-
Wojska są gotowe na rozkazy, Księżyc również wszedł w
odpowiednią fazę, a magowie kończą stabilizację portalu. Możemy
zaczynać. - oznajmił Akmuyami.
-
Doskonale. - ucieszył się – Przyprowadź ich
do mnie i czekaj na sygnał.
-
Hai.
Niespełna
kilka minut później, w drzwiach ogromnej, zimnej sali pojawiły się
cztery demony.
-
Wzywałeś nas, Panie? - zapytał potężnym głosem pierwszy z
przybyłych.
-
Tak. Mam dla Was misję specjalną na czas trwania tej wojny. -
powiedziała skryta w cieniu postaci. - Musicie wytropić i
wyeliminować czwórkę uczniów Densetsu Samurai. Nie chcemy aby
narobili nam niepotrzebnych problemów.
-
Jak ich rozpoznamy, Panie? - odpowiedział tym razem damski głos.
-
Szukajcie osób z ogromnymi skupiskami czakry, podobnej do naszej.
Gwarantuje, że nie da się ich przeoczyć. Szczególnie po
przemianie, a zwą ich Akuma. Dodatkowo od teraz aż do końca
trwania wojny jesteście pod tylko i wyłącznie moimi rozkazami, a
moim rozkazem jest zniszczyć samurajów. Do dzieła.
-Hai,
Panie!
Po
głębokim ukłonie cztery postacie udały się do miejsca
teleportacji. Tajemniczy przywódca zaś, po opuszczeniu przez demony
sali tronowej, wstał z dotychczas zajmowanego miejsca i podszedł
leniwym krokiem do dużego okna. Nie było ono jednak zwyczajne.
Zostało rzucone na nie pradawne zaklęcie, dzięki któremu mógł
bez problemu śledzić poczynania jego wiernego sługi: Akumuyami. Po
chwili obserwacji zaplótł ręce za plecami, a gdy dostrzegł, że
pierwsi wojownicy znikają w portalu wypowiedział tylko dwa słowa:
-
Zaczęło się.
~
Tymczasem w Konoha ~
-
Co się stało? Skąd wiecie? -dopytywał znajdujący się w
pomieszczeniu Tsuchikage.
-
Na zachód od wioski wyczuliśmy poważne zawirowania w przyrodzie
oraz powiększające się z każdą chwilą skupisko potężnej,
demonicznej energii. - wyjaśnił szybko Sasuke.
-Dlatego
właśnie musimy natychmiast zwołać ninja i rozpocząć wdrążanie
naszego plan. - zakończyła Tomiko.
-
Tak też zrobimy. Sizune!!! -
wykrzyknęła
Tsunade.
Po
niespełna minucie do pomieszczenia wpadła
zdyszana kobieta.
-
Co się stało, Hokage-sama?
-
Natychmiast przekaż rozkaz wszczęcia alarmu i wyślij dostępnych
ANBU i ninja, aby poinformowali wszystkich wtajemniczonych, że walka
się zaczyna. - przekazała rozkazy.
-
Hai. - i już jej nie było.
-
Od czego zaczynamy, Akuma? - zapytała Mizukage.
-
Densetsu Samurai ustalają właśnie dokładne miejsce zaburzeń
przyrody. Przypuszczamy, że to właśnie tam otwarty został
międzywymiarowy portal, a co za tym idzie, stamtąd nadciągnie
nieprzyjaciel. - przybliżyła sytuację Hinata.
-
Długi im to zajmie? - zabrał głos Gaara.
-
Nie. - odparł prędka Naruto – tak właściwie to powinni się
zaraz tu...
Niestety
jego wypowiedź została przerwana przez gwałtowne otworzenie drzwi
i donośne oświadczenie Kazumy:
-
Znaleźliśmy ich.
-
...pojawić. - zakończył cicho blondyn, po czym dodał, już
normalnym głosem – To gdzie dokładnie się pojawili?
-
Na zachód od wioski, blisko granicy z Amegakure. - oznajmił krótko
Taisuke.
W
tym czasie Naruto rozłożył na stole, przy którym siedzieli
przywódcy wiosek sporą mapę. Gdy już wszyscy skupili na nim
uwagę, zaczął przybliżanie ostatecznego planu, sunąc palcem po
papierze.
-
W tym miejscu Densetsu wyczuli Akumuyami i wojsko. - wskazał
odpowiednie miejsce – Zatem wysłany zostanie oddział
uderzeniowy, by rozbić szeregi wroga, a wraz z nim oddział
tropiący, aby utrzymać położenie wroga. Skupią się głównie na
tym obszarze. - przeciągnął palcem w poprzek mapy, przez Kraj
Ognia, od Takigakure po Kawa no Kuni – Następnie, gdy wróg
znajdzie się bliżej wkroczy oddział defensywny wspierany przez
oddział ofensywny. Na końcu, gdy zostaną tylko najsilniejsi
przeciwnicy wszystkie oddziały wycofają się na obrzeża wioski –
stuknął palcem w okolice napisu „Konoha” - i zajmą się
bezpośrednią obroną Liścia. Wtedy wkraczamy my, czyli
oddział ostateczny i oddział ogoniastych. Ja i moja drużyna
przedrzemy się na tyły wroga, by zlikwidować
Akumuyami. Wspierać nas będą nasi nauczyciele. Jinchūriki zaś
ostatecznie pozbędą się wrogich demonów. Oddział medyczny
zostanie w Konoha, gdyż po wycofaniu się oddziałów to tu będzie
najbezpieczniej. Również z oddziałem ofensywnym, defensywnym,
uderzeniowym i tropiących wysłane zostaną trzyosobowe drużyny
medyków. To już zostawiam Sizune-san do ustalenia. Oddział
sensorów odpowiadać będzie za komunikację i ewentualną zmianę
strategii w razie nieoczekiwanych komplikacji. Shikaku Nara, to
będzie Twoje zadanie. - zakończył blondyn.
