Menu bloga

piątek, 22 maja 2015

Rozdział 27. Mobilizacja

 - Wojska są gotowe na rozkazy, Księżyc również wszedł w odpowiednią fazę, a magowie kończą stabilizację portalu. Możemy zaczynać. - oznajmił Akmuyami.
 - Doskonale. - ucieszył się – Przyprowadź ich do mnie i czekaj na sygnał.
 - Hai.

Niespełna kilka minut później, w drzwiach ogromnej, zimnej sali pojawiły się cztery demony.

 - Wzywałeś nas, Panie? - zapytał potężnym głosem pierwszy z przybyłych.
 - Tak. Mam dla Was misję specjalną na czas trwania tej wojny. - powiedziała skryta w cieniu postaci. - Musicie wytropić i wyeliminować czwórkę uczniów Densetsu Samurai. Nie chcemy aby narobili nam niepotrzebnych problemów.
 - Jak ich rozpoznamy, Panie? - odpowiedział tym razem damski głos.
 - Szukajcie osób z ogromnymi skupiskami czakry, podobnej do naszej. Gwarantuje, że nie da się ich przeoczyć. Szczególnie po przemianie, a zwą ich Akuma. Dodatkowo od teraz aż do końca trwania wojny jesteście pod tylko i wyłącznie moimi rozkazami, a moim rozkazem jest zniszczyć samurajów. Do dzieła.
 -Hai, Panie!

Po głębokim ukłonie cztery postacie udały się do miejsca teleportacji. Tajemniczy przywódca zaś, po opuszczeniu przez demony sali tronowej, wstał z dotychczas zajmowanego miejsca i podszedł leniwym krokiem do dużego okna. Nie było ono jednak zwyczajne. Zostało rzucone na nie pradawne zaklęcie, dzięki któremu mógł bez problemu śledzić poczynania jego wiernego sługi: Akumuyami. Po chwili obserwacji zaplótł ręce za plecami, a gdy dostrzegł, że pierwsi wojownicy znikają w portalu wypowiedział tylko dwa słowa:

 - Zaczęło się.

 ~ Tymczasem w Konoha ~

 - Co się stało? Skąd wiecie? -dopytywał znajdujący się w pomieszczeniu Tsuchikage.
 - Na zachód od wioski wyczuliśmy poważne zawirowania w przyrodzie oraz powiększające się z każdą chwilą skupisko potężnej, demonicznej energii. - wyjaśnił szybko Sasuke.
 -Dlatego właśnie musimy natychmiast zwołać ninja i rozpocząć wdrążanie naszego plan. - zakończyła Tomiko.
 - Tak też zrobimy. Sizune!!! - wykrzyknęła Tsunade.

Po niespełna minucie do pomieszczenia wpadła zdyszana kobieta.

 - Co się stało, Hokage-sama?
 - Natychmiast przekaż rozkaz wszczęcia alarmu i wyślij dostępnych ANBU i ninja, aby poinformowali wszystkich wtajemniczonych, że walka się zaczyna. - przekazała rozkazy.
 - Hai. - i już jej nie było.
 - Od czego zaczynamy, Akuma? - zapytała Mizukage.
 - Densetsu Samurai ustalają właśnie dokładne miejsce zaburzeń przyrody. Przypuszczamy, że to właśnie tam otwarty został międzywymiarowy portal, a co za tym idzie, stamtąd nadciągnie nieprzyjaciel. - przybliżyła sytuację Hinata.
 - Długi im to zajmie? - zabrał głos Gaara.
 - Nie. - odparł prędka Naruto – tak właściwie to powinni się zaraz tu...

Niestety jego wypowiedź została przerwana przez gwałtowne otworzenie drzwi i donośne oświadczenie Kazumy:

 - Znaleźliśmy ich.
 - ...pojawić. - zakończył cicho blondyn, po czym dodał, już normalnym głosem – To gdzie dokładnie się pojawili?
 - Na zachód od wioski, blisko granicy z Amegakure. - oznajmił krótko Taisuke.

W tym czasie Naruto rozłożył na stole, przy którym siedzieli przywódcy wiosek sporą mapę. Gdy już wszyscy skupili na nim uwagę, zaczął przybliżanie ostatecznego planu, sunąc palcem po papierze.

 - W tym miejscu Densetsu wyczuli Akumuyami i wojsko. - wskazał odpowiednie miejsce – Zatem wysłany zostanie oddział uderzeniowy, by rozbić szeregi wroga, a wraz z nim oddział tropiący, aby utrzymać położenie wroga. Skupią się głównie na tym obszarze. - przeciągnął palcem w poprzek mapy, przez Kraj Ognia, od Takigakure po Kawa no Kuni – Następnie, gdy wróg znajdzie się bliżej wkroczy oddział defensywny wspierany przez oddział ofensywny. Na końcu, gdy zostaną tylko najsilniejsi przeciwnicy wszystkie oddziały wycofają się na obrzeża wioski – stuknął palcem w okolice napisu „Konoha” - i zajmą się bezpośrednią obroną Liścia. Wtedy wkraczamy my, czyli oddział ostateczny i oddział ogoniastych. Ja i moja drużyna przedrzemy się na tyły wroga, by zlikwidować Akumuyami. Wspierać nas będą nasi nauczyciele. Jinchūriki zaś ostatecznie pozbędą się wrogich demonów. Oddział medyczny zostanie w Konoha, gdyż po wycofaniu się oddziałów to tu będzie najbezpieczniej. Również z oddziałem ofensywnym, defensywnym, uderzeniowym i tropiących wysłane zostaną trzyosobowe drużyny medyków. To już zostawiam Sizune-san do ustalenia. Oddział sensorów odpowiadać będzie za komunikację i ewentualną zmianę strategii w razie nieoczekiwanych komplikacji. Shikaku Nara, to będzie Twoje zadanie. - zakończył blondyn.
Na twarzach zebranych malowało się całkowite skupienie. Nikt się nie odzywał, pogrążony we własnych myślach. Tę chwilę przerwało nadejście Sizune:

 - Wszyscy są już poinformowani, Hokage-sama i zbierają się pod budynkiem administracyjnym oczekując na rozkazy. - oznajmiła.
 - Doskonale. Zarządź jeszcze ewakuację wioski i zagoń geninów do pomocy. - poleciła.
 - Pozwoliłam sobie już to zrobić, Tsunade-sama. - odparła z pewnością w głosie.

Hokage jedynie lekko się uśmiechnęła, zadowolona z postawy uczennicy. Po chwili ponownie zabrała głos, tym razem zwracając się do reszty zebranych:

 - No to, zaczynamy, przyjaciele.

