. - zaczęła już
opanowanym głosem, ale słychać było, że może w każdej chwili
ponownie wybuchnąć – Od teraz, aż do odwołania cała wasza
grupa będzie, bez marudzenia wykonywała każdą, nawet najgłupszą
misję. I nie liczcie na jakikolwiek odpoczynek. Sprawię, że
odechce się Wam imprez do końca życia. A co do Was. - tu odwróciła
się w stronę czwórki, którą spotkała na ulicy – Taka kara
będzie dla Was zbyt łagodna, ponieważ przez ostatnie 8 lat
prowadziliście właśnie taki styl życia. Zamiast tego dopilnuję,
żebyście nie ruszyli się z wioski choćby na krok. Tak się
składa, że za dwa dni zaczyna się nowy rok w Akademii
Ninja...
„Ofiary”
już doskonale wiedziały co ich czeka, a Tsunade, mimo błagalnych
spojrzeń była nieugięta.
- ... Za dwa dni zaczynacie pracę jako nauczyciele w
Akademii.
Będziecie ją wykonywać, aż mi się znudzi, ale nie liczcie na to,
że stanie się to szybko. Czy wszystko zrozumiałe?!
-Hai,
Hokage-sama! - było
słychać zgodną odpowiedź.
-
Doskonale. A teraz macie tu wszystko posprzątać i wracać do domów.
I nie chcę słyszeć ani jednej skargi na Was! Jasne?!
-
Hai, Hokage-sama!
Gdy
tylko Tsunade opuściła posiadłość wszyscy westchnęli i zabrali
się w ciszy za porządki.
Nie
chcieli jeszcze bardziej podpaść Tsunade.
Następnego
dnia, tak jak mówiła Hokage wszyscy dostali mnóstwo bezsensownych
misji i do dzisiaj wykonują je bez
ani jednego słowa sprzeciwu. Nasi bohaterowie zaś zaczęli pracę w
Akademii. Początkowo
szło im to trochę opornie, ale po pewnym czasie nawet polubili to
zajęcie. Hinata zajęła się nauczaniem dzieciaków teorii, Naruto
szkolił ich w taijutsu, Sasuke w genjutsu, a Namida w ninjutsu.
~
Czas obecny ~
W
Akademii Ninja właśnie trwały zajęcia. Z powodu ładnej pogody
Naruto postanowił zabrać swoją klasę na zewnątrz, aby mogli w
spokoju poćwiczyć wykopy. Gdy chodził między uczniami i poprawiał
ich postawę, nagle coś wyczuł. Odwrócił się w stronę bramy
głównej wioski i skupił na niej wszystkie zmysły. Po niespełna
kilku sekundach obok niego zjawili się jego trzej towarzysze broni,
a jednocześnie najlepsi przyjaciele.
-
Też to wyczuliście? - zapytała Hinata.
-
Hai, Wydaje mi się, że znam tą czakrę, ale nie jest to możliwe,
aby oni tu byli. - powiedziała Namida, marszcząc brwi i patrząc w
stronę wejścia do wioski, której przez drzewa i budynki nie było
w ogóle widać.
-
Musimy to sprawdzić. - zadecydował Sasuke.
Wszyscy
natychmiast przytaknęli. Naruto jeszcze szybko rzucił przez ramię
do swoich uczniów „Macie
wolne.” po
czym czwórka zniknęła w charakterystyczny dla siebie sposób.
Dzieciaki były lekko zdziwione zaistniałą sytuacją, ale prędko
na ich twarzach pojawiły się uśmiechy, spowodowane odwołaniem
reszty, jakże znienawidzonych lekcji.
~
W tym samym czasie ~
Biuro
Hokage. Aktualnie panowała tam cisza, co chwilę przerywana cichymi
przekleństwami Czcigodnej. Kierowane były one głównie w stronę
stosów papierów, zalegających na jej biurku. Nagle spokój Tsunade
przerwał Izumo, wpadając do pomieszczenia z dość dużym impetem.
-
Czego?! - krzyknęła lekko zdenerwowana.
-
H-h-hokage-sama! K-ktoś się zbliża d-do wioski! - wykrzyczał w
końcu zmachany ninja.
-
Co?! - Tsunade zerwała się na równe nogi i utkwiła wzrok w
przybyszu – Kto to?
-
Nie wiem. Są to cztery postacie z kapturami na głowach, więc nie
możemy ich zidentyfikować. - wyjaśnił, gdy udało mu się
opanować oddech.
-
Idziemy! - wykrzyknęła Ślimacza Księżniczka i w zawrotnym tempie
opuściła swój gabinet.
Kiedy
w końcu dotarła pod bramę, okazało się, że było tak jak mówił
Izumo. U wejścia do wioski stały cztery postacie, ubrane w długie
płaszcze i obszerne kaptury. Stanęła naprzeciw przybyszów, lecz
zanim zdążyła wypowiedzieć choćby słowo, tuż przed nią
pojawiła się czwórka tymczasowych nauczycieli w Akademii. Hokage
lekko zdziwiła ich postawa. Nie byli ustawieni w pozycji bojowej czy
obronnej. Stali rozluźnieni, a na ich twarzach widniało jedynie
spore zaskoczenie i niedowierzanie. W końcu, Sasuke postanowił się
odezwać, ale to co wypowiedział już całkiem zdezorientowało
wszystkich zebranych wokół gapiów oraz samą Hokage:
-
Co Wy tu robicie?
~ Jest piątek - Jest notka :D
I jak się podobało? Pewnie ciekawość Was zżera, kto to może być. Mam rację? :P Spokojnie, już za tydzień się dowiecie, a jak na razie życzę udanego weekendu i tygodnia :)
Do następnej ;)
Kazać czekać tydzień to zbrodnia! :D
OdpowiedzUsuńCzy to ci samuraje? Ale była impreska! Aż się dziwię, że Hokage nie wkurzyła jak ją niezaprosili na picie. Może wtedy by gorzej z misjami oberwali. Czekammna next.
OdpowiedzUsuńDomi.
Świetna notka, czego noty wychodzą tylko raz w tygodniu?? Powinny codziennie:)
OdpowiedzUsuńŚwietnie, fajnie napisane i lekko się czytało, czekam na więcej ! *^*
OdpowiedzUsuńAh, przybysze czyli nauczyciele naszych bohaterów ? Jak miło, w końcu ich poznamy ! :D
Mnie jedynie odrzuciło słowo "sługów". O niebo lepiej brzmiało by "sługi". Ale tak ogułem... Bosko!!
OdpowiedzUsuńIlona
Hmm... w sumie to faktycznie brzmi lepiej :D Dzięki za zwrócenie uwagi i już poprawiam ;)
Usuń~Autorka
P.S, Łiii !! Ktoś nowy się pojawił :D Witam
Witam,
OdpowiedzUsuńno jak normalnie można w takim momencie przerwać? Hokage się nie podskakuje, ciekaw kim są ci przybysze...
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Hejka,
OdpowiedzUsuńwspaniale, o tak Hokage się to nie podskakuje, ciekawe kim są ci przybysze...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Aga
Hej,
OdpowiedzUsuńwspaniały rozdział, ciekawe kim są przybysze, haha z Tsunade się nie zadziera...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Iza