Na
twarzach zebranych malowało się całkowite skupienie. Nikt się nie
odzywał, pogrążony we własnych myślach. Tę chwilę przerwało
nadejście Sizune:
-
Wszyscy są już poinformowani, Hokage-sama i zbierają się pod
budynkiem administracyjnym oczekując na rozkazy. - oznajmiła.
-
Doskonale. Zarządź jeszcze ewakuację wioski i zagoń geninów do
pomocy. - poleciła.
-
Pozwoliłam sobie już to zrobić, Tsunade-sama. - odparła z
pewnością w głosie.
Hokage
jedynie lekko się uśmiechnęła, zadowolona z postawy uczennicy. Po
chwili ponownie zabrała głos, tym razem zwracając się do reszty
zebranych:
-
No to, zaczynamy, przyjaciele.
Ostatnie
słowo wywołało blade uśmiechy i moment nostalgii. Od wielu, wielu
lat nikt nie nazywał przedstawicieli wszystkich największych wiosek
shinobi przyjaciółmi.
Już
po kilku minutach przywódcy wiosek oraz dowódcy oddziałów stali
na dachu budynku administracyjnego. Rozpościerał się stąd
doskonały widok na plac pod budynkiem, gdzie w równych rzędach
stało 5 oddziałów shinobi. Wszyscy byli poddenerwowani, ale
jednocześnie zdeterminowani i oddani. Wiedzieli co już niedługo
ich czeka. Na przód wysunęła się Tsunade, jako przywódczyni
zebranych Kage i zabrała głos, wzmocniony kilkoma prostymi
pieczęciami:
-
Shinobi! Moi drodzy przyjaciele! Zapewne domyślacie się, dlaczego
zostaliście wezwani. Densetsu Samurai zlokalizowali na zachód od
wioski mobilizację wroga. To jest ostatni moment, by się wycofać.
Nikogo nie zmuszamy do walki. Jeżeli nie chcecie – możecie
odejść.
Po
tych słowach Hokage ucichła i czekała na jakiekolwiek poruszenie w
szeregach wojowników. Tak się jednak nie stało. Każdy ninja
stojący przed nią by pewny swojej decyzji. Będzie walczył w
obronie tego, co kocha. Tsunade zadowolona z takiej postawy shinobi,
kontynuowała swoją wypowiedź:
-
W
takim razie przedstawię Waszych dowódców. Odpowiedzialny za
oddział defensywny – Mifune. Oddział ofensywny trafia pod opiekę
Temari no Sabaku. Zespołem uderzeniowym zajmować się będzie Mei
Terumi. Oddział tropiący będzie pod rozkazem Ao. Zaś Sizune
zajmie się oddziałem medycznym. Oddział sensorów pozostanie na
miejscu, a dowódcą zostanie Inoichi Yamanaka. Oddziały ostateczny
i ogoniastych znaja osobiście swoje zadania, a dowodzić będzie, w
tym pierwszym Tomiko Mataki, a w drugim – Gaara no Sabaku.
Odpowiednie osoby zostały już poinformowane o strategii. Teraz
pozostaje mi tylko jedno. W czasie walki myślcie o tym, czego
bronicie, o rodzinie, przyjaciołach. Pokażcie naszą siłę i
oddanie. Nie mogę zagwarantować, że wszyscy powrócą żywi, ale
niech to nie będzie stratą. Walczcie do końca, do utraty sił.
Bądźcie niezwyciężeni! Do boju!
Po
wypowiedzeniu ostatnich słów wybuchły głośne brawa i krzyki.
Każdy naładowany był jakąś dziwną energią pewności siebie i
odwagi. Teraz wszystko się rozstrzygnie. Nie ma już odwrotu.
~
Wiele kilometrów na zachód od Konohy ~
W
miejscu, gdzie jeszcze niedawno znajdował się piękny, bujny,
zielony las rozpościerało się ogromne pogorzelisko. Cała
roślinność była doszczętnie zniszczona, a zwierzęta, którym
nie udało się w porę uciec, wybite. W powietrzu unosił się
okropny swąd i gryzący
w oczy dym. Niebo spowite było ciężkimi, czarnymi chmurami, z
których raz po raz wystrzelały jasne błyskawice. Cały teren tonął
w wywołującym gęsią skórkę półmroku, a huczący, silny wiatr
wcale nie rozwiewał upiornej atmosfery. Jedynym źródłem światła
był sporych rozmiarów portal międzywymiarowy, z której z każdą
chwilą wyłaniało się coraz więcej mrocznych wojowników.