Ostatnie słowo wywołało blade uśmiechy i moment nostalgii. Od wielu, wielu lat nikt nie nazywał przedstawicieli wszystkich największych wiosek shinobi przyjaciółmi.

 Już po kilku minutach przywódcy wiosek oraz dowódcy oddziałów stali na dachu budynku administracyjnego. Rozpościerał się stąd doskonały widok na plac pod budynkiem, gdzie w równych rzędach stało 5 oddziałów shinobi. Wszyscy byli poddenerwowani, ale jednocześnie zdeterminowani i oddani. Wiedzieli co już niedługo ich czeka. Na przód wysunęła się Tsunade, jako przywódczyni zebranych Kage i zabrała głos, wzmocniony kilkoma prostymi pieczęciami:

 - Shinobi! Moi drodzy przyjaciele! Zapewne domyślacie się, dlaczego zostaliście wezwani. Densetsu Samurai zlokalizowali na zachód od wioski mobilizację wroga. To jest ostatni moment, by się wycofać. Nikogo nie zmuszamy do walki. Jeżeli nie chcecie – możecie odejść.

Po tych słowach Hokage ucichła i czekała na jakiekolwiek poruszenie w szeregach wojowników. Tak się jednak nie stało. Każdy ninja stojący przed nią by pewny swojej decyzji. Będzie walczył w obronie tego, co kocha. Tsunade zadowolona z takiej postawy shinobi, kontynuowała swoją wypowiedź:

 - W takim razie przedstawię Waszych dowódców. Odpowiedzialny za oddział defensywny – Mifune. Oddział ofensywny trafia pod opiekę Temari no Sabaku. Zespołem uderzeniowym zajmować się będzie Mei Terumi. Oddział tropiący będzie pod rozkazem Ao. Zaś Sizune zajmie się oddziałem medycznym. Oddział sensorów pozostanie na miejscu, a dowódcą zostanie Inoichi Yamanaka. Oddziały ostateczny i ogoniastych znaja osobiście swoje zadania, a dowodzić będzie, w tym pierwszym Tomiko Mataki, a w drugim – Gaara no Sabaku. Odpowiednie osoby zostały już poinformowane o strategii. Teraz pozostaje mi tylko jedno. W czasie walki myślcie o tym, czego bronicie, o rodzinie, przyjaciołach. Pokażcie naszą siłę i oddanie. Nie mogę zagwarantować, że wszyscy powrócą żywi, ale niech to nie będzie stratą. Walczcie do końca, do utraty sił. Bądźcie niezwyciężeni! Do boju!

Po wypowiedzeniu ostatnich słów wybuchły głośne brawa i krzyki. Każdy naładowany był jakąś dziwną energią pewności siebie i odwagi. Teraz wszystko się rozstrzygnie. Nie ma już odwrotu.

 ~ Wiele kilometrów na zachód od Konohy ~

 W miejscu, gdzie jeszcze niedawno znajdował się piękny, bujny, zielony las rozpościerało się ogromne pogorzelisko. Cała roślinność była doszczętnie zniszczona, a zwierzęta, którym nie udało się w porę uciec, wybite. W powietrzu unosił się okropny swąd i gryzący w oczy dym. Niebo spowite było ciężkimi, czarnymi chmurami, z których raz po raz wystrzelały jasne błyskawice. Cały teren tonął w wywołującym gęsią skórkę półmroku, a huczący, silny wiatr wcale nie rozwiewał upiornej atmosfery. Jedynym źródłem światła był sporych rozmiarów portal międzywymiarowy, z której z każdą chwilą wyłaniało się coraz więcej mrocznych wojowników. Nieopodal, na skraju całego pogorzeliska znajdował się wielki głaz, z którego można było swobodnie objąć wzrokiem cały zniszczony obszar. I właśnie to miejsce wybrał sobie Akumuyami jako punkt obserwacyjny. Z łatwością stworzył sobie tron, na którym się wygodnie rozsiadł. Po jego bokach znajdowała się czwórka wojowników. To właśnie in Pan Mroku powierzył zadanie specjalne. Po prawie 12 godzinach w wymiarze shinobi pojawił się ostatni wojownik. Portal jeszcze raz zajaśniał rażącym światłem i zgasł, a odpowiedzialni za utrzymanie techniki opadli bez sił. Nawet dla demonów to przedsięwzięcie było niesamowicie męczące. Wokół panował niesamowity gwar. Akumuyami rozejrzał się po okolicy, po czym wstał z zajmowanego miejsca. Dokładnie w tym samym momencie, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki wszystko ucichło, a demony skupiły wzrok na swoim dowódcy. Jego czarny płaszcz łomotał na szalejącym wietrze. Panujący półmrok uwydatnił tylko grozę, jaka wręcz wylewała się z całej jego postawy. Czuł się i wyglądał jak władca. Nikt o zdrowych zmysłach nigdy nie odważyłby się stanąć mu na drodze. No dobra, prawie nikt, ale o tym później. Jeszcze przez chwilę stał wyprostowany jak struna i z uniesioną wysoko brodą taksował wzrokiem swoją armię. W końcu odezwał się upiornym i silnym głosem:

 - Wojownicy! Wykonaliśmy właśnie pierwszy krok w stronę spełnienia naszych marzeń. Już niedługo ten marny świat stanie się nam poddany. Ludzie jednak, jako bezrozumne i słabe istoty chcą nam stawić opór, ale nie damy się. Wspólnie pokarzcie im, gdzie jest ich miejsce. Ukarzcie swoją potęgę. Zabijcie każdego, kto stanie wam na drodze. Bądźcie bezduszni i bezlitośni. Przynieście chwałę naszemu Panu. Do boju!
Po całym polu rozeszły się głośne wiwaty, okrzyki i wycia. Słowa ich dowódcy zagrzały ich jeszcze silniej do walki. Byli całkowicie pewni zwycięstwa. Akumuyami zaś, przekrzykując gwar kontynuował:

 - To tam - wskazał ręką na wschód – znajduje się Wasz przeciwnik. Idźcie siać zniszczenie. Pozostawcie po sobie jedynie ból i śmierć. Pokażcie, czym są prawdziwe demony!

Po tych słowach cała zgraja ruszyła ku centrum Kraju Ognia z tylko jednym celem. By siać zamęt i spustoszenie.

 Tymczasem Akumuyami odwrócił się na pięcie i stanął twarzą w twarz z czwórka demonów.

 - A wy? Jakie zadanie otrzymaliście od naszego Pana? - zapytał.
 - Odnaleźć i zniszczyć Akuma Samurai oczywiście. - odpowiedział jeden z dwóch mężczyzn.
 - Więc jaki macie plan?
 - Zaczekamy, aż nasz cel pojawi się na polu bitwy i wtedy uderzymy z zaskoczenia. - wyjaśniła, tym razem kobieta.
 - Dobrze, więc w takim razie będą miał przez najbliższy czas towarzyszy. Proszę, rozgośćcie się.

Machnął ręką, co spowodowało pojawienie się obok jego tronu jeszcze czterech podobnych, ale zdecydowanie mniejszych siedzeń. Kiedy wszyscy już zajęli miejsca, Akumuyami ponownie wykonał gest dłońmi. Tym razem z podłoża jakim był głaz wysunęło się coś na kształt podłużnej ściany. Po kolejnych kilku gestach zmieniła się ona w spory ekran, dzięki któremu cała piątka mogła bez przeszkód, z bezpiecznej odległości śledzić wydarzenia na froncie.


 Największa w historii wszechświata bitwa właśnie się rozpoczyna.


~ I z tym właśnie rozdziałem zostawiam Was na dwa tygodnie. Tak, wiem - jestem okrutna :P Ale niestety, Wasza Akiek jedzie na zasłużone WAKACJE. Mam dość kompa, obowiązków i krótko mówiąc wszystkiego. Jadę odciąć się od świata, więc nie ma możliwości, żebym przez ten czas dodała kolejne rozdziały :/ Ale w ramach przeprosin postaram się napisać jakiś Specjał, bo dawno nie było.

I wybaczcie, że rozdział tak późno, ale cały dzień mnie w domu nie było i dopiero udało mi się go przepisać.

Mam nadzieję, że się podobało.

Całuję i do zobaczenia :*

wtorek, 19 maja 2015

Co powiesz o książce?

Cześć wszystkim :D

Niestety nie nowa notka, ale również coś ciekawego.
Razem z Karou Onido zaczynamy pracę nad nowym, trochę innym blogiem, a właściwie spisem. Otóż, naszym zadaniem będzie czytanie, recenzowanie i zachęcanie Was do czytania książek o przeróżnej tematyce.

Jeżeli jesteś pasjonatem książek, lub po prostu lubisz coś raz na jakiś czas przeczytać to DOŁĄCZ OD NAS! Spis na chwilę obecną raczkuje i potrzebujemy chętnych :) Nie musisz być nie wiadomo jakim pisarzem. Wystarczy tylko kilka słów na temat fabuły i Twoich odczuć po przeczytaniu książki.

Jeżeli jednak i to cię nie przekonuje, to chociaż zostaw pod tym postem jakiś skromny komentarz z tytułem, autorem i wrażeniami z książki. Nawet taki drobny gest nam pomoże i niezwykle ucieszy :)

Całuję gorąco i serdecznie zapraszam wszystkich chętnych i znudzonych :*


A ja się na razie żegnam i do piątku ;)

piątek, 15 maja 2015

Rozdział 26. „Już czas”

 Nad całym światem shinobi zaczęły się zbierać ciemne chmury. Zło, o którym mówili najsłynniejsi Samurajowie było coraz bardziej wyczuwalne. Od podniesienia alarmu i gotowości minęły 3 dni. W najbliższym czasie w Konoha powinny pojawiać się pierwsze delegacje z wiosek objętych sojuszem. I tak właśnie się stało. W okolicach południa, na horyzoncie pojawiła się duża grupa ninja, z samym Kazekage na czele. Izumo, który wraz z Kotetsu tym razem nie spał i trwał w stałej gotowości, natychmiast pobiegł po Hokage. Chwilę później, dokładnie w momencie przekroczenia przez ową grupę granicy wioski, tuż przed przybyłymi zmaterializowali się Akuma, wraz z Tsunade.

 - Witaj, Hokage-sama. - odezwał się Gaara. - Witaj, Kazekage-sama. Cieszę się, że odpowiedziałeś na nasze zaproszenie. - odpowiedziała uśmiechnięta blondynka.
 - Kopę lat, Gaara. - przywitał się błękitnooki, podając rękę przyjacielowi.
 - Ohayou, Naruto. Ale bałaganu narobiliście. - zaśmiał się w odpowiedzi czerwonowłosy i uścisnął wyciągniętą w jego stronę dłoń.
 - Proponuję, żebyśmy przeszli do mojego gabinetu. Wyjaśnimy sobie wszystko na spokojnie. - zaproponowała Hokage.
 - Hai, to dobry pomysł.
 - Izumo, wezwij wolny oddział ANBU. Niech zajmą się naszymi gośćmi.
 - Hai.

Po tej krótkiej wymianie zdań Kazekage, wraz z rodzeństwem, które również przybyło do Konohy udało się za mieszkańcami Liścia. Jak się można było spodziewać, budzili wokół niemałe zainteresowanie.

 Po kilkunastu minutach spokojnego marszu dotarli na miejsce. W pomieszczeniu, do którego właśnie weszli znajdowały się już cztery osoby. Densetsu, bo to właśnie ich zastali w gabinecie siedzieli na specjalnie wstawionej, sporej sofie. Obok znajdowała się niska ława i regał. Oba meble zasypane były przeróżnymi papierami, zwojami i czystymi pergaminami. W koszu znajdującym się nieopodal można było dostrzec puste kubki po kawie i ramen.

 - Witamy, Kazekage-sama. - odezwał się jako pierwszy Kazuma, wstając z zajmowanego dotychczas miejsca.

W jego ślad poszła pozostała trójka, lekko się przy tym kłaniając.

 - Wybacz za ten bałagan, ale można powiedzieć, że chwilowo tu zamieszkaliśmy razem z Tsunade-sama. - powiedział zakłopotany Naruto, drapiąc się po szyi. - Nie przejmuj się mną, ale trzeba przyznać, będziecie musieli tu trochę ogarnąć przed przyjściem reszty delegatów. - zaśmiał się i usiadł przed biurkiem Tsunade.

Cała reszta również zaczęła cicho chichotać i także zajęli swoje miejsca.

 - Musimy zrobić rozeznanie, więc jakbyś mógł przybliżyć nam Waszą sytuację. - zaczął Sasuke.
 - Jasne. W Sunie pozostawiłem jedynie dwa mniejsze oddziały w razie napadu na wioskę i geninów do pomocy przy ewakuacji cywili. Ze sobą zaś zabrałem resztę moich najlepszych shinobi, w tym oddziały ANBU. W wiosce aktualnie władzę pozostawiłem w rękach moich zaufanych pomocników, lecz cały czas pozostajemy w kontakcie. W razie jakichś problemów pierwszy będę o wszystkim wiedział. 
 - Doskonale. - podsumowała zwięźle Tsunade.