Nieopodal, na skraju całego pogorzeliska znajdował się wielki
głaz, z którego można było swobodnie objąć wzrokiem cały
zniszczony obszar. I właśnie to miejsce wybrał sobie Akumuyami
jako punkt obserwacyjny. Z łatwością stworzył sobie tron, na
którym się wygodnie rozsiadł. Po jego bokach znajdowała się
czwórka wojowników. To właśnie in Pan Mroku powierzył zadanie
specjalne. Po prawie 12 godzinach w wymiarze shinobi pojawił się
ostatni wojownik. Portal jeszcze raz zajaśniał rażącym światłem
i zgasł, a odpowiedzialni
za utrzymanie techniki opadli bez sił. Nawet dla demonów to
przedsięwzięcie było niesamowicie męczące. Wokół panował
niesamowity gwar. Akumuyami rozejrzał się po okolicy, po czym wstał
z zajmowanego miejsca. Dokładnie w tym samym momencie, jak za
dotknięciem czarodziejskiej różdżki wszystko ucichło, a demony
skupiły wzrok na swoim dowódcy. Jego czarny płaszcz łomotał na
szalejącym wietrze. Panujący półmrok uwydatnił tylko grozę,
jaka wręcz wylewała się z całej jego postawy. Czuł się i
wyglądał jak władca. Nikt o zdrowych zmysłach nigdy nie odważyłby
się stanąć mu na drodze. No dobra, prawie nikt, ale o tym później.
Jeszcze przez chwilę stał wyprostowany jak struna i z uniesioną
wysoko brodą taksował wzrokiem swoją armię. W końcu odezwał się
upiornym i silnym głosem:
-
Wojownicy! Wykonaliśmy właśnie pierwszy krok w stronę spełnienia
naszych marzeń. Już niedługo ten marny świat stanie się nam
poddany. Ludzie jednak, jako bezrozumne i słabe istoty chcą nam
stawić opór, ale nie damy się. Wspólnie pokarzcie im, gdzie jest
ich miejsce. Ukarzcie swoją potęgę. Zabijcie każdego, kto stanie
wam na drodze. Bądźcie bezduszni i bezlitośni. Przynieście chwałę
naszemu Panu. Do boju!
Po
całym polu rozeszły się głośne wiwaty, okrzyki i wycia. Słowa
ich dowódcy zagrzały ich jeszcze silniej do walki. Byli całkowicie
pewni zwycięstwa. Akumuyami zaś, przekrzykując gwar kontynuował:
-
To tam - wskazał ręką na wschód – znajduje się Wasz
przeciwnik. Idźcie siać zniszczenie. Pozostawcie po sobie jedynie
ból i śmierć. Pokażcie, czym są prawdziwe demony!
Po
tych słowach cała zgraja ruszyła ku centrum Kraju Ognia z tylko
jednym celem. By siać zamęt i spustoszenie.
Tymczasem
Akumuyami
odwrócił
się na pięcie i stanął twarzą w twarz z czwórka demonów.
-
A wy? Jakie zadanie otrzymaliście od naszego Pana? - zapytał.
-
Odnaleźć i zniszczyć Akuma Samurai oczywiście. - odpowiedział
jeden z dwóch mężczyzn.
-
Więc jaki macie plan?
-
Zaczekamy, aż nasz cel pojawi się na polu bitwy i wtedy uderzymy z
zaskoczenia. - wyjaśniła, tym razem kobieta.
-
Dobrze, więc w takim razie będą miał przez najbliższy czas
towarzyszy. Proszę, rozgośćcie się.
Machnął
ręką, co spowodowało pojawienie się obok jego tronu jeszcze
czterech podobnych, ale zdecydowanie mniejszych siedzeń. Kiedy
wszyscy już zajęli miejsca, Akumuyami ponownie wykonał gest
dłońmi. Tym razem z podłoża jakim był głaz wysunęło się coś
na kształt podłużnej ściany. Po kolejnych kilku gestach zmieniła
się ona w spory ekran, dzięki któremu cała piątka mogła bez
przeszkód, z bezpiecznej odległości śledzić wydarzenia na
froncie.
Największa
w historii wszechświata bitwa właśnie się rozpoczyna.
~ I z tym właśnie rozdziałem zostawiam Was na dwa tygodnie. Tak, wiem - jestem okrutna :P Ale niestety, Wasza Akiek jedzie na zasłużone WAKACJE. Mam dość kompa, obowiązków i krótko mówiąc wszystkiego. Jadę odciąć się od świata, więc nie ma możliwości, żebym przez ten czas dodała kolejne rozdziały :/ Ale w ramach przeprosin postaram się napisać jakiś Specjał, bo dawno nie było.
I wybaczcie, że rozdział tak późno, ale cały dzień mnie w domu nie było i dopiero udało mi się go przepisać.
Mam nadzieję, że się podobało.
Całuję i do zobaczenia :*