Reszta spotkania minęła już tylko na luźnych rozmowach i wspominaniu dawnych czasów.

 Tego dnia do Konohy przybyła jeszcze delegacja z Kumogakure z Raikage A na czele oraz jinchūriki ośmioogoniastego Killerem Bee i dwuogoniastej Yugito Nii. Pojawił się także jinchūriki sześcioogoniastego Utakata. Jednak największe zaskoczenie mieszkańcy Konohy przeżyli wieczorem, kiedy słońce zaczynało już powoli chować się za linią drzew. W bramie wioski stanął nie kto inny jak sam nukenin Itachi Uchiha. Natychmiast został on „powitany” przez oddział ANBU, Hokage oraz Akuma Samurai, w tym jego brata Sasuke.

 - Czego ty szukasz? - zapytał oschle czarnowłosy.

Bracia mierzyli się spojrzeniami. Młodszy spoglądał nieufnie i z pogardą, starszy zaś jakby ze... skruchą? Nikt im nie przeszkadzał. To była sprawa między tą dwójką. Bez względy na to, w jakim celi Itachi pojawił się w wiosce wszystko będzie zależało od młodszego z rodu i jego decyzji.

 - Sasuke, ja... - zaczął niepewnie – Chcę Cię przeprosić i wyjaśnić wszystko. Nie mogę tak dłużej żyć. To mnie niszczy. Słyszałem co się dzieje na świecie i chcę pomóc.

Sasuke wciąż pozostawał niewzruszony i zimny. Dopiero pod naporem spojrzenia Kage i reszty przyjaciół niechętnie skinął głową, po czym bez słowa odwrócił się do nich plecami i udał do budynku administracyjnego.

 - Choć więc z nami Itachi, ale dobrze Ci radzę, nic nie kombinuj. - zarządziła Tsunade.

Spor grupa, bo dla bezpieczeństwa podążał wraz z nimi oddział ANBU, budziła w wiosce zainteresowanie, a widok Itachiego Uchihy również lęk.

 Dotarli w końcu do wyznaczonego celu i wspięli się po schodach do biura. Densetsu skończyli dzisiaj wcześniej, więc nie zastali ich w pomieszczeniu.

 - Możecie nas zostawić. Idźcie odpocząć. - Tsunade oddelegowała ANBU.

Pozostali zaś zajęli miejsca na kanapie i krzesłach. Jedynie Sasuke wciąż stał. Odwrócony był twarzą do okna i w ciszy obserwował ciemniejącą z każdą chwilą panoramę wioski. Itachi doskonale zdawał sobie sprawę, że mimo swojej postawy chłopak dokładnie wie i słyszy, co dzieje się w pomieszczeniu. Długowłosy zaś, widząc oczekujące spojrzenia Hokage i Akuna rozpoczął swój monolog:

 - Żeby wszystko było dobrze zrozumiane muszę zacząć od samego początku, czyli od czynu, którego się dopuściłem tuż przed opuszczeniem Konohy. Domyślam się, że nawet to zostało zatajone przez Starszyznę wioski. Otóż, nie wszystkim z naszego klanu podobały się rządy Trzeciego Hokage. Mój ojciec, wraz z innymi ważnymi osobistościami Uchiha zaplanował zamach stanu. Spowodowałoby to poważne zagrożenie dla bezpieczeństwa wioski i doprowadziłoby do tragedii wielu niewinnych ludzi. Ja zaś należałem w tamtym czasie do ANBU i służyłem Trzeciemu Hokage. Musiałem wybrać, czy walczyć wraz z rodziną, czy bronić Konohę, którą kochałem i kocham nadal. Jedynym sposobem na zapobiegnięcie tragedii wioski, było zastąpienie jej inną tragedią. Wymordowaniem klanu Uchiha. Nie podobał mi się pomysł Starszyzny, ale nie miałem wyjścia. Dostałem polecenie zabicia wszystkich, ale nie mogłem pozbawić życia jednej osoby. Udało mi się wybłagać u Starszyzny, żeby Sasuke mógł ominąć ten los. Po tym co zrobiłem nie mogłem spojrzeć nikomu w oczy, a w szczególności Tobie. - przy wypowiadaniu tego zdania jego ton głosu delikatnie się zmienił, a słowa kierował bezpośrednio do brata – Byłeś taki mały i niczemu nie zawiniłeś. Musiałem uciec od tego wszystkiego. Od tych oskarżeń, pogardy i Twojego zawiedzionego wzroku. Byłem bezsilny. Wybacz mi, Sasuke. Nie mogłem postąpić inaczej, choć bardzo tego chciałem.

Zapadła chwila ciszy, w czasie której Itachi starał się opanować łamiący się głos. Nikt nie przerywał tego momentu. Sasuke nie poruszył się nawet o centymetr. Wydawał się być całkowicie obojętny na słowa brata, ale siedząca najbliżej niego Hinata dostrzegła cień toczącej się po jego policzku łzy. Nie skomentowała tego jednak, bo doskonale wiedziała, że jej ukochany stara się grać twardego. W końcu, starszemu Uchiha udało się opanować i kontynuował:

 - Kiedy już udało mi się opuścić wioskę nie miałem gdzie się podziać. Przez pewien czas błąkałem się po różnych lasach i wioskach, aż w końcu dostałem propozycję. Odnalazł mnie lider Akatsuki – Pain. Chcąc, nie chcąc musiałem się gdzieś podziać, więc się zgodziłem. Muszę jednak od razu podkreślić, że przez całą swoją służbę w Brzasku nie zabiłem nikogo, kto by na śmierć nie zasługiwał.
 - Ale jak to? - przerwał mocno zdziwiony Naruto – Przecież nikt nigdy nie wrócił, a ciał nigdy nie odnajdywano.
 - To jest w pewnym sensie prawda. Owszem, nikt nigdy nie wrócił po spotkaniu ze mną, ale nie dlatego, że został zabity, lecz dlatego, że namieszałem w ich pamięciach. Dzięki bardzo silnym technikom genjutsu zmieniałem swoim ofiarom wspomnienia, a niejednokrotnie również i tożsamości tak, by nie wrócili do rodzinnej wioski, ale ułożyli sobie nowe, szczęśliwe życie gdzie indziej. A przechodząc do wydarzeń obecnych, to już od jakiegoś czasu coś wyczuwałem. I nie tylko ja. Jak kilka dni temu rozeszła się wieść o tym, że wszyscy przywódcy wiosek, najlepsi ninja oraz jinchūriki zbierają się w Konoha, Pein wpadł na iście „wspaniały” pomysł. Chce on wykorzystać zamieszanie i przygotowania, aby wyłapać dziewiątkę ogoniastych demonów, plus dziesiątą, jako magazyn dla jego nowego chorego pomysłu. Planują oni wedrzeć się tuż przed Złem, więc musicie być wyjątkowo ostrożni. Ja zaś nie mogłem dłużej tego słuchać i się na wszystko zgadzać, więc postanowiłem uciec stamtąd i wrócić do wioski, by pomóc i odkupić swoje winy. - Itachi zakończył swój długi monolog i zamilkł, przesuwając wzrokiem po wszystkich zebranych.

Po chwili ciszy Tsunade odezwała się poważnym głosem, pocierając palcami zmęczone oczy i próbując sobie wszystko poukładać:

 - Muszę jeszcze dokładnie sprawdzić prawdziwość Twoich słów, ale coś mi mówi, że jesteś z nami całkowicie szczery. Jeżeli wszystko pójdzie sprawnie, tonie widzę przeszkód w Twoim powrocie w szeregi ninja Konohy. Jednak nie zrobię nic bez jasnej zgody Sasuke. To do niego należy ostatnie słowo w Twojej sprawie.

Czarnowłosy, słysząc swoje imię natychmiast się spiął. Hinata, która już chwilę temu wstała z krzesła i stanęła obok narzeczonego, by dodawać mu otuchy natychmiast to zauważyła i w geście pocieszenia oraz wsparcia położyła dłoń na jego ramieniu. Po chwili obserwacji zachowania chłopaka odważyła się cicho zapytać:

 - A więc, jakie jest Twoje stanowisko?

Sasuke jednak początkowo nie zareagował na pytanie dziewczyny. Dopiero po kilku niesamowicie długich minutach udało mu się wypowiedzieć jedno zdanie, które nadal nic nie wyjaśniało:

 - Muszę to przemyśleć.

Po tych słowach, nie zwracając na nikogo uwagi, odwrócił się na pięcie i szybkim krokiem opuścił gabinet.

 - Musisz z nim porozmawiać, ale daj mu też chwilę na dojście do siebie. Mimo, że nie dawał tego po sobie poznać jest roztrzęsiony i rozdarty. Nie wie co ma myśleć. Martwię się o niego. - powiedziała smutno Hinata.
 - Dobrze. - zgodził się długowłosy.

Po tym incydencie wszyscy rozeszli się do domów. Itachiemu zaś został przydzielony niewielki domek na obrzeżach dzielnicy Uchiha. To miejsce przywoływało wiele radosnych, ale i smutnych dla niego wspomnień.

 Kolejne cztery dni minęły bardzo szybko. W tym czasie w Konoha miała miejsce bardzo widowiskowa walka między ostatnimi z rodu Uchiha. Na szczęście nikomu nic poważnego się nie stało, a sami odpowiedzialni za całe zamieszanie nareszcie się pogodzili. Tsunade przyjęła więc Itachiego do wioski i rozporządziła wyjaśnienia dla niezbyt zadowolonych tym faktem mieszkańców. Na szczęście ludzie okazali się wyjątkowo wyrozumiali i po krótkich protestach przyjęli go z powrotem. W międzyczasie odsunięta od zadań została Starszyzna, a za sprawą Hokage nowymi doradcami zostali Shikaku Nara i Hiashi Hyūga.

 Oprócz tych kilku rewelacji, przez ostatnie dni w wiosce Ukrytej w Liściach mocno zagęściło się od przeróżnych ninja. Do Konohy przybyła delegacja z Iwagakure z Tsuchikage Ōnokim, wraz z jinchūrikim czteroogoniastego Rōshim i pięciogoniastego Hanem. Pojawiła się grupa z Kirigakure z Mizukage Mei Terumi oraz jinchūriki trójogoniastego Yagura. Niedługo po nich pojawili się przedstawiciele Takigakure z ich przywódną Shibukim oraz jinchūrikim siedioogoniastego Fū. Nie zabrakło także ninja z Kusagakure pod dowództwem Hana, Yukigakure z Masahiro Kazahana na czele oraz Moyagakure wraz z Amarino. Ostatni pojawili się samurajowie Kraju Żelaza oraz ich dowódca Mifune.

 Szóstego dnia od ogłoszenia alarmu, kiedy przyroda szalała, a ósemka najsławniejszych Samurajów nie mogła usiedzieć w miejscu, według ostrzeżeń Itachiego pojawiła się grupa Akatsuki. Ostatecznie nie stanowili oni żadnego zagrożenia dla wioski i mieszkańców. Wykryci zostali będąc jeszcze dosyć daleko od Konohy. Przywódcy współpracujących teraz ze sobą wiosek chcieli wysłać kilka oddziałów ANBU, by sprawnie zajęli się przeciwnikiem. Zostali jednak wyprzedzeni przez dziesiątkę jinchūrikich. Dziewięć ogoniastych demonów doskonale wyczuwało nadchodzące Zło i przelewali cały swój niepokój i zdenerwowanie na swoich nosicieli. Ci zaś stwierdzili, że taka walka będzie doskonałym sposobem na rozładowanie napięcia. Według przewidywań, już po niespełna 2 godzinach przynieśli oni zmasakrowane zwłoki całego Akatsuki. Te kilka dni bardzo ich do siebie zbliżyły, jednak nie tylko ich. Prawie wszyscy ninja oraz przywódcy wiosek znaleźli wspólny język. Dlaczego dopiero w obliczy zagrożenia i ostateczności ludzie potrafią się zrozumieć i dogadać?

 Siódmego dnia napięcie sięgało zenitu. Niebo było zasłonięte czarnym, burzowymi chmurami, a na horyzoncie można było dostrzec pojedyncze błyskawice przecinające nieboskłon. Silny wiatr targał drzewami i upiornie wył, prześlizgając się między budynkami. Ulicy były opustoszałe, a wszyscy mieszkańcy i przybyli ninja siedzieli w domach. Wszystkie znaki na niebie i ziemi zwiastowały nieszczęście. Do tego wszystkiego dochodził fakt, że wąskimi alejkami Wioski Ukrytej w Liściach, z zawrotną prędkością biegła czwórka postaci, doskonale przez wszystkich rozpoznawana. Można się było szybko domyślić, że kierują się oni do najważniejszego budynku w wiosce, a dokładnie do sali zebrań, gdzie właśnie odbywało się spotkanie.

 ~ Tymczasem ~

 W pomieszczeniu, do którego kierowali się Akuma, znajdowały się obecnie głowy wszystkich współpracujących wiosek. Dopracowywali oni plan i strategię, by wszystko było dopięte na ostatni guzik. Tsunade, jako w pewnym sensie przewodnicząca powstałej Komisji odczytywała właśnie raporty:

 - „... Na granicach państw i głównych szlaków ustawione są czteroosobowe grupy patrolujące. Są one w stałym kontakcie z Bazą Główną. W razie jakiegokolwiek niebezpieczeństwa mają oni obowiązek poinformowania o zaistniałej sytuacji. Zerwanie łączności również będzie traktowane jako ostrzeżenie.” Hmm... dalej. - mruknęła do siebie i chwyciła w dłoń kolejny dokument – Przedstawiciel Sunagakure donosi, że ninja odpowiedzialni za ewakuację ludności są postawieni w stałej gotowości i czekają na rozkazy. Również mają oni oczy szeroko otwarte. Poza anomaliami pogodowymi nie ma powodów do niepokoju. Także pozostają w kontakcie. Podobnie jest w Iwagakure, Kumogakure i Kirigakure. Informacje o gotowości dostaliśmy także od pomniejszych wiosek. Raport od Shikaku Nara: „Ustalony został ostateczny podział ninja na grupy, przy współpracy z Akuma i Densetsu Samurai. Stworzonych zostało 7 oddziałów. Pokrótce także streszczone zostały ich główne zadania i cechy. Oddział ofensywny – główne natarcie, pierwszy kontakt z wrogiem, ninja posługujący się technikami daleko- i średniodystansowymi, główny cel – rozbicie szeregów przeciwnika. Dowódca: Temari no Sabaku z Sunagakure. Oddział defensywny – drugie natarcie, ewentualna pomoc innym oddziałom, ninja posługujący się technikami krótkodystansowymi i taijutsu. Dowódca: Mifune z Kraju Żelaza. Oddział uderzeniowy – szybkie unieszkodliwienie wroga, ninja posługujący się silnymi technikami niszczącymi na dużą skalę. Dowódca: Gondaime Mizukage Mei Terumi. Oddział tropiący – wczesne wykrycie wroga i nawigacja. Dowódca: Ao z Kirigakure. Oddział medyczny – pomoc poszkodowanym na froncie, leczenie drobnych urazów, przeprowadzanie operacji. Dowódca: Sizune z Konohagakure. Oddział sensorów – łączność i dowództwo. Dowódca: Inoichi Yamanaka z Konohagakure. Oddział ostateczny – Akuma Samurai, Densetsu Samurai, zlikwidowanie przywódcy Akumuyami. Dowódca: Densetsu Samurai Tomiko Mataki. Oddział ogoniastych – składający się z 8 jinchūrikich, pomoc i krycie oddziału ostatecznego, w razie potrzeby wsparcie innych oddziałów walczących na froncie. Dowódca: Gondaime Kazekage Gaara no Sabaku.Wszystkie decyzje podjęte zostały po uprzednim szczegółowym przeanalizowaniu umiejętności i stanu dostępnych ninja. W razie jakichkolwiek wątpliwości prosiłbym o...” - niestety niedane jej było skończyć.

Drewniane drzwi zostały gwałtownie otworzone, a do pomieszczenia szybkim krokiem wkroczyli Akuma Samurai.

 - I się zaczęło. - mruknęła do siebie niepocieszona Tsunade.
Reszta obecnych również nie pałała szczęściem. Głównym powodem tego były poważne, a jednocześnie zacięte miny przybyłych. Dodatkowo słowa, które wypowiedział Naruto potwierdziły najczarniejsze myśli:

 - Już czas. 


~ Dzisiaj trochę później ale jestem :) Nie rozpisuję się bo nie mam czasu. Zbieram się i lecę do pracy.

Bo następnej. Buziaki :*

piątek, 8 maja 2015

Rozdział 25. „Tydzień...”

 ~ Rok później ~

 Czas mijał szybko. Akuma ponownie zostali zaciągnięci do ANBU, a Tsunade postarała się, żeby nie było im nudno. Działali nie tylko incognito z ceramicznymi maskami na twarzach, ale również powrócili Akuma Samurai. Tym razem jednak, nie jako tajemnicze, zakapturzone postacie, ale jako osoby fizyczne. Spowodowało to jeszcze większe rozsławienie ich imion.

 A Densetsu? Oni też nie siedzieli bezczynnie. Jako, że nie byli oficjalnie mieszkańcami i ninja wioski, postanowili ją opuścić na jakiś czas, by zdobyć sprzymierzeńców w nadchodzącej wojnie. Nie byli już zapomnianą legendą. Pokazali ludziom swoje twarze. Ci, którzy poznali ich charaktery i osobowość, jak się można było domyślić – szybko ich pokochali.

 W międzyczasie w wiosce miało miejsce kilka większych imprez. Tym razem Akuma się zabezpieczyli i zaprosili na nie również Hokage. Dzięki temu nie musieli przejmować się trzymaniem zabawy w ryzach. Nawet jak pojawiły się jakieś skargi mieszkańców, to nie mięli oni gdzie ich kierować, gdyż sama Czcigodna bawiła się chyba najweselej i najgłośniej ze wszystkich.

 Akuma Samurai nie zaniedbywali również treningów. Pomimo napiętego grafiku udało im się doprowadzić Ostateczną Technikę do perfekcji. Przygotowanie jej nie zajmowało już tak dużo czasu, a siła rażenia była zdecydowanie lepsza niż „zadowalająca”. Densetsu, po porażce w sparingu także wzięli się ostro za trening. Nie chcieli być w czasie walki utrapieniem. Wręcz przeciwnie, planowali ponownie utrzeć nosa Akumuyami. Co prawda nie w sposób bezpośredni, bo to zostawiają młodemu pokoleniu, ale niszcząc jego sługi mogą narobić mu niemały problem. Densetsu aktualnie znajdowali się w Konoha. Wrócili oni zaledwie kilka dni temu, ale przez cały czas spracowali na pełnych obrotach. Już od dłuższego czasu coś przeczuwali. Byli wręcz pewni, że niedługo coś się wydarzy.

 Zbliżało się kolejne gorące, letnie popołudnie. Ósemka Samurajów postanowiła spędzić ze sobą trochę czasu, więc spotkali się w ich lubionym lokalu w wiosce – Ichiraku Ramen. Jednak cały czas czuli, że coś wisiało w powietrzu. Zamiast wesołych rozmów i przekomarzania się, które zawsze towarzyszyły ich spotkaniom, panowała idealna cisza. Każdy zagłębiony był we własnych myślach. Nawet Naruto stał się jakiś nieswój, bo zjadł jedynie 2 miski ramen i nic więcej nie mógł przełknąć. Po około godzinie, jako pierwsza postanowiła odezwać się Namida, przełamując tym samym nieznośną ciszę:

- Stop! Mam tego dosyć!

Słowa te wybudziły resztę jej towarzyszy z letargu, którzy spojrzeli na nią ze zdziwieniem wypisanym na twarzach.

 - O czym mówisz? - zapytał Taisuke.
 - O tej cholernej ciszy! - wkurzyła się.
 - Masz rację. - poparła ją Maki – Wszyscy czujemy, że coś jest nie tak. Niedługo się coś stanie.
 - No właśnie „coś”. Tylko co? - zastanawiał się na głos Kazuma.
 - Mam pewną teorię, ale wolałbym, żeby była ona nieprawdą. - wyznał tajemniczo zamyślony Sasuke.

Mimo, że nie powiedział w prost, o czy, myśli, to każdy doskonale zrozumiał przesłanie. Chodziło mu o nadchodzące przeznaczenie. Ostateczną bitwę. Ale nawet, jeśli owa teoria byłaby prawdziwa, to są gotowi. Zakończyli trening i są pewni zwycięstwa. Dodatkowo, Densetsu podpisali pakty z wieloma wioskami, osadami i pojedynczymi klanami, dlatego z sojusznikami również nie będzie problemów.

 Po tej krótkiej wymianie zdań ponownie zapadła cisza. Zaś po kolejnych kilkunastu minutach Samurajowie wspólnie stwierdzili, że takie siedzenie nie ma najmniejszego sensu i po krótkim pożegnaniu każdy rozszedł się w swoją stronę. W podobnych nastrojach minęła im reszta popołudnia i wieczór.
Przełom nastąpił następnego dnia rankiem. Samurajowie, pod wpływem jakiegoś niezrozumiałego dla nich przeczucia, zostali niemal zerwani z wygodnych i ciepłych łóżek. To było coś, jakby nieme wezwanie. Komenda do gotowości. Natychmiast cała ósemka zmaterializowała się w ich miejscu. A konkretnie, na polanie przy pięknym jeziorze z niewielkim wodospadem. Tym samym, gdzie Hinata przechodziła przez drugi etap treningu. Mimo upływu czasu miejsce to zachowało swój niepowtarzalny wygląd.

 - Co się dzieje, do cholery?!

Nie wytrzymał tego wszystkiego Sasuke i rozdrażniony krążył po polanie. Reszta także nie wyglądała na szczęśliwych.

 - Uspokój się, Sasuke. To nic nie da. - próbowała uspokoić go Tomiko.
 - Jak mam się uspokoić? Czuję się jakby coś zamieszkało w mojej głowie! Od dwóch dni chodzę nieprzytomny i na okrągło rozmyślam o jakichś niestworzonych rzeczach!A do tego wszystkiego to dziwne wezwanie o świcie! Czy ja wyraziłem zgodę, żeby coś mi się w głowie darło?! - krzyczał zły.
 - Wyobraź sobie, że my czujemy się dokładnie tak samo! - nie wytrzymał Naruto.

Już mięli rzucić się sobie do gardeł, ale w porę zainterweniowały Hinata i Namida. Szybko rozdzieliły swoich chłopaków i postawiły ich do pionu.

 - Rozumiemy jak się czujecie, - zaczęła spokojnie Maki – ale niestety musicie to przetrwać. Akumuyami zbliża się, a z nim całe wojsko. To co czujecie jest głosem całego Waszego otoczenia, a w szczególności przyrody, która wyczuwa nadciągające Zło. Z jednej strony to wkurzające, ale z drugiej mamy – informacje na bieżąco z tego, jakie ruchy wykonuje nasz wróg.
- Gomen. - wymamrotali.
- Nie szkodzi. - uśmiechnęła się Tomiko – Teraz, zamiast tracić energię na niepotrzebne bójki zróbmy coś pożyteczniejszego. Musimy poinformować Hokage o sytuacji i zmobilizować naszych sojuszników.
- Hai.

 Po krótkim zarządzeniu Tomiko cała grupa momentalnie zniknęła, by chwilę później pojawić się w biurze Czcigodnej. Sama Tsunade spała na stosie dokumentów zalegających na potężnym biurku, lecz pojawienie się nieproszonych gości skutecznie przerwało jej to zajęcie.

 - Co do cholery?! - zerwała się na równe nogi.
 - Już czas. - powiedział tajemniczo Taisuke, siadając na krześle przy drewnianym meblu.

Reszta Samurajów zaś chwyciła w dłonie sporo czystych zwojów i piór, by móc napisać lisy, w których poinformują nowych i starych sojuszników o nadciągającej wojnie.

 - Ale skąd wiecie, że On nadchodzi? - zapytała sceptycznie.
 - Ciężko to wyjaśnić, Hokage-sama. - zaczął długowłosy – Można powiedzieć, że to coś w rodzaju szóstego zmysłu. Naszło nas dzisiaj bardzo silne przeczucie. Domyślamy się też, że w przeciągu kilku, do kilkunastu najbliższych dni sama zaczniesz odczuwać pewien niepokój. Tsunade-sama. Dzieje się tak, ponieważ sama natura reaguje na coraz silniejszą aktywność złej energii.

Blondynka, po usłyszeniu wyjaśnień mężczyzny zamyśliła się przez chwilę, ale po chwili, nie zadając więcej pytań kiwnęła głową w geście zrozumienia. Już miała się ponownie odezwać, gdy tuż przed nią stanęła Tomiko. Podała ona pod nos Czcigodnej zwój, który chwilę wcześniej zapełniła pismem.

 - Co to? - zapytała.
 - List z informacją o nadchodzącej bitwie oraz prośba o wsparcie nas i naszej wioski. - wyjaśniła zwięźle – Musisz również to podpisać, Hokage-sama.
 - Dobrze.

Tsunade chwyciła list w rękę i prześledziła wzrokiem schludnie napisany tekst, lecz łatwo można było w nim zauważyć nutę pośpiechu.

Czcigodny Gondaime Kazekage Sunagakue Gaara no Sabaku.

Z przykrością musimy poinformować Czcigodnego Kazekage o zbliżającym się nieubłaganie, zapowiadanym przez nas wysłanniku piekieł – Akumuyami wraz ze swoimi wojskami i zwolennikami. Konsekwencją jego pojawienia się będzie wielka bitwa, której wynik zaważy nie tylko na losach shinobi, ale na całym przyszłym świecie. Dlatego też zwracamy się z prośbą o wsparcie w tych trudnych dla wszystkich chwilach. Konieczna będzie pełna mobilizacja zbrojna, wsparcie medyczne oraz finansowe. Pragniemy także przypomnieć o złożonych przez Czcigodnego Kazekage obietnicach oraz lojalności.

Z wyrazami szacunku.
Densetsu Samirai:
Tomiko Mataki
Maki Nakamoto
Kazuma Hideki
Taisuke Asano

Akuma Samurai:
Namida Oni
Hinata Hyūga
Naruto Namikaze-Uzumaki
Sasuke Uchiha

Gondaime Hokage Konohagakure
Tsunade Senju”

 Takich listów było jeszcze kilka. Trafiły one do Tsuchikage, Mizukage, Raikage, wioski Deszczu, Trawy, kilku potężnych klanów i pojedynczych osób, jak na przykład jinchūrikich czy sannina Jiray. Tsunade, jeszcze tego samego dnia zwołała zebranie. Stawiły się na nim wszystkie ważne osobistości wioski, wybrana część jōninów oraz kilka oddziałów ANBU. Również Starszyzna się pojawiła i jak zwykle kręciła nosem na wszystko, ale na szczęście tym razem nikt ich nie słuchał. Tak samo było z Danzō. Najbardziej usatysfakcjonowała z takiego obrotu spraw była sama Hokage, bo nareszcie mogła utrzeć nosa tym staruchom, jak ich określała, i to z pełnym pozwoleniem ze strony innych uczestników zebrania. Shikamaru i Shikaku Nara, wraz z Akuma przedstawili wstępny plan działania oraz strategię na nadchodzące starcie. Wszystko było dopięte na ostatni guzik. Teraz pozostało czekać na przybycie pomocy oraz na nadciągające Zło.

 ~ Tymczasem w odległym wymiarze ~

 Mrocznymi korytarzami zamku podążała czarna, odziana w płaszcz postać. Odgłos jej ciężkich kroków roznosił się echem po całym pomieszczeniu. Nawet z dużej odległości można było bez problemu wyczuć złą aurę, którą wokół sienie roztaczał. Każdy prędko schodził mężczyźnie z drogi w obawie, że mu podpadnie. W końcu dotarł do ogromnych i równie mrocznych co reszta zamku wrót. Załomotał w nie kilkukrotnie, po czym wszedł, nie czekając na zaproszenie.

 - Ach, to Ty, Akumuyami.

Po ogromnym pomieszczeniu rozniósł się upiorny, skrzekliwy, a zarazem pełny mocy i władczy głos.

 - Tak, to ja, Panie. - odparł gość.

Zbliżył się do mrocznej postaci skrytej w cieniu i przyklękną na jedno kolano. Z ciemności przed nim wyróżnić można było tylko parę przerażających, czerwonych oczu.

 - Masz dla mnie jakieś wieści? - zapytał.
 - Tak, Panie. Właśnie zakończyliśmy przygotowania naszych wojsk. Wszystko poszło według planu. Teraz pozostało nam jedynie otworzenie i utrzymanie stabilnego portalu, by dostać się na Ziemię.
 - Ile czasu potrzebujecie?
 - Tydzień, Panie.
 - Doskonale. - podsumował ucieszony władca, po czym kontynuował – Chcę przemówić do moich poddanych.
 - Już się tym zajmuję, mój Panie. - po tych słowach Akumuyami natychmiast podniósł się z klęczek i wyszedł.

Po opuszczeniu sali przez jego najwierniejszego sługę najwyższy demon we wszechświecie wstał z zajmowanego dotąd miejsca i z okrutnym uśmiechem na ustach zbliżył się do balkonu. Obserwował, jak jego poddani w ekspresowym tempie zbierają się pod murami zamku, by wysłuchać słów swojego przywódcy. Jednak nadal pozostawał w cieniu czekając na odpowiedni moment. Po kilku minutach, gdy praktycznie cały plac został wypełniony, wyszedł na spotkanie z poddanymi. Jego pojawienie się spowodowało natychmiastowe ucichnięcie wszelkich rozmów i krzyków. Nikt nie chciał się narazić, gdyż władca znany był ze swojego okrucieństwa.

 - Witajcie poddani. - zaczął – Zapewne wszyscy tu zebrani doskonale wiedzą kim są shinobi i za co nas uważają. Przez wieki byliśmy gardzeni i wyklinani. Nie szanują nas, uważają za gorszych od siebie. Myślą, że od tak mogą nas pokonać. Mam już dość takiego traktowania, jak zapewne Wy wszyscy. Mam rację?
 - Tak jest! - wokół rozniosły się potakujące wycia i krzyki.

Rumor ten został jednak szybko uciszony przez władcę przez podniesienie ręki.

 - Ale już niedługo. Już za tydzień wkroczymy na ich teren i rozpęta się wojna. Ostateczna rozgrywka, w której to my będziemy tryumfatorami! Pokarzemy im czym jest prawdziwa potęga! Zniszczymy tą słabą rasę! Zostaniemy panami świata! - zakończył z okrzykiem na ustach.

Zaraz po ostatnim zdaniu jego wypowiedzi ponownie wycofał się do saki, z której wyszedł. Żegnany był licznymi okrzykami, wiwatami, wyciami i brawami. Udało mu się podburzyć i zjednoczyć podwładnych. Teraz był całkowicie pewny swojego zwycięstwa. Z pełnym satysfakcji, demonicznym uśmiechem rozsiadł się na swoim tronie i wyszeptał cicho:

 - Tydzień...


~ Jest, jest, jest. Udało mi się przepisać rozdział, za który od razu chcę Was przeprosić. Jest godzina 00:06, wstałam dzisiaj o 5:30, a o 7:00 byłam już w szkole na ustnym egzaminie z angielskiego. Jestem padnięta i ledwo widzę klawisze, wiec nie wiem czy nie wypisałam jakichś bzdur. Mam nadzieję, że nie. Dobra nie mam siły dalej pisać. Dziś matematyka rozszerzona. Trzymajcie kciuki.

Całuje :*

piątek, 1 maja 2015

Drobna obsuwa

Wybaczcie moi kochani, ale nie mam czasu przepisać rozdziału. Matura, rozumiecie... -.- Na okrągło siedzę w książkach i jeszcze chwila, a zacznę nimi rzygać. Wstępnie postaram się wyrobić na następny piątek, ale niczego nie obiecuję. To wszystko zależeć będzie od tego na jakim poziomie będzie moja wiedza przed matmą rozszerzoną.
Jeszcze raz przepraszam i trzymajcie kciuki.

Całuski :*


Tak prawdziwe że aż boli TT.TT